Skocz do zawartości


Zdjęcie

(Nie)proste przyczyny wojny secesyjnej

wojna secesyjna wojna secesyjna przyczyny ameryka

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Edward IV Groźny.

    Greater than you

  • Postów: 248
  • Tematów: 43
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 12
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

waterloo1.jpg

 

Wielkie konflikty zawsze mają złożone przyczyny, a amerykańska wojna secesyjna nie jest tu wyjątkiem. Podłoże tego najkrwawszego konfliktu jaki miał kiedykolwiek miejsce na obszarze USA jest bardziej skomplikowane niż sama kwestia niewolnictwa. Na genezę brutalnej wojny, w której brat stanął przeciwko bratu, złożyło się wiele czynników zarówno długo, jak i krótkofalowych oraz wzajemnie przenikające się kwestie gospodarcze i polityczne, w które uwikłani zostali ostatecznie niemal wszyscy mieszkańcy ówczesnych Stanów Zjednoczonych.

 

Ziemia i ludzie

Wojna secesyjna jest w USA po dziś dzień nazywana bardzo różnie. Niektórzy nazywają ją po prostu „wojną domową”, inni wolą nazwę „wojna w obronie Unii”, a jeszcze inni preferują nazwę „druga wojna o niepodległość” czy „wojna o wolność Południa”. Różni ludzie podchodzą do tego konfliktu często w zupełnie inny sposób. Smutne jest jednakże to, że zdecydowana większość odbiera ten konflikt w sposób bardzo zmitologizowany i emocjonalny, zazwyczaj pozbawiony głębszej analizy. Niejednokrotnie sprowadza się wojnę secesyjną albo do „szlachetnej krucjaty” przeciwko niewolnictwu, albo do wojny przeciwko cłom, za którymi opowiadała się Północ. Niewolnictwo i cła miały oczywiście bardzo duże znaczenie, lecz upraszczanie tego konfliktu w ten sposób, zaciera jego obraz i prowadzi do zakłamywania prawdy historycznej. Zwolennicy obu stron stawiają dziś na pierwszym miejscu Sprawę: czy to będzie zniesienie niewolnictwa w przypadku zwolenników Unii (co jest podejściem błędnym, o czym niżej), czy też ochrona praw stanów do secesji w przypadku tzw. neokonfederatów (co ma zdecydowanie więcej sensu). Jednakże przyczyny tkwiły znacznie głębiej i były bardziej złożone.

 

Zazwyczaj analizy dotyczące wojny secesyjnej zaczyna się od podkreślenia, jak diametralnie różne były warunki naturalne Południa i Północy oraz jak inne były kultury ludzi tam mieszkających. Często podkreśla się też ogromne zacofanie przyszłych stanów Konfederacji i stawia je jako przeciwieństwo uprzemysłowionych i zurbanizowanych stanów północnych.

 

waterloo2.png

Czerwień – stany Konfederacji; błękit – stany Unii; jasny błękit – stany Unii, w których legalne niewolnictwo trwało do końca wojny; biel – terytoria zorganizowane.

 

Ze względu na swoje położenie geograficzne Południe miało możliwość efektywnej uprawy różnych roślin plantacyjnych, z których wiele przeznaczano na handel. Nie było też problemu z żywnością, którą zapełniano rynek wewnętrzny, uniezależniając się od produkcji rolniczej Północy. Ale czy była to prymitywna produkcja rolna rodem ze stereotypowych obrazów pól oranych przez półnagich zabiedzonych niewolników? Bynajmniej. Uprawy plantacyjne wymagały ogromnych nakładów kapitałowych oraz potrzebowały maszyn. To właśnie dzięki powstałemu na plantacji Mulberry Hill w stanie Georgia wynalazkowi, odziarniarce bawełny, możliwa była jej naprawdę masowa i opłacalna uprawa. Podobnie było np. z cukrem, który także wymagał mechanizacji w produkcji. Innowacyjność i ukierunkowanie na handel sprawiły, że uprawa roślin plantacyjnych stała się bardzo opłacalna i szybko znaleziono rynki zbytu, m.in. w Wielkiej Brytanii.

 

Pod względem kopalin dominowała Północ, lecz Południe także posiadało swoje złoża. Przemysł wydobywczy obejmował tam węgiel, żelazo, ołów, miedź, sól, a nawet złoto. Wydobycie tych surowców tworzy pierwszy, lecz nie ostatni, wyłom w obrazie wyłącznie rolniczego Południa. Obraz bogatej i przemysłowej Północy oraz zabiedzonego i rolniczego Południa bardziej pasuje do okresu tuż po wojnie, gdy niegdysiejsze stany Konfederacji faktycznie legły w gruzach, a rewolucja przemysłowa zaczęła w stanach północnych nabierać rozpędu. Przed wojną secesyjną industrializacja w USA tak naprawdę dopiero raczkowała i w niczym nie przypominała dynamicznego rozwoju, który zrodził fortuny Rockefellera, Carnegiego i innych. W pierwszej połowie XIX wieku były lata, gdy Południe było nawet bardziej uprzemysłowione od stanów Północnych! Według cenzusu z 1810 roku było tam więcej zakładów przemysłowych niż w całej Nowej Anglii. Były one w dodatku bardziej zróżnicowane. Po zakończeniu wojny z Wielką Brytanią, która wybuchła w 1812 roku, rozwój przemysłu na Południu przyhamował, lecz nie zamarł. Dalej istnieli tacy przedsiębiorcy jak Daniel Pratt z Alabamy posiadający m.in. fabrykę powozów, odlewnię, walcownię blachy oraz wytwórnię gontów czy śrutu. Pratt wraz z innymi przedsiębiorcami w latach 50. kierował dynamicznym, zróżnicowanym ruchem przemysłowym, który swoim zasięgiem obejmował coraz większe obszary. Ostatecznie w roku 1860 Południe, na którym mieszkało 30% mieszkańców USA, skupiało 22% zakładów przemysłowych kraju oraz 20% zainwestowanego kapitału, wytwarzając 16% ogólnokrajowej produkcji. Stereotyp wyłącznie rolniczego, nieuprzemysłowionego i biednego Południa jest więc w dużej mierze nieprawdziwy.

 

Różnice pomiędzy społeczeństwami Północy i Południa były bardzo wyraźne. Były one przede wszystkim widoczne w przypadku elit oraz siły roboczej. Elitę na Południu stanowili przede wszystkim rozproszeni, bogaci właściciele stosunkowo nielicznych wielkich plantacji (spis ludności z 1860 roku wymienia jedynie 11 posiadających więcej niż 500 niewolników), podczas gdy na Północy elity przemysłowe i finansowe niejednokrotnie skupiały się wokół Waszyngtonu w celach lobbingowych. Tania siła robocza była tworzona odpowiednio przez niewolników na Południu (choć w przemyśle pracowali też biali robotnicy) oraz imigrantów z Europy na Północy. Na tym diametralne różnice się kończyły. Mieszkańcy miast parający się handlem i rzemiosłem, tak samo jak liczni drobni rolnicy rodem z jeffersonowskiego ideału samodzielnego farmera posiadającego rodzinne gospodarstwo, wyglądali podobnie w obu regionach. Ci ostatni byli najliczniejszą grupą Południowców. Warto zaznaczyć, że w stanach niewolniczych żyli także wolni czarni, których według spisu ludności z 1860 roku było 262 000 (ponad połowa całkowitej liczby wolnych czarnych w USA), a w niektórych stanach wolnych murzynów było więcej niż niewolników.

 

Ekspansja na Zachód

 

Bardzo ważną kwestią, obok społeczeństwa i geografii, jest fakt ekspansji na Zachód. W dyskusji o wojnie secesyjnej często się o nim zapomina, mimo że kolonizowane tereny były jednym z głównych punktów zapalnych między oboma regionami USA. Problem zaczął narastać po wojnie z Meksykiem, w wyniku której do USA zostały przyłączone znaczne terytoria na zachodzie. Wtedy też ostatecznie upolityczniona została kwestia niewolnictwa. W wyniku klauzuli Wilmota poruszona została kwestia tego, kto powinien określić, czy nowo przyłączony Teksas ma być stanem niewolniczym. Poprawka mówiąca, że nowy stan ma być przyłączony jako stan, w którym zakazane jest niewolnictwo, choć nigdy nie weszła w życie, pokazała kierunek polityczny, według którego to Kongres, a nie nowe stany, miał decydować o prawach, jakie w nich zostaną przyjęte. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta wraz postępowaniem ekspansji oraz wybuchem tzw. gorączki złota w Kalifornii. Z poglądem o władzy Kongresu ścierał się pogląd o tzw. suwerenności ludu (popular sovereignty), według którego to terytoria (obszary administracyjne mające stać się stanami) same miały oddolnie decydować o prawach, w tym także o legalności niewolnictwa. Duża część Południowców opowiadała się za tym drugim rozwiązaniem, choć niektórzy woleli rozszerzenia kompromisu Missouri, według którego na południe od linii równoleżnika 36o30’ wszystkie stany aż do wybrzeży Pacyfiku miały być niewolnicze. Ostatecznie zaostrzająca się sytuacja znalazła na pewien czas ujście w kompromisie roku 1850. Po wielu burzliwych dyskusjach, politycznych roszadach oraz charyzmatycznych przemowach udało się tymczasowo zażegnać konflikt. Podstawowym błędem kompromisu było niejasne określenie stosunku do zasady suwerenności ludu. Mimo tego, że Oregon i Kalifornia same oddolnie stwierdziły, że nie będą stanami niewolniczymi, to nie stworzyły one precedensu, który stałby się podstawą konkretnego prawa.

 

waterloo3.jpg

Przemysłowiec z Południa, Daniel Pratt.

 

W kolejnych latach rozmyta zasada suwerenności ludu zrodziła wiele problemów. W jej wyniku jedno z nowych terytoriów, Kansas, stało się areną wojny partyzanckiej pomiędzy radykalnymi abolicjonistami oraz zwolennikami powstania nowego stanu niewolniczego. Jedni i drudzy przybywali tam w dużych grupach głównie po to, by ci drudzy nie mogli przejąć władzy. Ofiarami walczących padały niejednokrotnie bezbronne rodziny, które były atakowane w ramach zemsty. Przodował w tym niezrównoważony emocjonalnie abolicjonista John Brown, który wraz ze swoimi synami nie wahał się zmuszać krewnych mordowanych osób do oglądania kaźni. Do końca 1856 roku w wyniku lokalnego konfliktu zginęło ok. 200 osób, a straty materialne oszacowane zostały na 2 miliony dolarów. Ostatecznie po dużym politycznym zamieszaniu zdecydowano się odrzucić proniewolniczą konstytucję i pozostać terytorium, a nie stanem, do momentu gdy zostanie osiągnięta liczba 90 000 mieszkańców.

 

Jednakże nie była to jedyna i główna kwestia – Południe miało także inne, poważniejsze problemy z Północą niż kwestia terytoriów, będąca niczym innym jak skórą, którą próbowano dzielić na nieupolowanym jeszcze niedźwiedziu.

 

Bezpośrednie przyczyny i casus belli

 

W momencie gdy niewolnictwo i jego legalność w różnych stanach była określona postanowieniami różnych kompromisów (jakkolwiek mętne by one nie były) i żaden polityk nie myślał poważnie o jego zniesieniu, na pierwszy plan w politycznej rywalizacji wysuwały się zupełnie inne kwestie.

 

Konflikt na linii Północ-Południe dotyczył dwóch głównych kwestii: władzy politycznej oraz gospodarki. Równowaga między stanami niewolniczymi i wolnymi, kwestia nowych stanów i terytoriów oraz stanowienia w nich władzy wpisywało się w pierwszą kwestię, podobnie jak zakres niezależności stanów od rządu federalnego. W drugą kwestię wpisywały się przede wszystkim cła. Nie był to w żaden sposób problem nowy, ponieważ niemal od początku XIX wieku stany północne pozytywnie odnosiły się do implementacji wysokich ceł, które miałyby podwyższyć ceny zagranicznych produktów przemysłowych. Miało to zmusić mieszkańców całego kraju do kupowania, często o wiele gorszej jakości, produktów rodzimych (wytwarzanych w większości na Północy). Południe, utrzymujące się przede wszystkim z eksportu, było siłą rzeczy nastawione wolnorynkowo. Jednym z przełomowych etapów w kształtowaniu się cłowego lobby na Północy był okres wojny z Wielką Brytanią w 1812 roku, kiedy to rynek amerykański został odcięty od dostaw brytyjskich. W stanach północnych rozwinął się wtedy prężny przemysł hutniczy, który po wojnie nie dawał sobie do końca rady z zagranicznymi konkurentami, co skłaniało wielu przedsiębiorców do lobbingu za cłami. W dekadach poprzedzających wojnę secesyjną podejmowano wiele prób narzucenia wyjątkowo wysokich ceł, co doprowadziło do ustanowienia kompromisu za prezydentury Andrew Jacksona. Jednakże tuż przed wojną secesyjną cła wróciły na scenę i, jak się okazało, miały odegrać jedną z głównych ról. Stosunkowo młoda Partia Republikańska, będąca potomkiem Partii Wigów, cały swój program gospodarczy zbudowała na cłach. Jednym z haseł kandydata na prezydenta, Abrahama Lincolna, była „ochrona rodzimego przemysłu” – oczywiście za pomocą ceł. Sam Lincoln, przemawiając w Pittsburghu w stanie Pensylwania, stwierdził, że nie ma ważniejszego problemu niż podniesienie ceł. Jak się okazało, nie były to puste wyborcze deklaracje. Lincoln, w przeciwieństwie do Jacksona, nie chciał iść na kompromis i wolał wykorzystać napiętą sytuację między stanami, by dokonać tego, na co prezydent Jackson nie miał odwagi – a mianowicie narzucić i wyegzekwować cła. Już w swej pierwszej mowie inauguracyjnej ogłosił, że nie zawaha się zastosować, używając jego słów, „siły”, „inwazji” oraz „rozlewu krwi” do wyegzekwowania należności. Gdy ogłoszono blokadę morską południowych stanów, egzekucja ceł była także jedynym powodem podanym przez prezydenta. Nie sam Lincoln jest tu winien – podwyższone cła (tzw. Morrill Tariff) zostały podpisane i wprowadzone w życie przez prezydenta Buchanana tuż przed inauguracją Lincolna.

 

waterloo4.png

Zorganizowane terytoria po wojnie secesyjnej. Do dziś istnieją pod jurysdykcją USA tereny, które nie są stanami.

 

Dla wielu Południowców stało się oczywistym, że Unia przestaje reprezentować ich interesy. Wielu mówiło o konieczności natychmiastowego działania. Próby osiągnięcia kompromisu nic nie dały – druga strona nie chciała po prostu słuchać. Jednakże poza kompromisami historia USA dała jeden precedens, który narzucał się wręcz mieszkańcom Południa. Był to, można by rzec, „precedens założycielski”, a mianowicie bunt przeciwko władzy centralnej, jaką nad Trzynastoma Koloniami sprawowała Wielka Brytania. Secesja z Unii i wyrwanie się spod władzy rządu federalnego szybko zyskało duże poparcie, jako że było zgodne z amerykańskim duchem oraz zasadą władzy stanów. Tym bardziej, że zapowiadało się, że Lincoln naprawdę spełni swe groźby dotyczące „inwazji” oraz „rozlewu krwi”. O ile do dziś konstytucjonaliści kłócą się, czy secesja była zgodna z konstytucją (choć nikt nie zastanawia się nad zgodnością z prawem rewolucji amerykańskiej, która zrodziła USA), to nie ulega wątpliwości, że groźby Lincolna były z nią niezgodne. Jak zauważył Thomas DiLorenzo, artykuł 3 sekcja 3 konstytucji USA definiuje jako zdradę prowadzenie wojny przeciwko stanom (a nie przeciwko państwu, jakim były Zjednoczone Stany Ameryki). Gdy w końcu doszło do secesji, a wojska federalne, nierzadko w ugodzie z lokalnymi władzami, opuszczały tereny stanów, które dokonały secesji z Unii, republikański prezydent przeszedł do spełniana swej groźby. Głównym celem wojny było zmuszenie stanów, które dokonały secesji do powrotu pod jurysdykcję rządu federalnego.

 

waterloo5.png

Abraham Lincoln, szesnasty prezydent USA.

 

Niewolnictwo nie było więc bezpośrednią przyczyną wojny, a jego zniesienie nie było celem Północy do momentu, w którym Lincoln zrozumiał, że bez jak najszybszego gospodarczego zniszczenia Południa może przegrać tę wojnę. Sam Lincoln podkreślał zarówno przed wojną, jak i na jej początku, że nie zamierza robić nic w kwestii niewolnictwa oraz że nie uważa, by czarni powinni mieć takie same prawa jak biali. Bezpośrednimi przyczynami wojny były: kwestia gospodarcza, w tym cła, oraz polityczna, czyli prawo do secesji. Przyczyną pośrednią, długofalową była narastająca polityczna rywalizacja, która w ówczesnym systemie amerykańskim doprowadziła do zachwiania równowagi na rzecz stanów północnych oraz rządu federalnego, a w rezultacie do otwartej konfrontacji. Niewolnictwo, jako jeden z punktów zapalnych i charakterystyczna różnica prawna między Północą i Południem, oczywiście miało tu także duże znaczenie, lecz było tylko jedną z wielu nawarstwiających się przez lata składowych rodzącego się konfliktu.

 

Wojna mitów

 

Mimo że krwawy konflikt pomiędzy stanami skończył się już dawno temu, wojna dalej trwa pomiędzy ludźmi używającymi go w celach politycznych i ideologicznych. O ile wojna secesyjna była prowadzona z pomocą dział i karabinów, to bronią w dzisiejszych starciach są mity. Obie strony mają swoje, w każdym z tych mitów jest nieco prawdy – i to na niej należy się skupić. Prawdę historyczną należy oddzielić od politycznych i emocjonalnych sporów i to jest właśnie zadaniem historyków. Historia jest niestety (a może na szczęście) o wiele bardziej skomplikowana, a przez to także ciekawsza niż piękne opowieści o szlachetnych rycerzach z Południa i dzielnych, bezinteresownych abolicjonistach z Północy.


  • 0



#2

Jan Tyszkiewicz.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hej, moglibyście dodać autora i źródło.


  • 2

#3

Książe Zła.
  • Postów: 683
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wiadome, że powodem nie była walkę o zniesienia niewolnictwa, zresztą była to najgorsza decyzja w dziejach ludzkości, nawet murzyni gorzej na tym wyszli bo im pasowało być niewolnikami
  • -1






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: wojna, secesyjna, wojna secesyjna, przyczyny, ameryka

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych