Skocz do zawartości


Zdjęcie

Breatharianizm


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Macha.

    Ciekawski

  • Postów: 2267
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Od angielskiego słowa breath - oddech.

Jeśli spojrzeć na zagadnienie w możliwie najbardziej uproszczony i naiwny sposób, breatharianizm jest jedną z wielu diet żywieniowych. Trudno jednak podtrzymać to stanowisko mając na uwadze niezwykłość breathariznizmu i to niezwykłość pod każdym względem. W tej diecie je się... NIC! i pije... NIC! Stąd właśnie taka, a nie inna nazwa - wydaje się, że ludzie ci żyją jedynie powietrzem, światłem. Inna popularna nazwa breatharianizmu to dieta praniczna, od hinduskiego określenia oznaczającego uniwersalną kosmiczną energię. Tyle jeśli chodzi o definicję.

Komukolwiek opowiedziałem o breatharizniźmie, reakcja - nawet u ludzi o dość otwartym światopoglądzie - była zawsze jednakowa: to niemożliwe, jestem gotów(owa) uwierzyć w najróżniejsze cuda, ale to już za dużo.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o osobach, które nie muszą przyjmować pokarmów, pomyślałem, że egzystują chyba na granicy życia i śmierci, w skrajnym wycieńczeniu. Wydawało mi się, że aby żyć bez jedzenia, trzeba być mistykiem, ascetą, który współcierpi z Bogiem dla zbawienia świata. Tak postrzegałem Teresę Neumann i słynną Francuzkę, Martę Robin. Dziś, po wielu latach zajmowania się tematem 'niejedzenia', po osobistych kontaktach z osobami, które żyją powietrzem, dochodzę do wniosku, że szybko rozprzestrzeniający się w świecie breatharianizm może zaowocować zmianą dotychczasowych poglądów na życie człowieka oraz przyczynić się do koniecznego w dzisiejszych zmerkantylizowanych czasach uduchowienia ludzkości.

Tyle na temat breatharianizmu mówi Antoni Przechrzta, założyciel działającego w Londynie i Warszawie Instytutu Realizacji Siebie. Nie ma on najmniejszych wątpliwości, że człowiek, dzięki odpowiednim technikom rozwoju duchowego jest w stanie osiągnąć stan pełnego zestrojenia z otaczającym go światem. Nie musi przyjmować pokarmów, witamin, minerałów, a przy tym może żyć w pełni normalnie, nie traci na wadze. Nawet więcej, zyskuje zdrowie, spokój ducha, niesłychaną wrażliwość, pełnię sił psychicznych i fizycznych. Osiąga jedność ze światem, wyzwala się z kajdan, jakim są ograniczenia naszego ciała, a przy tym z niego nie rezygnuje. Jednak te kwestie, które dotychczas warunkowały jego życie, czyli potrzeby ciała schodzą na plan dalszy, nie muszą być zaspokajane, a raczej są zaspokajane w sposób znacznie pełniejszy i doskonalszy, poprzez kontakt z bogiem, duchem, uniwersalną energią, praną, czy jakkolwiek nazwiemy ową siłę wypełniającą świat.

Od zarania dziejów ludzkość doceniała zdrowotne [podkreślić należy, iż zdrowotne zarówno dla ciała, jak i dla duszy] oddziaływanie długotrwałego postu. Najbliższym naszemu kręgowi kulturowemu jest post Jezusa, dzięki którego oczyszczającemu wpływowi zdołał się on przeciwstawić Szatanowi. Wśród kultur tzw. 'prymitywnych', gdzie zaistniał szamanizm, długotrwałe odosobnienie i właśnie post pozwalały na osiągnięcie wizji, na wejście na duchową drogę szamana. Ograniczenie do minimum spożywanych pokarmów jest w mniejszym lub większym stopniu obecne w każdej niemal religii Wschodu. Rzeczywistość pokazuje, że można się posunąć jeszcze dalej - zrezygnować z pożywienia.

Właśnie w Azji rozwinął się fenomen, określany mianem bigu, który w ostatnich latach został importowany do USA i wzbudził tam wyjątkowo szerokie zainteresowanie. Otóż niektórzy z adeptów sztuki Qigong, po długoletnich naukach u największych mistrzów tej szkoły ćwiczeń energetycznych, harmonizujących ciało i umysł, przestają odczuwać potrzebę jedzenia. Przedstawiciele tego nurtu twierdzą, iż osiągają pełne dostrojenie człowieka do natury Wszechświata. U tych, którzy na drodze duchowego samorozwoju osiągnęli największe postępy pojawia się niekiedy stan uwolnienia od wszelkich potrzeb ciała - bigu.

Osiągnięciu bigu towarzyszy niezwykle intensywny rozwój psychiki, stałe i niezwykle wyraźne zmiany dotykają ducha. Właściwie należałoby powiedzieć, że nie są one skutkiem bigu, ale oba te syndromy dotykające ciało i ducha są wynikiem samorozwoju. Nie sądzę również, iż jest to domena wyłącznie Qigongu. Historia pokazuje, iż nie ma znaczenia tu technika - droga, którą podążamy do celu. Istotne są efekty, jakie uzyskujemy. Wszyscy, bez wyjątków, adepci Qigongu podkreślają zmianę swojego nastawienia do świata [oczywiście na lepsze], polepszenie zdrowia, samopoczucia, niewielką potrzebę snu. Podobne efekty uzyskują praktykujący Jogę, ReiKi...

Z punktu widzenia współczesnej, oderwanej od ducha, medycyny, stan całkowitego niejedzenia wydaje się być niemożliwością. Ale również z punktu widzenia medycyny odrzucenie pokarmów pozwoliłoby zlikwidować groźbę wielu chorób, zapobiec uszkodzeniom licznych narządów wewnętrznych. Pokarmy niosą bowiem ze sobą ogromną ilość toksyn, które choć sprawnie wychwytywane i neutralizowane przez nasz organizm nieuchronnie prowadzą do pogorszenia stanu zdrowia.

Najlepiej przebadaną medycznie przedstawicielką szeroko pojmowanego breathariznizmu jest bez wątpienia niemiecka stygmatyczka Teresa Neumann. Przez 17 lat jej jedynym posiłkiem była przyjmowana codziennie hostia, a jedynym 'napojem' - zwilżenie ust odrobiną wody. Badania kliniczne potwierdził fakt, iż faktycznie nie jadła ona niemal nic - jej przewód pokarmowy znajdował się w trakcie procesu zanikania, jelito grube skurczyło się do grubości ołówka! Inna Niemka, Maria Further żyła jedynie wodą mineralną... przez 52 lata! W czasie trzytygodniowych badań zauważono u niej podobny efekt, jak u pani Neumann, a ponadto potwierdzono jej doskonałe zdrowie. Po badań ponad 70-letnia kobieta wróciła pieszo do domu odległego o 60 kilometrów...

Faktem jest, że breatharianizm może pojawić się nijako spontanicznie, bez wieloletnich studiów według wschodnich reguł. Zawsze jednak towarzyszy temu niezwykłe uduchowienie uduchowienia człowieka. Dlatego też, według dr Karla Graningera, badacza tych zjawisk, oddychaniu pranicznemu, życiu tylko uniwersalną energią, towarzyszą głębokie przemiany charakteru, ogromna wiara, cierpliwość, dobroć, zrozumienie. Nie każdy więc może osiągnąć ten stan. Antoni Przechrzta, na podstawie własnego doświadczenia potwierdza, że nawet adepci wschodnich technik duchowych, jeśli nie okazywali się niedojrzali duchowo nie byli w stanie osiągnąć bigu. Po najwyżej kilkunastu dniach musieli rezygnować, złamani skrajnym osłabieniem, gorączką, gwałtowną utratą wagi. Zresztą, według tych, którzy mogą się nazwać breatharianami stan ten pojawia się samoczynnie, gdy człowiek do niego dojrzeje. Nie można ot tak, postanowić że przestanie się jeść. Można jedynie podjąć duchowe starania, mając nadzieję, iż nasz proces samorozwoju okaże się na tyle skuteczny, iż w pewnym momencie przestaniemy odczuwać potrzeby ciała.

Najsłynniejszą propagatorką bratharianizmu jest 44-letnia Australijka, Jasmuheen, która sama od 8 lat nie przyjmuje pokarmów. Jest autorką wielu książek o odżywianiu pranicznym, prowadzi autorskie badania na ten temat, organizmu międzynarodowe konferencje poświęcone związkowi zdrowia, odżywiania się i ducha. W tym roku gościła w Warszawie. Snuje ona optymistyczne wizje, przepowiada, iż w ciągu zaledwie 20 lat, dzięki gwałtownemu rozwojowi wschodnich technik duchowych zainicjuje się wielki powrót człowieka Zachodu do kwestii duchowości, a dzięki temu bratharianizm stanie się dostępny dla coraz to szerszych kręgów ludzi. Na razie Jasmuheen opracowała trzytygodniowy proces, adresowany do adeptów najróżniejszych szkół duchowych, który pomóc ma w przejściu na dietę praniczną. Organizacja, którą Australijka kieruje - MAPS, szacuje, iż liczba osób żyjących światłem wynosi co najmniej 10 tysięcy i szybko się zwiększa. MAPS podejmuje również starania w celu uzyskania biologiczno-medycznego podparcia koncepcji odżywiania się powietrzem, wysunięto hipotezę, iż kosmiczna energia jest asymilowana bezpośrednio na poziomie komórek nadnercza.

Podsumowując, breatharinizm, choć wymaga starań i poświęceń może się okazać zbawienny dla pojedynczego człowieka, jak i dla całej ludzkości. Duchowy rozwój może zapewnić nam prorokowany w wielu religiach wiek szczęśliwości. Towarzyszący temu stanu bigu uwolni nas od większości chorób, a także od problemu głodu na świecie. Tak, wiem jak to brzmi, ale liczę, że to jest możliwe, że breathariznim, z tym wszystkim, co się z nim łączy, stanie się przyszłością ludzkości.

na podstawie artykułu Niny Grella, Dziennik Zachodni nr 150, 29 czerwca 2001r.

alex AltaR

http://bogowie.org.pl/
  • 0



#2

losiu99.
  • Postów: 155
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To jeszcze tylko przestańmy oddychać nauczny się lewitować no i na podbój kosmosu :P
  • 0

#3

CrOW616.
  • Postów: 99
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

no ja malo bardzo jadam wiec mozna powiedziec, ze na wpol jestem breatharianista;]
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych