Skocz do zawartości


Zdjęcie

Do kogo modlą się małpy?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Do kogo modlą się małpy?

 

Zachowania religijne mogą być produktem ewolucji. Naczelne, tak jak i ludzie, mają swoje rytuały.

 

4cefe93f05a55b10459d9658e2a130fa5e2f7463

Rezusy zamieszkujące Świątynię Małp w indyjskim mieście Dżajpur żyją w symbiozie z symbolami religijnymi. Liczą też na orzeszki od turystów zwiedzających zabytek. (Fot. Age Fotostock/East News)

 

Pierwszym znakiem, jakiego nauczył się mały Ally, zanim opanował język migowy, był znak krzyża. Jego przybrana matka Sheri Roush ochrzciła go, gdy miał dwa lata. „Dlaczego moje dziecko nie miałoby być zbawione jak wszyscy?” – uzasadniała swoją decyzję. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Ally to szympans. Małpa, która dzięki wychowaniu przez ludzkich opiekunów i opanowaniu znaków języka migowego dowiodła, że przepaść między człowiekiem a innymi naczelnymi nie jest aż tak wielka. Ale czy to oznacza, że mały Ally mógł wyznawać jakąkolwiek religię?

 

Od czasów starożytnych ludzie uważali się za istoty wyjątkowe, zdolne do wytworzenia kultury i wyzwolenia się spod działania praw przyrody rządzących życiem zwierząt. Dopiero teoria ewolucji Karola Darwina zburzyła ten porządek, dowodząc, że nasze zachowania i emocje są pochodną zachowań naszych przodków, podobnych do istniejących dziś małp człekokształtnych.

 

Naukowcy próbowali więc znaleźć cechy, które wyróżniałyby nas na tle innych ssaków naczelnych. Z początku wydawało się, że czymś takim jest zdolność do wytwarzania narzędzi i posługiwania się nimi. Szybko jednak okazało się, że potrafią to nie tylko szympansy, ale nawet niektóre ptaki czy delfiny. Podobnie było z językiem – niektóre stworzenia mają dość złożone formy komunikacji, a małpy człekokształtne potrafią opanować język migowy czy obrazkowy. Ostatnim bastionem człowieczeństwa miały więc być religia i duchowość. Ale i tu pojawiają się wątpliwości.

 

Groza i zachwyt szympansa

 

Najczęściej opisywanym zachowaniem, które można interpretować jako religijne, jest tzw. taniec deszczowy. Słynna badaczka ssaków naczelnych Jane Goodall zaobserwowała go w stadzie dziko żyjących szympansów.

 

Wraz z nadejściem burzy samce zaczynały wykonywać taniec, który przypominał zachowanie podczas walki z rywalem. Było to interpretowane jako próba powstrzymania niepokojącego zjawiska. W religiach politeistycznych pojawiają się bóstwa władające piorunami – Zeus, Thor, Baal czy nawet Jahwe. Ale u szympansów może to być zachowanie czysto instynktowne.

 

Jednak Jane Goodall zaobserwowała „taniec deszczowy” także w innym, zupełnie odmiennym przypadku. Szympans o imieniu Freud wykonał go na widok wodospadu. Badaczka uznała to za wyraz zachwytu, ponieważ potem siedział i wpatrywał się w wodę tak, jakby kontemplował zjawisko. Obserwacje brytyjskiej badaczki można powiązać z teorią religii niemieckiego filozofa Rudolfa Otto. Pisał on o doświadczeniu religijnym jako o misterium tremendum et fascinans – czyli uczuciu grozy przed potęgą, która onieśmiela, zmusza do ucieczki, i o równoczesnej fascynacji, która skłania do przybliżenia się. Być może „taniec deszczowy” jest właśnie taką instynktowną reakcją wynikającą z pierwotnej grozy wobec potęgi sił przyrody, która także występowała u naszych ludzkich przodków i z której narodziła się religia?

 

„Takie działanie jest dobrym wstępem do wyjściowego rytuału religijnego. Co ciekawe, nie jest to jedyny przykład, bo podobnie interpretuje się także podział zdobyczy po polowaniu szympansów. Krytycy jednak wskazują na to, że do tej pory opisano bardzo niewiele takich zjawisk. Nie mamy więc pewności co do tego, czy stanowią one powtarzalny wzór zachowania” – komentuje prof. Andrzej Szyjewski, religioznawca i etnolog religii z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

 

 

Kręcą, kłamią, przeżywają

 

Zdaniem uczonego to, że szympansy traktują burzę jak innego osobnika, jest dowodem symbolicznego potraktowania zjawiska atmosferycznego, wyjścia poza konkret. Zdolność do abstrakcyjnego myślenia jest cechą niezbędną do powstania religii, a tę umiejętność wielokrotnie obserwowano u małp człekokształtnych.

 

Dowodem jest chociażby wspomniana już zdolność do posługiwania się językiem. Ssaki naczelne potrafią to robić w sposób elastyczny, kategoryzując pojęcia i poszerzając znaczenia słów. Znak oznaczający w amerykańskim języku migowym „brudne”, używany na początku na określanie odchodów, został zaadaptowany przez szympansicę Washoe jako uniwersalny wyraz niesmaku. Znienawidzonego kocura z sąsiedztwa nazywała „brudnym kotem”, linkę, na której prowadzono ją na spacer – „brudną smyczą”, a swego opiekuna, gdy była na niego zła – „brudnym Rogerem”. Kiedy trafiła do laboratorium z innymi małpami, które nie znały języka migowego, nazwała je „czarnymi robakami”, bo tymi stworzeniami najbardziej gardziła.

 

Prof. Roger Fouts z Chimpanzee and Human Communication Institute, opiekun Washoe i innych małp posługujących się językiem migowym, opisał też przypadek Lucy. Ta szympansica go okłamała – gdy załatwiła się na dywan w salonie, próbowała zrzucić winę na studentkę imieniem Sue, potem na samego profesora, a dopiero na końcu przyznała się do winy.

 

Z kolei szympansica karłowata (bonobo) imieniem Panbanisha, posługująca się językiem obrazkowym, dowiodła, że rozumie tak abstrakcyjne pojęcia jak dobro i zło. Pewnego dnia wskoczyła na grzbiet psa i bardzo go wystraszyła. Została ukarana przez swojego właściciela. Pokazał on na tablicy z obrazkami znak oznaczający „zły”. Na co Panbanisha zrobiła skruszoną minę i pokazała znak „dobry”.

 

 

Wymyślony przyjaciel z drewna

 

Abstrakcyjne myślenie i wyobraźnia ujawniają się także w innych zachowaniach małp człekokształtnych. Amerykańska filozof Susanne Langer wspomina o przedmiotach, które z niewyjaśnionych powodów budziły strach poszczególnych osobników, oraz o obiektach, które nosiły ze sobą przez cały czas lub brały do ręki w sytuacji zagrożenia. Te zachowania świadczą o nadawaniu rzeczom symbolicznego znaczenia. Nieodparcie budzą też skojarzenia z fetyszyzmem, czyli kultem przedmiotów, którym przypisywane są wyjątkowe, nadnaturalne funkcje.

 

Prof. Barbara J. King, antropolożka i badaczka naczelnych z College of William & Mary, przedstawia dwa niewiarygodne wręcz przykłady małpiej wyobraźni. Samica bonobo, która nie mogła mieć dzieci, brała na ręce wiewiórki i nosiła je tak, jak gdyby były jej młodymi. Natomiast szympans z Ugandy stworzył sobie wyimaginowanego przyjaciela z kłody drewna.

 

Spał wraz z nią, tuląc ją do siebie i ostrożnie trzymał w ramionach tak, jak to mają w zwyczaju czynić szympansy wobec innych osobników swego gatunku.

 

 

Wspomniana już Panbanisha zadziwiła opiekunów, kiedy z powodu złej pogody nie mogła wyjść na spacer. Na podłodze zaczęła rysować kredą znaki, które związane były zwykle ze spacerem: „obrożę”, którą musiała zakładać, gdy wychodziła na zewnątrz, „szałas” znajdujący się w pobliskim lesie i „drzewo”. Badacze sądzą, że nie chodziło jej o chęć wyjścia na spacer, lecz o zastępczy przekaz symboliczny.

 

Nasi bracia mniejsi?

Jednak nawet te najbardziej zadziwiające zachowania trudno byłoby uznać za jednoznacznie religijne. „Diabeł tkwi w sposobie definiowania takich terminów jak »religia« czy »zachowania protoreligijne«. Są badacze, którzy np. taniec godowy kormoranów nazywają rytuałem” – mówi prof. Szyjewski.

 

Prof. King w książce „Evolving God: A Provocative View on the Origins of Religion” (Bóg ewoluujący: prowokacyjne spojrzenie na pochodzenie religii) przekonuje, że analiza zachowań małp człekokształtnych może przynajmniej rzucić światło na źródła naszych duchowych doświadczeń. Zgadza się z nią prof. Szyjewski: „Religia ma cechy systemu, jest więc pewnego rodzaju całością, w której poszczególne elementy, jak mit czy rytuał, wpływają na siebie nawzajem. Jest oczywiste, że taki system symboliczny nie wyskoczył gotowy z głowy Homo, lecz jest efektem długotrwałego procesu, złożenia ewolucji biologicznej z kulturową”.

 

Naukowcy są więc zgodni, że warto badać „religijne” zachowania małp. „Oczywiście współczesne szympansy i praprzodkowie człowieka z afrykańskiej sawanny to różne gatunki o odmiennym trybie życia. Jednak dziś nie mamy lepszych kandydatów do modelowania procesów rodzenia się religii” – przekonuje prof. Szyjewski. A ta kwestia nadal budzi wiele kontrowersji. Część badaczy twierdzi, że religia wykształciła się jako odpowiedź na wymogi środowiska, a więc w jakiś sposób ułatwiała przeżycie. Inni uważają z kolei, że powstała ona jako produkt uboczny ewolucji. Być może dopiero szympansy pozwolą nam stwierdzić, kto ma rację w tym sporze.

 

Szympans Kokomo Junior, gwiazda mediów w latach 50. XX w., potrafił nawet „modlić się” ze swym opiekunem. (Fot. Getty Images/FPM)

 

Warto wiedzieć:

Małpy człekokształtne mogą nauczyć się prostego języka, potrafią też myśleć abstrakcyjnie.

Niektóre zachowania szympansów przypominają rytuały religijne takie jak taniec.

Takie cechy zapewne występowały także u naszych odległych przodków i mogły dać początek wszystkim znanym dziś religiom.

 

Małpka lecznicza

W latach 70. XX w. amerykański psycholog William Lemmon zalecał wielu swym pacjentkom adoptowanie szympansa jako element terapii. Wiele kobiet próbowało uczyć małpki religii...

 

źródło


  • 5



#2

Valfare.
  • Postów: 384
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

To fakt, że niektóre gatunki zwierząt wytwarzają prymitywne narzędzia i mają dość złożone techniki komunikacji. Co do zachowań religijnych, to jakoś nie chce mi się w to wierzyć, ale nawet gdyby to była prawda, to i tak istnieje jedna zasadnicza różnica pomiędzy zwierzętami a ludźmi - żadne zwierzę nigdy o nic nie zapytało, a to właśnie ciągłe zadawanie pytań i poszukiwanie odpowiedzi pozwoliło ludziom na wybicie się spośród innych istot żyjących na Ziemi.


  • 0



#3

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ludzkości nie grozi upadek religijności. Na straży wiary stoi „boski gen”

Osoby religijne posiadają dzisiaj więcej dzieci niż te, które nie wierzą w Boga. Jeszcze 150 lat temu o podobnym kontraście nie było mowy. W historii ludzkości jest to zjawisko dość nowe. Jakie może przynieść efekty? Biorąc pod uwagę, że istnieją genetyczne predyspozycje do bycia pobożnym, w przyszłości czeka świat stosunkowo szybkie rozprzestrzenianie się religijności – przewiduje Robert Rowthorn, emerytowany profesor ekonomii z Kings College przy Cambridge University. Swoje prognozy opiera on na matematycznym modelu, który pomógł mu zobrazować tempo tego trendu. O wynikach jego prac pisze „Proceedings of the Royal Society B”. Prof. Rowthorn nie zabrałby się do tych badań, gdyby nie fakt, że należy do wyznawców teorii, wedle której my, ludzie, posiadamy gen religijności lub – jak mówią inni – boski gen. Jego istnienie udowodnił kilka lat temu dr Dean Hamer, genetyk z amerykańskiego National Cancer Institute. Odkrył, że skłonnościom do mistycznych przekonań sprzyja fragment DNA o nazwie VMAT2. Odgrywa on kluczową rolę w regulowaniu poziomu neuroprzekaźników w mózgu, tj. serotoniny, dopaminy i noradrenaliny. W badaniach z udziałem ponad tysiąca osób Hamer dowiódł, że obecność VMAT2 idzie w parze z wiarą w istnienie stwórcy.

 

– Jeśli założymy, że jego „nosicielami” są członkowie ortodoksyjnych grup religijnych, to można wnioskować, że z każdą generacją gen ten stanie się bardziej rozpowszechniony w społeczeństwie – przekonuje prof. Robert Rowthorn. Potwierdzają to dane zgromadzone w ramach Światowego Badania Wartości. W latach 1981 – 2004 objęło ono swoim zasięgiem 82 narodowości. Okazało się, że istnieje związek między uczestnictwem w nabożeństwach religijnych a liczbą potomstwa. Osoby w ogóle nie biorące w nich udziału posiadają średnio 1,67 dziecka. Te, które chodzą na msze średnio raz w miesiącu, mają dwójkę. Natomiast uczestnictwo we wspólnej modlitwie częściej niż raz w tygodniu wiąże się z posiadaniem 2,5 dzieci. Innymi słowy, im bardziej pobożni ludzie, tym większe prawdopodobieństwo stworzenia przez nich licznej rodziny.

 

Szczególnie widać to na przykładzie społeczności, które mają rygorystyczny stosunek do wiary. Wśród ultraortodoksyjnych Żydów kobieta rodzi średnio sześcioro dzieci. Przy tak wysokim poziomie płodności grupa religijna tworząca zaledwie 0,5 proc. populacji w ciągu dziesięciu generacji może stanowić nawet jej połowę – wyliczył naukowiec z Cambridge University. Podobna ekspansja może dotyczyć Amiszów, chrześcijańskiej wspólnoty protestanckiej, która znana jest z tego, że nie akceptuje nowoczesnej techniki. W latach 1991 – 2010 liczba jej członków w USA wzrosła dwukrotnie (ze 123 do 249 tys.) Jeśli ten trend się utrzyma, to w 2150 roku będzie ona liczyć 44 mln. Prof. Rowthorn zdaje sobie sprawę, że wiele może stanąć na przeszkodzie w realizacji tych prognoz. Choćby zawieranie małżeństw mieszanych, z osobami spoza wspólnoty. Ale i to, zdaniem badacza, będzie miało swoje dobre strony. W ten sposób gen religijności ma szanse rozprzestrzenić się wśród reszty społeczeństwa. Zjawisko to już zachodzi wśród muzułmanów w Europie. A co jeśli teoria na temat VMAT2 jest fałszywa? Czy przywiązania do wiary nie uczymy się raczej w drodze wychowania? – Dorastanie w religijnym środowisku ma na to w gruncie rzeczy niewielki wpływ – uważa Dean Hamer, o czym przekonują badania, jakie przeprowadził z udziałem bliźniaków.

źródło - http://www.rp.pl/art...nosci.html#ap-2


  • 0

#4

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ludzkości nie grozi upadek religijności. Na straży wiary stoi „boski gen”

 

Całe szczęście "lewacki gen" unicestwi się już niedługo sam (aborcje, "pykanie" się osobników tej samej płci). :]


  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych