Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy jesteśmy analfabetami?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
49 odpowiedzi w tym temacie

#46

kikkhull.
  • Postów: 324
  • Tematów: 6
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Z tym językiem obcym to ciekawa sprawa bo w USA, nie martwią się znajomością j. obcego znając angielski. Kryteria tutaj wyznaczone do oceny analfabetyzmu są trochę zrobione pochopnie. Bardziej należy skupić się w takiej definicji na rozumieniu przeczytanego tekstu np. na poziomie A2 i wykonywanie podstawowych działań matematycznych. Emigrant który przyjedzie do nowego kraju może zostać zaklasyfikowany jako analfabeta bo nie rozumie prostych instrukcji.


  • 0

#47

Dr Röck.
  • Postów: 136
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@Nick

Czytamy mniej niż siedem książek rocznie.

 

Sądzę, że to jeszcze zależy od tego, co się czyta. Wątpię, żebym kiedyś w rok przeczytał więcej, niż 7 książek, w tym na przykład tylko 2. To Krótka historia prawie wszystkiego i Bóg urojony. Czy jestem analfabetą? Pewnie mnie tak oceni ktoś, kto w rok zaliczy 30 czy 50 harlekinów, nędznych powieści o niczym, czy jakichś bzdur o smokach i elfach. Ale mam to gdzieś. Nie lubię czytać książek o niczym, jak już się za coś biorę, to chcę się z ksiązki czegoś dowiedzieć. Nawet jak nie zrozumiem wszystkiego, to uważam, że warto spróbować.

 

Widzę, że sporo o językach się rozwinęło, to coś dorzucę. Myślę, że mogę, bo znam dobrze rosyjski i angielski. Biegle to oczywiście nie, ale spokojnie mogę rozmawiać z ludźmi na większość tematów, czytać książki i oglądać telewizję, czasami mi tylko słówek brakuje ale rzadko. Potem daję radę się dogadać po niemiecku i rozumiem w większości to, co mówią w tv, liznąłem trochę włoskiego, francuskiego i hiszpańskiego na zasadzie takiej, że zarezerwuję sobie pokój w hotelu przez telefon, spytam o drogę czy zamówię obiad w knajpie i zrozumiem co do mnie mówią - takie najbardziej podstawowe rzeczy. Czasami mi się tylko zdarza popierdzielić języki  i na pytanie po włosku odpowiedzieć mieszając w to hiszpańskie słowa :)

I tak - angielski jest banalnie prosty do nauczenia, prosta gramatyka i słownictwo. Trochę gorzej jak się wchodzi w idiomy i lokalne slangi jak cockney, czy coś, ale ogólnie nie jest trudny. Chyba największy problem to jak zapisać słowo, które słyszysz po raz pierwszy albo jak odmienić nieznany czasownik, tak ja przynajmniej miałem.

Niemiecki z jednej strony to schematyczna i sztywna gramatyka i trochę porąbane słownictwo szczególnie te łamańce polepione z kilku słów. Ale jak się przebrnie przez to, to dalej jest łatwy. Włoski to w ogóle banał, bo można go ogarnąc w tydzień, jak się przyłożyć, a potem tylko słówka ćwiczyć. Francuskiego ogólnie nie lubię, ale nie wydaje się trudny. No ale może dlatego, że nie uczyłem się go zbyt intensywnie, tylko trochę liznąłem więc nie wiem. Rosyjski to mój ulubiony obcy, najłatwiej mi wszedł i najłatwiej mi się nim gada. Nie wiem czemu. Może dlatego, że ma trochę podobieństw do polskiego?

Gadałęm kiedyś z jakimś maniakiem w Szwecji, który opanował biegle kilkanaście języków i mówił mi, że najtrudniejszym z europejskich jest polski - według niego jest ekstremalnie trudny i poległ na nim. Drugim bardzo trudnym jest węgierski, też praktycznie nie do opanowania przez zagraniczniaków. Chiński uproszczony wbrew pozorom jest w miarę łatwo opanować, trzeba po prostu wykuć kilkaset tych śmiesnzych krzaków, reszta nie jest problemem bo nie ma gramatyki i znając 300 czy 500 krzaczków można śmiało czytać i pisać po chińsku. Wymowa jest ponoć niemożliwa w niektórych przypadkach do opanowania dla Europejczyków. Ale tego nie wiem, chińskiego się nie uczyłem i nie zamierzam, piszę tylko co słyszałem.


Użytkownik Dr Röck edytował ten post 06.09.2017 - 12:24

  • 0



#48

dziewięć.

    Apprentice

  • Postów: 472
  • Tematów: 9
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Trudność języka zależy od stopnia rozbudowania gramatyki, ale przede wszystkim od tego, jaki jest nasz język ojczysty. Język polski nie będzie trudny dla Ukraińca czy Czecha. Polski ma zresztą podobny stopień trudności do reszty języków słowiańskich i nic dziwnego, że osoby używające (prawie) pozostałych języków europejskich mówią, że języki słowiańskie są trudne: języki romańskie i germańskie są znacznie mniej złożone pod względem gramatycznym.

Niestety tutaj rozczaruję tych polskojęzycznych, którzy chwalą się na wszelkich forach, że mówią w najtrudniejszym języku świata (:facepalm:)- znacznie trudniejsze od polskiego są fiński a zaraz po nim węgierski. Więc lepiej darować sobie obnoszenie się z koszulkami typu "I speak polish" What is your superpower?", bo się wyjdzie na głupka. Zwłaszcza wtedy, kiedy polski jest językiem, którego uczyło sie od urodzenia.

 

Zgodzę się co do książek, że nie liczy się ilość a jakość. Przeczytanie "50 twarzy Greya", "Zmierzchu" czy 100 podobnych książek w ciągu roku, raczej odbiera punkty niż je dodaje. Ale jednak prosiłabym o szanowanie "bzdur" o smokach i elfach. Wbrew pozorom niektóre z nich są bardzo wartościowymi lekturami. Trzeba tylko umieć wyciągać wnioski i dostrzegać drugie dno.

 

A co do reszty zarzutów: spotkałam faktycznie dużo osób, którym mogłabym te punkty z artykułu wytknąć, ale znalazłam sposób, żeby z frustracji wynikającej z kontaktu z nimi, nie wypruć sobie żył. Unikam dyskusji w łatwo dostępnych zakątkach internetu (czyt. Twarzoksiążka czy Powaga zabija powoli), bo to są największe wylęgarnie patologii.


  • 1



#49

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Dr Röck

Masz niewątpliwie rację, że to, co czytamy jest ważne. Jednak w kontekście "ćwiczeń mózgu" nie tylko wartość treści może mieć znaczenie. Nawet powieści o niczym, czy jakieś bzdury o smokach i elfach napisane pięknym językiem, otwierające drzwi wyobraźni, mogą nie tylko sprawić przyjemność czytelnikowi, ale i dać mu niezłą porcję gimnastyki intelektualnej. Takiej, która nie polega na próbie zrozumienia treści, lecz wzbogacenia słownictwa, sposoby widzenia świata, wypowiadania się.

Wiesz, koniec końców moją ulubioną powieść, tę, którą zabrałbym na bezludną wyspę, można sprowadzić do bzdurnej opowiastki o jakimś magiku, jego kocie, niespełnionym pisarzu i puszczalskiej żonie. Toż to prawie harlekin ;)


Użytkownik Nick edytował ten post 06.09.2017 - 21:04

  • 2



#50

Taper.
  • Postów: 293
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 O jakiej opowiastce mówimy?


Użytkownik Taper edytował ten post 08.09.2017 - 00:49

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych