Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zakłamany świat naszej codzienności


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
36 odpowiedzi w tym temacie

#1

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Zakłamany świat naszej codzienności

 

20ffgx4.jpg

 

Oprócz wielkich spisków i oszustw, które mogą doprowadzić nasz świat do zagłady (albo i nie mogą), mamy też do czynienia ze szwindlami drobniejszego płazu, które wpływają na nasze codzienne, z pozoru drobne, życiowe wybory. Każdy zapewne słyszał o „spisku żarówkowym”. Ale nie jest to jedyny taki przypadek, za pomocą którego koncerny naszym kosztem – bądź finansowym, bądź psychicznym – chcą sobie zrobić dobrze. A nawet bardzo dobrze.

 

ADHD – ciężka choroba koncernów farmaceutycznych

 

Dzieci to największa zakała ludzkości – mawiał Antoni Słonimski. A co by pan Antoni powiedział na temat dzieciaczków dotkniętych ADHD? Pewnie nic by nie powiedział. Nic, co nadawałoby się do druku.

 

Ale jeszcze większą zakałą jest Big Pharma. Fakt ten, zapewne z całym przekonaniem, mogą potwierdzić autorzy tekstów zamieszczanych na stronie Collective Evolution.

 

974g42.jpg

 

W październiku ukazał się tam artykuł Kalee Brown, o tym że choroba zwana ADHD (nadpobudliwość psychoruchowa) swoją „karierę” zawdzięcza głównie geszefciarzom z koncernów farmaceutycznych. Tak przynajmniej twierdzi cytowany przez Brown autor i dziennikarz śledczy Alan Schwarz. Niedawno wydał on książkę na ten temat: ADHD. Nation, opisując, w jaki sposób Big Pharma za pomocą reklamy i przekupionych przez nią specjalistów „sprzedała” Amerykanom tę chorobę.

 

Według Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) począwszy od 2011 r., u około 11 proc. dzieci w wieku od 4 do 17 lat zdiagnozowano ADHD. Jednak Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne uważa, że choć tylko 5 proc. amerykańskich dzieci cierpi na nadpobudliwość psychoruchową, to i tak podaje się liczbę około 15 proc. I liczba ta stale rośnie, skacząc z 7,8 proc. w 2003 do 9,5 proc. w 2007 r. Schwarz tłumaczy to w ten sposób: z jednej strony jest to efekt promowania ADHD przez przemysł farmaceutyczny, a z drugiej – błędne rozpoznanie przez lekarzy przyczyn zaburzeń zachowania u dzieci. W wywiadzie dla „Scientific American” Schwarz wyjaśnia: Wiele osób w wieku dziecięcym ma problemy osobowościowe i potrzebuje pomocy. Ale zaburzenia te wynikają najczęściej z traumatycznych przeżyć, lęków, rodzinnych sporów, braku snu, złej diety, problemów szkolnych. (…) Musimy im pomóc, ale nie poprzez odruchowe diagnozy, które wpływają później na całe ich życie.

 

Nie jest wielką tajemnicą, że firmy farmaceutyczne kupują sobie lekarzy i biochemików pracujących nad nowymi lekami – pisze Kalee Brown. Opłacają ich, aby celowo zawyżali liczbę osób chorych na ADHD oraz aby prowadzili badania, których wyniki byłyby zgodne z oczekiwaniami Big Pharma. Zwłaszcza badania, które dotyczą skutków ubocznych przyjmowania leków na ADHD. Mimo że koncerny farmaceutyczne reklamują te medykamenty jako „bardziej bezpieczne niż aspiryna”, to wiadomo, że mają one szereg skutków ubocznych i zaliczają się do tej samej grupy co morfina i oksykodon (silny lek przeciwbólowy), ze względu na ryzyko związane z uzależnieniem i szkodliwym działaniem na organizm.

 

Wielu lekarzy kwestionuje zasadność traktowania ADHD jako jednostki chorobowej. Wskazują oni na to, że definicja tego zaburzenia, podobnie jak wielu innych chorób, została stworzona pod silnym wpływem Big Pharma. Lisa Cosgrove, amerykańska psycholog, badała związki finansowe między członkami zespołu tworzącego amerykański Podręcznik statystyki i diagnostyki chorób psychicznych a przemysłem farmaceutycznym, wykazując, że spośród 170 uczestników tego zespołu, 95 (56 proc.) miało jeden lub więcej związków finansowych z firmami przemysłu farmakologicznego, a 100 proc. uczestników innego zespołu, skupionego wokół zaburzeń nastroju lub schizofrenii, czerpało korzyści finansowe ze współpracy z firmami farmaceutycznymi.

 

bhyvcy.jpg

 

Inny uczony, neurolog Richard Saul poświęcił się studiowaniu przypadków ludzi mających trudności ze skupieniem uwagi. Jego bogate doświadczenie badawcze pozwoliło mu wysnuć wniosek, że ADHD nie jest w rzeczywistości zaburzeniem, lecz zespołem objawów, które nie powinny być traktowane jako odrębna choroba. Przyczyn występowania tego zespołu należy nadal szukać.

 

Złudna wiara w mammografię

 

W 2013 r. Szwajcarska Rada Medyczna (Medical Board), niezależna grupa badawcza oceniająca technologie medyczne, została poproszona o dokonanie przeglądu przesiewowych badań mammograficznych. Czasopismo „New England Journal of Medicine” cytuje wypowiedź dr Nikoli Biller-Andorno i dr. Petera Juni, uczestniczących w badaniach Medical Board: Kiedy rozpoczynaliśmy naszą pracę, byliśmy świadomi niepokojących sygnałów, jakie dochodziły do nas w ciągu ostatnich 10–15 lat w związku z badaniami mammograficznymi. Wraz z postępem prac nasze zaniepokojenie wzrastało. Szacuje się, że w 2016 r. w Stanach Zjednoczonych zostanie zdiagnozowanych ponad 240 tys. przypadków inwazyjnego raka piersi i 61 tys. nieinwazyjnego. Mammografia uważana jest za najlepsze narzędzie pozwalające na szybkie zdiagnozowanie u pacjentki raka piersi.

 

6gloif.jpg

 

Jednak obaj lekarze ze szwajcarskiej grupy badawczej byli zszokowani odkryciem, że nie ma przekonujących dowodów na to, że korzyści badań mammograficznych przewyższają szkody z nimi związane. Związana z profilaktycznymi badaniami mammograficznymi względna redukcja ryzyka śmierci z powodu raka piersi, wynosząca około 20 proc., nie równoważy ryzyka związanego z samym badaniem, które wykrywając guzki wielkości 1–3 mm, skazuje kobietę na szereg kolejnych badań, w tym inwazyjnych, jak biopsja. W większości wypadków po to tylko, aby utwierdzić się w przekonaniu, że wykryte zmiany są klinicznie nieistotne i nie zagrażają zdrowiu i życiu pacjentki. W tej sytuacji bardziej szkodliwe są same badania wykluczające, związane z napromieniowaniem organizmu.

 

Kanadyjski Krajowy Ośrodek ds. Badań Przesiewowych Piersi stwierdził, że w ciągu ostatnich 25 lat odkryto 106 przeszacowań dotyczących raka tego organu u kobiet. Oznacza to, że 106 zdrowych pań niepotrzebnie przeszło cały cykl zabiegów chirurgicznych, radioterapii, chemioterapii lub kombinację tych metod leczenia raka. W wyniku wieloletnich analiz efektów mammografii uczeni doszli do wniosku, że pozwala ona na uniknięcie tylko jednego (sic!) przypadku śmierci na 1000 kobiet.

 

Badania Szwajcarskiej Rady Medycznej wykazały, że w przypadku braku objawów nowotworu piersi, czyli w przypadku badań profilaktycznych, mammografia jest po prostu przestarzała i przynosi więcej szkody niż pożytku.

 

W 2014 r. w piśmie „British Medical Journal” ukazały się wyniki kilkuletnich studiów, z których wynika, że mammografia ma wątpliwą wartość. W przeprowadzonym eksperymencie wzięło udział 90 tys. kobiet w wieku 40–59 lat, które poddawane były badaniom na przestrzeni 5 lat. U części z nich wykonywano badania palpacyjne i mammografię, a pozostałe wykonywały tylko samobadanie piersi. Okazało się, że liczba kobiet, u których zdiagnozowano inwazyjnego raka piersi w tym okresie, była zbliżona w obu grupach. Natomiast liczba pacjentek, które z powodu raka zmarły, była niemalże identyczna.

 

W związku z tymi uwagami od listopada 2015 r. Amerykańskie Towarzystwo Onkologiczne przekonuje, że kobiety nieobciążone żadnym dodatkowym ryzykiem zachorowania na nowotwory piersi powinny rozpoczynać badania mammograficzne dopiero w wieku 45 lat. Coraz częściej do głosu dochodzi opinia, że mammografia nie jest doskonałą metodą diagnostyczną i słabo się sprawdza zwłaszcza w przypadku młodszych kobiet.

 

Fluor wzmacnia zęby czy… raka?

 

Fluoryzację wody pitnej dostarczanej do domowych kranów oficjalnie rozpoczęto w Stanach Zjednoczonych w latach ’50 ubiegłego stulecia. Następnie zaczęły ją stosować inne kraje. Rzekomym celem procesu fluoryzacji jest zapobieganie próchnicy zębów przez systematyczne stosowanie związków fluoru. Człowiek dorosły jest w stanie zaspokoić swoje dzienne zapotrzebowanie na fluor już poprzez samo wypicie kilku herbat. W jakim zatem celu w wielu krajach na świecie zachodzi potrzeba fluoryzowania wody pitnej? Stoi za tym nadmierna troskliwość o zdrowie obywateli czy może jakaś inna przyczyna? Czemu głowy państw nie przejmują się, że obywatele niszczą sobie zdrowie, pijąc alkohol, wdychając spaliny samochodowe czy jedząc śmieciowe jedzenie, natomiast martwią się o ich uzębienie? – zastanawiają się autorzy strony Zdrowe Pasje.

 

28umejk.jpg

 

W marcu 2014 r., w 13. numerze prestiżowego pisma medycznego „The Lancet Neurology” Philippe Grandjean z Uniwersytetu Południowoduńskiego w Odenese oraz Philip J. Landrigan z Icahn School of Medicine at Mount Sinai w Nowym Jorku zamieścili artykuł na temat neurologicznych skutków oddziaływania na organizm coraz większej ilości toksyn pochodzących ze środowiska naturalnego. Konkluzje tego tekstu nie są optymistyczne: Upośledzenia rozwoju neurologicznego, takie jak autyzm, nadpobudliwość ruchowa z deficytem uwagi, dysleksja i inne zaburzenia funkcji poznawczych dotykają milionów dzieci na całym świecie. Niektóre prognozy wskazują, że ten typ chorób będzie się nasilał. Wśród czynników je powodujących znajduje się przemysł chemiczny. W 2006 wykazano, że wśród chemikaliów przemysłowych negatywnie wpływających na rozwój układu nerwowego znalazły się m.in. ołów, metylortęć i arsen. Od 2006 zidentyfikowano kolejne związki neurotoksyczne, w tym fluor i jego pochodne. Uczeni podkreślają, że zaistniała sytuacja powinna zmusić decydentów do ograniczenia stosowania środków neurotoksycznych.

 

Dr Dean Burk, biochemik, związany z amerykańskim Krajowym Instytutem Onkologicznym stwierdził: W gruncie rzeczy fluor jest najbardziej rakotwórczym związkiem chemicznym. Gdy masz władzę, nie musisz mówić prawdy. Jest to zasada, która rządzi na świecie od pokoleń. Bardzo wielu ludzi, będących na wysokich stanowiskach rządowych, po prostu nie mówi prawdy. Fluor przynosi śmierć na olbrzymią skalę. To jeden z najbardziej przekonujących dowodów naukowych i biologicznych, które udało mi się wypracować w ciągu półwiecza pracy w onkologii. Jak podaje Open Jurist, już w latach 70. XX w. dr Burk stanowczo twierdził, że fluoryzacja to masowe morderstwo, dokonywane przez ludzi pozbawionych czci i honoru.

 

To, co dodaje się do wody w procesie jej uzdatniania do picia, to substancja o nazwie kwas hydrofluorokrzemowy, który jest toksycznym związkiem, powstałym podczas produkcji aluminium, nawozów (superfosfat), stali. To nie jest produkt naturalny, to toksyczny odpad przemysłowy – tłumaczy Arjun Walia z Collective Evolution.

 

Nic zatem dziwnego, że coraz więcej krajów na świecie zaprzestało fluoryzacji wody. W Europie z fluoru w wodzie pitnej zrezygnowały: Austria, Belgia, Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Islandia, w 90 proc. Wielka Brytania, Hiszpania, Norwegia, Szwajcaria. Poza Europą nie fluoryzuje się wody w: Kanadzie, Australii, a nawet… na Kubie. W USA proces stopniowej rezygnacji z fluoryzacji wody pitnej miał swoje początki już w latach 70. ubiegłego wieku, kiedy to w Pensylwanii wygrano proces sądowy, w trakcie którego udowodniono szkodliwość fluoryzacji wody. Mimo to na większej części terytorium USA fluoryzacja wody jest nadal stosowana. W Izraelu Sąd Najwyższy wydał werdykt nakazujący zaprzestanie fluoryzowania wodociągowej wody pitnej do kwietnia 2014 r. z powodu masowych uszczerbków na zdrowiu populacji, wyrządzonych spożywaniem dużych dawek fluoru.

 

21b2h6r.jpg

 

Jak podaje strona Zdrowe Pasje, w Polsce w roku 1967 r. do użytku oddano pierwszą stację fluorowania wody, która miała poprawić profilaktykę przeciwpróchniczą zębów. Obecnie w Polsce fluoryzacja wody pitnej ma miejsce oficjalnie tylko we Wrocławiu, lecz w niektórych rejonach woda z kranu zawiera wyższe stężenie fluoru, co również wiąże się z niemałymi zagrożeniami dla zdrowia. Sytuacja dotycząca sztucznego fluoryzowania wodociągowej wody pitnej w Polsce niestety nie jest do końca jasna i trudno jest uzyskać dokładne informacje na ten temat. Jakość wody pitnej można sprawdzić na oficjalnych witrynach polskich wodociągów, w zależności od rejonu, lecz nie wszystkie wodociągi podają szczegółowe informacje związane z zawartością fluoru i jego związków w wodzie.

 

Cukier nie jest taki słodki, a tłuszcz – tłusty

 

Alanna Ketler z Collective Evolution pisała, że zgodnie z ujawnioną niedawno korespondencją między potentatami cukrowniczymi a naukowcami z Harwardu, przemysł cukrowniczy rozpoczął w latach 60. XX w. sponsorowanie badań mających podważyć zasadność tezy o wpływie cukru na choroby serca. W tej roli badacze mieli teraz obsadzić tłuszcz, czyniąc go głównym powodem chorób układu krążenia. W 1964 r. grupa znana jako The Sugar Association (Słodkie Stowarzyszenie) rozpoczęła kampanię zamierzającą walczyć z „negatywnym nastawieniem do cukru”, jakie pojawiło się po serii artykułów łączących cukier z chorobami serca. W następnym roku The Sugar Association zatwierdził tzw. Project 226, w którym wzięli udział uczeni z Harwardu, opłacani przez przemysł cukrowniczy. Rezultatem był artykuł opublikowany w 1967 r. w „New England Journal of Medicine”, przenoszący odpowiedzialność za wzrost chorób serca z cukru na tłuszcz. Konkluzja tekstu była jasna: Nie ma wątpliwości, że redukcja cholesterolu i tłuszczów nasyconych w diecie jest jedynym sposobem na skuteczne zapobieganie chorobom serca. Skutek był taki, że pod wpływem antycholesterolowej i antytłuszczowej propagandy zaczęto ponownie lekceważyć szkodliwość cukru w diecie. Jeden z pracowników wspomnianej wyżej grupy napisał do autorów: Zapewniam was, że to, co napisaliście, jest całkowicie zgodne z naszymi oczekiwaniami. Od tego momentu przez kolejne dziesięciolecia koncentrowano się na tym, aby w celu zapobiegania chorobom serca zmniejszyć w diecie obecność tłuszczów nasyconych, a nie cukru.

 

25qq3yh.jpg

 

Czy jednak tłuszcz jest rzeczywiście tak wielkim wrogiem zdrowego żywienia, jak to się przedstawia w literaturze? – zastanawia się Alanna Ketler.

 

Zwolennicy diety niskotłuszczowej lub nawet beztłuszczowej odnieśli olbrzymi sukces. Producenci żywności i napojów zaczęli redukować ilość tłuszczu, a nawet w ogóle go nie stosować. Nie trzeba było dużo czasu, aby producenci odkryli, że eliminacja tłuszczu z posiłków i napojów pogarsza ich smak. Rekompensatę znaleźli w… cukrze! I to nie w niewielkiej ilości cukru, ale w całej masie, dodawanej do tworzonych na sprzedaż potraw. Jak na ironię, nie czyniło to wcale ich produktów wolnymi od tłuszczu, bo znajdujący się w nich cukier w organizmie konsumenta odkładał się właśnie jako tłuszcz.

 

Naukowcy cały czas usiłują odnaleźć związki między dietą a chorobami serca i coraz częściej skłaniają się ku opinii, że to nie tyle tłuszcz, co właśnie cukier jest odpowiedzialny za różne rodzaje chorób układu krążenia. Komitet doradczy rządu federalnego USA na temat zaleceń żywnościowych mówi, że nie ma znaczących dowodów, które wykazywałyby istnieje relacji między dietą cholesterolową a chorobami serca! Choć z drugiej strony komitet nadal zaleca ograniczanie spożywania tłuszczów nasyconych.

 

28rfywh.jpg

 

Tak znane firmy jak Coca-Cola Company i Kellogg Company od dawna sponsorują badania, których wyniki stały się już częścią literatury naukowej, są cytowane przez innych badaczy i nagłaśniane w publikacjach prasowych. I, co bardzo dziwne, nikt jakoś nie kwapi się, aby dostrzec w tym konflikt interesów.

 

Korporacje, finansujące prace uczonych, deklarują, że ich badania rygorystycznie przestrzegają standardów naukowych, natomiast sami uczeni widzą w prywatnym sponsoringu wielką szansę dla rozwoju kosztownych analiz, na które agencje rządowe nie chcą lub nie mogą wyłożyć odpowiednich funduszy. Jednak wielu krytyków uważa, że sponsorowane przez korporacje testy są jedynie marketingowymi sztuczkami, podważającymi społeczne zaufanie do wyniku badań naukowych oraz osłabiającymi rzeczywiste wysiłki na rzecz poprawy stanu zdrowia społeczeństwa. Firmy żywieniowe płacą naukowcom nie po to, aby poszukiwali prawdy na temat walorów zdrowotnych produkowanej przez korporacje żywności, ale po to, aby osiągnąć tak pożądany w dzisiejszych czasach „naukowy certyfikat” dla produktów. Przekłada się to bowiem na wzrost zysków. Natomiast ludzie, dowiadując się z dnia na dzień, że to, co wczoraj było wyklęte z menu jako groźne dla zdrowotności, dziś okazuje się jednym z filarów zdrowego i pożywnego posiłku – zaczynają tracić zaufanie do nauki o żywieniu.

 

A to z kolei odbija się na dochodach i prestiżu uczonych od jedzenia i picia – dodajmy od siebie. Prywatnie.

 

Źródła:

http://openjurist.or...-states-inc#fn3

http://www.collectiv...d-h-d-epidemic/

http://www.collectiv...-never-get-one/

http://www.collectiv...l-in-our-water/

http://www.collectiv...tion-for-money/

fot. domena publiczna

 

9503568_logo.png


Użytkownik D.B. Cooper edytował ten post 27.09.2017 - 11:14

  • 8



#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

w Polsce w roku 1967 r. do użytku oddano pierwszą stację fluorowania wody, która miała poprawić profilaktykę przeciwpróchniczą zębów. Obecnie w Polsce fluoryzacja wody pitnej ma miejsce oficjalnie tylko we Wrocławiu

Wrocławska stacja przestała działać w latach 90. Dziś we Wrocławiu nie stosuje się fluorkowania wody uznając, że dostęp do past do zębów jest dostateczny. .


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 27.09.2017 - 12:18

  • 2



#3

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Badania Szwajcarskiej Rady Medycznej wykazały, że w przypadku braku objawów nowotworu piersi, czyli w przypadku badań profilaktycznych, mammografia jest po prostu przestarzała i przynosi więcej szkody niż pożytku.

 

 

Mogliby dodać wyjaśnienie, jakie są według nich objawy raka piersi jeśli nie jest nim guz. W rzeczywistości tylko obecność guza świadczy o tym, że być może chorujemy na raka i mammografia czy USG mogą pomóc rozwiać nasze wątplwiości. Poza tym badania te mogą pomóc wykryć wczesne zmiany. Badanie palpitacyjne, nie oszukujmy sie, jest dość subiektywne i jednak nie każda kobieta jest w stanie wykryć wszystkie zmiany w piersi.


Użytkownik dziewięć edytował ten post 27.09.2017 - 12:26

  • 4



#4

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wrocławska stacja przestała działać w latach 90.

 

 

 O jakiej stacji mowa?


Użytkownik D.B. Cooper edytował ten post 27.09.2017 - 17:08

  • 0



#5

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie znalazłem w jakim konkretnie ujęciu to działało. Program fluoryzacji najprężniej działał w latach 70. wzbogacanie wody prowadzono w 32 miastach, potem stopniowo się z tego wycofywano i chyba Wrocław wycofał się ostatni. W każdym razie obecnie nigdzie w Polsce nie prowadzi się celowej fluoryzacji a nawet planuje się wprowadzenie defluoryzacji tam gdzie naturalnego fluoru jest za dużo (Malbork i okolice Nysy).


  • 0



#6

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Oczywiście, że cukier jest bardziej szkodliwy. To cukier obciąża nasze narządy, to cukier wpływa na szereg chorób, to nadmiar cukru powoduje, że tyjemy, bo nabieramy niezdrowego tłuszczu, a to z kolei wpływa na krążenie, choroby serca, etc.


  • 1



#7

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

Cukier szkodzi, bo za łatwo się metabolizuje. Najgorsza pod tym względem jest fruktoza. Dlatego po zjedzeniu czegoś słodkiego czujemy się lepiej i mamy zastrzyk energii. Ale jak energia się skończy, to zaliczamy gwałtowny spadek chęci, aż do kolejnej dawki cukru. Ale gdy nie mamy zbyt wielu węglowodanów, to zaczynamy spalać tłuszcz, a ten dostarcza nam energii przez cały czas, a nie tylko po jedzeniu...

Innym mitem jest "zły" cholesterol. Jego brak wpływa negatywnie na gospodarkę hormonalną i inne procesy biochemiczne, dotyczy to szczególnie mężczyzn. Wiecie, co jest najlepszym lekiem na ogólną niemoc łóżkową czy miękkość parówki, że się tak kolokwialnie wyrażę? Nie Viagra i jej podróbki. Krata jaj, flaszka tranu i witamina D. Potwierdzają to badania...

Kolejną bajką jest ta o braku wpływu komórki na komórki. Konkretnie smartfony wcale nie są tak nieszkodliwe, jak reklamują producenci. Ale nie chodzi o raka mózgu. Patrzcie niżej, sporo niżej. Grupa niezależnych badaczy odkryła, że przyczyną obniżonej płodności mężczyzn jest noszenie telefonów komórkowych w spodniach. Zaprzestanie tego procederu już po 6 tygodniach kilkakrotnie zwiększa ilość plemników w spermie, poprawia ich żywotność i ogólną jakość. Ale o tym głośno się nie mówi, bo by branża ucierpiała...
  • 0



#8

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Raz atakuje firma "margarynowa", raz "jajczana", raz "mięsna", raz "cukrowa" raz jeszcze inna. Grunt by zachować zdrowy rozsądek.


  • 2

#9

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zaprzestanie tego procederu już po 6 tygodniach kilkakrotnie zwiększa ilość plemników w spermie, poprawia ich żywotność i ogólną jakość. Ale o tym głośno się nie mówi, bo by branża ucierpiała...

 

 

Albo się o tym głośno nie mówi, bo nikomu nie udało się wyników badań powtórzyć. Dlatego źródłem doniesień są jedynie ci "niezależni badacze".

Powyższy argument można zastosować do wszystkiego. W tym bardzo chętnie obecnie stosuje się go do szczepionek. Paranoia mode on.


Użytkownik dziewięć edytował ten post 30.09.2017 - 16:59

  • 0



#10

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

Dziewięć, pozwolę sobie zacytować fragment książki, którą czytałem parę miesięcy temu:
 

Of the dozens of studies that I found, most done in Europe, more than 70% concluded the same thing: 17 cell phone radiation impairs sperm function. The explanation for how it does this varied, but the outcome was never good.
Here are just two abstract highlights from 2008 and 2009:

Three hundred sixty-one men undergoing infertility evaluation were divided into four groups according to their active cell phone use: group A: no use; group B: <2 h/day [hours/day]; group C: 2–4 h/day; and group D: >4 h/day… . The laboratory values of the above four sperm parameters [mean sperm count, motility, viability, and normal morphology] decreased in all four cell phone user groups as the duration of daily exposure to cell phones increased.
• • •
Male albino Wistar rats (10–12 weeks old) were exposed to RF-EMR [radio frequency electro-magnetic radiation] from an active GSM (0.9/1.8 GHz) mobile phone for 1 hour continuously per day for 28 days. Controls were exposed to a mobile phone without a battery for the same period.… Rats exposed to RF-EMR exhibited a signi?cantly reduced percentage of motile sperm. CONCLUSION: Given the results of the present study, we speculate that RF-EMR from mobile phones negatively a?ects semen quality and may impair male fertility.

The rat balls were exposed for one hour per day for 28 days?!
In California, where I live, 30% of the population relies exclusively on cell phones for communication. I had carried a cell phone in my pocket an average of at least 12 hours a day for the last 10 years.

17. Most of the studies performed in the United States that conclude no negative effect are funded either directly or indirectly
(as with many IEEE studies) by cell phone manufacturers and carriers. Does this prove malfeasance? No, but it should raise
a red flag.


Cytat pochodzi z książki Tima Ferrisa 4-hour body. Nie mam dostępu do MedLine, więc Ci sam stosownych badań nie znajdę. A szkoda, bo sam bym się zapoznał...


  • 0



#11

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Raz atakuje firma "margarynowa", raz "jajczana", raz "mięsna", raz "cukrowa" raz jeszcze inna. Grunt by zachować zdrowy rozsądek.

 

 I tu jest pies pogrzebany.

 Pamiętam czasy gdy nie było margaryny do smarowania pieczywa. W pewnym momencie zaczęli trąbić w telewizji, że masło jest be, że cholesterol, i że lepiej margaryną roślinną smarować. 

 Nikt nie wspominał o tym że zazwyczaj do produkcji margaryny używany jest olej palmowy, nie dość że rakotwórczy, to jeszcze uprawy palm do jego produkcji niszczą ogromne połaci ziemi. Ale jest tani.

 

 Cukier.

 Wyciąg z buraka. Produkt naturalny. Ale oczywiście znacznie droższy niż jego chemiczny odpowiednik. Dlatego ten chemiczny, w żywieniowej propagandzie musi być zdrowszy. Mimo że spożywanie słodzików zamiast cukru powoduje szybsze tycie, a to za sprawą naszych mózgów. Gdy czujemy słodki smak nasze ciało przygotowywóje się do przyjęcia zwiększonej dawki paliwa. Gdy ta dawka nie zostaje dostarczona wraz z sygnałem to mózg nadrabia zwiększonym łaknieniem. Są badania dowodzące że osoby po spożyciu napojów ze słodzikiem, jedzą więcej niż te które piły płyny z cukrem. Paradoksalnie słodzik powoduje tycie. Pośrednio.

 

Kuriozum to mleko odtłuszczone.

 Takie mleko nie ma żadnych wartości, i sprzyja osteoporozie. Żeby nasz organizm wchłoną wapno z mleka potrzebny jest tłuszcz w tym mleku zawarty. Bez niego, całe wapno tylko fru przez kichy i go nie ma. Ale takie mleko jest znacznie tańsze w produkcji niż to z tłuszczem. W sumie to zabarwiona na biało woda. 

 Wystarczy spojrzeć na to z innej strony.  w litrze "pełnotłustego" mleka jest 32 gramy tłuszczu. Mniej więcej tyle ile ląduje na przeciętnej kanapce z.... maragaryną.

 

 Pytanie brzmi. ile kanapek możesz zjeść w ciągu dnia, a ile litrów mleka jesteś w stanie wypić przez... tydzień?

 

 Wmawia się nam różne głupoty, wszystko po to aby kasa płynęła szerokim strumieniem bynajmniej nie do naszych kieszeni.


  • 0



#12

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Urgon, jeżeli jest faktycznie więcej takich badań a pomimo to się o tym fakcie nie mówi, no to wtedy to, co stwierdziłeś może mieć rację bytu. W pierwszej chwili to co opisałeś skojarzyło mi się z sytuacją, kiedy nagle dwóch niezależnych naukowców stwierdziło, że jakaś substancja niszczy raka w badaniu źle przeprowadzonym i ze źle wyciągniętymi wnioskami i nagle wszyscy wietrzą wielką kosnpirę, uważając, że ukrywa się przed nimi lekarstwo na raka. Pomimo tego, że jest kilkadziesiąt badań, które rzetelnie twierdzą, że ta substancja takich właściwości nie ma.

 

@Panjuzek, mnie na wykładach z technologii chemicznej wspominano, że dawniej dodatkowo stosowano nikiel do utwardzania margaryn, który sam w sobie nie jest za zdrowy.

Jest jeszcze jedna taka rzecz, na której zarabia się grube pieniądze. Żywność ekologiczna. Nie jest wprawdzie bardziej szkodliwa dla ludzi niż tak nieekologiczna, ale jej produkcja jest znacznie mnie efektywna niż tej uprawianej w sposób konwecjonalny. Poza tym nierzadko w takich uprawach stosuje się nadmierną ilość środków ochrony roślin. Dlatego ani to jakieś wybitnie zdrowe, ani prośrodowiskowe a droższe zwykle dwukrotnie.


  • 0



#13

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@ Dziewięć

Uprawy ekologiczne to dziś jedyne na których w Europie zezwala się używać nikotyny jako środka owadobójczego. W rolnictwie zwykłym została zakazana bo jest mało selektywna i truła każdego owada w zasięgu, włącznie z pszczołami. Zastąpiono ją neonikotynidami czyli substancjami o działaniu podobnym do nikotyny ale bardziej selektywnymi. Teraz chce się je wycofać bo prawdopodobnie odpowiadają za zespół nagłej śmierci pszczół.

W rolnictwie ekologicznym nikotyna jest stosowana w formie wyciągów z tytoniu.


  • 1



#14

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Zaciakwiony,

Czyli z tego co piszesz wynika, że w przypadku rolnictwa ekologicznego nawet nie starano się nikotyny czymkolwiek zastąpić. Eh, wystarczy, że chemikalia są pozyskiwane ze środowiska a nie w laboratorium i skutkami ich działania już się nikt nie interesuje.

 

Z tego co mnie się udało wyczytać, to podobno miedź jest nagminnie uzyskiwana do opryskiwania ekologcznych upraw jabłoni. A że jest mało efektywna to się jej używa dość dużo, co później prowadzi do zanieczyszczenia wód. W ogóle z tego co mnie się udało dowiedzieć to wynika, że jeśli chodzi o ekologiczne środki ochrony roślin, to nie ma żadnego efektywnego systemu, który regulowałby ilośc używanych środków chemicznych w uprawach ekologicznych. Dodatkowo ilość dozwolonych środków, która mogą stosować rolnicy chcący dalej chwalić się plakietką eko, ciągle się zwiększa, żeby zwiększyć wydajność plonów i podołać popytowi rynku na tego typu żywność. Czysty biznes. Mieszkam w Sztokholmie. Mieście, gdzie większość populacji żywi się chyba tylko eko i nasionami chia. Widzę więc jak bardzo eko-biznes się opłaca.

 

A propos nasion chia, to przypomniał mi się współczesny trend na domorosłych dietetyków w stylu Lewandowskiej czy innych coachów. To też niezły biznes- dla nich i dla producentów "zdrowej żywności". Zauważyliście, że im coś bardziej egzotyczne i droższe, tym bardziej zdrowe w mniemaniu tych "dietetyków"? ;p


  • 0



#15

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

@Panjuzek, mnie na wykładach z technologii chemicznej wspominano, że dawniej dodatkowo stosowano nikiel do utwardzania margaryn, który sam w sobie nie jest za zdrowy.

 

 O tym nie słyszałem. Jednak potwierdza to o czym piszę.

 

 Dla porównania. Dla tych co nie wiedzą.

Żeby zrobić masło, wystarczy dobrze zamieszać  śmietanę. A śmietana naturalnie wyodrębnia się z mleka podczas schładzania. Całkowicie naturalny i prosty proces.

 Czy ktoś z was jest w stanie, prosto opisać i przeprowadzić w warunkach domowych, zamianę oleju roślinnego w masło?

 

Edit

 Masło a nie majonez. Żeby nie było nieporozumień


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 30.09.2017 - 20:20

  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych