AVE...
1. Zaczeliśmy się bać gdu Damian odepchąl mojego kolege i zaczął uciekać przez pola. Zdjęcie zrobiłem na samym początku gdy klękał a nie chciał powiedzieć co się dzieje.
Po co to zdjęcie?
Po maturze ustnej mój kolega schlał się jak bela i zrobił się agresywny. Zamiast się go bać, próbowałem go uspokoić, bo wiedziałem, że może sobie lub komuś zrobić krzywdę. Tak się człowiek zachowuje, gdy kolega ma problem. A nie wali w portki ze strachu...
2. Jego rodziców widziałem może ze 2 razy, sam z Damianem widujemy się raz w miesiącu a może i rzadziej. Wątpie żeby jego rodzice rozmawiali o tym z każdym a wątpie żeby mnie kojarzyli.
To znaczy że nie jesteście kolegami. A jeśli jesteście, to niedobór wspólnie spędzonego czasu nie powinien stanowić problemów. Przestań zachowywać się jak niedojrzały ćwok i idź pogadać z jego rodzicami, jeśli się o niego naprawdę martwisz...
3. Ja tego nie założyłem, dowiedziałem się o tym od jego kolegi który przybiegł z pomocą. Gdy siedzieliśmy już wszyscy a Damiana dalej "to" trzymało powiedziałem po cichu do jego kolegi czy nie pójść z nim do koscioła (kosciół bym z 300 metrów dalej) ale powiedział że już mu przechodzi i tyle.
Opis zdarzenia przypomina padaczkę, a nie opętanie, co zostało już wskazane. Kościół by mu nie pomógł. Tak czy siak zastanawiająca jest ta Twoja mieszanka troski i olewactwa...
Użytkownik Urgon edytował ten post 19.09.2016 - 06:57