Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ponury debiut komory gazowej


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
24 odpowiedzi w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Stracony przez zagazowanie.

Historia Gee Jona.

 

Wbrew rozpowszechnionej opinii, historia komory gazowej nie rozpoczyna się wcale w nazistowskich Niemczech, ale w Stanach Zjednoczonych okresu prohibicji. To właśnie w USA, na mocy ustawy uchwalonej w pierwszych miesiącach 1921 r., dokonano pierwszej na świecie egzekucji z użyciem cyjanowodoru.

Przeprowadzono ją na Gee Jonie, chińskim gangsterze oskarżonym o zamordowanie członka wrogiego kartelu.

 

gee%20jon%201.jpg

Komora gazowa w jednym z amerykańskich więzień

Foto: Nagel Photography / Shutterstock

 

Zabójstwo dokonane przez Gee Jona – Chińczyka z Kantonu, który do San Francisco przyjechał w 1907 r. – było jednym z wielu epizodów, które w tamtym czasie miały miejsce na terenie północnej Kalifornii. O wpływy rywalizowały ze sobą wówczas gangi składające się przede wszystkim z chińskich imigrantów. Dla białych mieszkańców stanu, którzy o Azjatach napływających do Ameryki wiedzieli niewiele, była to wystarczająca przesłanka, aby podnieść alarm wobec rosnącego gwałtownie "żółtego niebezpieczeństwa".

 

Sprawę błyskawicznie nagłośniono, czyniąc z niej priorytet amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Gee Jona, który wieczorem 27 sierpnia 1921 r. pociągnął za spust, oraz jego pomocnika, dziewiętnastoletniego Hughiego Singa, który działaniom starszego od siebie mężczyzny najprawdopodobniej tylko się przyglądał, kilka miesięcy później skazano na karę śmierci. Powołując się na ustawę z 28 marca 1921 r., sędzia zarządził egzekucję z użyciem trującego gazu.

 

Wszystko być może potoczyłoby się zresztą inaczej, gdyby nie Hughie Sing. W postępowaniu, które pod względem dowodowym wydawało się co najmniej niekompletne (brakowało m.in. motywu i świadków), kluczowe okazały się bowiem jego obciążające zeznania.

James Frame, adwokat obu mężczyzn, wielokrotnie próbował się odwoływać od wyroku. Podnosił, że ze względu na swą podrzędną rasę i wynikającą z niej indolencję jego klienci nie są w stanie odróżnić dobra od zła. W toku apelacji sprawa trafiła nawet przed oblicze sądu najwyższego, który jednak podtrzymał wyrok.

 

gee%20jon%202.jpg

Gee Jon

Foto: en.wikipedia.org © Creative Commons

 

Insektycyd w służbie prawa

Temat doboru gazu, który zostanie ostatecznie zastosowany do egzekucji, w dyskusjach – tak akademickich, jak i publicystycznych – wracał raz po raz. Profesor Sanford Dinsmore twierdził na przykład, że za wyborem cyjanowodoru przemawiają "dziesiątki udanych fumigacji na terenie stanu, które miały na celu wybicie pluskiew w prywatnych domach, żołędziowców w magazynach i śródziemnomorskich mklików mącznych w młynach".

 

Przeciwny jego użyciu był tymczasem Frank Curran (jak na ironię: jeden z twórców ustawy z 1921 r.). Zwracał uwagę, że wdychanie jego oparów będzie dla skazańców niesłychanie bolesne – a więc także: nieszczególnie humanitarne – wobec czego lepiej byłoby ich już po prostu zatłuc na śmierć.

 

Przyjmując argumentację Dinsmore’a – wówczas doradcy stanowego oddziału Public Heath Service – władze więzienia postanowiły nie eksperymentować i sięgnąć po sprawdzone "rozwiązanie". Należało jeszcze zaprojektować instalację, którą gaz miał zostać wprowadzony do komory.

 

Prosty schemat (na który składały się: system rur i wywietrzników, wentylator i nagrzewnica) komplikował jedynie pomysł, by prócz zbiorników z trującym gazem podłączyć do instalacji identyczne pojemniki ze sprężonym powietrzem.

Dzięki temu strażnicy przeprowadzający egzekucję mogliby, odkręciwszy kurki, zakładać, że do komory wprowadzali nie cyjanowodór, ale zwykłe powietrze. Władzom stanowego zakładu karnego w Newadzie wydawało się szczególnie ważne, aby swoich pracowników zawczasu uwolnić od potencjalnych wyrzutów sumienia.

 

 

Drugie życie zakładu fryzjerskiego

Niekończący się ciąg apelacji i sądowych odwołań sprawił, że do 1924 r. dyrektor więzienia nie rozpoczął jeszcze przygotowań do budowy komory gazowej. Ustaliwszy, że egzekucja musi mieć miejsce w szczelnym pomieszczeniu, do którego będzie można wszelako zajrzeć z zewnątrz, władze zakładu karnego zarządziły rozpoczęcie prac.

 

Zadecydowano, że komora gazowa zostanie zlokalizowana w nieużywanym, czterdziestoletnim zakładzie fryzjerskim. Prosty, parterowy budynek z betonu i cegły nadawał się na ten cel doskonale. Wystarczyło jedynie wypełnić pęknięcia powstałe na jego elewacji na przestrzeni lat i wstawić do niego potrzebną aparaturę. Ponieważ w każdej ścianie budynku wprawione było przynajmniej jedno okno, więcej w zasadzie nie trzeba było robić już nic.

 

Rozpoczęcie prac nad komorą gazową miało jednak dość nieoczekiwane konsekwencje. Z więzienia odeszło bowiem wówczas aż 4 strażników, którzy przeciwni byli nowej metodzie wykonywania kary śmierci. Opór stawiali również sami więźniowie. Odmawiając pomocy przy budowie, kilkunastu z nich zagwarantowało sobie pobyty w izolatkach.

 

Z myślą o przyszłych egzekucjach zakupiono 20 funtów (ok. 10 kg) cyjanowodoru. Trzeba go było jednak jakoś dostarczyć do więzienia. Ponieważ publiczni przewoźnicy odmówili przewozu z przyczyn bezpieczeństwa, zakład stanowy w Newadzie musiał po niego wysłać własny transport. Ku nieszczęściu Gee Jona (i, niewątpliwie, ku uciesze kierowcy, który w "podróż", dla towarzystwa, zabrał swą małżonkę), ładunek – przewożony po oblodzonych, górskich drogach – dotarł na miejsce w całości.

 

Aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, przed zbliżającą się egzekucją przeprowadzono próbę generalną z udziałem trzech bezpańskich kotów. W jej trakcie wykryto drobny, ale raczej niegroźny wyciek gazu. Po jego usunięciu można było zacząć przygotowania do "spektaklu", na który wielu Amerykanów czekało już od dawna.

 

 

Człowiek w "żółtej masce"

Los skazańców ważył się w zasadzie do końca. Prasa brała w obronę Hughiego Singa, a potępiała Gee Jona, argumentując, że ten pierwszy nie jest w istocie niczemu winny. Zdaniem wielu dziennikarzy, być może nie zostałby nawet skazany, gdyby nie powszechne w Stanach uprzedzenia rasowe i towarzyszące im przekonanie, że "każdy odmieniec zasługuje na swój los".

 

Wyrok dziewiętnastolatka został wreszcie, po wielu apelacjach, zmieniony na dożywocie. Gee Jon miał zatem zostać stracony w pojedynkę. Amerykańska Associated Press podawała wtedy: "Chiński gangster oczekuje śmierci skryty za pomarszczoną, żółtą maską orientalnej obojętności".

 

Była to jednak nie tyle obojętność, co rezygnacja. Jon niewiele bowiem po angielsku rozumiał i do więzienia – podobnie jak na spotkania z reporterami – trzeba było często zapraszać tłumacza, który objaśniłby mu, co się wokół niego w ogóle dzieje. Na dziewięć dni przed egzekucją przestał jeść, stał się nerwowy i zasępiony. Odwiedziły go wówczas zaledwie trzy osoby: kuzyn i dwaj przyjaciele.

Pytany o swój stosunek do nowego sposobu wykonywania kary śmierci, odpowiedział: "Mnie bez różnicy: gaz, lina czy pistolet. Nie boję się". Kategorycznie zaprzeczał, jakoby pozostawał kiedykolwiek na usługach któregoś z chińskich gangów. Sąd, dziennikarze i strażnicy nie byli w stanie wydobyć z niego więcej.

 

 

Ponury spektakl

Egzekucję Gee Jona zaplanowano na piątkowy poranek 8 lutego 1924 r. Do stanowego więzienia w Nevadzie zjechali tego dnia dziennikarze i fotoreporterzy. Personel zakładu wprowadził ich w zawiłości procedury, informując także o samopoczuciu skazańca oraz o jego ostatnim, przedśmiertnym posiłku.

 

O 9.35 Gee Jon przebywał już w komorze gazowej, do której – kilka chwil później – zaczęto pompować trujący cyjanowodór. Doszło wówczas do nieprzewidzianej awarii. Nagrzewnica umieszczona w wychłodzonym pomieszczeniu nie zadziałała, przez co gaz – utrzymujący się w stanie lotnym w temperaturze ok. 24°C (temperatura w komorze wynosiła tymczasem 11°C) – w niedługim czasie skroplił się u stóp skazańca.

 

Zaczął się wtedy ponury, przerażający spektakl, który jeden z dzienników zrelacjonował następująco: "Na spokojnej dotychczas twarzy Gee Jona pojawił się przestrach; po chwili odrzucił głowę do tyłu, wciągając do płuc pierwsze opary gazu".

Agonia Chińczyka trwała dłużej niż zakładano. Sekundy zamieniły się w minuty: umierający mężczyzna charczał i potrząsał w tym czasie głową, która co jakiś czas opadała mu na pierś. Podaje się oficjalnie, że zgon Gee Jona nastąpił dopiero po 6 minutach. W rzeczywistości trudno jednak na ten temat wyrokować, gdyż okna komory gazowej w krótkim czasie zaparowały i nie można było zobaczyć, co dzieje się w środku.

 

Mężczyzna został wydobyty z pomieszczenia o 12.20. Pięć minut później siedmioosobowa komisja lekarska orzekła jego zgon. Obawiając się wyziewów gazu – który, jak zakładano, mógł się zgromadzić w jamach jego ciała – sekcji zwłok nie przeprowadzono. Zmarłego pochowano bezzwłocznie na więziennym cmentarzu.

 

Sporo kontrowersji wywołał później lekarz wojskowy Delos A. Turner, który szybko wysunął hipotezę, iż Jon mógł przeżyć zagazowanie i że gdy wynoszono go z komory, był po prostu nieprzytomny (twierdził ponadto, że niemal 3 godziny po egzekucji jego ciało było wciąż ciepłe i nie wykazywało oznak stężenia pośmiertnego).

 

Miał w związku z tym zaproponować zresztą przeprowadzenie akcji resuscytacyjnej z użyciem aplikowanej dożylnie kamfory. Jego pomysł nie spotkał się jednak z aprobatą pozostałych lekarzy, którzy potraktowali go raczej jako osobliwą ciekawostkę.

 

Podobnych konceptów Turner miał zresztą więcej. Rozmawiając z dziennikarzami, przyznawał, że ponieważ zagazowanie jest metodą nową i niesprawdzoną, opartą o niedopracowane procedury i wykorzystującą niedoskonały sprzęt, okazać się może niebezpieczne. Nie szło mu jednak o postronnych, którzy mogliby się potencjalnie zatruć oparami z nieszczelnej instalacji, ale o samych skazańców, na których cyjanowodór mógłby mieć jego zdaniem czasami znikomy wpływ. Dlatego też wprost mówił o tym, że każda osoba trafiająca do komory gazowej powinna zostać "po wszystkim profilaktycznie dobita".

 

 

"Nowe barbarzyństwo"

Nową metodę wykonywania kary śmierci szybko okrzyknięto w mediach skuteczną i humanitarną. Pisano, że należy ją uznać za "szybką i błyskawiczną (...) mniej makabryczną niż powieszenie, bardziej bezbolesną niż rozstrzelanie lub dekapitacja". Jeden z korespondentów donosił także: "Ci, którzy obserwowali w piątek pierwszą egzekucję z użyciem komory gazowej, byli jednogłośni w swych deklaracjach: gdyby mieli otrzymać wyrok śmierci, chcieliby umrzeć właśnie w taki sposób".

 

Dziennikarze "The Philadelphia Record" potępili tymczasem wykonywaną w ten sposób karę śmierci, nazywając ją krótko – "barbarzyństwem". Wtórowali im koledzy z "The Public Ledger": "Nevada szukała bardziej humanitarnych metod egzekucji. W swoich poszukiwaniach pogrążyła się jednak w mrokach wyrafinowanego okrucieństwa".

 

O egzekucji Gee Jona pisano z dezaprobatą również w innych redakcjach, choć – trzeba przyznać – ze zgoła odmiennych powodów. Podnoszono mianowicie, że ze względu na swój łagodny przebieg "zagazowanie czyni wyrok śmierci niezdolnym do odstraszania". Odwrotnie widziano zaś sprawę w "Los Angeles Times": jeden z jej redaktorów snuł wizję rychłego upadku chińskiej mafii, której przywódcy, przerażeni egzekucją z Newady, mieli się zacząć wycofywać "z rynku".

 

 

 

Inspiracje zza oceanu

Kolejna egzekucja w komorze gazowej odbyła się już w 1926 r. Tym razem przebiegła zgodnie z planem. Stanko Jukich, chorwacki górnik skazany w Nevadzie za zamordowanie szesnastoletniej kochanki, zmarł w ciągu dwóch minut od rozpylenia trującego gazu.

Informacje o nowej amerykańskiej karze śmierci szybko obiegły świat. Rosjanie, zaniepokojeni skutecznością cyjanowodoru, alarmowali, że budując komorę gazową, Stany Zjednoczone otworzyły puszkę Pandory.

 

W Niemczech tymczasem przyglądano się amerykańskiemu przedsięwzięciu ze szczególną uwagą. Tamtejsi uczeni – zwłaszcza ci, którzy zajmowali się eugeniką i kryminologią: Moritz Liepmann, Berthold Freudenthal czy Franz Exner – o posunięciach działającego w USA wymiaru sprawiedliwości wiedzieli niemal wszystko. Wzrost znaczenia niemieckiej partii narodowo-socjalistycznej oraz niesłabnące zainteresowanie bronią chemiczną, które ujawniło się przecież już w czasie I wojny światowej, stworzyło nad Renem dogodny klimat do przyswojenia i rozwinięcia osiągnięć amerykańskiego systemu penitencjarnego.

 

Korzystałam z następujących książek: Scotta Cristiansona "The Last Gasp. The Rise and Fall of the American Gas Chamber" oraz Austina Sarata "Gruesome Spectacles: Botched Executions and America's Death Penalty".

 

 

autor: Katarzyna Pawlicka

źródło

 

 

 

 


  • 8



#2

Anunnaki.
  • Postów: 540
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

w niektórych obozach koncentracyjnych wykorzystywano też spaliny z silnika do  zabijania ludzi . generalnie  nie jest to śmierć bezbolesna  tak samo zastrzyk trucizny  było sporo przypadków gdy egzekucje się nie udawały zbytnio (skazańcy umierali w długich męczarniach) tak samo egzekucje na krześle elektrycznym także był takie przypadki.

jeśli już  miałbym wybierać  rodzaj wykonania kary śmierci to prawdopodobnie byłoby to ścięcie gilotyną, najmniej boli choć  głowa przez kilka sekund zachowuje świadomość więc zapewne skazaniec widzi moment  upadania jego głowy do koszyka


Użytkownik Anunnaki edytował ten post 27.09.2016 - 17:02

  • 0

#3

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z tego co czytałem, przy ścięciu gilotyną samo przecięcie rdzenia kręgowego wystarczy do pozbawienia przytomności. Doniesienia katów o reakcjach odciętej głowy dotyczyły najprawdopodobniej ruchów mimowolnych, podobnych do szamotania się karpia po odcięciu łba.


  • 0



#4

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No nie wiem. Jakiś czas temu widziałem jedną z egzekucji państwa islamskiego. Ścinali ludzi maczetą. Jakość nagrania FullHD, taka że pojedyncze włosy na głowach było widać. Dość makabryczne nagranie, ale...do czego zmierzam. Jednemu nieszczęśnikowi, gdy odleciała głowa, to jeszcze po tym pojawił się u niego (jego głowy) grymas na twarzy i powoli dopiero zamknął oczy. To trwało dosłownie 3 sekundy, ale to nie wyglądało jak automatyczny tik, a jak świadomy grymas z bólu, szoku. Myślę, że świadomość utrzymuje się jeszcze przez chwilę, póki w mózgu są resztki tlenu. Myślę, że człowiek po ścięciu jest w stanie jeszcze zobaczyć karuzelę.

 

Gdyby ktoś chciałby sobie zobaczyć, to o czym mówię: [kasacja treści]

 

Usunąłem linka, na forum mogą zaglądać osoby poniżej 18 roku życia i uwierz mi, że znaczek "18+" to nie jest ani bariera dla nich a tylko coś, co zachęci. 

Aquila


Użytkownik Aquila edytował ten post 03.10.2016 - 15:19

  • 1



#5

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zawsze mnie dziwila ta otoczka wokol "komory gazowej", jakby nie patrzec nie jest zbytnio brutalna, a wrecz humanitarna i na pewno bylaby lepsza w wielu przypadkach od dozywotniego hotelu
  • -2



#6

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Blancik, nie jest zbyt brutalna?

Taki Cyklon B używany w komorach w Aushwitz powodował blokadę oddychania komórkowego. Taka wycieczka trwała nawet do 20 minut, gdzie podczas tego czasu ciało powoli się dusiło. Gazy bojowe, jak te z grupy VX znowu blokują układ nerwowy, co prowadzi do ostrych drgawek. Sarin działa podobnie, choć jest słabszy od VX. Zagazowanie nie należy do zbyt przyjemnych sposobów na zejście z tego świata. Najbardziej humanitarna to jest kulka w łeb. Szybko i bezboleśnie.


Użytkownik szczyglis edytował ten post 02.10.2016 - 21:57

  • 0



#7

Maska.

    Entuzjastyczny sceptyk i spiczastonose dulary

  • Postów: 711
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zagazowanie* czadem to chyba bezbolesna śmierć.

*Chyba jakaś cenzura, nie mogłem napisać zagazowany :)

Użytkownik Post edytował ten post 02.10.2016 - 22:38

  • 0



#8

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zaangażowanie czadem to chyba bezbolesna śmierć.

 

Zaangażowanie w sytuację wystąpi na pewno. A tak na serio - owszem, zatrucie czadem jest raczej bezbolesne, ale w temacie nie chodzi o tlenek węgla, tylko o cyjanowodór, który w działaniu do wcale takich bardzo bezbolesnych substancji nie należy.


  • 0



#9

chimaera.
  • Postów: 31
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Rozczulanie się nad losem ludzi zmarłych w komorach gazowych, jakie dzisiaj da się zauważyć, to przesada. Szczyglis - Przy dużych ilościach zatruty pada martwy od razu, przy mniejszych występują: podrażnienia błon śluzowych gardła i dróg oddechowych, światłowstręt ze łzawieniem, ślinotok, bóle głowy, szum w uszach, wymioty, duszność. W komorach gazowych uśmiercanie jednej partii więźniów trwało około 15 minut. - majdanek.com.pl Może z początku egzekucje się przedłużały albo nie udawały, ale z czasem Niemcy określili i zaczęli stosować odpowiednią dużą dawkę. Ból, który przeżyli ludzie zatruci cyjanowodorem, nie dorównuje bólowi wielu ludzi ciężko chorych, rozczłonkowanych w wypadkach, torturowanych przez morderców albo okrutnych egzekutorów czy poddanych linczowi. Skoro odwiedzasz Sadistica, powinieneś o tym wiedzieć i być w pewien sposób... znieczulonym. Poza tym, tacy Niemcy prowadząc ludzi na egzekucje nie mieli na myśli czyjegoś cierpienia, tylko jak najszybszego i najłatwiejszego pozbycia się "życia niewartego życia" i nie należy sobie wyobrażać, że wszyscy byli sadystami. Chwila i było po wszystkim, nad czym tu płakać.


Użytkownik chimaera edytował ten post 03.10.2016 - 20:06

  • -4

#10

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@chimaera

Chwila i było po wszystkim, nad czym tu płakać.

 

Głupszego wpisu na tym forum już dawno nie czytałem. :facepalm:

Właściwie nawet nie wiem jak go skomentować, bo gdybym chociaż chciał spróbować, to słowa z warczącymi spółgłoskami, w tym komentarzu, musiałyby fruwać w powietrzu jak skowronki.

 

Jeżeli dla ciebie mordowanie matek z małymi dziećmi, ludzi starszych, ba - całych rodzin poprzez zagazowywanie, niewarte jest "rozczulania się", to powinnaś się leczyć i to jak najszybciej oraz jak najintensywniej.

 

Nie sądzę żeby to mogło ci w czymkolwiek pomóc ale jedyną alternatywą jaką dla ciebie w tym wypadku widzę, byłoby wzięcie w rękę jakiegoś ciężkiego, tępokrawędzistego przedmiotu o sporej wadze (najlepiej młotka kowalskiego), i walenie się nim po łbie do momentu, aż z niego niewiele zostanie.

 

Nie wiem jak ciężkim idiotą trzeba być żeby pisać takie brednie. I nie wierzę, że można W OGÓLE coś podobnie głupiego napisać.

No po prostu nie wierzę.

 

W komorach gazowych uśmiercanie jednej partii więźniów trwało około 15 minut.

 

Niechby trwało nawet tylko 1 minutę. Wiesz w ogóle jak długo trwa JEDNA minuta? Ogarniasz to jakoś? Mniej więcej chociaż?To pomnóż sobie ten czas przez 15.

A najlepiej na ten czas załóż sobie worek foliowy na łeb. I wróć po tym doświadczeniu na forum i napisz coś równie... mądrego.

Czy jesteś w ogóle w stanie wyobrazić sobie, co czują ludzie stłoczeni setkami w małym pomieszczeniu, w momencie kiedy nagle uświadamiają sobie, że za chwile zginą?

ZE NIE MA dla nich ratunku?

Czy twój...rozumek ogarnia w ogóle jak się wtedy zachowują,? Czy ogarniasz tą bezdenną pustką zlokalizowaną między twoimi uszami, do czego zdolny jest człowiek, próbujący walczyć o życie i jednocześnie próbujący uratować swoich najbliższych w takiej sytuacji?

czy widziałaś CHOĆ raz jak wyglądały otwarte drzwi komory gazowej tuż po zakończeniu gazowania? CO w nich widać?

 

O CZYM TY W OGÓLE BREDZISZ NA MIŁOŚĆ BOSKĄ?!

 

Zamiast siedzieć na tym swoim odmużdżającym Sadisticu, spróbuj dla odmiany oglądnąć jakiś dokument z czasów IIWŚ.

Pooglądaj zdjęcia, filmy, posłuchaj co mówią ludzie, którzy byli świadkami tych zbrodni i spróbuj uruchomić coś, co u normalnego człowieka nazywa się WYOBRAŹNIA.

 

A jeżeli cię to przerasta, to zacznij szukać sklepu z artykułami żelaznymi i kup ten młotek, o którym wspominałem.

A przede wszystkim - przestań pisać takie idiotyzmy.


  • 4



#11

Legendarny..

    King of Nothing, Slave to No One

  • Postów: 964
  • Tematów: 187
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ten pomysł był idiotyzmem którego XX wiek był pełen, i mówi to ktoś kto zwykł popierać karę śmierci. Nie dość, że na taki wyrok skazywano osoby którym postawiono zarzut pojedynczego morderstwa, a z materiałami dowodowymi w owych czasach było, jak nietrudno się domyślić, znacznie ciężej niż dzisiaj z powodu innego poziomu techniki (sugeruję oczywiście wysokie prawdopodobieństwo nieświadomego skazania człowieka niewinnego zarzucanych mu czynów), to jeszcze był to cholernie nieekonomiczny sposób wykonania kary głównej. Już nie wspominam o tym, że okrutny. 


  • 0



#12

chimaera.
  • Postów: 31
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

pishor - Spokojnie. Jestem doskonale świadoma tego, jak to wyglądało i widziałam o wiele gorsze rzeczy, niż "dokumenty z II WŚ i zeznania świadków". Nie muszę słuchać niczyich opowieści o tym, jak ludzie dusili się gazem, skoro widziałam człowieka, któremu odcięli twarz i dłonie, związano kikuty, by się nie wykrwawił i tępym nożem do tapet piłowano szyję, jednocześnie na luzie sobie rozmawiając. Nie musisz mnie od razu nazywać głupią, bo mój umysł ogarnia cierpienie tych ludzi, prędzej... jestem okrutna. Tylko co do tych problemów psychicznych obawiam się że masz rację, niemniej to nie oznacza, że nie można się na spokojnie zastanowić nad tym, co napisałam. Widzę, że błędem była moja wypowiedź tutaj, to było do przewidzenia, że zaraz zaatakują mnie ludzie o bardziej wrażliwym sumieniu. Szczerze mówiąc... gardzę takimi. Nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że cokolwiek złego zostało uczynione albo nawet wymyślone w ludzkim umyśle, sami bez zahamowań powtórzyliby w pewnych okolicznościach.


  • -3

#13

Legendarny..

    King of Nothing, Slave to No One

  • Postów: 964
  • Tematów: 187
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 
Nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że cokolwiek złego zostało uczynione albo nawet wymyślone w ludzkim umyśle, sami bez zahamowań powtórzyliby w pewnych okolicznościach.

 
No załóżmy, że człowieka ubezwłasnowolnisz, zapowiesz że masz zamiar zrobić mu to, co zrobiono temu człowiekowi, którego podobno widziałaś i postawisz ultimatum - nie zrobisz mu tego, jeśli zgodzi się żeby zrobiono to jakiejś innej osobie, być może nawet mu bliskiej. Jest bardzo prawdopodobne, że pod wpływem panicznego strachu przed niewyobrażalnym bólem i powolną, drastyczną śmiercią skaże na taki los inną osobę prędzej niż siebie, co jest naturalne - choćbyśmy nie wiem jak społecznymi i empatycznymi stworzeniami byli, w sytuacjach największego zagrożenia (i nie mam nawet na myśli wojny czy jakieś katastrofy a właśnie skrajnie drastyczne sytuacje) ujawnia się to, że myślenie o własnym przetrwaniu jest priorytetowe i najbardziej instynktowne. Co nie znaczy, że normalnych ludzi do czegoś takiego nie trzeba by było zmusić wyjątkowo przekonującymi metodami, nie zrobią tego sami z siebie. I nie obala to sensu piętnowania tendencji i zachowań socjopatycznych, bo wymaga tego porządek społeczny i za jego potrzebą wykształciliśmy instynkt empatii, jest to instynkt społeczny. Chcesz móc mieszkać w wygodnym, ogrzewanym mieszkaniu, a nie na zimnej skale w jaskini, chcesz móc jeść co chcesz i kiedy chcesz a nie tylko to co upolujesz lub zerwiesz z drzewa? No to potrzebujesz społeczeństwa.
 
Swoją drogą - gdzieś Ty takie straszne sceny widziała?

Użytkownik Legendarny. edytował ten post 03.10.2016 - 22:55

  • 0



#14

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Legendarny, widziała pewnie tam, gdzie i ja to widziałem. Tyle tylko, że tam chodziło o porachunki kartelowe, a ofiara wcale taka niewinna nie była.

 

@chimaera - za to cała Twoja wypowiedź świadczy o tym, że nie powinnaś oglądać takich rzeczy, skoro sobie tym betonujesz psychikę. Tam takich pełno, wielcy, nieczuli sadyści, a gdyby przyszło co do czego, to by się posikali w gacie. Bo taka jest prawda. Jeśli jednak taka z Ciebie twarda osobnica i dla Ciebie taka, czy inna brutalna śmierć to nic takiego, bo przecież widziałaś gorsze, to znaczy to tylko tyle, że masz niemałe problemy emocjonalne i raczej powinnaś coś z tym zrobić. Widzisz, ja osobiście byłem przy kilku śmierciach na żywo, nie na filmie - głównie wypadki komunikacyjne, ale dość drastyczne i takie coś zawsze (zdrowego) człowieka rusza, więc naprawdę - uważam, że powinnaś się dość dogłębnie zastanowić nad tym co tutaj nawypisywałaś, bo bycie nieczułym, a posiadanie silnej psychiki to są dwie zupełnie inne rzeczy, które Ty błędnie starasz się połączyć w jedno.


  • 3



#15

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Stosowanie kary śmierci na niewinnych osobach, jest okropnym bestialstwem. Rozumiem, że znaczenie ma też to, w jaki sposób się tą śmierć zadaje. Czy boli czy nie boli.

Jednak komora gazowa, to również zadawanie cierpienia człowiekowi. Sama świadomość człowieka, że za chwilę zginie, bez podania jakieś substancji otumaniającej, jest już bestialstwem. Cyjanowodór uniemożliwia oddychanie. Człowiek się dusi. A nie możność nabrania powietrza, to śmierć jakiej najgorszemu wrogowi bym nie życzyła. Oczywiście nikomu śmierci nie życzę. Tak dla jasności.


Użytkownik Endinajla edytował ten post 03.10.2016 - 22:38

  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych