Dzien dobry,
W zasadzie to nie wiem jak mam sie przywitac. Jestem tu nowy i trafilem przypadkiem spontanicznie
szukajac jakiegos miejsca w internecie gdzie moglbym sie podzielic czy po prostu wyrzucic z siebie to co mi
sie dzis przytrafilo. Zaczne od poczatku mam 46 lat, zyje pod Londynem wraz z zona i dwojka dzieci. Od
tygodnia jestem sam w domu poniewaz zona z dziecmi sa na 4 tygodnowych wakacjach u rodziny, ja wciaz
pracuje, dolece za tydzien. Jestem sam w pustym mieszkaniu ktore na codzien zyje, czuc ruch gwar i
zwykle zycie. Bycie sam w pustym domu to troche dziwne uczucie ale mysl o wylocie lagodzi uczucie pustki.
Dni mijaja standadowo, powrot z pracy okolo 19.00, jakis film to juz 23.00 pozniej obiecana sobie godzina
szperania za ciekawostkami w internecie ale jak zawsze zamiast godziny wychodza trzy i tym spoosbem
codziennie klade sie spac o 2 w nocy. W zasadzie to moj nalog, walcze z tym aby klasc sie wczesniej,
wychodzi roznie, bardzo czesto czuje sie niedospany. Ale do sedna. Wczoraj znow uleglem nalogowi,
polozylem sie spac okolo 1.20, krotka zabawa smartfonem zamienila sie w 30 minutowa sesje wiec
zasnalem chyba chwile po 2. W zasadzie nie za czesto pamietam cos ze swoich snow. Dzisiejszy
zapamietam na dlugo...
Przykry sen zaczal sie od niepelnosprawnego, zaniedbanego wizualnie chlopca ktory obserwujac mnie
mlotkiem rozbijal niezidentyfikowany przeze mnie rodzaj miesa rozczlonkowane w malych kawalkach. Te
kawalki byly rozbite na plasko, wiem, ze to bylo mieso, bardzo male kawalki, rozlozone w okregu na
wysokosc reki i raz po raz wbijal te fragmenty niczym robot wbijajacy gwozdzie. Stol przy ktorym siedzial
chlopiec byl z grubego drewna, byl czarny, tlusty i brudny. Katem swiadomosci wyczulem, ze jego
opiekunowie (rodzice?) sa obecni w tym samym pomieszczeniu o ktorym nie moge wiecej napisac oprocz
tego, ze czulem, ze jest ciemne, brudne i zimne, zapach jaki pamietam to stare zawilgotniale drewno
pomieszane z ziemia. Ci opiekunowie sprawiali wrazenie ze nie maja zadnej wiezi z tym chlopcem, byli
nieprzyjemni choc nie przypominam sobei zadnych slow ani gestow. Wycuwalem tylko napiecie miedzy nimi
a nim jednakze lepiej zarysowal mi sie wizerunek chlopca niz opiekunow. Po tej czesci rezta potoczyla sie blyskawicznie. P chwili cala scena przerodzila sie w dosc drastyczny obraz wymiotujacego chlopca ktory wraz wymiocinami wypluwa cale fragmenty czesci ludzi. Chwile pozniej dolaczaja opiekunowie, scena zrobila sie maxymalnie nieprzyjemna gdy przez ich gardla zaczely byc wypluwane glowy ludzkie z wyraznymi sladami wyszarpania tych glow, pamietam nogi, rece, stopy. To bylo niezwykle intensywne uczucie. Scena ta jednak zostala przerwana przez kobiete nie starsza niz 30 pare lat wygladajaca normalnie co przez chwile odsunelo moje mysli od poprzedniej drastycznej wizji. Kobieta ta zwrocila sie do mnie z pytaniami typu - I co teraz mi zrobisz? Myslisz, ze to zatrzymasz? Dalo mi to do zrozumienia, ze to ona jest odpwiedzialna za moj lek i strach spowodowany tym co przed chwila zobaczylem. Wyczuwalem z jej tonu pogarde i nienawisc, ona szydzila ze mnie majac swiadomosc, ze nic nie moge na to poradzic i sie temu przeciwstawic. Narastala we mnie zlosc i chec przeciwstawienia sie koszmarowi, podszedlem do niej z uczuciem rozpaczy wiedzac, ze nic nie moge zrobic, w jednej chwili pojawil sie but w mojej dloni, wiedzialem, ze jedyne co moge zrobic to uderzyc ja tym butem, odwrocilem sie na chwile, zobaczylem w drugiej czesci pomieszczenia swoja zone ktora w tej jednej wizji miala nienaturalnie czarna skore, tylko niebieskie oczy pozwalaly mi poznac, ze to ona. Jednym krotkim gestem dala mi cos w rodzaju przyzwolenia na przerwanie tego koszmaru i uzycia buta aby uderzyc nieznajoma kobiete... Wtedy poczulem cos znacznie gorszego... Nie uzylem sily wobec tej kobiety... Zamiast tego poczulem gdzies gleboko w srodku spotegowana zlosc, frustracie i nienawisc, przesiakalo to cialo i umysl, poczulem skumulowane, okrutne i wyzwolone ZLO. Czulem to calym soba, przestalem byc na ta chwile mna, to nie bylem ja gdyz nigdy w swoim dlugim zyciu nie poznalem takiego uczucia, przerazajacego i nieznanego rodzaju emocji zarazem. W tym stanie blisko jej twarzy patrzac jej prosto w oczy powiedzialem trzy slowa NIE ROB TEGO.... Wiem, ze moja twarz musiala byc przerazajaca, to uczucie ZLA ktore sie klebilo we mnie i wzielo znikad jest nie do opisania... To co zobaczylem w oczach tej kobiety musialo byc tak straszne, ze jesli bylaby zywa osoba prawdopdobnie pod wplywem tak silnego stresu skutkiem bylaby smierc badz powazny uszczerbek na zdrowiu psychicznym.... W tym momencie sie obudzilem rozdygotany majac resztki wizji przed oczami i czujac sie inna osoba przez kilkanasie sekund, przerazony i rozbity. Byla godzina okolo 4-5 bylo juz dosc jasno, bardzo cicho. Pierwszy raz doswiqadczylem fizycznie takiego strachu i poniekad stresu. Nie jestem osoba za specjalnie wierzaca ale w tym momencie instynkt kazal lapac sie metod jakie znamy, przezegnalem sie 2 czy 3 razy, probowalem zmawiac paciez gdy zdalem sobie sprawe, ze go nie pamietam...
Mam mnostwo pytan.
Kim bylem gdy ogarnelo mnie tak silne uczucie ZLA?
A moze kim byla ta osoba, sila cokolwiek?
Jak to mozliwe, aby czuc, ze ktos przejmuje twoje cialo i uzywa go jak kukle aby wypelnic je jakimis obcymi dla mnie uczuciami gdy tymczasam ja nic nie moge z tym zrobic?
Nie wiem czego oczekuje piszac tutaj io tym incydencie, moze chcialem sie poprostu wygadac, wypluc to z siebie. Doszedlem do siebie, reszte krotkiego poranku przespalem, jestem co najwyzej niewyspany i wciaz troche rozbity. Przepraszam za wszelkie literowki i bledy ortograficzne. Pozdrawiam.