Skocz do zawartości


Zdjęcie

W Szczecinie straszy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

L8VktkpTURBXy8wNWQzYzNjZDgzNTMxNTAwNGVmYzA4NThmM2Y3NzkyZi5qcGeSlQMAJc0D6M0CMpMFzQMgzQHC.jpg

 

Duchy kojarzą nam się z zamkami, starymi domami czy posępnymi szpitalami. Miejsca takie jak uniwersytet czy szkoła - pełne młodych ludzi, gwaru i śmiechu - zupełnie nie pasują do wizerunku nawiedzonego gmaszyska. Tymczasem niewyjaśnione zjawiska dzieją się na jednej z wciąż działających szczecińskich uczelni.

 

Budynek, o którym mowa został zbudowany na przełomie 1935 i 1936 roku. Usytuowany był przy Kreckower Landstrasse. Przeznaczono go na koszary niemieckiego Wermachtu - stacjonował w nim Piąty Pułk Piechoty Szczecin (Infanterie-Regiment 5). Budynek ten należał do kompleksu tzw. Nowych Koszar. Oficjalne otwarcie i poświęcenie obiektów miały miejsce 5 października 1936 roku.

 

Po drugiej wojnie światowej w budynku na ulicy Żołnierskiej stacjonował 101 Batalion Inżynieryjno-Saperski radzieckiej Armii Czerwonej.

Miejscowa ludność szukała łatwego zarobku podejmując próby handlu z żołnierzami. Sprzedawano żywność i artykuły pierwszej potrzeby. Osobom, które zostały na owym nielegalnym handlu złapane groziła kara śmierci. Już wtedy po Szczecinie zaczęły krążyć pogłoski, że w koszarowych piwnicach torturuje się ludzi, a osoby "niewygodne" wiesza się lub wyrzuca z okna na strychu. Odbywały się tam sądy polowe. Miejscowi mówili na koszary "kazamaty". Twierdzono, że ciała zakopuje się na pobliskim poligonie i na dawnym cmentarzu zamordowanych i zmarłych w obozie jenieckim żołnierzy francuskich.

W 1995 roku budynek przejęła jedna ze szczecińskich uczelni. Przez 16 lat pracownicy placówki zdążyli już dobrze poznać rezydujące w tam duchy.

 

Osoby regularnie przebywające w budynku niechętnie mówią o swoich doświadczeniach. Jednak wszyscy - szczególnie ci zajmujący najwyższe piętro, bezpośrednio pod strychem - doświadczyli obecności nieziemskich mieszkańców dawnych koszar.

Strych budynku jest pusty. Na belkach podtrzymujących dach znaleźć można wyryte dziwne znaki i napisy. To właśnie ze strychu dobiegają dziwne dźwięki. Słychać przesuwanie mebli, kroki, kaszel, postukiwania.

Agata zajmuje jeden z pokoi na ostatnim piętrze. Mówi, że przebywając w swoim gabinecie czuje lęk. W pokoju jest zawsze zimno, ciągle czuje się w nim czyjąś obecność. Przerażona kobieta opowiada, jak kiedyś uciekała ze swojego pokoju po tym, jak usłyszała rozmowę, mimo że w tym czasie, poza portierką, była jedyną osobą w budynku.

 

Agata wspomina też, że kiedyś, w czasie urlopów, poprosiła opiekującego się budynkiem pana, żeby wszedł na górę i zamknął okno oraz wielkie szklane drzwi od korytarza na piętrze. Pan konserwator wszedł na górę i pozamykał wszystko. Kiedy schodził na dół, ciężkie drzwi same się otworzyły. W tym czasie piętro było puste, a same drzwi są zbyt masywne, żeby mogły otworzyć się same. Wiele osób, które pracowały wieczorami w swoich pokojach opowiadało potem, że drzwi na korytarz same otwierały się i zamykały.

Kilka lat temu na najwyższym piętrze odbywał się egzamin. W jego trakcie przez cały czas słychać było na korytarzu przesuwanie mebli. Profesor prowadzący egzamin zadzwonił zdenerwowany na portiernię i poprosił, żeby dać mu doprowadzić test do końca i wtedy przestawiać meble na strychu, bo w tym hałasie nikt nie może się skupić. Jakież było zdziwienie wszystkich, kiedy okazało się, że klucz od strychu wisi spokojnie na dole, a samo poddasze jest zamknięte!

 

Przez cały rok akademicki słychać także przesuwanie wielu krzeseł na raz w salach wykładowych. Nie jest to nic niezwykłego. No chyba, że są wakacje i budynek jest opustoszały. Wielokrotnie zdarzało się, że w nocy włączały się alarmy w pomieszczeniach, w których monitoring nic nie pokazywał. Kiedyś kilka dni pod rząd panie sprzątaczki zastawały rankami poodkręcane krany i pozalewane podłogi, mimo iż wieczorami dokładnie sprawdzano, czy wszystko jest w porządku.

Wspomniana już Agata wspomina jeszcze historię o profesorze, którego głos tłumaczący studentom zawiłości matematyki słychać było jeszcze wiele miesięcy po jego śmierci.

 

Wiele osób pracujących na tym wydziale wspomina także postać mężczyzny chodzącego po uczelnianym korytarzu. Najczęściej widuje się go kątem oka. Bardzo często wychodzącego z toalet.

Na ostatnim piętrze budynku znajduje się także duża, wygodna czytelnia. W niej właśnie słychać szelest wertowanych książek. Nawet wtedy, kiedy nie ma w niej czytelników… W bibliotece tomiszcza regularnie przewracają się na półkach i słychać odgłosy przekładania książek, mimo że nie ma czytelników. W części socjalnej usłyszeć można dźwięk łyżeczki mieszającej herbatę. Czasem kątem oka zobaczyć można przechodzący pomiędzy półkami cień.

 

Niedawno na uczelni wymieniano okna. Przy pracach remontowych wykorzystano strych. Przez tydzień był codziennie otwierany. W tym czasie jedna z pracownic postanowiła skorzystać z okazji i próbowała jakoś oczyścić energię. Paliła w tym czasie świece i korzystała z ludowych sposobów na uwalnianie zabłąkanych dusz. Po tych zabiegach energia duchów jest trochę mniej odczuwalna. Może zbłąkane dusze znalazły spokój i nie muszą już wędrować po uczelnianych korytarzach?

 

Źródło


  • 0



#2

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Prawie naprzeciwko była kiedyś Pomorska Brygada Wojsk Ochrony Pogranicza, której byłem żołnierzem. Często prowadziliśmy handelek z żołnierzami rosyjskimi. Opowiadali nam o tym, co spotykało rosyjskiego dezertera, zanim dostawał kulkę. Te opowieści mroziły krew w żyłach. Niestety, nie wiem, czy egzekucji dokonywano na miejscu w koszarach, czy dopiero na terenie Związku Radzieckiego.

Z tego co mi wiadomo, dezercja tam była dość częstym zjawiskiem, a wynikało to z bezpośredniej bliskości portu i granicy, na której wielokrotnie ich wyłapywano przy próbie nielegalnego jej przekroczenia.

Słyszałem o przypadkach ich wypuszczania przez WOP'istów, jeżeli byli nieuzbrojeni i nie stawiali oporu.

Tak było...





#3

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ponoć straszy też w Małachowiance w Płocku ale zdania są podzielone co do tego z którego wieku miałby to być duch.


  • 0



#4

Last Sicarius.

    Ostrzewtłumie

  • Postów: 1437
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hmm ciekawe o który dokładnie budynek chodzi, bo na terenie Zutu jest ich całkiem sporo. Ja tam uczęszczam na informatykę więc pewnie oba budynki tego wydziału odpadają. No cóż całkiem ciekawa historia :D

Poza typowymi miejscami gdzie straszy(czytaj cmentarze i opuszczone budynki) to znalazłem też takie miejsce dosłownie ulicę dalej ode mnie:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakład_opiekuńczy_"Bethanien"

P


Użytkownik Last Sicarius edytował ten post 03.02.2017 - 18:40

  • 1



#5

KITT.
  • Postów: 54
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Artykuł na 6+. Podobał mi się. Choć nie sądzę że może tam straszyć. Mój brat tam chodził i nic mi o takich rzeczach nie mówił.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych