Skocz do zawartości


Zdjęcie

Pierścień Atlantów


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
79 odpowiedzi w tym temacie

#76

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hmmm, jeśłi już o tym mowa - moja mama jest obecnie bardzo ciężko chora - jest to choroba śmiertelna, choć margines szans na wyzdrowienie jest wciąż dość duży. I z ręką na sercu mogę powiedzieć, że skorzystałbym z usługi jakiegoś "energoterapeuty" (typu tonący...), lecz niestety nie uwierzę, że to cokolwiek by mogło pomóc. Po prostu traktuję to jako "to na pewno nie zaszkodzi, więc czemu nie?", ale w życiu nie uwierzę, że ktoś z Kanady może w jakikolwiek sposób wpłynąć na mojąmamę. Bo obecnie "działa" już jakiś jeden z Kanady (został on poproszony o pomoc przez wujka, my nie prosiliśmy o nic) ale chyba domyślasz się jak na tą "pomoc" patrzę?

Dlatego widzisz - życie już mnie w jakiś sposób doświadczyło, a zdania jak nie zmieniłem tak dalej nie zmieniam.
  • 0



#77

Mike.
  • Postów: 259
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Szkoda... A co mama na taką pomoc? Chyba jej zdanie jest najważniejsze. Może warto przynajmniej ją zapytać co o tym sądzi. Jeżeli powie, że nie to to nie i już. A jak powie może spróbujemy?
  • 0

#78

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Powiedziała "czemu nie" i dlatego ten magik z Kanady "działa". To zasada "pomóc pewnie nie pomoże, ale zaszkodzić na pewno też nie zaszkodzi". No ale powtóze sięi powiem: nie wierzę, żeby on coś zdziałał. Jedynie toleruję to ze względu na autosugestię, która może coś zdziałać.
  • 0



#79

Richardus.
  • Postów: 47
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Takie pierdołki działają tylko człowiekowi na wyobraźnię a nie na organizm, no chyba że go jakoś napromieniujemy radioaktywnie to wtedy jakaś reakcja organizmu będzie :mrgreen: Przecież każdy mógłby wymyślić pierścień i jakikolwiek znak do tego oraz zrobić otoczke nadprzyrodzonych , magicznych wręcz zdolności przedmiotu na organizm człowieka to wtedy klienci sami się znajdą a szczególnie ludzie którzy szukają szczęścia , zdrowia (ogólnie rozpaczliwie potrzebujący lub szukający czegoś).To tak jak jest z tymi magikami typu -uzdrowie cie na odległość lub przez zdjęcie.Pozdrawiam
  • 0

#80

preestonn.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wedlug mnie jesli ludzie w cos gleboko wieza to moze sie to urzeczywistnic czyli podobnie moze byc z tym pierscieniem, jesli wierze ze przyniesie mi on szczescie lub bedzie mnie chronil to oddzialuje na swoja psychike i np jestem bardziej pewny siebie i wierze w swoje mozliwosci.
Choc kto wie czy wzor, ktory jest umieszczony na tym pierscieniu nie promieniuje jakas energia, do niedawna nie znalismy pojecia radioaktywnosci a przeciez ona istniala.


W internecie znalazlem taka oto opinie Kosciola o pierscieniu Atlantow:
Handlarze pierścieniami atlantów zapewniają, że talizman ten stwarza niezwykle skuteczną ochronę przed wszelkiego rodzaju złem: agresją, wypadkami, kradzieżą, a także przed klątwami i urokami. Ponadto - według nich - przedmiot ten zapobiega wielu (jeśli nie wszystkim) chorobom czy wręcz z nich uwalnia.
Jednym słowem, pierścień ten przynosić ma szczęście. Wielu ludzi w to wierzy, skoro go kupuje i zakłada na palec. Spontanicznie nasuwa się pytanie: co lub kto, albo jakaż to siła miałaby tu tak cudownie działać? W przypadku poświęconego krzyżyka lub medalika z wizerunkiem Pana Jezusa, Matki Bożej czy świętych nie ma problemu z odpowiedzią na pytanie: dlaczego nosimy te dewocjonalia? Noszę medalik na znak mojego zawierzenia się Matce Bożej. Jej wizerunek pomaga mi ufać w Jej nieustanną obecność przy mnie, szczególnie w chwilach pokus, zwątpień, przeciwności itd. Nie wierzę, aby medalik ten "magicznie" chronił mnie przed napadem, kradzieżą, chorobą, itd., lecz z całego serca ufam, że w tych czy innych nieszczęściach - jeśli Opatrzność je dopuści - nie spotka mnie prawdziwe i najgorsze nieszczęście: odrzucenie Pana Boga i utrata życia wiecznego.
Nosząc medalik nie proszę o szczęście, lecz abym wytrwał przy Panu Bogu w każdej, nawet najgorszej sytuacji, a to będzie mym największym szczęściem. Zastanawiam się, w kim pokładają swoją ufność ludzie ochrzczeni, którzy na swój palec zakładają pierścień atlantów? Pewnie sami dokładnie nie wiedzą. W każdym razie, amulet ten wydaje się być znakiem nieufności wobec Pana Boga, jako mego Ojca, w którego rękach spoczywa całe moje życie. Jeśli oczekuję, że noszenie tego czy innego amuletu przyniesie mi szczęście, to znaczy, iż wiarę moją można wyrazić w słowach: Ufam nie Tobie, Boże, lecz komuś lub czemuś innemu; oczekują pomyślności w życiu nie od Ciebie, lecz od czegoś lub kogoś innego. Być może, nie od razu tego rodzaju postawa duchowa owocuje porzuceniem praktyk religijnych, lecz żywa wiara nieuchronnie przemienia się w "praktykowanie" chrześcijaństwa z sercem odwróconym od Boga. Tymczasem religijność pozbawiona ufności wobec Pana Boga staje się pusta. Jaką wartość miałaby modlitwa Ojcze nasz, gdyby w żaden sposób nie ożywiał jej duch dziecięctwa Bożego?
Nadzieja, iż magiczny pierścień uchroni mnie od przeciwności i zagwarantuje pomyślność, jest oszustwem, które żeruje na naszej ludzkiej skłonności do wierzenia czasami w byle co. Czy jednak w życiu można się uchronić od jakichkolwiek przeciwności, trudności i cierpień? Codzienne doświadczenie przekonuje, iż nie, i żaden amulet faktu tego nie zmieni. Lecz przywiązanie do niego, naiwna wiara w jego skuteczność, niszczy zdolność stawiania czoła przeciwnościom w sposób chrześcijański, czyli z ufnością, że każdy krzyż codzienności ma w sobie głęboki, zbawczy sens. Wielokrotnie owego sensu nie widzimy, lecz właśnie wtedy ufność w Bożą miłość - niejako wbrew poczuciu opuszczenia i samotności - okazuje się środkiem ratującym życie. Właśnie tę najważniejszą i najdelikatniejszą tkankę naszej religijności, czyli zdolność do ufnego zawierzenia Bogu, chrześcijanin niszczy poprzez noszenie amuletów. Spustoszenie w dziedzinie duchowej i cielesnej nie od razu, być może, daje się zauważyć. Jednakże dokonuje się ono nieuchronnie, czego pierwszym świadectwem jest nieprzezwyciężona niechęć do modlitwy. Stopniowo także pojawiają się dziwne i nieuzasadnione lęki, tajemnicze dolegliwości fizyczne i psychiczne. Ponadto, kto nosi pierścień atlantów, bardzo łatwo zwraca swe zainteresowania ku horoskopom, tarotowi, magii czy innym podobnym praktykom, które otwarcie sprzeciwiają się pierwszemu przykazaniu.
Dla księży egzorcystów (przynajmniej w Polsce) pierścień atlantów jest rekwizytem bardzo dobrze znanym. Na ogół był on gdzieś na początku uwikłania się ludzi w rozmaite formy okultyzmu, który z kolei doprowadził ich do stanu zniewolenia przez złe duchy. W przypadku pewnej dziewiętnastoletniej dziewczyny wyjątkowo jasno można było się przekonać, do jakiego stopnia zły duch wywierał panowanie nad osobą, która od kilku lat nie rozstawała się z pierścieniem atlantów. Dla swego uwolnienia duchowego uczyniła bardzo wiele: wyspowiadała się, pomimo walki duchowej wyrzekła się praktyk okultystyczny, nawet przyjęła Komunię św. Gdy jednak proszono ją o zdjęcie z palca pierścienia, chowała dłonie za siebie i gorączkowo protestowała, krzycząc i nienaturalnie wykrzywiając buzię. Znowu okropnie dręczona jest przez diabła i obecnie przebywa w zakładzie psychiatrycznym.
Amulety, wbrew swej pozornej niewinności, poprzez swoją symbolikę są zielonym światłem danym przecież nie Panu Bogu, lecz duchowemu złu. W ostateczności, także i pierścień atlantów jest niczym innym, jak znakiem otwarcia się i przynależności do tego wrogiego nam świata. Jako istoty odkupione, nie warto, abyśmy, nawet w najbardziej niewinny sposób, ze światem tym się zadawali.

ks. Andrzej Trojanowski TChr
źródło: "Miłujcie się!", nr 5-2004

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych