Dawał radę. tym bardziej że w tamtych czasach mało kto miał twardy dysk do Amigi, a bez tego Amiga była martwa.
Tam zaraz martwa. Jak nie miało się twardego dysku, to używanie Amigi wyglądało mniej więcej tak:
Zaś najbliższa okolica biurka z komputerem mniej więcej podobnie do tego:
Nawet jeśli się miało twardy dysk, to sytuacja się jakoś znacząco nie zmieniała, bo mnóstwo gier, programów i dem nie dawało się przenieść na HDD, gdyż korzystało z własnego, autorskiego podsystemu plików -- co
chyba jest unikatowym rozwiązaniem, charakterystycznym tylko dla Amigi.
Może troszkę podkolorowałem, ale taka jest magia wspomnień.
A tam zaraz podkoloryzowałeś. SAM Coupe był naprawdę ciekawym i porządnym sprzętem, tyle tylko, że pojawił się na rynku o parę lat za późno, kiedy już ośmiobitowce były w poważnym odwrocie.
Zaś co do magii wspomnień, no cóż -- ja pamiętam, że przejście z Atari 130XE i C64 na Amigę było gigantycznym skokiem jakościowym, którego już nigdy potem powtórnie nie doświadczyłam. Możliwości tego w gruncie rzeczy już wtedy przestarzałego komputerka naprawdę powalały. Potem po kilku latach, gdy przesiadłam się na peceta, to zamiast spodziewanej kolejnej nowej jakości doznałam niemiłego rozczarowania, z którego śmieję się do dziś jak tylko sobie to przypomnę. Windows 3.11+DOS i całość architektury oraz oprogramowania sprawiającego wrażenie skleconego naprędce na kolanie przy komforcie Amigi była jak z epoki kamienia łupanego. Potem był dramat w postaci Windows 95 i dopiero OS/2 oraz NT4 zaczęły przypominać jakiś normalny system, do którego przyzwyczaiła mnie Amiga.
I staram się dziś już nie pamiętać o tym, że z klawiatury mojej Amigi regularnie odpadały pojedyncze klawisze (wspominałam, że była sfatygowana?) i nie dało się ich w żaden sposób na stałe przytwierdzić, stacja dyskietek wydawała dźwięki jak potępieniec na mękach, a po rozbudowaniu komputera o dysk twardy, dwie dodatkowe stacje dyskietek, jakieś tam rozszerzenia pamięci, nowy ROM i coś tam jeszcze całość stała się dosyć krnąbrna i miała nieprzyjemny zwyczaj restartowania się w najmniej odpowiednim momencie.
Pamiętam także spore rozczarowanie, gdy miałam okazję pobawić się chwilę Amigą 4000. Niby najlepsza z rodziny, niby absolutny top, ale rzeczywistość była dość bolesna. Sytuacja podobna jak z Samem Coupe -- dobry sprzęt, ale pojawił się na rynku o wiele za późno, to już była musztarda po obiedzie.
Tak, magia wspomnień to jest to!