No, cóż - wygląda na to, że duchy jednak istnieją.
I dusze też.
Przyznaję to ze wstydem, bo dotąd wprawdzie miałem podejrzenia, że tak jest ale, jak Niewierny Tomasz oczekiwałem na dowód.
No i się doczekałem.
Mamy tu wszystko.
Mroczny klimat szpitalnego korytarza, bezduszne oko kamery przemysłowej, beznamiętnie rejestrującej wydarzenia w ponurych odcieniach czerni i bieli, łóżko szpitalne na którym spoczywają zwłoki drobnej Chinki, no i DUCHA (czy też raczej DUSZĘ) nieszczęsnej Azjatki, który w 14 sekundzie nagrania opuszcza jej ciało szybując (jak się mogę tylko domyślać) do ichniejszego nieba.
Wprawdzie przez otwarte drzwi znajdujące się na drugim planie ale jednak.
No chyba, że to zła kobieta była, to wtedy nie wiem, gdzie ta dusza poszybowała.
Tak, czy siak, wygląda to na niezbity dowód na istnienie strony duchowej człowieka.
Jak i na to, że po naszej śmierci, to, co tam w nas przebywa, ulatuje se gdzieś tam.
I nawet to nagranie całkiem wyraźnie jest, więc trudno narzekać, że ktoś kalkulatorem kręcił.
Tylko... Dlaczego ja nadal mam wątpliwości?