Właśnie ku temu stwierdzeniu zmierzam. Wokoło słyszy się jedynie zdania pokroju: "nie było lądowania", "tam nic nie ma", "człowiek na Księżycu to ściema", "
są na to dowody", itd., jednakże te dowody jakoś nie są podawane (w sensie najprostszym, czyli zdjęć z Księzyca), przecież wystarczy opublikować takowe zdjęcia w kilkunastu serwisach, a rozejdą sie one z prędkością lawiny. W prosty i łatwy sposób można zbudować obraz widzialnej z Ziemi części Księżyca scalając ze sobą te zdjęcia i tym samym, chociaż częściowo tzw. "zatwardziali sceptycy" względem "ściemy Księżycowej" twierdzący, iż człowiek na Księżycu lądował nie raz, musieliby iść mniej w zaparte, a bardziej w kierunku pełnej polemiki i udowadniania swoich racji, bo jak dotąd sprawa sprowadza się do ogólnie znanego dialogu:
A: wiesz że są dowody że człowiek albo nie stanął na Księżycu albo pokazano ściemnione zdjęcia?
B:Niemożliwe, człowiek był na Księzycu!
A: Ale popatrz, są na to dowody i do tego spaprali sprawę fałszerstwa.
B; Chyba Cię pogięło, Mój ojciec widział w telewizji, ja też widziałem na wideo. Zdjęcia są świetne widać wszystko dokładnie: skały, kamienie, lądownik, popatrz nawet się fotograf w nim odbija, puszka Coli leży i znowu te skały , znowu te kamienie, i znowu te same skały, zaraz tego nie powiedziałem, nie rób mi prania mózgu, na pewno nie pokazanoby takiej szopy milionom ludzi na Ziemi.
A: Ale dlaczego ten fotograf na odbiciu ma sciągnięty kask? I jak wypił tę Colę bez atmosfery? Tylko mi nie mów, że przez rurukę.
B: Spadaj i nie zadawaj głupich pytań. Sciągnął, żeby lepsze ujęcia zrobić. My amerykanie wszystko umiemy robić, mamy Chucka Norrisa. EOT
Myślę, iż nie trzeba tłumaczyć kogo reprezentują pan A i pan B.
W ten sposób mając dostęp do zdjęć z powierzchni Księżyca w lepszej, niż jak dotąd dawana na necie, jakości, umożliwioną zostałaby polemika z zakresu "moje zdjęcia przeciwko ich zdjęciom", a to już byłby spory krok w tej rozmowie.
Moje pytanie zaś brzmi: Dlaczego nikt tego, jak dotąd, nie robi, przecież nie jest ciężko na to wpaść. I nikt od razu nie biegnie do konsulatu USA, żeby się pochwalić, iż tej nocy robił zdjęcia i chciałby, żeby panowie z MiB wpadli na kolację i "posprzątać" mieszkanie. A wszystko sprowadza się do omawiania ich zdjęć i wytykania błędów, zaś nie ma kontrargumentacji ze strony oponentów teorii "niebytu" ludzi na Księżycu, bo oni w końcu dali zdjęcia, a ich przeciwnicy nie