Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kosmici są już na Ziemi


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Kosmici są już na Ziemi – twierdzi amerykański miliarder

 

Robert Bigelow – miliarder i przedsiębiorca z branży astronautycznej przyznał niedawno, że jego zdaniem Ziemia infiltrowana jest przez kosmitów. Skąd ta pewność? Przed laty Bigelow założył organizację, która niczym serialowe "Archiwum X" próbowała rozwikłać zagadkę UFO i innych zjawisk paranormalnych. Co z tego wynikło?

 

ad026a20d18f2.jpg

 

Robert Bigelow – miliarder z Los Angeles, przyznał niedawno w programie telewizyjnym "60 minutes", że wierzy w obecność kosmitów na Ziemi. Jego słowa wywołały poruszenie wśród internautów, ponieważ Bigelow to jeden z potentatów w branży kosmicznej i współpracownik agencji NASA.
 

Zapytany o to, czy wierzy w Obcych, Bigelow stwierdził, że jest przekonany, iż są oni tuż pod naszym nosem i nie trzeba ich szukać daleko między gwiazdami.

 

– Wierzę, że coś w tym jest. Na Ziemi była od dawna i ciągle widoczna jest ich obecność – powiedział, dodając, że choć sam nigdy nie widział "latającego talerza", spotkanie z dziwnym, szybko poruszającym się obiektem zaliczyli jego dziadkowie.

 

Ale to nie rodzinne opowieści sprawiły, że Bigelow, którego firma pracuje nad rozwojem stacji orbitalnych, uwierzył w kosmitów. Przed laty wydał on mnóstwo pieniędzy na stworzenie prywatnego odpowiednika "Archiwum X" mającego zdobyć dowody na istnienie UFO.

 

Zagadka BBD

Robert T. Bigelow (dla znajomych Bob) urodził się w 1945 r. Przez większość życia zajmował się nieruchomościami i hotelarstwem, gromadząc ogromny majątek. W 1999 r., kiedy o przemyśle kosmicznym myślano jeszcze w kategoriach science-fiction, założył on firmę Bigelow Aerospace – dziś współpracującą z NASA i skupiającą się na tym, na czym jej twórca zna się najlepiej – tworzeniu przestrzeni do życia, tyle, że na orbicie.

 

Oprócz tego Bigelow znany jest z zaangażowania w różne "nietypowe" projekty. Wiele lat temu przekazał ponad 3 mln USD na badania nad życiem pośmiertnym. Zjawiska niewyjaśnione od zawsze były bowiem jego "konikiem". W 1995 r. postanowił pójść o krok dalej i powołał specjalistyczną organizację skupiającą się na badaniu anomalii i fenomenów z pogranicza.

Tak powstał NIDS (ang. National Institute of Discovery Science, pol. Krajowy Instytut Nauki Odkrywczej), który posiadał własną radę naukową oraz wykwalifikowany zespół złożony z naukowców i techników.

 

– Nie szukamy Obcych. Badamy anomalie – mówił dr Colm Kelleher – biochemik wybrany na koordynatora NIDS. – Znaczna część naukowców neguje tego typu badania jako bezwartościowe. Środowisko naukowe z reguły odrzuca wszystko to, na co brak jednoznacznych dowodów.

 

Kelleher, za pieniądze Bigelowa, postanowił mu takich dowodów dostarczyć. Szczególną uwagę NIDS poświęcił obiektom UFO, na temat których przez lata zgromadził tysiące zgłoszeń.

 

Większość z nich – jak wyjaśniali badacze – dało się wytłumaczyć w prosty sposób obserwacjami meteorów, satelitów czy pojazdów wojskowych. Istniała jednak szczególnie interesująca kategoria doniesień w postaci BBD – czyli Big Black Delta – latających maszyn o kształcie zbliżonym do trójkąta. Relacje na ich temat napływały niemal masowo, a najsłynniejsza z nich wydarzyła się w marcu 1997 r., kiedy ogromny obiekt, nieco przypominający kształtem bumerang, przeleciał nad rejonem Phoenix (Arizona). NIDS sporządził dwa raporty na temat latających trójkątów, które okazały się bardzo interesujące.

 

"USA doświadczają fali ich obserwacji, która nasiliła się w latach 90. i trwa nadal. Obiekty te widywano w pobliżu obszarów gęsto zaludnionych oraz międzystanowych autostrad" – wspominał raport z 2004.

 

Było to dziwne w świetle popularnej hipotezy, że latające trójkąty to zaawansowane maszyny Sił Powietrznych USA. Ich zachowanie nie pasowało do zwyczajowego postępowania lotnictwa z niegdysiejszymi nowinkami technicznymi jak B-2 czy F-117, które testowano nad pustkowiami południowo-zachodniej części Stanów.

 

"Szczególnie w sprawach z lat 90. widoczna była chęć otwartej demonstracji swego istnienia ze strony tych obiektów. W niektórych przypadkach można było mówić wręcz o celowej ekspozycji na widok publiczny" – dodawał w swoich wnioskach NIDS, nie potrafiąc jednak odpowiedzieć, czym konkretnie są BBD.

 

Choć w raporcie z 2002 r. badacze Bigelowa uznali, że latające "delty" to zaawansowane wojskowe sterowce o napędzie elektrokinetycznym lub jądrowym, dwa lata później zmienili zdanie, oświadczając, że nie są pewni, czy to tajne prototypowe samoloty czy raczej nowy rodzaj UFO. Mimo to nie ma wątpliwości, że obiekty te istnieją i są widywane także poza Ameryką.

 

Po co kosmici zabijają krowy?

Kolejną zagadką, jaką zajęli się eksperci z NIDS były okaleczenia zwierząt, o których od lat 70. donoszono z rolniczych regionów USA. Zwykle ich ofiarą padało bydło (choć nie tylko), a skala zjawiska kilkakrotnie skłoniła do reakcji władze, a nawet CIA. Wyjaśnienia, jakie zaoferowano, były jednak niewystarczające.

 

Okaleczenia od początku przypisywano kosmitom przeprowadzającym jakieś "brudne" eksperymenty. Rany na ciałach krów i byków zadawano z chirurgiczną precyzją. Niektóre zwierzęta miały połamane kończyny, jakby ktoś zrzucił je z dużej wysokości. Eksperci twierdzili z kolei, że sprawa jest wyolbrzymiana i przekoloryzowana przez ranczerów, a za wszystko odpowiadają po prostu padlinożercy lub owady.

 

Kelleher i jego grupa postanowili rozprawić się z tą zagadką, po raz kolejny natrafiając na potencjalne ślady tajnych rządowych albo wojskowych projektów. NIDS zbadało kilka przypadków okaleczeń, dokonując zaskakujących odkryć. Okazało się, że zwierzęta były zabijane i pozbawiane określonych organów – najczęściej oczu, języka oraz narządów płciowych. Choć wykluczono działanie drapieżników, trudno było ustalić, kto za to odpowiada, gdyż "widmowi chirurdzy" prawie w ogóle nie pozostawiali śladów. Prawie. W kilku przypadkach przy zabitych krowach znaleziono bowiem resztki substancji o działaniu zwiotczającym i uspokajającym.

 

Czyżby kosmici używali ziemskich leków do ogłuszania krów? – pytał Kelleher, dodając, że udało mu się zauważyć kilka innych dziwnych zbieżności. Fala okaleczeń rozpoczęła się po 1964 r., kiedy Gaylord Hartsough na konferencji Narodowego Instytutu Zdrowia ogłosił, że amerykańskie bydło może nosić w sobie priony odpowiadające za przypadłość pokrewną kołowaciźnie i kuru – chorobie kanibali z Nowej Gwinei. Dekady później tzw. choroba szalonych krów będzie siała postrach w Zachodniej Europie.

 

Zdaniem Kellehera ogniska chorób prionowych i okaleczeń w dziwny sposób nakładały się na siebie. Ponadto organy, które wycinano zwierzętom stanowią główny rezerwuar chorobotwórczych białek w zakażonym organizmie. Wniosek – okaleczeń najprawdopodobniej nie dokonują kosmici, ale nieokreślona jednostka specjalna działająca poza nadzorem weterynaryjnym i poszukująca czegoś, o czym nie wolno informować społeczeństwa.

 

Trzecim głośnym projektem NIDS były badania na tzw. Ranczu Skinwalkera w Utah – posesji, na której miało dochodzić do regularnych manifestacji pełnego spektrum zjawisk nadprzyrodzonych – od UFO po złośliwe duchy. Sugerowano, że na tym odludnym obszarze istnieje "portal" pozwalający na wizyty bytów z innego wymiaru w naszej rzeczywistości albo że mieszkańcy odludnego rancza obserwują wyniki tajnych wojskowych eksperymentów.

 

NIDS zakupiła posesję i zainstalowała tam sprzęt rejestrujący. Mimo kilku dziwnych incydentów, które odnotowali badacze, aktywność zjawisk nadprzyrodzonych na ranczu z czasem zanikła.

 

Z bliżej nieokreślonych przyczyn w 2004 r. Bigelow zdecydował o zamknięciu swojego prywatnego Archiwum X. Czy powodem było to, że w swoich badaniach "nadepnął na ogon" służbom i wojsku przeprowadzającym tajne projekty? To prawdopodobne, choć nie da się wykluczyć, że za część relacji o UFO odpowiadają będący poza naszym zasięgiem kosmici, którzy nie dążą do kontaktu z ludźmi. Prawda o ich obecności na Ziemi – mówił jeden z członków NIDS, były astronauta Edgar Mitchell, znana jest tylko nielicznym dygnitarzom na szczytach władzy i nawet tak "grube ryby" jak Bigelow nie mają do niej dostępu.

 

Mimo to miliarder twierdzi, że, wydawszy krocie na poszukiwania Obcych, zyskał pewność, iż są oni od dawna między ludźmi…

źródło


  • 7



#2

Atomowy_jogurt_zagłady.
  • Postów: 505
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Faktycznie przypomina to "Archiwum X". Niby coś się dzieje ale nie wiadomo czy ludzie sami sobie czegoś nie wkręcają. Niby wierzą a potem wątpią, niby coś znaleziono a w sumie dowodów brak. To taga pogoń jaką prowadził agent Fox Mulder, pościg za czymś co wierzył mimo, że zawsze okazywało się na końcu odcinka, że to jednak nie obcy.


  • 0

#3

Profesor Proton.
  • Postów: 140
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Zauważcie, jaka manipulacja jest w tym artykule.
To, że ktoś jest miliarderem nie oznacza, że należy paść na kolana i bezmyślnie potakiwać głową, bo ma pieniądze i należy mu się szacun.
Tak samo fakt, że współpracował z NASA. I co z tego? Z jego biografii wynika, że już od młodych lat fascynował się zjawiskami paranormalnymi - nie tylko wierzył w UFO ale też uwielbiał zgłębiać tajniki ,,życia" po śmierci.
Jedyne, czego nie kupi za pieniądze to dowodów.

,,Wierzę w obecność kosmitów na Ziemi" ,,Wierzę, że coś w tym jest" ,,Zyskałem pewność, iż są oni od dawna między ludźmi"… - mówi Bigelow.

Ja też mogę powiedzieć, że wierzę w Latającego Potwora Spaghetti, a nawet zyskałem pewność, kupując dwie paczki makaronu w hipermarkecie.
Na poparcie swoich słów Bob powinien przedstawić chociażby jeden dowód, bo tak to niczym się nie różni od innych ,,badaczy", do znudzenia powtarzających od lat to samo.

,,Bigelow stwierdził, że jest przekonany, iż są oni (obcy) tuż pod naszym nosem i nie trzeba ich szukać daleko".
Skoro są tuż obok nas, to dlaczego do tej pory nikt, nawet on sam nie zdemaskował i nie złapał za kołnierz takiego szaraka.
Gdybać każdy może, możliwe, że są wśród nas ale naprawdę - tu trzeba dowodu, bo samo gadanie, że się w to wierzy, albo ma się pewność to oszukiwanie innych na ,,swoją wiarę" . Coś jak ,,wierzę w boga, a nawet mam pewność że on istnieje, wierzę w życie pozagrobowe, wierzę w reinkarnację itd. itp."

Bigelow jest takim samym człowiekiem z krwi i kości jak my, wie jedynie tyle samo co i my. Przypomina mi on niektórych użytkowników paranormalne.pl, co to wejdą, zrobią dym dwoma, trzema postami, co to każą nam uwierzyć na słowo i ulotnią się niczym duch (chyba jedyny tutaj dowód na ich istnienie:)) bez okazania jakiegokolwiek argumentu.


Użytkownik Profesor Proton edytował ten post 23.06.2017 - 09:53

  • 2

#4

ppp.
  • Postów: 770
  • Tematów: 36
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Jest takie przysłowie "Słyszy, że dzwonią, ale nie wie w którym kościele", podobnie my błądzimy między kosmitami, demonami, światami równoległymi itd. Najważniejsze chyba jest to, że ogrom ludzi zauważa inną rzeczywistość, świat nie dający się opisać klasyczną nauką. Zapewne rozwiązanie będzie prozaiczne jak roje dla dronów amazona

https://www.idealist...?gallery-item=5


  • 0

#5

Gorti.
  • Postów: 100
  • Tematów: 42
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Profesor Proton mówi jak jest, niestety świadectwo Bigelowa jest bardzo mało wiarygodne, a jego wnioski nie mają żadnego pokrycia.


  • 0

#6

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bigelow jest takim samym człowiekiem z krwi i kości jak my, wie jedynie tyle samo co i my.

 

Jasne, że jest takim samym człowiekiem jak my. Z drobnym wyjątkiem. Ma naprawdę duże pieniądze, a to otwiera wiele możliwości, także poważnego zajęcia się swoim hobby.

 

 

 Z jego biografii wynika, że już od młodych lat fascynował się zjawiskami paranormalnymi - nie tylko wierzył w UFO ale też uwielbiał zgłębiać tajniki ,,życia" po śmierci.

 

To chyba... dobrze. Gdyby się nie interesował, nie ładowałby w to pieniędzy. Własnych, dużych, ciężko zarobionych (na nieruchomościach i hotelarstwie, nie na UFO) pieniędzy.

Taki zarzut byłby stosowny do badacza uniwersyteckiego próbującego obiektywnie (nie "pod tezę") wyjaśniać zjawiska paranormalne, ale hobbysta?

 

Ja jednak "mam szacun" dla człowieka chcącego realizować swoje marzenia. Wyjaśnił coś, czy nie - to inna sprawa. W tym programie "60 minutes" wyraził wszak tylko swoje  prywatne zdanie, przedstawił własną opinię. Można wierzyć, można nie wierzyć. Ale - według mnie - ciężar gatunkowy opinii pana Roberta Bigelowa jest jednak spory.

 

A nagłe zakończenie prac w 2004 roku może dać do myślenia.


  • 0



#7

Profesor Proton.
  • Postów: 140
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Tyle pieniędzy wydanych na dociekania, bo badaniami bym tego nie nazwał i jest w tym samym punkcie wiedzy co i my.
Nawet miliardów dolarów nie musieliśmy wydawać, by też mówić że ,,wierzę, że obcy z innych planet istnieją".

Użytkownik Profesor Proton edytował ten post 09.07.2017 - 08:17

  • 0

#8

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale właśnie nie wiesz, w jakim "punkcie wiedzy" jest pan Robert Bigelow. Jego widza może być "nieco" rozleglejsza niż nasza. A, że nie chce się podzielić? No, fakt, nie chce, drań jeden.

 

Przypominam też, że Bigelow nie ganiał za "niezwykłościami" w chwilach wolnych od działań biznesowych. Przecież wiesz, jak to było choćby z wspomnianym Ranczem Skinwalkera. Dla odświeżenia:

 

Niebawem ranczo  zakupiła interesująca się nim wcześniej organizacja NIDS (National Institute for Discovery Science), której sponsorem i założycielem był miliarder Robert "Bob" Bigelow. Grupą, której celem było badanie zjawisk z pogranicza, kierował biochemik dr Colm Kelleher. Koncentracja niezwykłości na "Ranczu Skinwalkera" otwierała dla niego niezwykły worek z możliwościami. Mając do dyspozycji wielu techników, laborantów i analityków, NIDS postanowiło zapolować na nieuchwytnego "Skinwalkera".

źródło: http://strefatajemni...nwalkera/71n397

 

Niewiele im wyszło, fakt (a może bezpieczniej powiedzieć - niewiele wyników opublikowali ;)), ale badaniami to ja bym to jednak nazwał.

 


  • 0



#9

PiotrKryształ.
  • Postów: 30
  • Tematów: 4
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

serio?:

od16:30 mój ulubiony moment


Proszę bez spamu i linków "reklamujących".

Aquila

 

ok Przepraszam :)

 


Tylko nie rozumiem co to za spam dzielenie się wiedzą i pokazywanie że są jeszcze na horyzoncie inni podobni do Nas. 

 

Za spam rozumiem ponad godzinne wideo z samą muzyką które nie wnosi niczego do tematu. A za reklamy - linki do grup facebookowych. Opisuj swobodnie co tam na tych grupach jest poruszane, ale nie wklejaj samych linków.

 

Aquila


Użytkownik Aquila edytował ten post 28.07.2017 - 18:31

  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych