Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jakie sytuacje "mrożą nam krew w żyłach"?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1

Zuzełka.
  • Postów: 194
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ostatnio poruszyłam temat wśród swoich znajomych, o tym, jakie sytuacje wprawiają nas w stan, w którym pojawia się na naszym ciele gęsia skóra. Otóż, okazało się, że tak na prawdę każdy ma w zanadrzu jakąś niezwykłą historię, przygodę, której doświadczył w najmniej oczekiwanym momencie. Po seansie strasznych opowieści, które nie zawsze mają sensowne wyjaśnienie, postanowiłam założyć temat na forum.

Zastanawiam się czy ludzie rzeczywiście doświadczają paranormalnych wydarzeń, związanych np. z duchami, czy po prostu dopisują sobie kawał własnej legendy do przypadkowych sytuacji, które akurat miały zaistnieć w odpowiednim czasie i miejscu.

Usłyszałam historię pielęgniarki, która na nocnym dyżurze zobaczyła w uśpionym już szpitalu, postać rannego żołnierza w mundurze z I Wojny Światowej. Opowieść mojego przyjaciela o duchu sąsiadki, czyszczącej buty na ganku swojego domu, wprowadziła mnie w osłupienie, gdyż nigdy wcześniej o tym nie wspominał. Najlepszy był jednak znajomy motocyklista, który uznał, że jak nic spotkał w środku nocy, wracając od dziewczyny, w szczerym polu zasianym pszenicą, nagą kobietę, która po chwili zniknęła, wcześniej pokazując mu palcem gest, którym wykonuje się poderżnięcie gardła. Mnie osobiście,tylko raz w życiu zdarzyła się dziwna sytuacja. Podczas mojego czytania baśni pewnej pięcioletniej dziewczynce, zostałam przez nią szturchnięta i uciszona. Wskazała mi, pusty zupełnie kąt pokoju i zapytała rzeczowo: "Co to za baba tam stoi i po co przyszła?". :) 

I teraz pytanie do Was? Zdarzają Wam się takie przygody? Jak je rozpatrujecie i jak sobie ja tłumaczycie? Moim zdaniem takie historie o duchach są wspaniałe i dobrze opowiedziane, mogą być na prawdę barwne! Oczywiście o ile ktoś faktycznie się nie przerazi i nie wpadnie w histerię. Jeśli przytrafia się coś niezwykłego, próbujecie to od razu tłumaczyć i wyjaśniać, czy pozwalacie, żeby magiczność tej sytuacji chwilę potrwała i później zamieniła ją w dobrą, tylko Waszą opowieść? 


  • 0

#2

Naaveth.
  • Postów: 55
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

 Ja chętnie opowiem dwie historię, które mi się przytrafiły. Może wam krwi w żyłach nie zmrożą, ale ja miałam niezłego peitra.

 

Pierwsza - nie wiem czy to był głupi żart czy faktycznie coś niezwykłego ale przyznam, że jeśli miał to być "chrzest" w nowej pracy to udał się w 100%. Noc. Jeden z moich pierwszych dyżurów nocnych. Oddział  był maleńki i stary, od dawna domagający się remontu. Sale ciemne, bo zamontowane nad łózkami pacjentów oświtlenie od wielu lat nie działało. Jedyne światło dawały lampki zapalone nad naszymi biurkami i monitory nad łóżkami pacjentów.Było grubo po 2 w nocy a my właśnie skończyłśmy nocne toalety chorych i usiadłyśmy sobie na kubek kawki w pokoju socjalnym, który znajdował się tuż przy wejściu na oddział. Odcinek na którym dyżurowałam miał kształt litery U i dwa wejścia, ale w nocy jedno zostawało zamknięte na klucz i do sal pacjentów dostać się można było tylko przez to jedno przy którym znajdował się pokój socjalny. Z resztą nawet gdyby ktoś zapomniał  zamknąć to drugie wejście, to łomot otwieranych drzwi niósł się dwa piętra w górę więc nie było opcji by nie usłyszeć jak ktoś opuszcza odcinek. Usiadłyśmy sobie jakby nigdy nic - wszystkie prócz jednej Pani salowej, która myła podłogi korzystając z chwili spokoju na oddziale. Jak to w babskim gronie gadałyśmy o przysłowiowej "dupie Maryni" gdy nagle kątem oka zobaczyłam mężczyznęw fartuchu, który wszedł na oddział. Dwie moje koleżanki podejrzewam, że też go widziały, bo skierowały głowę w kierunku drzwi ale nie zareagowały. Pierwsza moja myśl - lekarz. Nie znałam jeszcze wszystkich więc i nie kojarzyłam twarzy. Czekałam czerpliwie około 30 minut, kiedy mężczyzna wyjdzie z oddziału a potem, kiedy się go nie doczekałam postanowiłam pójść za nim. Weszłam na oddział - dodam, że wszystkie sale mają szklane ściany tak by było widać dokładnie co się na nich dzieje. Mężczyzny nie było na żadnej ( a sal w sumie było 5 ). Nie było go też w gabinecie zabiegowym ani w brudowniku ( pomiesczeniu gdzie skłąduje sie brudną pościel ).Nie było też opcji, byśmy się minęli. Trochę zdziwiona zagadnęłam salową czy kogoś widziała, ale ta odpowiedział, że żaden lekarz po oddziale się nie kręcił, po czym od niechenia dodała , że dzisiaj na dyżurują dwie lekarki. Wróciłam do socjalnego i zagadnęłam o lekarza moje koleżanki. W odpowiedzi usłyszałam " Zmarłych się nie bój, krzywdy Ci nie zrobią a ten tutaj  jest już od dawna". Tej samej nocy koleżanka, która samotnie dyżurowała piętro niżej kilka razy dzwoniła po którąś z nas, bo ktoś  pukał w okno. Mimo kilkukrotnego obejścia budynku przez ochronę winnego nie znaleziono a koleżanka utrzymuje, że pukanie powtarzało się aż do szóstej nad ranem. Potem starałam się wypytać inne dziewczyny pracujące na oddziale o tajemniczego lekarza i o to ,czy coś dziwnego działo się podczas ich dyżurów.. Jedne mówiły, że padłam ofiarą dowcipu natomiast inne dorzuciły kilka historii które same przeżyły nie tylko  na tym oddziale, ale też w innych pracach. Dużo opowiadało o dziwnych sytuacjach jakie trafiał się im gdy pracowały w Hospicjach i Oddziałach Paliatywnych. 

 

 

W mojej drugiej pracy często dyżurowałam z bardzo fajną pielęgniarką. Niewiele już jej brakowało do emerytury, serce miała przeogromne i szczerze, mam nadzieję, że ja też przepracuję tyle lat co ona i nie dopadnie mnie wypalenie zawodowe. Babeczka była z niej przebojowa, z dużym poczuciem humoru. Natomiast niektórzy się jej bali... dlaczego? Bo idealnie potrafiła przewidzieć ile osób umrze w trakcie jej dyżurów. Pracowałam wówczas na Oddziale Geriatrycznym, gdzie śmiertelność pacjentów była bardzo wysoka. W ciągu sześciu lat kobieta nigdy nie pomyliła się w swoich obliczeniach. Jakim cudem ? Czasami oczywiście wiadomo patrząc na takiego chorego, że nadchodzi kres jego życia, ale ona jednak potrafiła spojrzeć na kogoś kto naprawdę był w stabilnym stanie zdrowia i dokładnie przewidzieć kiedy umrze. Kiedyś  zapytałam ją skąd wie takie rzeczy. Oznajmiła, że jest czarownicą ale podejrzewam, że powiedziała to w żartach. 

Dla osób zaznajomionych z tematyka łódzkiego pogotowia dodam, że z pewnością koleżanka nie miała dostępu do pavulonu , midanium ani leków narkotycznych ;)


Użytkownik Naaveth edytował ten post 01.12.2016 - 20:04

  • 2

#3

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Znam tylko dwa dziwne przypadki które osobiście doświadczyłam. Jedna dłuższa co przydarzyła się córce i jedna mojej mamie u cioci która bawiła się w wywoływanie duchów. Matka do dziś nie chce opowiedzieć co się wydarzyło , nawet po paru głębszych.Więc albo nie wydarzyło się nic specjalnego albo wręcz odwrotnie.

 

Nigdy nic nie widziałam , dwa razy tylko coś usłyszałam z czego jeden przypadek był niedawno.

Omamy słuchowe miewamy jeśli jesteśmy zmęczeni i niestety logicznie nie myślimy. Przemęczony organizm ma skłonności do halucynacji. 

 

Mam poważne problemy z kręgosłupem i niedawno miałam robiony rezonans magnetyczny , wśród góry lekarstw , Pan doktor przepisał mi lek Sirdalud po którym miałam omamy wzrokowe. Tabletkami rąbnęłam w kąt po wizycie u lekarza który stwierdził , że to normalny objaw. Ja dziękuję za taki objaw i paczkę tabletek natychmiast odstawiłam. Sądzę , że 99% to prowokacja dzieci podszywających się pod dorosłe osoby. Ten 1% zostawiam zdarzeniom niewytłumaczalnym. 





#4

Zuzełka.
  • Postów: 194
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

 

Mam poważne problemy z kręgosłupem i niedawno miałam robiony rezonans magnetyczny , wśród góry lekarstw , Pan doktor przepisał mi lek Sirdalud po którym miałam omamy wzrokowe. Tabletkami rąbnęłam w kąt po wizycie u lekarza który stwierdził , że to normalny objaw. Ja dziękuję za taki objaw i paczkę tabletek natychmiast odstawiłam. 

Znam ten lek, to zwiotczające jest! :) Ja po tym odpływałam na parę godzin. Straszne, gdy coś Ci przepiszą, a nie ostrzegą, że może powodować to halucynacje! Musiało to być niefajne przeżycie... :/ 


  • 0

#5

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mi, szerze mówiąc, jeszcze nie przytrafiło się, że ze strachu dostałam gęsiej skórki. Ogólnie nie jestem straszkiem, i pewnie dlatego. Chociaż, nie ukrywa, niedawno przestraszył mnie ciężki, męski oddech , za moimi plecami w moim pokoju, nocą, mając pełną świadomość, że nie powinno tam nikogo być. Pierwsze skojarzenie - Demon! Jednak nie poczułam gęsiej skórki. No chyba, że na studiach, raz włosy stały mi dęba, dreszcze przechodziły mi po ciele i faktycznie pojawiła się ta gęsia skórka. To stało się  podczas czekania na swoją kolej,podczas ustnego egzaminu, na który byłam całkowicie, nie przygotowana - To był stress.


  • 0



#6

SirCool.
  • Postów: 15
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Miałem kilka takich wydarzeń w życiu, dwa kiedyś tutaj opisałem, ale przytoczę jeszcze raz. Zaznaczam, że to nie creepypasty. 

Historia pierwsza:

Jakieś 7 lata temu siedziałem w moim pokoju na piętrze przy komputerze. Była 1 lub 2 w nocy. Lato było wtedy bardzo gorące, więc miałem otwarte drzwi balkonowe oraz drzwi do pokoju. Również w przedpokoju były otwarte drzwi i okna na klatce schodowej. Często tak robię latem by złapać odrobinę nocnego chłodu przed snem dzięki kontrolowanym przeciągom. W pokoju jedynym źródłem światła był komputer i lampka nocna. Gdy tak siedziałem przy komputerze w pewnym momencie poczułem czyjąś obecność. Przeszło mi przez myśl, że to może tata wszedł na górę w miarę cicho. Spojrzałem w kierunku drzwi do pokoju i zobaczyłem w nich to coś. Sam nazywam to w myślach „gnomem” bo w drzwiach stało coś o wysokości około 60 cm. W całości zdawało się składać z cienia i ciemności, jakiekolwiek szczegóły były całkiem nieczytelne ale miało z grubsza humanoidalne kształty. Wyglądało to jakby dopiero weszło do pokoju i się rozglądało. Potężnie się przestraszyłem i niemal spadłem z krzesełka, rzuciłem się w kierunku kontaktu po drugiej stronie pokoju i w tym pędzie przewróciłem lampkę. Gdy zapaliłem światło to coś zniknęło i zostałem w pokoju sam. Miałem wtedy ostrego pietra i wyszedłem do przedpokoju zapalając światło tak szybko jak tylko się dało. Pozamykałem wszystkie okna i drzwi, te prowadzące na klatkę schodową nawet na klucz. Zasnąłem wtedy dopiero, gdy na dworze zrobiło się widno koło 4 rano.
 

Druga historia
Około 5 lat temu w okolicach września lub października. Oba te miesiące były w tamtym roku bardzo ciepłe i czuło się jakby jeszcze był sierpień. Wydarzenie miało miejsce w sobotę. Obudziłem się koło 5:30 rano gdy na dworze było już prawie widno. Postanowiłem zejść na dół, bo łazienka na górze była wtedy w remoncie. Gdy schodziłem w dół klatki schodowej czułem, że robi się coraz to zimniej. Przed drzwiami do piętra rodziców było już tak zimno, że niemal widziałem swój oddech. Co gorsze w miarę schodzenia czułem jak ogarnia mnie przerażenie. Nie wiedziałem czemu tak się działo ale ogarniał mnie paniczny strach. Gdy nacisnąłem klamkę i wszedłem drżąc do przedpokoju poczułem prawdziwy terror. Czułem obecność czegoś złego. To uczucie było tak mocne, że poczułem w gardle, w ustach i nosie coś, co określam jako zapach strachu. Nie wiem czy mieliście kiedyś nieprzyjemność poczuć jak śmierdzi chlorek albo klej cyjanoakrylowy, to taki specyficzny metaliczny posmak w gardle. Czułem, że ktoś jest na tym piętrze, czułem to przerażenie, które zalewało mnie falami. Rodzice spali w sypialni bo rolety były jeszcze zaciągnięte. Ruszyłem do pokoju obok skąd czułem obecność. W pewnym momencie to uczucie strachu było tak przejmujące, że niemal załkałem. Gdy otworzyłem drzwi do pokoju zobaczyłem tam istotę jak z koszmaru. Był to wysoki(około 1.8 m) humanoid, jakby lekko zgarbiony. Cały był zamazany i wyglądał jak cień albo coś utkanego z ciemności. Czułem, że patrzy na mnie i czułem to uczucie terroru gdy będąc w pełni przytomnym stanąłem oko w oko z tym czymś. Kolejna część historii może wydać się dziwna, ale w tych kilku chwilach zacząłem powtarzać sobie „nie boje się go bo jestem silniejszy”. Cały czas byłem sparaliżowany strachem, ale dzięki tym myślom czułem, że rosnę w siłę przed nim aż wreszcie zaczął znikać i rozpłynął się zupełnie. Po tym wyszedłem do innego pokoju a następnie kuchni by podciągnąć rolety i wpuścić do domu więcej światła. Zajrzałem tez do rodziców, ale smacznie spali. Przez cały dzień bałem się własnego cienia, nikomu o tym nie mówiłem bojąc się reakcji otoczenia na historie tego typu. Minęło już wiele lat a ja wciąż pamiętam ten niewytłumaczalny terror jaki wtedy poczułem.


  • 0

#7

Ichigo.
  • Postów: 18
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mi też przydarzyło się kilka dziwnych historii. Wszystkie zdarzyły się w bardzo krótkim czasie, we wrześniu 2015r, w moim domu.

Gdy spałem w swoim łóżku, obudziłem się( lub tylko mi się śniło) czując, że spadam. Zupełnie, jakby ktoś podnosił moje łóżko z 1 strony chcąc mnie zrzucić.(Oczywiście mebel stał normalnie). Za oknem mam latarnię, więc w pokoju nie było zupełnie ciemno. Poczułem silne zawroty głowy i zdawało mi się, że zobaczyłem swoją głowę, tyle, że znajdowała się ona przede mną i tyłem do mnie- zupełnie, jakbym został wypchnięty z ciała. Pamiętam, że szarpnąłem się wtedy, przewracając szklankę z wodą obok łóżka, po czym wszystko ustąpiło, a ja natychmiast ponownie zasnąłem pomimo emocji, które raczej by mi na to nie pozwoliły w normalnych warunkach. Rano po niczym nie było śladu, tylko nieszczęsna szklanka leżała przewrócona, tak, jak to zapamiętałem z koszmaru. Może to był sen dorobiony do usłyszanego odgłosu wywalanego naczynia, ale nigdy nie zdarzyło mi się rzucać we śnie, tym bardziej przewracając coś, niemal poza zasięgiem rąk z łóżka.

2 sytuacja- kilka zaledwie dni później. W pokoju, w którym zwykle siedzę z komputerem trwał remont, więc musiałem przeprowadzić się do kuchni ze sprzętem. Maszyneria stała na blacie szafki, w której zazwyczaj egzystują plastikowe miski, sitka itp, a ja siedziałem na krześle przed nią. W pewnym momencie drzwiczki otworzyły się gwałtownie, lecz po kilku centymetrach trafiły mnie w kolano, od którego się odbiły i zamknęły. W środku nie dość, że wszystko stało na miejscu, to jeszcze nie było nic dość ciężkiego, żeby tak mocno uderzyć w drzwiczki od wewnątrz. Wyraźnie też słyszałem dźwięk, który towarzyszył uderzeniu w nie od środka- jakby przewróciło się na nie coś masywnego.

I 3- najdziwniejsza historia, która zdarzyła się chyba jeszcze przed pierwszą- na końcu mojego podwórka stoi komórka, w której mój dziadek, obecnie emeryt, naprawiał meble jako tapicer. Siedząc w nocy sam w domu, zauważyłem, że zapaliło się w niej światło. Ponieważ nikogo poza mną miało nie być w domu jeszcze przez wiele godzin, zaczaiłem się w oknie obserwując okna komórki- źródło światła znajduje się na przeciwnym końcu niż okna, więc, gdyby ktoś chodził, rzucałby na okna cień. Nikogo nie zobaczyłem, więc wyszedłem zgasić światło. Komórka była zamknięta, a jedyny klucz leżał w dziurze w ścianie, która przechodzi na wylot, więc da się sięgnąć po niego zarówno od zewnątrz, jak i od środka. Otworzyłem drzwi, żeby zobaczyć, czy ktoś się nie zamknął wewnątrz, ale było tam pusto. Gdy ponownie zamknąłem komórkę i wróciłem z kluczem do domu, po ok 10 minutach światło znowu się zapaliło. Bałem się tam znowu wracać, więc poczekałem i po pół godziny samo zgasło. Nazajutrz oczywiście nie było wewnątrz śladu niczyjej obecności.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych