Cześć Wszystkim.
Jestem Natalia, mam 24 lata. Od grudnia pracuję jako kasjerka w jednym z hipermarketów. Nigdy nie miałam snów o swojej pracy, mimo iż pochłania ona spore ilości emocji i zaangażowania. Żeby było jasne - nie palę papierosów, alkohol pijam sporadycznie,nie zażywam narkotyków.
Nie śniłam o pracy/nie mówiłam o niej przez sen aż do nocy z soboty na niedzielę.
Może zabrzmi to dziwnie,ale 'odzyskałam świadomość' na kafelkach w przedpokoju - po prostu siedziałam na nich po turecku.
Sama nie wiem jak tam zawędrowałam, bo przecież zasypiałam w swoim łóżku. Nade mną stali rodzice twierdząc,że zbudziłam ich wykrzykiwaniem o paragonach oraz reszcie, a także o zapomnianym przez kimś cukrze. Wyjrzeli zaniepokojeni na korytarz, bo stamtąd dobiegało moje mamrotanie a ja sobie siedziałam...na środku przedpokoju z zamkniętymi oczami i gadałam namiętnie.
Zdarzyło mi się pierwszy raz i nie wiem czym to jest spowodowane. Wszelkie pretensje klientów spływają po mnie jak woda po kaczce, nie biorę do siebie ich marudzenia, nie mam większych problemów w pracy.
Jak uniknąć takiego wędrowania ? Nie ukrywam,że jestem przerażona bezwiedną wycieczką na korytarz.
Użytkownik Watermelon92 edytował ten post 11.07.2016 - 16:50