Witam wszystkich jestem tu nowy, chciałbym opisać sytuację która mnie i moją babcię dosyć zaniepokoiła.
A więc, byłem u babci w Marcu i u niej nocowałem, byliśmy sami w domu, mój dziadek był w szpitalu. Około godziny 23 do drzwi ktoś zapukał 3 razy, były to bardzo rytmiczne puknięcia i dosyć głośne. (Moja babcia mieszka w bloku) Od razu zerwalem sie bo ja i moja babcia slyszelismy to samo, szybko podbieglem do drzwi sprawdzic przez judasza czy ktos jest. W tym momencie oblał mnie zimny pot ponieważ patrząc przez judasza było ciemno, a światła na klatce zapalają się na aktywność ruchu, tzn jak ktoś idzie to tylko wtedy sie zaplają. Otworzylem drzwi i chcialem zobaczyc ale bylo ciemno i nikogo nie bylo. Co jest najwazniejsze, moja babcia wczesniej juz slyszala pukniecia, bardzo sie przestraszyła, wtedy ktos puknąl 2 razy. Najgorsze jest to ze moja babcia mieszka naprzeciwko zmarłej sąsiadki która umarła 2 miesiące wczesniej. Centralne jest drzwi są przed mojej babci mieszkaniem. Moje i mojej babci podejrzenia padają na jej sasiadke ktora umarla na raka, myslimy ze chce sie pozegnac, albo ostrzec przed jakims niebezpieczenstwem. Od razu mowie, histoira jest autentyczna