Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tadeusz Kuziora - czyli polscy kandydaci do lotu w kosmos


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

52d91d0b199ad_o,size,969x565,q,71,h,e37f

 

Szkolenie polskich kandydatów do lotu w kosmos w Gwiezdnym Miasteczku. Od lewej: Henryk Hałka, Zenon Jankowski, Mirosław Hermaszewski i Tadeusz Kuziora.

 źródło: http://www.dziennikp...osmos,id,t.html

 

27 czerwca 1978 roku po godzinie 17.00 Mirosław Hermaszewski wszedł na pokład statku Sojuz 30, a po ośmiu dniach na ziemskiej orbicie przeszedł do historii jako pierwszy Polak w kosmosie. Dziś niewiele osób pamięta, że szansę na ten lot miało więcej Polaków – dokładnie czterech pilotów wojskowych, którzy przeszli przez wymagający kondycyjnie i psychicznie trening w Gwiezdnym Miasteczku. Wśród nich był najmłodszy wiekiem i stopniem Tadeusz Kuziora. Wtedy porucznik, po latach generał brygady, pilot wojska polskiego.

 

Tajemnicza rekrutacja

 

Dziś ma 68 lat i jak zapewnia – doskonale pamięta czas przygotowań w Polsce i pobyt w ośrodku pod Moskwą, w którym od lat 60. znajduje się Centrum Wyszkolenia Kosmonautów.  A wszystko zaczęło się od zagadkowej rekrutacji.

Prawie stu pilotów samolotów naddźwiękowych z całej Polski otrzymało wezwanie na badania, które miały sprawdzić, czy nadają się do niesprecyzowanej misji. Po pierwszych badaniach, treningach wytrzymałościowych i rozmowach z psychologami ta grupa liczyła już tylko 20 osób.

 

- Tamten okres kojarzy mi się głównie z mnóstwem badań psychologicznych, setkami testów i godzinami rozmów z psychologami. Do tego dochodziły oczywiście klasyczne ćwiczenia, m.in. treningowe katapultowania – mówi Tadeusz Kuziora. - Odpytywano nas również z języka rosyjskiego. Tłumaczyliśmy to faktem, że większość sprzętu lotniczego w Polsce pochodziła właśnie ze Wschodu. Do głowy nam wówczas nie przyszło, że to wszystko ma związek z programem kosmicznym. Podskórnie jednak chyba czuliśmy, że to nie są zwykłe ćwiczenia. Coś wisiało w powietrzu – przyznaje.

 

Jak szkolono kosmonautów

 

Kuziora, wtedy 27-latek, w ośrodkach w Mrągowie i Zakopanem przechodził wyczerpujące treningi, m.in. w specjalnych kabinach, z których stopniowo odpompowywano tlen, żeby sprawdzić, w którym momencie organizm nie wytrzyma czy w tzw. "wirówce", by określić maksymalne przeciążenie, przy którym człowiek "odpływa". Cały proces był ściśle nadzorowany przez specjalistów, a kryteria wyznaczone przyszłym kosmonautom maksymalnie wyśrubowane. Musieli być całkowicie zdrowi i sprawni.

 

- Stomatolog dostrzegł, że moje dwie górne jedynki są martwe. Powiedział, że tak być nie może. Trafiłem do chirurga szczękowego, który powiedział do mnie: "Chodź, pójdziemy teraz do bufetu. Najesz się, bo później nie będziesz mógł jeść". Ostatecznie okazało się, że konieczny był zabieg operacyjny. Trzy dni leżałem w łóżku z lodem na twarzy i rzeczywiście nic nie jadłem – opowiada Tadeusz Kuziora.
Gwiezdne Miasteczko

W końcu czwórka najlepszych śmiałków trafiła do "przedsionka kosmosu", czyli słynnego Gwiezdnego Miasteczka pod Moskwą – Mirosław Hermaszewski, Zenon Jankowski, Henryk Hałka i Tadeusz Kuziora.

To było specjalnie wybudowane, zamknięte miasteczko, w którym trenowali kosmonauci z całego świata. Atmosfera tego miejsca była niezwykle oryginalna. Można było odnieść wrażenie, że jest się uczestnikiem jakiejś globalnej misji. Na miejscu nieustannie poddawano nas próbom wytrzymałościowym i sprawnościowym na specjalistycznej aparaturze, niedostępnej w kraju. Wszyscy otrzymaliśmy tu certyfikat, określający zdolność do wykonywania takich lotów

 

Po tych wszystkich bataliach – jak je nazywa– zebrała się specjalna komisja, która po dwóch tygodniach obrad wybrała nazwiska. To one przeszły do historii eksploracji kosmosu.

 

- To nie był "Taniec z gwiazdami". Tam selekcjonowało nas nasze zdrowie, wytrzymałość i psychika. Była między nami pełna współpraca, razem graliśmy w piłkę, biegaliśmy. To nie my ocenialiśmy się wzajemnie, a lekarze i specjaliści. W lotnictwie trzeba sobie nawzajem ufać, tam byli piloci z dużym doświadczeniem – mówi generał.

 

Kandydaci do lotu w kosmos

 

Kandydatów do lotu w kosmos było ok. 120. Kuziora trafił do wyselekcjonowanej elitarnej czwórki. Ostatecznie szansy na lot nie dostał. Gdy 27 czerwca 1979 roku po godzinie 17.00 Sojuz z Hermaszewskim wystartował ze słynnego kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, Kuziora był w warszawskim Rembertowie, wrócił już wtedy na studia w Akademii Sztabu Generalnego.

 

- Z Gwiezdnego Miasteczka przysyłałem żonie kartki, w jednej z nich napisałem, że typuję Hermaszewskiego, że on poleci. To, jak się przykładał, jego psychika – obserwowałem to wszystko z bliska – mówił Kuzior.

 

Przyznaje, że po powrocie do Polski miał wystarczająco dużo czasu, by oswoić się z myślą, że nie poleci, a kiedy Sojuz-30 startował, czuł już tylko dumę, że pierwszy Polak właśnie leci w kosmos.

 

- Już sam fakt, że byłem brany pod uwagę do pierwszej misji kosmicznej z Polakiem na pokładzie, był dla mnie wystarczającą nobilitacją. Poza tym – byłem najmłodszy z kandydatów. Myślałem sobie: "Chyba jednak jestem trochę za młody, żeby mnie wybrali. Teraz pewnie poleci któryś z nich, ale za kilka lat – to na pewno będę ja". Z biegiem lat okazało się, że drugiej szansy jednak nie będzie – mówi.

 

the-missed-spaceflight.jpg

żródło: http://www.spiderswe...paceflight.html


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych