Skocz do zawartości


Zdjęcie

Stare kromlechy i współczesne UFO


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kromlechy (z walijskiego crom – krzywy, wygięty i llech – płaski, gładki kamień), to rzędy niewielkich kamieni, ustawionych najczęściej w krąg. Do tej pory nikt tym budowlom nie dał wiarygodnego wyjaśnienia. Jasne jest jedno: otaczają one miejsce, według naszych przodków na tyle ważne, że właśnie dla niego, specjalnie, wznoszono taki pomnik.

 

908.jpeg

Nikt dotąd nie rozwiązał zagadki kromlechów, być może również dlatego, że idea prądów ziemi przez długi czas była obca współczesnej nauce. Ale w starożytności ludzie zawsze oznaczali miejsca, które posiadały szczególne właściwości albo znaczenie.
Wśród wielu starożytnych narodów istniały wąskie grupy, których członkowie dysponowali specjalną wiedzą niedostępną dla niewtajemniczonych i opartą na głębokiej znajomości świętych praw Przyrody. Wzmocniona specjalnym wychowaniem wrażliwość na tajemne siły natury, pozwalała im śmielej i szerzej obserwować otaczający świat, a tym samym lepiej służyć swoim współplemieńcom.
Do takich narodów należeli też dalecy przodkowie plemion fińskich i saamskich, zamieszkujących tereny dzisiejszej Karelii, którzy z dawien dawna słynęli ze swoich czarowników i szamanów. W Średniowieczu w Europie samo słowo „fin” przez długi czas znaczyło tyle, co „czarownik”.

Kromlechy nazywano w starożytności „miejscami do tańca”, a ich budowa, podobnie jak innych megalitów w ogóle, związana była z istnieniem stref geoaktywnych. Taniec był zajęciem świętym, łączącym człowieka z życiem Wszechświata. Czyż życie w Kosmosie nie jest rytmem? Rok, miesiąc, pory roku, doby – są to rytmy, w których przejawia się życie Ziemi i Nieba.

 

UFO I STONEHENGE

Najbardziej znanym kromlechem na świecie jest niewątpliwie słynny Stonehenge. I być może najbardziej zagadkowym. Dla większości Anglików Równina Salisbury znana jest właśnie dzięki znajdującej się na niej budowli z epoki neolitu, ale o tym, że te kamienne ruiny są dodatkowo miejscem koncentracji UFO, wie mało kto.
W sierpniu 1957 roku na tej równinie odbywały się ćwiczenia wojskowe – symulowana walka między żołnierzami garnizonu londyńskiego i królewską gwardią z Liverpoolu. W ćwiczeniach brało udział pięć czołgów typu „Centurion”. Podczas przygotowania czołgów do wykonania bojowego zadania załoga jednej z maszyn zameldowała, że widzi przed sobą duży, srebrzysty obiekt w kształcie cygara, i że jest gotowa do otwarcia w jego kierunku ognia.
Po nadaniu tego meldunku łączność z załogą została przerwana, a sam czołg zniknął bez śladu. Dosłownie zniknął na oczach licznych obserwatorów po tym, jak UFO wypuścił w jego kierunku świetlny promień. Duży pojazd pancerny zdematerializował się w jednej chwili w obecności wielu świadków.


UFO I WYSPA CUDOWNA ARCHIPELAGU WAŁAAM 

Wyspa CudownaTa mała wysepka na jeziorze Ładoga (ros. Остров Дивный, fin. Ihmeellinen – ”przepiękny”) od pradawnych czasów cieszyła się zainteresowaniem żyjących tutaj narodów – Karelów, Saamów, Finów. Właśnie na jej wzniesieniu, przed tysiącami lat, zbudowano słynny kromlech. To święte miejsce zawsze uważano za tajemnicze i niedostępne. Uważa się, że posiada ono swojego „strażnika”, a niektórym ludziom przebywającym na wyspie udało się nawet go spotkać. Relacje świadków są podobne, dlatego przedstawimy tylko jedną z nich – nauczycielki jednej ze szkół Pietrozawodska.

„W połowie sierpnia 1990 roku, kiedy przebywaliśmy na wyspie w okolicy kromlecha, podszedł do mnie maleńki mężczyzna – karzeł. Ubrany był w jasny garnitur, twarz miał ciemną, oczy wyłupiaste, grube wargi i szeroki nos. Na moje pytania odpowiadał z trudem, jakby szukał słów, mowę miał niewyraźną. Obróciłam się, aby zawołać kogoś z przyjaciół, ale w tym momencie ślad po nim zaginał. Jakby rozpłynął się w powietrzu, bo w tym miejscu nie sposób było się schować. Po tym spotkaniu pozostało u mnie nieprzyjemne uczucie i całą grupą przenieśliśmy obóz daleko od tego miejsca. Mieliśmy wrażenie, jakbyśmy wtargnęli komuś do domu bez zaproszenia.”

 

A teraz jedna z obserwacji UFO, która niedawno straciła klauzulę tajności. Wydarzenie uznano kiedyś za „wojskowe próby nowej broni” i utajniono ale po latach okazało się, że wojsko z tym incydentem nie miało nic wspólnego.
„Latem 1992 roku turyści odbywający wycieczkowy rejs wokół wysp archipelagu wałaamskiego, płynęli właśnie w kierunku Wyspy Cudownej. Nagle zobaczyli jakąś „rakietę” około trzymetrowej długości, która wyleciała z wody. Następnie od tej rakiety oddzieliły się trzy mniejsze i poleciały w różne strony. Po minucie wszystko zniknęło.

Wynurzanie się z wody następowało bardzo powoli, potem nastąpiło zawisanie i nagle z boków obiektu, jednocześnie wyleciały trzy niewielkie niby-rakiety. Płomieni w dole nie było widać. Po ich odlocie na wodzie pojawiły się wysokie fale. Kolor rakiet był szary, wyraźnie metaliczny. Gwałtownie nabrały prędkości i zniknęły – tylko małe punkciki w dali przez chwilę pomigały.”
Nie zawsze pobyt na wyspie kończy się dla ludzi psychicznie bezboleśnie. Istnieją liczne przykłady na to, że Wyspa Cudowna nie jest dobrym miejscem do beztroskich spacerów. Jak każde „miejsce mocy” nakłada na człowieka określone obowiązki.

Cudowna wyspa„Czworo młodych ludzi z Pietrozawodska postanowiło wyruszyć na Wyspę Cudowną. Chcieli oni odpocząć od miejskiego gwaru, zbliżyć się do czegoś niezwykłego, tajemniczego. Lato było pełni, pogoda wspaniała, nastroje doskonałe. Pewnego dnia, tuż przed wyjazdem, wszystkich jednocześnie ogarnęło dziwne uczucie – ni to przerażenia, ni to strachu. Było nieokreślone i nikt nie wiedział, jaka mogła być jego przyczyna. Stopniowo nasilało się, aż przeszło prawie w panikę – chciało się gdzieś uciekać. Był to strach przed czymś nieznanym. W tym stanie turyści położyli się spać. Była druga w nocy, ale usnąć nikt nie zdołał. W namiotach panowało milczenie, nikomu nie chciało się rozmawiać. Jeden z mężczyzn wyszedł z namiotu – chciał oderwać się od ciężkich myśli – i wtedy przed sobą zobaczył coś, co wyglądało na „latający talerz”. Obiekt miał około 15 m długości, świecił czerwono-żółtym światłem, a otaczała go aureola takiego samego koloru. Co ciekawe, od obiektu odchodziły cztery elementy w formie prostych prętów zakończonych trójkątem. Obiekt poruszał się pionowo to w górę, to w dół. Można było odnieść wrażenie, że czasem dotyka ziemi. Pozostałe osoby również wyszły i wszyscy obserwowali przez dłuższy czas niezwykłe zjawisko. W końcu wrócili wszyscy do namiotów, chociaż uczucie dziwnego strachu wciąż nie mijało. Niespodziewanie w jednym z namiotów pojawił się jakiś obcy człowiek. Był to starzec z brodą ubrany w coś w rodzaju kombinezonu czarnego koloru. Zbliżył się nieco i pochylił w stronę pary turystów. Jak się później okazało, w drugim namiocie widziano dokładnie takie samo widmo. Cała ta „wizyta” trwała sekundy, które wszystkim wydawały się wiecznością. Postać „starca” zniknęła tak nagle, jak się pojawiła.”

Znany ufolog Aimé Michel (1919-1992) powiedział kiedyś: „Kontakt z humanoidami nie zawsze musi być realnie widocznym. Jeśli taki kontakt zaistnieje, to może on nie odpowiadać naszemu ziemskiemu poziomowi postrzegania, ponieważ zawsze odbywa się na ICH warunkach.” Być może, opisane wyżej zdarzenie było właśnie tego przykładem.

 

Źródło


  • 3



#2

asbiel.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W sierpniu 1957 roku na tej równinie odbywały się ćwiczenia wojskowe – symulowana walka między żołnierzami garnizonu londyńskiego i królewską gwardią z Liverpoolu. W ćwiczeniach brało udział pięć czołgów typu „Centurion”. Podczas przygotowania czołgów do wykonania bojowego zadania załoga jednej z maszyn zameldowała, że widzi przed sobą duży, srebrzysty obiekt w kształcie cygara, i że jest gotowa do otwarcia w jego kierunku ognia.
Po nadaniu tego meldunku łączność z załogą została przerwana, a sam czołg zniknął bez śladu. Dosłownie zniknął na oczach licznych obserwatorów po tym, jak UFO wypuścił w jego kierunku świetlny promień. Duży pojazd pancerny zdematerializował się w jednej chwili w obecności wielu świadków.

 

Zawsze po takich fragmentach jak prezentuje ostatnie zdanie tego akapitu przestaje czytać. Nie ma sensu sobie smiecić głowy takimi historiami, bo jak zwykle jest wielu świadków z księżyca których nikt nigdy na oczy nie widział.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych