Skocz do zawartości


Zdjęcie

Droga do Waterloo - przyczyny klęski Napoleona

Waterloo Napoleon Klęska

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Edward IV Groźny.

    Greater than you

  • Postów: 248
  • Tematów: 43
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 12
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

napoleon1.png

 

 

Większość swoich sukcesów Napoleon zawdzięczał swojemu geniuszowi, a szczęście i charakter odegrały w nich niewielką rolę. Odwrotnie jednak sprawy się miały jeśli chodzi o klęski cesarza. Gdyby zależały one wyłącznie od talentów Bonapartego, prawdopodobnie niewiele z nich miałoby miejsce. Prawdą jest oczywiście, że popełniał on wiele błędów, jednak należy sobie postawić pytanie, z czego one wynikały.

 

Przyczyn klęsk Napoleona można dopatrywać się już w 1807 roku, kiedy sprzymierzył się w Tylży z carem Aleksandrem. Nie zważając na rady wybitnego dyplomaty, ówczesnego ministra spraw zagranicznych, Charles’a-Maurice’a Talleyranda, zrezygnował z możliwości układu z Austrią. Zachęcały go bowiem imperialistyczne dążenia Rosji oraz uważał, że w tak określonym duecie może dużo więcej zdziałać przeciwko Wielkiej Brytanii i Turcji. Talleyrand był przeciwnego zdania, co stało się przyczyną późniejszego rozłamu między nim a cesarzem. Wraz z cichą opozycją kolaborował on bowiem wkrótce z Wiedniem, regularnie relacjonując Metternichowi poczynania Bonapartego, a podczas zjazdu w Erfurcie codziennie dyktował carowi sekretne plany i zamiary cesarza. Etienne Pasquier sądził, że upodobanie Talleyranda do Austrii jest skutkiem tego, że stamtąd otrzymywał on największe i najpewniejsze łapówki. Prawda jest jednak taka, że przyjmował on pieniądze ze wszystkich stron, a nawet doszło do tego, że osobiście napisał list z prośbą o wsparcie finansowe do Aleksandra. Ten wybitny dyplomata sceptycznie odnosił się również do rozpętania wojny na Półwyspie Iberyjskim, choć sam początkowo sugerował Napoleonowi zmianę dynastii w Hiszpanii jako dobre rozwiązanie. W 1808 roku z Talleyrandem rozpoczął bliską współpracę minister policji – Fouche. Działanie obu zostało wkrótce wykryte. 29 stycznia 1809 roku w Tuileries Napoleon zwyzywał publicznie ministrów, szczególnie Charles’a-Maurice’a. Talleyrand powiedział wtedy: „Są rzeczy, których nigdy się nie przebacza”, odnosząc się do awantury. Cesarz za wszelką cenę chciał go skompromitować w oczach opinii publicznej i poniekąd mu się to udało. Od tego czasu ex-minister żywił gniew do Napoleona i nigdy nie podjął z nim prawdziwej współpracy, choć należy pamiętać, że był mistrzem gry pozorów. Wielu uważa postać Talleyranda za zdrajcę, ale prawdą jest, że zdradzając wiele reżimów, zawsze był wierny Francji.

 

 

Jak powszechnie wiadomo, sojusz pomiędzy Napoleonem a Aleksandrem rozpadł się po pięciu latach, kiedy to zaczęła się II wojna polska (praktycznie już 31 XII 1810 roku car otworzył porty na angielskie towary). Imperium francuskie było zaangażowane w wojnę zarówno na zachodzie (co spotykało się z coraz częstszą krytyką), jak i teraz już na wschodzie. Ponadto wzmagał się konflikt z papiestwem, które Napoleon chciał sobie podporządkować, przenosząc nawet siedzibę papieża do Paryża. Apetyt rósł w miarę jedzenia i z czasem stawał się niepohamowany. Po bitwie pod Essling umierający Lannes „nie panując nad sobą, wzywał Bonapartego, by położył kres wojnom, i zarzucał mu, iż zbytnio szafuje życiem swoich podkomendnych, by dogodzić własnym ambicjom”. Wkrótce okazać się miało, że to właśnie ambicje staną się głównym wrogiem Napoleona.

 

napoleon2.jpg

1812, Illarion Pryanichnikov

 

Wojnę na wschodzie Bonaparte chciał rozstrzygnąć w ciągu dwóch tygodni, jedną decydującą bitwą. Rosjanie mieli całkowicie przeciwną strategię i udało im się wciągnąć Wielka Armię w głąb Rosji, czego skutkiem stała się klęska. Przyczyniła się do niej również wielonarodowa armia, jej sprzeczne interesy i niejednolite dowództwo (Niemcami, nie znającymi języka francuskiego, często dowodzili Francuzi). W skład Wielkiej Armii wchodziło 20 tys. żołnierzy pruskich i aż 30 tys. żołnierzy austriackich, ponadto 100 tys. Polaków, a samych Francuzów ok. 270 tys. Napoleon nie miał pojęcia, że kampania może skończyć się tak dramatycznie. Chociaż w czasie odwrotu wojska cesarskie poniosły wiele klęsk i obręcz koalicji zacieśniała się wokół Francji, w czasie przedostatniej swojej kampanii Napoleon zdążył jeszcze pokazać swój geniusz od najlepszej strony. Między 10 a 18 II 1814 roku w bitwach pod Champaubert, Montmirail, Chateau – Thierry, Vauchamps i Montereau odniósł serię spektakularnych i bezprecedensowych zwycięstw nad wojskami koalicji. Wellington uznał je za największe osiągnięcie cesarza. Przykład ten idealnie pokazuje, do jakiego stopnia jego klęski były niezależne od zdolności i geniusza wojskowego. W 1823 roku pamiętnikarz Charles Greville zanotował słowa Wellingtona: „jeśliby posiadał [Napoleon] nieco więcej cierpliwości, to udałoby mu się zmusić sprzymierzonych do odwrotu”.
Droga Napoleona pod Waterloo wraz z późniejszą klęską były serią przypadków i zbiegów okoliczności. W 1814 roku rozważano umieszczenie go gdzieś daleko, może nawet już wtedy na św. Helenie (co proponował Talleyrand), ale Elba była pomysłem i żądaniem cara. Wybór ten jest zagadką i przedmiotem spekulacji. Nikt z monarchów nie wierzył w możliwość powrotu Napoleona. Talleyrand i Metternich mieli jednak odmienne przeczucia. Nie mylili się.

 

Napoleona strzec na Elbie miał Brytyjczyk Neil Campbell. W lutym 1815 roku wyruszył na wyspy brytyjskie w ramach dwutygodniowego urlopu celem odwiedzenia swojej kochanki i podreperowania zdrowia. Bonaparte tutaj dostrzegł swoją szansę. 26 lutego wsiadł na statek Inconstant i wybrał się na „podbój Europy” mając ze sobą około tysiąca stu żołnierzy. Polacy towarzyszący mu w wyprawie płynąć mieli nieco mniejszym statkiem Saint Espirit. Rejs okazał się niezwykle szczęśliwym – jakby los chciał, by zakończył się powodzeniem. Statki cesarskie spokojnie przepłynęły obok dwóch francuskich fregat, okrążyły Korsykę, minęły jeszcze jeden nieprzyjacielski okręt wojenny, następnie przepłynęły obok brytyjskiego statku Partridge, którym wracał na wyspę Campbell. Nie zostały zatrzymane i spokojnie dobiły do francuskiego brzegu. Spekulacje mnożyły się; niektórzy uważali, że gdyby chociaż wiatr powiał w inną stronę, Napoleon zostałby z łatwością schwytany lub nawet mógłby zatonąć. 1 marca Saint Espirit i Inconstant dobiły do brzegu niedaleko Tulonu. Bonaparte wyruszył na Paryż. Niedaleko Grenoble napotkał pierwszy opór. Stawił mu czoła batalion 5. pułku piechoty liniowej gen. Marchanda. Napoleon, chcąc uniknąć rozlewu krwi, wyszedł naprzeciwko spychanym żołnierzom marszałka i zatrzymał swoją kawalerię. Na rozkaz strzału żaden z Francuzów nie odważył się nawet podnieść broni. Napoleon zawołał: „Żołnierze 5. pułku! Oto wasz cesarz! Czy poznajecie mnie? Jeśli jest wśród was choć jeden, który chce zabić swojego cesarza, może to uczynić!”. Drżący ze wzruszenia, rzucili się w stronę Bonapartego z okrzykami radości. 20 marca wśród wiwatów cesarz wkroczył do Paryża. Kampanię rozpoczął 13 maja, decydując się na zdobycie Brukseli.

 

Napoleon nie miał szczęścia przy wyborze sztabu, nie miał też zbyt wielkiego pola manewru. Wybitny szef sztabu Berthier prawdopodobnie popełnił samobójstwo, tak jak gen. Junot. Lannes, Bessieres i Poniatowski nie żyli, a Murat – najbardziej utalentowany dowódca kawalerii, choć zaproponował swoją służbę cesarzowi, został odesłany jako zdrajca. Wybitni marszałkowie Suchet i Davout również nie zostali powołani na pierwszorzędnych aktorów kampanii. Istnieją spekulacje, że Napoleon specjalnie wybrał drugorzędny skład sztabu, by zwycięstwo było jego osobistym sukcesem. Najbardziej doświadczonymi marszałkami pod Waterloo byli Ney i Soult, którzy – na nieszczęście – szczerze się nienawidzili. Silnym korpusem dowodził ostatni marszałek mianowany przez cesarza, jedyny pochodzący ze szlachty, de Grouchy. Podpisanie proklamacji jego awansu okazało się tragicznym wyborem. Co ciekawe, Davout sprzeciwiał się tej decyzji.

 

napoleon3.jpg

Napoleon Bonaparte abdykuje w Fontainbleau, Paul Delaroche

 

Plan wydawał się być doskonałym: Bonaparte zamierzał pobić wojska pruskie i brytyjskie zanim się połączą i w ten sposób zmusić je do odwrotu, a następnie przenieść teatr działań nad Ren. Do pierwszych starć doszło 16 czerwca. Pod Ligny Napoleon rozbił i zmusił do odwrotu wojska feldmarszałka Blüchera, a w tym samym czasie Ney rozegrał nierozstrzygniętą bitwę z Wellingtonem pod Quatre Bras. Brytyjski książę, dowiedziawszy się o klęsce Prusaków, wycofał się w stronę Brukseli. Ścigany przez Francuzów postanowił stoczyć bitwę pod Waterloo. Dopiero po 12 godzinach od rozbicia wojsk niemieckich, Napoleon zdecydował się wysłać liczący ponad trzydzieści tysięcy oddział marszałka de Grouchy’ego, by ten dogonił pruską armię i ją wykończył. Decyzja okazała się fatalna; została podjęta za późno oraz dobrano nieodpowiedniego dowódcę.

 

Batalia pod Waterloo rozpoczęła się 18 czerwca około godziny 11:30. Siły były mniej więcej wyrównane, jednak Wellington zajął lepsze pozycje. Pierwsze posunięcia wojsk francuskich należały do Hieronima Bonaparte, dowodzącego na lewej flance. Przypuścił on atak na zajęty przez wojska brytyjskie dwór Hougoumont, najprawdopodobniej kluczowe miejsce bitwy. Natarcie Hieronima było jednak nieprzemyślane i bezsensownie wytracił on w nim wiele jednostek. Wellington później wspominał, że właśnie początkowe działania lewej flanki już przesądziły o wyniku bitwy. Wybór sztabu dawał się we znaki. Skutkiem klęski walk o Hougoumont było osłabienie impetu ataku centrum. Następne etapy bitwy były wyrównane, a obaj dowódcy czekali zniecierpliwieni na posiłki; Wellington na armię pruską, a cesarz na zaprawione do boju wojska de Grouchy’ego. Czas biegł, a Napoleon się z nim ścigał. O 15:30 uderzył na lewe skrzydło wojsk Wellingtona. Atak zakończył się sukcesem. Centrum ledwie się trzymało. Sytuacja Brytyjczyków stawała się z chwili na chwilę gorsza i Wellington zarządził zorganizowany odwrót. Ney pobiegł do cesarza i błagał go o świeże posiłki, by móc w pełni wykorzystać zwycięstwo, lecz ten odmówił. Nigdy bowiem nie sięgał do rezerw, zanim wróg nie rzuci swoich.

 

Gdyby wtedy wysłał choć połowę swojej elitarnej gwardii, centrum brytyjskie poszłoby w rozsypkę. Przegrupowana i świeża armia Blüchera dołączyła od wschodu, zastępując rozbitą lewą flankę. Część wojsk francuskich zaangażowanych w walkę w centrum musiało przejść na wschód, by stawić czoła Prusakom. Cesarz rzucił gwardię, ale było za późno. Wobec słabszego naporu, Wellingtonowi udało się otrząsnąć i przegrupować. Losy bitwy zmieniły się diametralnie. W czasie tych dramatycznych scen marszałek de Grouchy, nieświadomy niczego, jadł truskawki w letniej willi parę kilometrów od miejsca batalii. Zaalarmowany przez jednego z żołnierzy o hukach dział, mimo nalegań generałów, zbagatelizował sprawę, tłumacząc, że to może być jedynie potyczka tylnej straży. Trzymał się zadania, którym było wykończenie Prusaków, jednak pobłądził i żaden z jego żołnierzy tego dnia nie wystrzelił ani jednej kuli.

 

O godzinie 19:00 wojska Napoleona były już w pełni w odwrocie. W czterodniowej kampanii zginęło 115 tys. żołnierzy, w tym 60 tys. Francuzów. Mimo propozycji najbliższych doradców cesarza, by zgromadził resztki armii i ponownie stawił czoła wojskom sprzymierzonych, ten odmówił, tłumacząc, że „nie wrócił skąpać Paryża we krwi”. 22 VI abdykował po raz drugi. Wkrótce został zesłany na Wyspę św. Heleny, a na francuski tron powrócił Ludwik XVIII. Epopeja zakończyła się.


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych