To chyba dość znana informacja, że Słowianie żyli bardziej na zachód.... Tajemnicą to nie jest. W szkołach o tym normalnie uczą.
Uwierz, że niezbyt. Po pierwsze, w polskich szkołach. Choć spytaj przeciętnego przechodnia o to czego uczą w polskich szkołach i większości i tak nie będzie wiedział, bo jak się o czymś nie mówi to ludzie zapominają. Nie wiem jak w niemieckich, ale mam wątpliwości biorąc pod uwagę ilość pretensji zgłaszanych przez samych Niemców i sympatyzujących z nimi obcokrajowców do naszych ziem pod pretekstem "bo to od zawsze były rdzenne ziemie niemieckie" (mam na myśli nie tylko Pomorze Zachodnie, Śląsk, dawne Prusy Wschodnie, ale i do Wielkopolski takie roszczenia się zdarzają). Gdy spotykam takich na forach internetowych wysyłam im właśnie wtedy tę mapę co Dr Rock, albo mapę Polski za Chrobrego. Większość ludzi nie orientuje się nawet skąd wzięła się nazwa Królestwa Prus i albo nie odróżniają Prusaków od Prusów uznając bałtyckie plemię za Niemców albo uważają, że przed Niemcami całe tereny Królestwa Prus były zamieszkiwane jedynie przez bałtyckie plemię Prusów, a nie żadnych Słowian.
Ta są przenoszone pod warunkiem, że nie dojdzie do sytuacji w której następuje zmiana kultury. Patrz takie chrześcijaństwo. Ludzie dalej dziedziczyli te same geny, ale już zmienioną kultury i wiarę. Tak, że dziś trudno ustalić jak wyglądał pełny panteon bóstw słowiańskich czy podać jakiś herosów. Dodatkowo kultura czy język mogą być też dziedziczone po najeźdźcy lub przejęte od podbitego ludu. Tak np. Bułgarzy czy część Mongołów przejęła kulturę Słowian. Słowianie połabscy ulegli kulturze germańskiej itp. A geny zostają te same, co najwyżej z domieszką nowych.
Kultura i język zawsze było przekazywane dalej, ale niekoniecznie cały czas wyglądały tak samo.A skoro kultura w punkcie startowym różni się od tej w punkcie końcowym to trudno mówić tu ciągłości kulturowej. Inaczej byśmy musieli założyć, że istnieje ciągłość kulturowa od momentu jak jaki jaskiniowiec walnął na ścianie malowidło tura i zaczął czcić ogień.
Owszem, ale takie "gwałtowne" (z punktu widzenia historyka, bo w rzeczywistości to też trochę trwa) zmiany kulturowe w historii przeciętnego narodu zdarzają się bardzo rzadko, a w normalnym stanie zmiany kulturowe zachodzą ewolucyjnie i powoli. Kulturę wbrew pozorom niewiele łatwiej jest zmienić niż geny. Jedyna taka odgórna zmiana w historii Polski też wcale nie zaszła w jednym roku 966. Po pierwsze, wszędzie gdzie krzewiono chrześcijaństwo przyswajano do niego elementy lokalnych wierzeń pogańskich. Po drugie, jeszcze kilkaset lat po oficjalnym chrzcie czczono w wielu miejscach Polski, a jeszcze dłużej na Litwie, bóstwa pogańskie. Kulturę, podobnie jak geny, dzieci otrzymują z reguły od rodziców i nie da się po prostu przyjść do ludzi i powiedzieć im żeby zaczęli czcić co innego niż dotąd, hołdować innym wartościom, zmienić swoje zwyczaje. W narodach azjatyckich, które są szczególnie konserwatywne, jak Chińczycy, Japończycy, Indyjczycy, do dziś żywe są tradycje i wierzenia liczące sobie tysiące lat pomimo silnych wpływów zachodnich w epoce kolonialnej i dzisiejszej epoce globalizmu czy przeprowadzonej w Chinach przez władze komunistyczne krwawej rewolucji kulturowej. Kultura idzie w parze z genami częściej niż jest przyjmowana od obcych, a jak już się zdarzy, że zostanie przyjęta to nie bez oporów i po czasie też staje się czymś "swoim" co jest kultywowane i bronione równie zaciekle co poprzednia kultura. Ludzie z natury nie lubią zmian.
Może historia Polaków jako narodu zaczyna się X wieku, ale na dobrą sprawę to w pełni Polakami stali się jakieś 200 lat temu, gdy zaczęto "uświadamiać" chłopów, że są Polakami i mają się za Polskę bić.Wcześniej to co najwyżej szlachta była Polakami, a reszta to "miejscowi"
Zdecydowanie się nie zgodzę. Przede wszystkim, nie trzeba być świadomym przynależności do narodu, żeby do niego przynależeć. Narodu nie czyni świadomość jego istnienia wśród jego członków ani kultura, one są dopiero pochodną jego istnienia. Naród to ciągłość genealogiczna odizolowanej grupy ludzi i twór polityczny współistniejący z państwem. Tak rozumiane pojęcie narodu funkcjonuje od zarania cywilizacji i nie jest wytworem współczesnej literatury jak niektórzy próbują tłumaczyć. I historia narodu polskiego jako takiego, jako wspólnoty pokoleń i grupy etnicznej żyjącej pod i służącej tej samej linii monarchów zaczyna się w X wieku. Poczucie przynależności do grupy różniło się owszem pomiędzy stanami społecznymi w zależności od tego jak daleko sięgały horyzonty ich członków. Przedstawiciele szlachty mieli większą świadomość sytuacji politycznej i więcej podróżowali co pozwalało im lepiej dojrzeć związki tworzące ich naród, chłopi żyli z reguły w odizolowanych społecznościach i jedyny kontakt ze światem zewnętrznym przynosiła im z reguły wojna, toteż nie mogli być świadomi istnienia tych samych związków, co nie oznacza że nie istniały, i uwidaczniały im się na przykład gdy musieli iść do walki pod tym samym sztandarem z chłopami żyjącymi kilkaset kilometrów dalej od nich. Chłopi od zawsze rekrutowani byli na wojnę jako piechurzy i państwo polskie zawsze jakieś wojny toczyło, więc nie w konieczności bicia się za Polskę leżało nasilone uświadamianie ich w czasach zaborów, a w nagłym zniknięciu państwa polskiego będącego dotąd najważniejszym spoiwem i próbie zdominowania przestrzeni kulturowej przez obce kultury zaborców, które miały silne oparcie w swoich organach państwowych.
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 12.07.2017 - 16:17