Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dziwna historia z demonem w tle. Istnieją?

#demon

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
39 odpowiedzi w tym temacie

#1

pawelASR.
  • Postów: 12
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Akt 1: Dziwny napis na klatce schodowej.
Czas: Październik 2016
Opis: Na klatce schodowej w kamienicy w Poznaniu, w której wynajmuje pokój od kilku lat pojawił się dość niepokojący. Poniżej jego zdjęcie. Potraktowałem to jako akcję kogoś umysłowo chorego, bo jednak mało dziecięcy/gimnazjalny charakter pisma:

lc8z6qu.png

 

Akt 2: Odwiedziny gościa.
Czas: sobota, 14 styczeń 2017, godziny popołudniowe

Opis: Dzwonek do drzwi, na początku ignoruję, nikogo się nie spodziewam. Kolejny dzwonek. Ignor. Kolejny, wstaję i otwieram, bo może ktoś ze współlokatorów nie wziął klucza. Mam taki zwyczaj, że olewam Judasza w drzwiach i po prostu bez patrzenia podchodzę i otwieram drzwi. Tym razem stał za nimi koleś z 185cm, postawny, widać że albo praca fizyczna albo siłownia nie są mu obce, tatuaż na szyi i wywiązał się mniej więcej taki dialog:
-ON: Witam, sprawę mam jestem przejazdem w Poznaniu i postanowiłem odwiedzić miejsce, w którym kiedyś jako dziecko mieszkałem. Ma ono dla mnie ogromną wartość sentymentalną, spędziłem tu wiele lat i bardzo mi zależy, żeby wejść sobie na balkon i spojrzeć z niego na taką jedną rzecz.

-JA: Niestety to nie mój pokój, współlokatorów nie ma i nie mogę o tym sam decydować.

-ON: OK, rozumiem. Nie myśl sobie, że ze mną coś jest nie tak, że jakiś 35 letni facet łazi po obcych i chce oglądać im mieszkania. Zupełnie nie to, mam po prostu coś super ważnego co chciałbym tam zobaczyć. Wrócę w takim razie jutro.

-JA: Spoko, nie ma sprawy. Nie nastawiam się negatywnie, rozumiem sentymentalną wartość i do zobaczenia.

 

Akt 3: Powrót gościa i … demon.
Czas: sobota, 22 styczeń 2017

Opis: Leże sobie u siebie w pokoju w spokoju, nastawiam się psychicznie na wyjście do kina na musical z Ryanem Goslingiem(jak przetrwacie pierwsze 35 minut, to potem jest lepiej). Dzwonek do drzwi. Standardowa procedura: olewam, ponowny dzwonek, olewam, ponowny dzwonek, dobra idę. Otwieram drzwi i nieco zaskoczony widzę tego samego gościa co tydzień temu. Mówi, że wrócił i czy jest szansa. Ja mówię, że ok, jest współlokator i zapytam a on niech zaczeka przed drzwiami i przymykam drzwi. Niestety gość wszedł za mną, trochę nieproszony, nawet bardzo trochę. Widać było, że mu w super zależy.
Pukam do tego mojego wspólokatora, on mi otwiera a że koleś stoi tuż za mną to nie musiałem robić za pośrednika. Współlokator został postawiony w niekomfortowej sytuacji, ewidentnie nie chciał wpuszczać tego gościa, ale zgodził się. Jegomość(niestety nie znam nawet imienia) zaczął monolog:
-ON: Chłopaki to dla mnie mega ważne, żeby wejść na ten balkon i coś zobaczyć. Kurczę jak byłem mały to tu dorastałem, spędziłem całe dzieciństwo. Żyła tu z nami taka kobieta, ale ciężko chorowała na nerki i umarła. Spędziłem tu sporo czasu i muszę Wam coś opowiedzieć o tym miejscu.
[doszliśmy do balkonu, stoimy po wewnętrznej stronie, zatrzymał się i jego głos się zmienił. Z początku był spokojny, normalny koleś a teraz było widać jak przyspiesza mu tętno i głos zaczyna się łamać, zdenerwował się na maksa, wydawał się wystraszony]
Jak miałem 10 lat, to stojąc na tym balkonie przywołałem demona.

[głos mu drżał, ale mówił z przekonaniem]
-ON: Jak to zrobiłem wszystko zgasło, zrobiło się wszędzie ciemno, nic nie było widać, zero światła. On się tu pojawił, był wielki i od tamtego momentu niszczy mi życie.
[w tym momencie chciałem iść po nóż do kuchni, bo autentycznie się wystraszyłem, że to jakiś psychol i Nas zadźga zaraz, ale nie chciałem zostawiać mojego współlokatora samego z nim, więc tylko obserwowałem jego ręce czy po coś nie sięga do kurtki]

W tym momencie odkopał wszystko co było na drodze. Przed drzwiami balkonowymi była roleta, która miała je doszczelniać od spodu. Wykopnął ją na bok. Otwiera drzwi zdecydowanym ruchem, wchodzi na balkon stoi tam stolik, odkopał go pod ścianę. Staje na środku i krzyczy:
„DEMONIE ODWOŁUJĘ CIĘ, DEMONIE ODWOŁUJĘ CIĘ, ZOSTAW MNIE W SPOKOJU”
Ogólnie od tego momentu zrobiła się baaardzo napięta atmosfera, ja nie wiedziałem jak reagować, bo cały czas się bałem że to jakiś psychopata. On wszedł do środka mega roztrzęsiony a ja delikatnym ruchem sugerowałem mu, że idziemy w stronę drzwi i udał się za mną.
Pod samymi drzwiami jeszcze wysłuchałem bardzo emocjonalnej przemowy o tym jak ten demon wykończył najpierw panią, z która mieszkał, od tamtego momentu cały czas do niego mówi, że mu wyniszczy życie, wypali go od środka i zmiecie wszystko na czym mu zależy.
Teraz właśnie kona jego córka, zostały jej ostatnie dni życia. Jego malutkie dziecko(niestety nie określił wieku ani nic), które kocha nad życie jest niszczone. Demon ją wypala, wszystkie narządy przestają działać, siadają nerki i nie ma już dla niej nadziei. W zasadzie wychodząc cały czas mówił o tym demonie a ja jedyne czego chciałem, to to żeby sobie wyszedł, więc nie udało mi się z pewnością przetworzyć i zarejestrować wszystkiego o czym mówił. Jak opowiadałem kumpeli o tej sytuacji sprzed tygodnia, kiedy nie wszedł do środka, to mówiła, żebym uważał bo koleś może być złodziejem, albo mordercą i mi się chyba udzieliła ta wizja za bardzo.

Wyszedł z mieszkania, stanął pod kamienicą. Chwilę jeszcze patrzył na balkon i odszedł. Po prostu odszedł.

 

KONIEC HISTORII

 

Jak widzicie jestem nowy na tym forum, ale historia jest prawdziwa mimo, że brzmi jak jakieś średniawe opowiadanie. Już raz je wkleiłem tutaj, ale wyleciało za przekleństwa, nie miałem za bardzo czasu żeby je przerobić, więc trafia tutaj dopiero teraz w poprawionej wersji. Kilka spraw i wątpliwości, dzięki którym moglibyście spojrzeć przez mój pryzmat na historię.

 

a) Koleś wiedział, że wcześniej w tym mieszkaniu żyli jacyś Wojciechowscy(listy do dzisiaj czasem przychodzą na to nazwisko), jednak nie mieszkają tu od dłuższego czasu. To by świadczyło, że nie wybrał tego mieszkania przypadkowo i nie chodzi od drzwi do drzwi, bo taki ma kaprys, albo chorobę psychiczną. Musiał znać to miejsce, może kiedyś już u nich był w tej sprawie?

 

b) Gdyby przyszedł jeszcze raz to powinienem go wpuszczać? Niby nie kierował w Naszą stronę absolutnieżadnej agresji, ale to jednak kawał chłopa, który zabiłby mnie kciukiem. Z drugiej strony jeśli umiera mu córka i dla niego odwołanie demona to ostatnia nadzieja na wygranie walki o jej życie, to czy moje NIE cokolwiek zmieni, drzwi mam drewniane do wyważenia jednym kopnięciem.

 

c) Dla Was ta osoba jest bardziej chora psychicznie czy dopuszczacie historię z demonem? Są na ten temat różne teorie, część mówi o zaprogramowanej energii itd. Ja raczej jestem sceptycznie nasawiony.

 

d) Myślałem, żeby pochodzić po sąsiadach tych starszych i podpytać o tego gościa skoro tu kiedyś mieszkał to na pewno ktoś go zna. Może coś wiedzą o tej historii? Może próbować go odszukać? Nawiązać z Nim kontakt? Bądź co bądź to bardzo niecodzienna historia i bardzo ciekawa. A może nie kusić losu i w ogóle olać to wszystko?

 

e) Jeszcze przypadek gdy faktycznie posiada konającą córkę i ona mu ostatecznie jakoś niebawem umrze. Czy w rozpaczy nie będzie chciał się do Nas znowu wedrzeć i zrobić porządek z miejscem, w którym wszystko się zaczęło? :/

 

Ktoś coś? Jakieś rady, spostrzeżenia? Wierzycie Mi w ogóle że to miało miejsce? Co z aspektem demonicznym? 

 

 

Bez wulgaryzmów bardzo proszę :)

 

Alis


Użytkownik Alis edytował ten post 31.01.2017 - 10:03

  • 6

#2 Gość_.Uzurpator.

Gość_.Uzurpator..
  • Tematów: 0

Napisano

To jest silna autosugestia. Prawdopodobnie mając 10 lat spotkał się z jakąś historią o demonach od strony starszych kolegów lub również rówieśników. W moim przypadku w podobnym wieku słyszałem podobne historie o diabłach, demonach i innych przypadkach - bardzo długo w pamięci tkwiła historia w mojej głowie o listonoszu, który chodził po domach i rozmawiał z dziećmi. Popularna wersja była o chłopcu i dziewczynce jako rodzeństwo oraz jego koledze. Przyszedł listonosz, dziewczynka albo chłopiec otworzyły mu drzwi, spytał się czy są rodzice odparli, że nie. Więc spytał co robią a oni, że bawią się. A on zaproponował zabawę z nimi. Poszli do pokoju dziewczynki i Pan Listonosz rozmawiał z dziewczynką, jej brat poszedł do łazienki a kolega po chwili na prośbe Pana Listonosza poszedł za nim bo długo nie wracał. Jej brat zapłakany w łazience, wystraszony bardzo i kolego się pyta co się stało. A chłopiec na to... jak zajrzałem pod stół, widziałem kopyta.

 

Nie wiem dlaczego, ale ta historia była straszna. Co ciekawe jak teraz bo 15 latach sobie ją przypominam to mam ciarki. Opowiedział mi są kolega podczas pobytu u niego w domu na noc. Jak skończył opowiadać tą historię to coś zastukało, popukało i jakoś tam odcisnęło mi na psychice piętno. Historia ogólnie była coś na zasadzie, że rodzice wychodząc mówili, że za żadne skarby nie wpuszczajcie obcych do domu. Listonosz też odparł na wyjście chłopca do łazienki po brata, że "wszystko będzie dobrze".

 

Mogłem strasznie pokręcić to opowiadanie. Tak czy inaczej chcę przez to powiedzieć, że facet usłyszał z młodu podobną historię, miał może taki wieczór z kolegami czy kimś. Przywowyłali demona, albo on sam potem wyszedł na balkon i przywołał demona. Niefortunnie w tym czasie zmarła ta chora kobieta. I uwierzył w moc tej historii. To nie jest psychicznie chory człowiek, ale skaza, która leży mu u fundamentu wiary w to wydarzenie może być nieuleczalna. Gdy umrze mu córka taki przypadek skończy w zakładzie psychiatrycznym i nie będzie prawidłowo zdiagnozowany.


  • 0

#3

pawelASR.
  • Postów: 12
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 To nie jest psychicznie chory człowiek, ale skaza, która leży mu u fundamentu wiary w to wydarzenie może być nieuleczalna. Gdy umrze mu córka taki przypadek skończy w zakładzie psychiatrycznym i nie będzie prawidłowo zdiagnozowany.

Nie wiem właśnie jak interpretować jego zdrowe podejście, bo wspominał o tym, że demon do niego mówi. Skoro słyszy głosy, to może też jest to podszyte jakimiś zaburzeniami. Demon mówi mu o tym, że wykończy córkę, więc chyba nie wszystko jest u niego w porządku. Tym bardziej, że jego stres i zdenerwowanie było bardzo autentyczne.


  • 0

#4 Gość_.Uzurpator.

Gość_.Uzurpator..
  • Tematów: 0

Napisano

Gdy faktycznie jego wywołanie demona wiązało się czasowo ze śmiercią kobiety to plama w psychice została. Zauważ, że od wydarzeń minęło 25 lat i całe ten czas za nim to podświadomie chodziło. Nie zapominaj, że przez ten okres przetrwał całą swoją młodość i dorastanie. W tym czasie mógł próbować różnych używek - marihuana, amfetamina. W latach 90 i na początku nowego tysiąclecia to były popularne używki. Możliwe, że pamięć o tej kobiecie i sytuacja z dzieciństwa wpłynęła na niego tak bardzo, że zaczął siebie regularnie o to obwiniać. Mógł bardzo dużo nagatywnych zdarzeń dopisywać do ów demona, która jest wyłącznie wytworem jego wyobraźni. Co gorsza ten wytwór w jego mniemaniu na prawdę wtargnął na kogoś życie. A demon przyszedł na jego wezwamie. Możliwe, że w pewnym czasie stał się użytkownikiem używek ponieważ takie są realia młodości - amfetamina mogła spodować nasilenie się zjawiska ciągłego rozmyślania o sprawie, powoduje ona pogłos w głowie, który może zamienić się w omamy słuchowe. W aktualnym stadium bez jej zażywania może sobie wmawiać głosy, które są wytworem jego wyobraźni, strachu i sytuacji z jego córką. Ponieważ od początku jej choroby brał za pewnik iż sprawcą jest demon ponieważ już zabił jedną osobę i dla niego to jest faktem.


  • 0

#5

Naaveth.
  • Postów: 55
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Postawcie się na miejscu tego mężczyzny, zakładając, że to co mówił jest prawdą. Umiera mu małe dziecko, które kocha nad życie, medycyna jest bezsilna a lekarze rozkładają ręcę. Kto jest rodzicem, to pewnie jest w stanie zrozumieć, że facet chwyta się każdego, nawet najgłupszego pomysłu by ratować swoją córeczkę.Większość z nas pewnie będąc dziećmy starała się wywoływać duchy. Może i ten mężczyzna, wywoływał demona - pewnie z marnym skutkiem, ale dziecięca wyobraźnia potrafi zdziałać cuda i był przekonany, że mu się udało. Człowiek jest załamany więc zaczyna się zastanawiać, czy przyczyną jego nieustającego pecha, nie jest coś nadprzyrodzonego i przypomina sobie o demonie, którego rzekomo przywołał. Naprawdę jestem w stanie go zrozumieć. Zrozpaczeni ludzie czasami nie potrafią myśleć racjonalnie. Może za jakiś czas ten sam mężczyzna przyjdzie przepraszać, za swoje głupie zachowanie, chyba, że załamie się nerwowo. Jeżeli ten mężczyzna jest notorycznie narażony na silny stres moze podupaść na zdrowiu psychicznym, może dlatego wspominał o tym, że słyszy głos demona. 


  • 0

#6

jinn.
  • Postów: 32
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dość ciekawa opowieść. Jeśli nie jest to kolejna bajka wymyślona przez kogoś znudzonego. Na twoim miejscu, zanim napisałbym tutaj cokolwiek spytałbym właściciela mieszkania, czy wie kto mieszkał w nim w latach, w których ten goścć mógł tam mieszkać. Potem warto byłoby pogadać ze starszymi sąsiadami. Może czegoś byś się dowiedział. A tak na marginesie to możesz podać przybliżoną lokalizację tej kamienicy? Nie chodzi mi o dokładny adres, ale może ulica albo chociaż dzielnica?


  • 0

#7

pawelASR.
  • Postów: 12
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dość ciekawa opowieść. Jeśli nie jest to kolejna bajka wymyślona przez kogoś znudzonego. Na twoim miejscu, zanim napisałbym tutaj cokolwiek spytałbym właściciela mieszkania, czy wie kto mieszkał w nim w latach, w których ten goścć mógł tam mieszkać. Potem warto byłoby pogadać ze starszymi sąsiadami. Może czegoś byś się dowiedział. A tak na marginesie to możesz podać przybliżoną lokalizację tej kamienicy? Nie chodzi mi o dokładny adres, ale może ulica albo chociaż dzielnica?

 

Jeżyce, nie chciałbym wchodzić w dokładny adres. Właściciel kamienicy odzyskał ją po perypetiach spadkowych i nie ma informacji na ten temat. Podobno zanim się do niej wprowadziliśmy to stała pusta przez około 5 lat, podobno przez ten okres melinowało się tam jakieś penerstwo. Coś w tym może być, bo jak się wprowadzałem to był rozmagnesowany licznik prądu, wyglądało na robotę kogoś niezbyt bystrego :P 


  • 0

#8

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

...teraz było widać jak przyspiesza mu tętno...

Serio? Żyłka na szyi mu drgała, czy koszulka na klacie zaczęła łopotać? Doprawdy, takie elementy zbytnio ubarwiające opowieść czynią ją niewiarygodną.

Poza tym, facet wchodzący do mojego domu bez zaproszenia, jest traktowany jak intruz i jedyne na co mógłby liczyć, to na stanowcze wyproszenie za drzwi.

Ewentualnego demona mógłbym mu posłać do miejsca, gdzie plecy się łączą z nogami.

Myślę, że creepy z tego jest niezłe. 

Ale tylko creepy...





#9

pawelASR.
  • Postów: 12
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 

...teraz było widać jak przyspiesza mu tętno...

Serio? Żyłka na szyi mu drgała, czy koszulka na klacie zaczęła łopotać? Doprawdy, takie elementy zbytnio ubarwiające opowieść czynią ją niewiarygodną.

Poza tym, facet wchodzący do mojego domu bez zaproszenia, jest traktowany jak intruz i jedyne na co mógłby liczyć, to na stanowcze wyproszenie za drzwi.

Ewentualnego demona mógłbym mu posłać do miejsca, gdzie plecy się łączą z nogami.

Myślę, że creepy z tego jest niezłe. 

Ale tylko creepy...

 

jakbyś zacytował większy fragment, to byś wiedział, że zmieniła się jego postawa. Zaczął drżeć/łamać mu się głos a nie koszulka i zdawał się być zdenerwowany. Moim zdaniem jak się człowiek denerwuje, to przyspiesza mu tętno, jednak nie zmierzyłem mu pulsu, więc możesz mieć rację. Trochę się do.. czepiłeś na siłę. 

 

Co do tego, że ktoś wchodzący bez zaproszenia do domu powinien być traktowany jak intruz - zgoda, jednak kto wie czybyś nie uległ historyjce o dzieciństwie, ludzie podchodzą sentymentalnie do takich rzeczy. Skoro podobno był tu przejazdem to dlaczego nie wykazać się dobrą wolą.


Użytkownik pawelASR edytował ten post 31.01.2017 - 14:39

  • 0

#10

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po pierwsze to cytuje się fragment do którego się odnosisz, a po drugie jeśli się wypowiadasz pod postem cytat jest zbędny.

 

 

Wierzycie Mi w ogóle że to miało miejsce?

Oczywiście, że nie. Stek bzdur nietrzymających się kupy.

 

Po pierwsze jeśli ktoś bez zgody lokatora wchodzi na czyjąś posesję lub nieruchomość ma prawo niezwłocznie powiadomić o tym fakcie policję. I nie musisz stać z telefonem przy uchu a wystarczy po kryjomu wystukać 997 który automatycznie wyszuka Twoje położenie, centrala poprosi najbliżej położony komisariat policji o prośbę ewentualnej interwencji. I nie muszą tu być karczemne awantury aby taki patrol podjechał do mieszkania. Sam fakt wystukania numeru alarmowego  stanowi zagrożenie dla dzwoniącego i pomoc w miarę szybko dochodzi do skutku.

 

Po drugie powód.

Chcesz mi powiedzieć, że człowiek który ma umierające dziecko szwenda się po mieście i szuka demonicznego balkonu? To jakaś kpina albo szczyt głupoty.

Jeśli moje dziecko jest w szpitalu, waruję przy łóżku jak pies i nie ruszam się o krok od niego. Chcę być przy nim non stop i czekać na poprawę zdrowia. Wykupuję łóżko szpitalne za 20 zł za noc i czekam przy nim. Tu mamy przykład dziecka które "kona" czyli jak sądzę jest w jakimś centrum zdrowia dziecka, być może każda chwila jest jego ostatnim oddechem, a ojciec jak gdyby nic robi sobie wojaże po mieście w którym jako mały chłopiec bawił się w wywoływanie duchów? Ba! A tam duchy, samego demona. Kpina do kwadratu. Sorry nie kupuję tej bajeczki.





#11

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bo to jest zwykła creepypasta. Było to już na forum, nie moge teraz tego znaleźć widocznie temat został skasowany. Ale pamiętam że był ten sam motyw czyli koleś o posturze koksa wchodzi komuś na balkon. Tylko w tamtym temacie koleś zastosował więcej wulgaryzmów, tuaj jest to ograniczooe.
  • 0



#12

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

... kto wie czybyś nie uległ historyjce o dzieciństwie, ludzie podchodzą sentymentalnie do takich rzeczy.

Czyli w przyszłości dasz się "zrobić na wnuczka", skoro łykasz takie kawałki.

 

 

jakbyś zacytował większy fragment, to byś wiedział, że zmieniła się jego postawa. Zaczął drżeć/łamać mu się głos a nie koszulka i zdawał się być zdenerwowany.

Zacytowany fragment był na tyle obszerny, aby zrozumieć jego sens. Poza tym, nie pisałem o łamaniu się koszulki, tylko:

 

Serio? Żyłka na szyi mu drgała, czy koszulka na klacie zaczęła łopotać? 

Przeczytaj jeszcze dwa razy, jak masz problem ze zrozumieniem słowa pisanego poproś o pomoc Panią od Polskiego.





#13

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze jedno.

 

I po trzecie:

Jeśli by nieznajomy mężczyzna wtargnął siłą do mojego mieszkania wbrew mojej woli, poszedłby na balkon i krzyczał: 

 

 

„DEMONIE ODWOŁUJĘ CIĘ, DEMONIE ODWOŁUJĘ CIĘ, ZOSTAW MNIE W SPOKOJU”

Dzwonię po karetkę, żeby szykowali kaftan, opisuje lekarzowi dokładnie całe zajście i proszę aby sprawdzili pobliskie szpitale psychiatryczne bo najwidoczniej brakuje im pacjenta. Oczywiście tak bym zrobiła jakby historia była prawdziwa.





#14

FoxX.
  • Postów: 109
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Poza tym że brzmi jak pasta to opowieść jest dziwna. Jak można wpuszczać obcą osobę do mieszkania? Do tego przecież to może być złodziej, który pod pretekstem dojścia na balkon chce zbadać mieszkanie i zobaczyć czy jest coś cennego. Historia o demonie i gasnących światłach niezbyt do mnie przemawia. Do tego zbyt prymitywne słowa odwołujące demona. Być może facet jest chory.
  • 0

#15

Mystic.
  • Postów: 141
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

 

-ON: Witam, sprawę mam jestem przejazdem w Poznaniu i postanowiłem odwiedzić miejsce, w którym kiedyś jako dziecko mieszkałem. Ma ono dla mnie ogromną wartość sentymentalną, spędziłem tu wiele lat i bardzo mi zależy, żeby wejść sobie na balkon i spojrzeć z niego na taką jedną rzecz.

 

Facet chce ci włazić do mieszkania, a Ciebie to nie zdziwiło, na jaką rzecz chce popatrzeć, nie wiem, nie pytałeś o więcej szczegółów po co?

 

 

Z drugiej strony jeśli umiera mu córka i dla niego odwołanie demona to ostatnia nadzieja na wygranie walki o jej życie, to czy moje NIE cokolwiek zmieni

 

A czy jego "odwołanie demona" (jeśli nawet takowy go opętał) cokolwiek zmieni? powątpiewałbym. Jak dla mnie to sprawa jest dla egzorcysty, i może człowiek i jego rodzina jest do uratowania jeszcze.


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych