Skocz do zawartości


Zdjęcie

Modyfikacje ciała: Trepanacja czaszki i inne...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Afganka.
  • Postów: 102
  • Tematów: 8
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jakieś dwa dni temu oglądałam na kanale Discovery Planet ciekawy, choć pełen drastycznych treści program. Dotyczył on ekstremalnych modyfikacji ciała, oraz dziwnych zabiegów medycznych. Mimo iż jestem osobą bardzo tolerancyjną i otwartą na różnego rodzaju "dziwactwa" ludzkie, przez cały czas emisji programu siedziałam wbita w fotel, z mieszanką obrzydzenia i ogromnego zaskoczenia...
Discovery przedstawiło relacje różnych osób, twierdzących, że pewne modyfikacje ciała pozwalają bardziej otworzyć się na duchowy świat, uruchomić TRZECIE OKO... Jedną z takich osób jest niejaka Amanda Feilding, która to w domowym zaciszu, za pomocą wiertarki dentystycznej dokonała na sobie zabiegu trepanacji czaszki i wszystko sfilmowała...

Oto tekst ze strony http://okultura.pl/t...dyfikacje1.html który podaje więcej informacji o trepanacji czaszki, oraz o samej Amandzie:

Spośród technik modyfikacji jedną z najwcześniejszych i najbardziej niezwykłych jest trepanacja. Pojęcie "trepanacja" pochodzi od greckiego słowa "trypanon" i oznaczaja dosłownie "świder". Trepanacja to po prostu operacja wiercenia otworu w czaszce żywej osoby. We współczesnych czasach praktyka ta ma przede wszystkim charakter medyczny. Dokonuje się jej, by usunąć krwawienie po ciężkich urazach głowy lub przy stanach nowotworowych. W przeszłości jednak trepanację stosowano również do innych, pozamedycznych celów.  

Praktyka trepanacji towarzyszyła ludzkości od najdawniejszych czasów. Już w pismach Herodota napotykamy wzmiankę o tym, że Libijczycy wypalali dziury w głowach swoich dzieci, gdy te ukończyły czwarty roku życia, "by nie chorowały w późniejszym życiu z nadmiaru zgagi, co w głowie pływa". Jeśli zaś dzieci dostawały podczas tej operacji drgawek, polewano je moczem kozła. Podobne praktyki stosowano też w innych kulturach afrykańskich, między innymi u Tuaregów, stąd większość historyków uważa, że Herodot pisał właśnie o tym koczowniczym plemieniu, a nie o Libijczykach.  

Pewien misjonarz, William Ellis, wspomina o tym, jak w 1829 roku był świadkiem trepanacji na jednej z wysp Polinezji. Tubylcy przeprowadzili wówczas na jego oczach operację pewnego nieszczęśnika, który rozbił sobie głowę. Wyjęli z jego głowy roztrzaskane kości i włożyli na ich miejsce kawałki skorupy kokosu. Najwyraźniej miały one ze względu na swoją twardość wypełnić ubytek po wyjętej kości. Misjonarz ów przytacza też pewną miejscową historyjkę o człowieku, któremu podczas operacji wyjęto zraniony mózg, zastępując go mózgiem świni. Polinezyjczycy powiadają, że człowiek ten nagle zwariował i szybko zszedł z tego świata! Na Nowej Irlandii trepanacją posługiwano się, by leczyć z obłędu wywołanego "ciśnieniem mózgu". Stosowano ją także podczas epilepsji i bólów głowy. Również w Europie korzystano z trepanacji. Służyły do niej specjalne trepany, opracowane przez Hipokratesa w zamierzchłej historii.  

Widzimy zatem, że trepanacja jako technika lekarska i terapeutyczna posiada długą historię. Skąd jednak pomysł, by nazywać ją modyfikacją ciała? Otóż, okazuje się że trepanacja poza czysto religijnymi i medycznymi względami, może być wykonywana w celu odmłodzenia organizmu. Taką przynajmniej teorię ogłosił w 1962 roku holenderski lekarz, Bart Hughes. Hughes na podstawie obserwacji dzieci i młodzieży doszedł do wniosku, że małolaty posiadają najbardziej pozytywne spojrzenie na świat, co przypisywał otwartości ich czaszek na przepływ krwi tłoczonej z małych z serduszek. Z wiekiem, kiedy przyjmujemy postawę pionową, nasze czaszki powoli twardnieją a siła grawitacji ogranicza przepływ krwi do szarych komórek. Dlatego właśnie, zdaniem Hughesa, tracimy dziecięcą intuicję i świeże spojrzenie na świat, które uwarunkowane są dobrym ukrwieniem mózgu. Słowem, stajemy się bezkrwistymi twardzielami.  

Proces ten może ulec odwróceniu, jeśli odnajdziemy sposób na ponowne dokrwienie mózgu i uwolnienie go od niepotrzebnego nadmiaru wypełniającego go płynu mózgowego. Bart Hughes był jednym z tych szczęśliwców, którzy pod koniec lat osiemdziesiątych uczestniczyli jako "króliki doświadczalne" w badaniach nad oddziaływaniem LSD na umysł ludzki. Dzięki temu doświadczeniu dane mu było przeżyć chwile ekstazy i rozkoszy istnienia. Na nowo poczuł się dzieckiem. Doszedł więc do wniosku, że psychodeliki potrafią przywrócić owe prymarne doświadczenie cieszenia się światem. A jako że był naukowcem, przypisywał to doświadczenie konkretnym procesom biochemicznym zachodzącym w mózgu. Hughes stwierdził, że psychodeliki powiększają naczynia włoskowate na mózgu i zwężają żyły, lecz nie tętnice prowadzące do mózgu. W ten sposób krew nie uchodzi z mózgu tak szybko, a jej nadmiar wypiera płyn mózgowo-rdzeniowy, prowadząc do chwilowego poszerzenia się świadomości. Hughes zauważył też, że komórki mózgowe pochłaniają więcej glukozy niż komórki ciała, przez co zwiększonemu poziomowi krwi w mózgu towarzyszy gwałtowne obniżenie się poziomu cukru w ciele. Tym oto zjawiskiem tłumaczył niektóre stany lękowe i napady paranoi występujące po zażyciu LSD. Wierzył, że gdy substancję psychodeliczną zakąsi się cukrem i popije cytrynką, gwarantuje to natychmiastowe poszerzenie się świadomości bez żadnych skutków ubocznych.  

Oprócz stosowania psychodelików, Hughes doradzał inne sposoby na ukrwienie mózgu i odwrócenie procesu "zgredowacenia", a wśród nich: przerzucanie się z gorącego prysznica pod zimny prysznic, stanie na głowie, zażywanie adrenaliny i zaciskanie sobie żył szyjnych, by choć na chwilę powstrzymać krew od odpływania z mózgu.. Były to wszakże doraźne środki o krótkotrwałej skuteczności. Pomysłowy doktorek szukał dalej i znalazł. W chwili natchnienia zamierzał wywiercić wiertarką elektryczną mały otwór u podstawy swego kręgosłupa, by uwolnić się od nadmiaru płynu mózgowo-rdzeniowego. Potem jednak zmienił zdanie i za swój główny cel wybrał czaszkę. Należało uwolnić mózg z więzienia w czaszce, a można to było dokonać tylko dzięki trepanacji.  

Bart Hughes rozpoczął więc bezowocne nękanie chirurgów prośbami o to, by wywiercili mu dziurę w głowie. Niestety, żaden z nich nie chciał podjąć takiego ryzyka, mimo wieloletniego wykonywania tego samego zabiegu na stołach operacyjnych. Po kilku latach chodzenia od szpitala do szpitala, postanowił wziąć sprawy we własne ręce i samemu wykonać tę operację. W 1964 roku nabył w sklepie wiertarkę elektryczną, skalpel i igłę hipodermiczną w celu wstrzyknięcia sobie miejscowego środka znieczulającego. Popełnił jednak jeden błąd, mówiąc o swoim planie przyjaciołom, którzy natychmiast zabrali mu wszystkie narzędzia i skutecznie wybili ten pomysł z głowy.  

Naiwny ten, kto sądzi że można sprowadzić mistyka z obranej przezeń drogi. 6 stycznia 1965 roku Hughes wyszedł do sklepu po nowe narzędzia, tym razem mówiąc o swoim planie tylko swojej żonie. Po powrocie do domu zapodał sobie silny środek znieczulający i, trzymając jedną ręką wiertarkę a drugą mierząc głębokość odwiertu, rozpoczął trepanację czaszki. Cała operacja trwała zaledwie 45 minut. Jak wspomina Bart, była bezbolesna, choć towarzyszyło jej obfite krwawienie. W ciągu czterech godzin cały płyn mózgowo-rdzeniowy wypłynął z głowy. Po trzech dniach wszystkie rany się zabliźniły. Jedynym śladem po operacji była dziura w czaszce.  

Operacja wywołała w pomysłowym doktorku niezwykłą euforię. Nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze! Mówił, że jego "duch rośnie z godziny na godzinę". Niestety, poniosło go tak bardzo, że chciał całemu światu głosić pożytki płynące z trepanacji, ku powszechnemu zdziwieniu jego bliźnich, którzy wsadzili go do szpitala psychiatrycznego. Hughes przesiedział w szpitalu trzy tygodnie, a jego rewelacje telewizja holenderska niemal natychmiast nazwała "stuprocentowymi bzdurami".  

Doświadczenia dr Hughesa pobudziły jednak wyobraźnię innych, którzy doszli do wniosku, że trepanacja może być dobrym sposobem na oświecenie. Kiedy więc zaraz po wyjściu ze szpitala dr Hughes wyjechał do Stanów, spotkał tam wielu zwolenników swojej teorii trepanacji, w tym Josepha Mellena, który został jego uczniem. Mellen uczestniczył wcześniej w wielu sesjach psychodelicznych, których celem było "otwarcie trzeciego oka" przy pomocy substancji chemicznych. W przeciwieństwie jednak do wielu swoich kolegów, uważał że "trzecie oko" nie jest wcale metaforą, lecz konkretnym miejscem w głowie, które należy otworzyć, by doznać oświecenia. Nie trudno zatem zrozumieć, co musiał czuć, gdy podczas jednej z imprez natknął się na samego specjalistę od otwierania czaszek. Był to znak, że czas się otworzyć.  

Joseph Mellen postanowił domowym sposobem dojść do oświecenia. Kiedy więc jego przyjaciółka, Amanda Feilding wyjechała wraz z dr Hughesem do Amsterdamu, zakupił potrzebne narzędzia i w jej londyńskim mieszkaniu zaczął sobie ryć dziurę w głowie. Niestety, ta pierwsza próba trepanacji okazała się fiaskiem, gdyż biedny Joey zamiast wiertarki elektrycznej męczył się czymś na kształt korkociągu. Nie pomogło nawet LSD, które zaaplikował sobie wcześniej dla zwiększenia animuszu. Pierwsza próba ręcznego oświecenia okazała się nieudana. Mellen zrozumiał wtedy, że bez pomocy nie będzie w stanie wykonać trepanacji. Nie musiał długo namawiać dr Hughesa, by pomógł mu w realizacji tego planu. Nie wziął tylko jednego pod uwagę, a mianowicie tego, że Bart Hughes nie zostanie wpuszczony do Wielkiej Brytanii.  

Sprawy uległy komplikacji. Czas płynął a Joey Mellen odczuwał coraz potężniejszą potrzebę uwolnienia umysłu z więzienia w czaszce. Tym razem z pomocną rękę przyszła mu Amanda Feilding. Przy jej pomocy wziął trepan i zaczął nim drążyć kość czaszkową. Niestety i tym razem bez skutku. Część czaszki co prawda uległa skruszeniu, lecz zanim trepan zdołał przedostać się do mózgu, Mellen stracił przytomność. Amanda wezwała karetkę i Mellen znalazł się w szpitalu, gdzie dobrali się do niego przerażeni lekarze. Oczywiście, od razu pojawiły się głosy, że Mellena należy zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Na dodatek groziła mu kara więzienia, gdyż znaleziono przy nim drobną ilość marihuany.  

Mellen odsiedział tydzień w szpitalu i nie skruszony przystąpił do kolejnej, trzeciej już próby trepanacji. Wykorzystał przy tym spore zamieszanie wynikające z faktu, że większość ludzi myślała, że jego operacja zakończyła się sukcesem. Joseph włożył trepan do bruzdy powstałej na skutek poprzedniej próby i zaczął ją ryć, dopóki nie usłyszał dziwnych odgłosów ze środka: "Wtedy to usłyszałem złowieszczy syk i bulgotanie. Brzmiało to jak bąbelki powietrza, które tłoczą się pod skorupą czaszki. Spojrzałem na trepan i zobaczyłem, że znajduje się na nim kawałek kości. Nareszcie! A jednak cos nie dawało mi spokoju. Jeden koniec kości był grubszy od drugiego. Widocznie, trepan wydrążył kość nierówno. Bałem się jednak drążyć głębiej w obawie o swoje życie. Szkoda ze nie miałem przy sobie wiertarki elektrycznej. Wszystko byłoby wtedy bardziej proste. Amanda twierdziła, że udało mi się otworzyć czaszkę, ponieważ wskazywały na to odgłosy bulgotania. Zabandażowałem głowę i posprzątałem pokój, chociaż nie byłem do końca przekonany co do sukcesu operacji".  

Samopoczucie Mellena było po operacji bardzo dobre, chociaż nie wiedział, czy przypisywać to otwarciu czaszki, czy też radości z tego że wszystko się skończyło. A jako że niepewność nie dawała mu spać po nocy, zdecydował się na radykalne rozwiązanie. Kiedy więc wiosną 1970 roku Amanda Feilding wyjechała do Ameryki, Joseph Mellen ogolił sobie głowę, wziął do ręki wiertarkę elektryczną i... poczuł swąd dolatujący go z gniazdka. Raz jeszcze, poniósł fiasko. Wiertarka się przepaliła. trzeba było czekać aż naprawi ją elektryk. Nazajutrz, Joey przystąpił do ostatecznego ataku na swoją czaszkę, który tym razem zakończył się sukcesem. Oto jak wspomina: "Tym razem nie miałem żadnych wątpliwości. Dziura była naprawdę głęboka i fala krwi zalała mnie, gdy tylko przestałem wiercić. Kiedy podszedłem do lustra, mogłem zobaczyć, jak krew wydobywa się z dziury w rytm uderzeń serca".  

Bramy raju otwarły się przed wytrwałym poszukiwaczem oświecenia, lecz na tym nie skończyła się przygoda trepanacyjna Josepha Mellena. Pełen nowych sił witalnych, Mellen rozpoczął wielką kampanię nawracania innych na ścieżkę trepanacji. Pierwszą osobą, która poszła jego przykładem była Amanda Feilding, która nie tylko sama wywierciła sobie dziurę w głowie, lecz na dodatek pozwoliła sfilmować swoją operację. Powstał w ten sposób film o bardzo znaczącej nazwie "Bicie serca w mózgu", który przysporzył idei trepanacji rzesze nowych zwolenników.


Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie jest to wielce NIENORMALNE i uważam to za kompletną bzdurę! To się poprostu NIE MIEŚCI w moim światopoglądzie...
Kanał Discovery Planet nie omieszkał oczywiście pokazać filmu nagranego przez Amandę. Szukałam go w internecie, ale nie znalazłam, gdyby komuś się udało, proszę o zamieszczenie w tym temacie. Film jest naprawde bardzo drastyczny...


W programie, można było obejrzeć także mniej drastyczne ingerencje w ludzką naturę, jak rozciąganie płatków uszu, tak, aby "dziurki na kolczyki były naprawde duże", oraz ogólne upodabnianie się do dawnych, afrykańskich wojowników i szamanów. Zwolennicy tego typu metod upiększania się, twierdzą, że łączą się w ten sposób z przodkami i nawołują, abyśmy nie zapominali o pradawnych tradycjach...

Jeżeli ktoś jest zainteresowany tematem, dużo więcej informacji może znaleść na stronie http://www.okultura....dyfikacje5.html
  • 0

#2

TyrexVasim.
  • Postów: 11
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ciekawe dlaczego na wiertarkę im się nie nawinęła skóra, nie nastąpiła infekcja co ma bardzo, bardzo duże prawdopodobieństwo. ^^ :mad:

Strona gościa który ma dziure (cza znać jenglisz)
  • 0

#3

losiu99.
  • Postów: 155
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Starożytni też tak robili aby ulżyć sobie gdy ich bolała głowa są na to dowody
  • 0

#4

vcore.
  • Postów: 833
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Trepanacja czaszki to nie zadna modyfikacja ale robi sie ja po to by uzyskac dojscie do mózgu w starozytnej grecji robiono to scierajac kosć ostrym kawałkiem krzemienia :/ swojego czasu dostałem link do - strony www pewnego zespołu zajmujacego sie modyfikacjami ciała i to nie byly modyfikacje pokroju zmiany koloru skóry czy dziury w uchu ... ale Oferowali min. 2 kciuk u kazdej dłoni :-/ reszty nie wymieniam Bo tyczyły sie raczej miejsc intymnych

gdy ich bolała głowa

Starozytni robili tak gdy mieli przewlekłe bóle głowy Które niedawały im zyc i powodowały komplikacje - powikłania jak omdlenia czy wymioty a to wszystko powodowało nadmierne cisnienie wewnatrz czaszki
  • 0

#5

michciu.
  • Postów: 350
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

a jak sobie czaszkę strepanowali to ich głowa mniej bolała? przecież sam zabieg trepanacji bez znieczulenia, to ból gorszy niz ten bol głowy, choć przyznam, że jak czasem boli mnie głowa to mam ochotę walić głową w scianę :-|
  • 0

#6

vcore.
  • Postów: 833
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

michciu wszsytko bylo pod znieczuleniem - fakt ze na zasadzie inhalacji ziołowej czy omdlenia (moze to smieszne ale walono tłuczkiem w głowe) , tak głowa ich bolała mniej przynajmniej takie informacje sa zapisane w ksiazce :P
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych