3 metry długości i 2 metry wysokości w kłębie.
Waga: 800 do 1000 kg.
Potężny kark, masywna klatka piersiowa, olbrzymie i ostro zakończone rogi rozrastające się ku bokom - takie zwierzę budzi grozę i szacunek.
Choć ostatni tur, żyjący na ziemiach polskich, padł w 1627 roku, marzenie o tym, by wskrzesić do życia ten symbol siły i wytrzymałości nie umiera.
Ekologiczna III Rzesza
Choć brzmi to może groteskowo, ekologia dla hitlerowców była sprawą pierwszorzędnej wagi. Obsesja czystości rasy nie dotyczyła jednak wyłącznie ludzi: także kraina zwierząt była dla twórców III Rzeszy niezwykle ważnym elementem tworzenia nowego, „doskonałego” świata. Jednym z ulubieńców Hitlera był Lutz Heck – przed wybuchem wojny pełniący funkcję dyrektora berlińskiego ZOO, oraz jego brat Heinz, zarządzający Ogrodem Zoologicznym im. Hellabruna w Monachium. Całkowite oddanie braci idei hitleryzmu szybko pozwoliło im zająć kluczowe stanowiska w otoczeniu Wodza.
W latach 30. Lutz Heck bywał częstym gościem w Polsce. Odwiedzał warszawski ogród zoologiczny, bywał w Białowieży, gdzie wielokrotnie zwiedzał puszczę. We wrześniu 1939, tuż po zbombardowaniu, warszawskie ZOO trafiło pod „kuratelę” Hecka. Zwierzęta, które przeżyły wojenny atak (zarówno te z Warszawy, jak i innych polskich rezerwatów oraz naukowych placówek badawczych) zostały wywiezione na tereny Niemiec. Naukowiec zoolog przekonał swoich przełożonych, że drogą eksperymentu doprowadzi do odrodzenia zwierzęcia, które nie bez przyczyny uznawane było za najlepszy symbol Rzeszy.
Nowy Lepszy Tur
Marzenie o odrestaurowaniu wybitego trzysta lat wcześniej gatunku nie opuszczało braci Heck od połowy lat 20. XX wieku. Od dziesięciu lat już pracowali z Eugeniuszem Fischerem, dyrektorem Instytutu Antropologii, Genetyki i Eugeniki Instytutu Cesarza Wilhelma w Berlinie. Na kartach historii Fischer wsławił się „naukowymi” teoriami o wyższości ras, pracami nad sterylizacją i eutanazją; był doradcą do spraw czystości rasy, w swoim instytucie wyszkolił m.in. Josefa Mengele. Pomiędzy światem ludzi a zwierząt postawił niecodzienną paralelę – uważał, że udomowienie ras zwierzęcych obniżyło ich „piękno, dobro i braterstwo” i to samo dotyczyć musi człowieka, który w swym krwiobiegu nosi piętno innej, „gorszej” rasy. Ożywienie mitycznego tura miało być więc w istocie symbolicznym aktem odrodzenia Nowego Człowieka.
W niemieckiej mitologii tur od zawsze reprezentował siłę, moc i nadludzką wytrzymałość. Ekranizujący XII-wieczną narodową sagę film Fritza Langa „Nibelungi” z 1924 roku był ulubionym obrazem Goebbelsa, sam Hitler zaś podobno regularnie płakał podczas kinowych seansów. Powoływani na nowo do niemieckiej świadomości bohaterowie mitycznych Nibelungów święcą tryumfy, do końca lojalni w swej zemście i bezgranicznej wierności wobec wielkiego wodza, a główny bohater sagi wyposażony jest w budzące grozę turze rogi. Sam Lang stanowczo odciął się od hitlerowskich interpretacji swego dzieła, w 1933 roku opuścił ojczyznę i osiadł w Stanach Zjednoczonych (gdzie szybko zyskał miano doskonałego reżysera), jednak bohater jego filmu, Zygfryd, na całą dekadę stał się żywym uosobieniem nieubłaganej mocy i brutalnej siły.
Heck próby wykreowania tura podjął już w 1927 roku. Usiłował krzyżować żubra z bizonem amerykańskim, z Kanady sprowadzał także bizony i doprowadzał je do krzyżówek z udomowionym bydłem. Osobistą sympatią darzył Hecka Goering – zapalony myśliwy, który naukowcowi do badań oddał rezerwat w Schorfheide. Tam metodą krzyżówek wstecznych prowadzono próby uzyskania z różnych ras formy pożądanej. Eksperymentowano z hiszpańskim, używanym do corridy dzikim bydłem, z dzikim bydłem z Camargue (delta Rodanu), bydłem z kantonu Vaud (tzw. walecznymi krowami), zrabowanymi jeszcze z Polski kucykami szetlandzkimi oraz końmi arabskimi i Przewalskiego. Wykorzystywane było również długowłose bydło szkockie i węgierskie bydło stepowe. Byki żubrów kojarzone były z krowami bizonów amerykańskich; tak otrzymana krzyżówka dalej parowana była z żubrami bykami, tak aby w powstałej mieszance zwiększyć „zawartość żubra w żubrze”.
Chorowite mutanty
Efekt jednak daleki był zadowalającego. W wyniku krzyżówek Heck otrzymał ostatecznie chorowite, wymagające dokarmiania zimą stadko zwierząt, przypominające tura z wyglądu (choć o znacznie krótszych rogach), jednak o kruchych kościach, pozbawione siły i umiejętności przetrwania. Dziwaczny (choć nie dorównujący fantazją pomysłowi hitlerowców wysłania ekspedycji naukowej do Tybetu w poszukiwania praprzodków rasy aryjskiej) pomysł okazał się fiaskiem: jednym z wielu, z jakimi po przegranej wojnie musiały zmierzyć się Niemcy.
Mimo to pomysł restytucji tura nie upadł. Pierwszy raz podniesiony już w 1835 roku, w opublikowanym w czasopiśmie "Przyjaciel ludu czyli tygodnik potrzebnych i pożytecznych wiadomości" artykule anonimowego autora, powrócił w Polsce w 2006 roku. Naukowcy z Katedry Biochemii i Biotechnologii Akademii Rolniczej w Poznaniu oraz Instytutu Genetyki Człowieka PAN zainicjowali wówczas powstanie Polskiej Fundacji Odtworzenia Tura (PFOT), która przy pomocy DNA z eksponatów muzealnych (a konkretnie - z materiałów genetycznych, pobranych ze szczątków kopalnych) zamierza przywrócić zwierzę polskim puszczom. Że jest to możliwe, przekonują doświadczenia naukowców z innych krajów. Tzw. klonowanie ratunkowe powiodło się już kilka razy. W 2001 roku do lasów europejskiego na Sardynii, Korsyce i Cyprze powrócił muflon (Ovis orientalis musimon), zaś amerykańska firma Advanced Cell Technologies z powodzeniem „ożywiła” gatunek azjatyckiego gaura (Bos gaurus) oraz bantenga (Bos javanicus). Nadal próbuje się też odtworzyć wymarły niemal dziesięć lat temu gatunek hiszpańskiej kozicy bucardo (Capra pyrenaica pyrenaica). Jak ocenić te eksperymenty? Oby dla powstających w ten sposób zwierząt nie zabrakło miejsca w istniejących warunkach przyrodniczych.
a jako bonusik - taka oto informacja ze stycznia 2015r.
Krowy rasy Heck, wyhodowanej w III Rzeszy, zbyt agresywne dla rolników
Brytyjskie media informują o smutnym końcu ponad 20 agresywnych krów z rasy wyhodowanej w III Rzeszy na zamówienie Hermanna Goeringa. Właściciel krów, farmer z zachodniej Anglii, musiał pozbyć się większości stada, które wykazywało mordercze zapędy godne swego pochodzenia.
Derek Gow z hrabstwa Devon sprowadził 30 długorogich krów i byków rasy Heck z rezerwatu przyrody w Holandii. Ta rasa, to próba odtworzenia wymarłych turów, na które miał ochotę polować Hermann Goering. Na jego polecenie dwaj nazistowscy genetycy, Heinz i Lutz Heck dokonali krzyżówek starych ras bydła z Węgier, Korsyki, Szkocji i Hiszpanii, eliminując cechy udomowionych krów. Naziści popierali ten projekt z pobudek ideologicznych, stawiając na uzyskanie takich cech jak odwaga i bojowość. Nie udało im się tylko osiągnąć rozmiarów tura i bydło rasy Heck jest normalnej wielkości.
Ale jak mówił dziennikarzom Derek Gow:
-"Miałem już do czynienia z wieloma gatunkami zwierząt, lecz te były najbardziej agresywne ze wszystkich. Atakowały ludzi przy każdej sposobności, próbowały wręcz zabijać."
Farmer chciał odesłać krowy do Holandii, ale rezerwat odmówił ich przyjęcia. Nie pozostało mu więc nic innego, jak przerobić większość na hamburgery i kiełbaski, pozostawiając tylko 6 najmniej zajadłych. Reporterzy bardzo chwalili przysmaki z nazistowskich krów.