Strach przed klaunami to na tyle powszechny problem, że psychologia nadała mu nawet specjalistyczną nazwę – koulrofobia.
Dlaczego boimy się ludzi kryjących się pod kolorowym makijażem i próbujących poprawić nam humor? Może chodzi o ich nienaturalny wygląd? Wiecznie uśmiechnięte twarze klaunów wydają się czasem martwe. Namalowane usta praktycznie się nie poruszają, a mocno podkreślone oczy świdrują każdego, na kogo patrzą.
Instynkt podpowiada nam, żeby nie ufać zbytnio osobom tajemniczym, ponieważ prawdopodobnie chcą ukryć coś, o czym według nich nie powinniśmy się dowiedzieć. Niepewność w takiej sytuacji to naturalny odruch, występujący już u naszych najstarszych przodków, żyjących na codzień wśród niebezpiecznych zwierząt. Ludzie nie potrafili ich zrozumieć, a one mogły zaatakować znienacka, jeżeli nie zachowano odpowiedniej czujności podczas kontaktu. Nic dziwnego, że nasze instynkty przetrwały tyle lat.
Dorośli potrafią nieraz straszyć swoje dzieci klaunami, ponieważ sami dużo mocniej niż one odczuwają niepewność, widząc przebraną osobę. Dzieci skupiają się raczej na wesołych kolorach i przyjaznym głosie artysty. Czasem dostają od niego balonowego zwierzaka lub inny drobiazg, a to już ostatecznie przekonuje je do zaufania obcemu. Nie mówiąc już o tym, że najmłodsi lubią, kiedy starsza osoba zwraca na nie uwagę.
Niestety, jak pokazuje historia, czasem lepiej zachować ostrożność:
W poprzednim wieku na przedmieściach Chicago miała miejsce historia, którą świat będzie wspominał jeszcze przez długie lata. Mieszkający tam John Wayne Gacy – niezbyt uczciwy pracownik firmy odzieżowej, obdarzony talentem do interesów, a prywatnie mąż i ojciec o sporych wahaniach nastroju – dawał charytatywne występy, jako klaun. Pozwalano mu na to pomimo faktu, że kilkukrotnie był aresztowany za napaści na młodych chłopców.
Policja zdobyła nakaz na przeszukanie domu Johna. Na miejscu odnaleziono 27 ciał, z których część była już w zaawansowanym stanie rozkładu. Świat obiegła wieść, że Gacy zamordował w sumie 33 osoby (kiedy wiedział już, że sprawa nie skończy się dla niego dobrze, przyznał się do wrzucenia części ciał do pobliskiej rzeki), a wiele z nich przedtem zgwałcił. Jego ofiarami były najczęściej męskie prostytutki, ale ujawniono też nazwiska kilku dzieci.
John Wayne GacyPo rozprawie i egzekucji mózg mężczyzny przekazano do badań laboratoryjnych. Wbrew oczekiwaniom, nie różnił się on niczym od tych należących do „zdrowych” ludzi. Gacy był zresztą stuprocentowo poczytalny podczas popełniania zbrodni – za każdym razem świadomy i odpowiednio przygotowany do kolejnego, dobrze zaplanowanego ataku.
Historia ta była na pewno powodem dużego ograniczenia zaufania wobec innych klaunów. Oczywiście nie było w tym ich winy, ale samo skojarzenie z mordercą, powodowało nieprzyjemne uczucie, że każdy artysta z wymalowanym uśmiechem może kryć pod makijażem osobowość potwora.
Historia zawodu klauna sama w sobie nie jest oczywiście krwawa. Nazwa „clown” wytworzyła się w XVI wieku i najprawdopodobniej pochodziła od słowa „klunni” (z obszarów Islandii) lub „kluns” (ze szwedzkiego), co oznacza niezdarnego człowieka. I tacy właśnie mieli być umalowani artyści – niezbyt rozgarnięci, zabawni i beztroscy.
Chociaż historia Gacy’ego nie powtarzała się w żadnych innych czasach ani miejscu (a przynajmniej nie znamy takich sytuacji), wciąż mamy skłonność do kojarzenia klaunów z potencjalnym zagrożeniem. Ciężko powiedzieć, czy liczne horrory w tej tematyce stały się znane, ponieważ pobudzały naszą wyobraźnię, czy na odwrót – spodobały się, ponieważ byliśmy na to nastawieni jeszcze przed obejrzeniem ich.
smierc sie smiejeFilm „Śmierć się śmieje” będzie dobrym przykładem bazowania na koulrofobii, ponieważ jest tam sporo różnorodnych scen, tłumaczących ją. Całość opowiada o mordercy pochodzącym z rodziny komików. Posiada on specyficzne poczucie humoru. Pierwsza część filmu, to właściwie odpowiednio przerobiona creepypasta – kobieta przebywająca w domu rodziny czuje się niepewnie, ponieważ naturalnej wielkości kukła wydaje się ją obserwować. Po krótkiej rozmowie z właścicielami domu okazuje się, że nie posiadają oni takiej zabawki. Dom – symbol bezpieczeństwa, staje się w tym momencie miejscem, z którego należy uciekać, a zabawka, która kilkanaście lat temu „chroniłaby” bohaterkę przed potworami z wyobraźni stała się teraz niebezpiecznym potworem.
Dalsze części filmu pokazują psychopatę, który znajduje radość w krzywdzeniu ludzi, ponieważ uznaje to za zabawne. Nasza psychika każe nam uśmiechać się, kiedy jesteśmy bezpieczni, dlatego spodziewamy się, że kiedy ktoś okazuje radość, nie robi tego, żeby chwilę później zaatakować.
„Śmierć się śmieje” ma budzić strach poprzez załamanie poczucia bezpieczeństwa i logicznego porządku. Wygląda na to, że właśnie tego boimy się podczas kontaktu z klaunami – że chociaż wydają się uprzejme, w końcu któryś z nich zaatakuje. A kiedy to zrobi, wszystkie nasze dziecięce lęki staną się żywe – w ciemnościach znowu ukryją się potwory, piwnice, czy strychy staną się zakazanymi miejscami, a spędzając samotnie wieczór, zapewne wystawimy się na atak jakiegoś potwora.
Bez trudu można zauważyć, jak niewiele potrzeba, żeby stworzyć postać złego klauna. Po dodaniu drobnego elementu, jak ostre kły, czy przekrwione oczy, uśmiechnięty artysta zaczyna raczej przypominać potwora spotykanego w najgorszych koszmarach. Koulrofobia, to nic wstydliwego. Należy raczej uznać ją za coś naturalnego, uwarunkowanego genami. Oczywiście jeżeli nie należymy do grupy obdarzonej tą fobią, nie musimy bać się na zapas. Klauny, to zwykle dobre „potworki”, chcące dawać nam radość!
Źródło