Skocz do zawartości


Zdjęcie

Twoje zwłoki nie są bezpieczne. Co zrobiliby z nimi nasi przodkowie?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Majestat śmierci? Szacunek dla zwłok? Wolne żarty! Nasi pradziadowie wyczyniali z ludzkimi szczątkami wiele rzeczy, których byśmy się po nich nie spodziewali. Uwaga! Nie czytaj tego tekstu przy jedzeniu!

 

 

Chrześcijaństwo głosi, że w dniu Sądu Ostatecznego wszyscy zmarli zostaną wskrzeszeni i staną przed obliczem Boga. Nasi przodkowie rozumieli to całkiem dosłownie – oto ożywione trupy odwalą wieka trumien, rozkopią ziemię, odrzucą płyty nagrobne. Ich ciała, nawet w stanie rozkładu, będą zatem jeszcze potrzebne. Dlatego zwłokom należy się szacunek.

Oprócz wiary chrześcijańskiej równie silne (jeśli nie silniejsze) były zabobony i magiczne wierzenia, chęć zysku i dziwacznie pojmowane poczucie sprawiedliwości. A także potrzeba zasmakowania odrobiny makabry.

 

Czy wiesz, że nasi pradziadkowie…

 

7. Karmili zwłoki cegłami i odrąbywali im nogi?

 

W Europie od najdawniejszych czasów wierzono w wampiry – ożywione przez nieczyste siły martwe ciała żywiące się krwią i sprowadzające zarazy. Jak się ochronić przed wytworem swojej wyobraźni? To całkiem proste!

 

 

zelazny-pret-w-serce-600x376.jpg

Żelazny pręt w serce. Sprawdzony sposób na wampiry. Na zdjęciu 800-letni pochówek wampiryczny z Bułgarii (fot. Bin im Garten; lic. CC BY-SA 3.0).

 

 

Wystarczy upatrzyć sobie jakiś grób, najlepiej osoby, która już za życia wydawała nam się podejrzana. Następnie należy rozkopać miejsce spoczynku delikwenta, przebić jego serce prętem, i spokojnie wrócić do domu z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
To wersja humanitarna. Pręt momentalnie unicestwia bestię. Można też wampira pomęczyć, wkładając mu cegłę do ust i obcinając nogi. Potwór, nie mogąc wydostać się z grobu i nasycić się ludzką krwią, umrze śmiercią głodową.

 

6. Torturowali ciała samobójców?

Może się to wydawać bezcelowe, ale mieszkańcy dawnej Europy z uporem maniaka wykonywali egzekucje na samobójcach. W końcu popełnili oni ciężkie przestępstwo, które nie mogło ujść im płazem! Dodatkowo wierzono, że surowo ukarany trup nie wróci, by nękać swych bliskich.

 

 

Karanie-samobojcy.jpg

Zdarzało się, że w przypadku, gdy samobójca miał na sumieniu inne zbrodnie do repertuaru kar dokładano łamanie kołem.

 

Ciała samobójców palono, topiono i wieszano na szubienicy. Jeśli dodatkowo uważano, że targając się na swoje życie, nieszczęśniki chciał uciec przed karą za inne popełnione zbrodnie, do repertuaru zabaw ze zwłokami dokładano też tortury, na przykład łamanie kołem.

 

5. Wysyłali zbrojne ekipy, by wykradły z grobu cenne zwłoki?

W VIII wieku miasto Mira, gdzie żył, zmarł i został pochowany Święty Mikołaj, znalazło się w rękach muzułmanów. A w chrześcijańskiej Europie relikwie były wówczas na wagę złota. Każde państwo, miasto czy kościół marzyły choćby o kosteczce najpośledniejszego świętego. Co dopiero o całym ciele takiej szychy, jak słynny biskup!

 

 

krypta-śwętego-mikołaja.jpg

Krypta w podziemiach bazyliki. To tutaj spoczywają szczątki świętego Mikołaja (fot. Kamil Janicki).

 

 

W XI wieku o ten rarytas postanowiły powalczyć dwa kupieckie miasta: Wenecja i Bari. Każda ze stron liczyła, że relikwie przyniosą jej prestiż i namacalne dochody związane z biznesem pielgrzymkowym. W tym samym czasie wysłano dwie ekspedycje w celu uprowadzenia zwłok bizantyjskiego świętego.
Ale Baryjczycy mieli jedną przewagę. Ich miasto było wówczas prawdziwym tyglem kulturowym, a samą wyprawę łupieżcą zorganizowali spece od tego typu akcji – sprawujący wówczas władzę w mieście Normanowie. Nie bawili się w subtelności. Wpadli do grobowca Mikołaja całą uzbrojoną ekipą i po prostu zabrali, co chcieli.

 

4. Jedli trupy zdrajców?

Jednoczesna kara powieszenia, ścięcia i ćwiartowania, wystawianie ciała na widok publiczny, patroszenie, włóczenie zwłok po całym mieście, rzucanie na pożarcie psom – w średniowieczu zabawa trwała jeszcze długo po tym, gdy skazaniec wyzionął ducha. Nic dziwnego, że egzekucje były nie lada rozrywką.

 

 

Froissart_Chronicles_execution.jpg

Do ścięcia głowy często potrzebne było kilka ciosów katowskim mieczem… (obraz z „Kronik” Froissarta, początek XV wieku, domena publiczna).

 

 

Ale to nie wszystko! Jeśli wierzyć przekazom kronikarzy, mieszkańcy włoskiego miasta Todi po prostu zjedli obalonego w 1500 roku tyrana, Altobello di Chiaravalle. Również w Mediolanie ciało spiskowca, który knuł przeciw księciu, zostało rozszarpane przez rozwścieczoną tłuszczę i niejeden zatopił zęby w sercu zdrajcy.
W XVI wieku wierzono też, że mięso, krew i inne płyny ustrojowe z ciał skazańców są doskonałym lekarstwem na wiele schorzeń

 

3. Łączyli się w gangi zajmujące się wykopywaniem i sprzedażą zwłok?

Uzbrojone straże nad grobami i przemyślne urządzenia na mogiłach – tak w XVIII wieku broniono się przed działalnością „porywaczy ciał”! Gangi tak zwanych „rezurekcjonistów” krążyły po cmentarzach i wykopywały świeże ciała, by następnie sprzedawać je studentom anatomii.

 

 

The_Anatomist_Overtaken_by_the_Watch2-1-600x412.jpg

Wykradanie zwłok było na tyle powszechne, że trzeba było zatrudniać specjalne straże, pilnujące mogił w nocy. Na ilustracji autorstwa Williama Huntera członkowie straży przeganiają medyka, który porzuca wykopane ciało (źródło: domena publiczna).

 

 

Popyt był tak duży, a legalnych sposobów na zdobycie zwłok do autopsji tak niewiele, że nielegalny handel trupami był złotym interesem! Dla wielu było to jedyne źródło utrzymania.

 

 

2. Wskrzeszali zmarłych, by świadczyli na ich rzecz w sądzie?

Według średniowiecznych kronikarzy takiego aktu nekromancji miał się dopuścić najważniejszy polski święty, biskup Stanisław ze Szczepanowa. Podobno wydobył z grobu zmarłego rycerza i wskrzesił go, by ten mógł złożyć zeznania przed sądem królewskim.

 

 

Zabojstwo_sw_Stanislawa_by_Jan_Matejko-600x440.jpg

Artystyczne wyobrażenie zabójstwa św. Stanisława pędzla Jana Matejki (źródło: domena publiczna).

 

 

Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Tak było i tym razem. Sprawa dotyczyła finansów, a dokładnie aktu własności. Stanisław musiał udowodnić przed sądem, że zgodnie z prawem nabył wieś Piotrawin od niejakiego Piotra Strzemieńczyka.
Biskup nie miał potrzebnych dokumentów, a rodzina zmarłego nie zamierzała wierzyć mu na słowo, stąd też wzięła się skarga do króla. W tej sytuacji święty postanowił, że za nic ma spokój duszy zmarłego i przywołał go z zaświatów, by potwierdził jego wersję wydarzeń.

 

 

1. Masakrowali ludzkie zwłoki kosą, sierpem, motyką, szpadlem…

Polscy chłopi byli zabobonni, ale też bardzo pomysłowi, jeśli chodzi o zmagania z urojonymi strachami. Metod walki z żywymi trupami znali więcej niż bohaterowie serialu „The Walking Dead”. Przyszłe zombie bezbłędnie rozpoznawali już za życia po zrośniętych brwiach, nietypowym uzębieniu, znakach na ciele itp.

 

 

Wiertz_burial-600x399.jpg

Strach przed nagłym ożyciem umarłych ma bardzo długą historie. Obraz Antoine’a Wiertza (źródło: domena publiczna).

 

 

Gdy we wsi zaczynały padać krowy, ktoś ginął bez wieści lub zboże nie obrodziło, jak oczekiwano, zaczynała się zabawa w rozkopywanie grobów. Choć nigdy nie było stuprocentowej pewności, że za nieszczęścia te odpowiada wychodzący z grobu upiór, zawsze lepiej było dmuchać na zimne.
W ruch szły kosy, szpadle i motyki. Odrąbywano głowy i wsadzano trupom pod nogi. Kładziono na szyi sierp, by wstając z grobu strzygoń sam się dekapitował. Przewracano ciała na brzuch, by „wgryzały się w ziemię” i nie mogły znaleźć wyjścia z mogiły.
Po zrobieniu ze zwłok sąsiadów krwawej miazgi spokojnie rozchodzono się do domów. Wszak niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

 

 

 

źródło:http://ciekawostkihi...i-przodkowie/2/

 


  • 0



#2

GBZP.

    Chrześcijanin

  • Postów: 144
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tak właściwie, to handel ludzkimi zwłokami nadal trwa. Tylko, że zamiast całości ciała sprzedaje się jego fragmenty, od kości poprzez nerki po serce czy nawet mózg. Przypomnijcie sobie tylko te wszystkie skandale,gdy osoba po przeszczepie umierała, ponieważ otrzymała narządy do przeszczepu... wykopane z grobu. Zresztą, handel kośćmi ( szczególnie kości albinosów ) nadal jest praktykowany w pewnych regionach Afryki. 


  • 0

#3

Sarlinz.
  • Postów: 25
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ugh. Całe szczęście że pewne czasy już minęły, i praktycznie wszystkie z wymienionych tu procederów nie są już praktykowane. Tak swoją drogą - motyw wskrzeszania trupa, tylko po to by poświadczył coś w sądzie, brzmi jak sytuacja która mogłaby mieć miejsce w skeczach Monty Pythona. :P


  • 0

#4

rsk1990.
  • Postów: 18
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W tamtym czasach to bym chciał żeby mi serce prętem przebili ale najlepiej od razu przy chowaniu, bo nie chciał bym się obudzić w trumnie(medycyna tamtych czasów). 


  • 0

#5

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak skutecznie ochronić swoje zwłoki przed hienami cmentarnymi?

 

Szkockie porzekadło głosi, że wolnym zostaje się dopiero po śmierci. Problem w tym, że dwieście lat temu na cmentarzu na zmarłego wcale nie czekał wieczny odpoczynek, lecz… złodziej z konopnym workiem. Co można było zrobić, żeby się przed nim uchronić?

 

 

hieny%20cmentarne%201.jpg

 

 

Uzbrojone straże nad grobami i przemyślne urządzenia na mogiłach – tak w XVIII wieku broniono się przed „inwazją porywaczy ciał”. Jak pisze Eric Weiner w książce „Genialni. W pogoni za tajemnicą geniuszu”: […] w tym przypadku winowajcami nie byli ludzie gustujący w makabrze czy drobne złodziejaszki, lecz podobnie jak Michał Anioł, studenci anatomii.

 

W powszechnej opinii ciało należało traktować z szacunkiem i pochować w całości, przede wszystkim z powodów religijnych. Oczekiwano, że w dniu Sądu Ostatecznego martwi powstaną z grobów. Nic dziwnego, że skoro lekarze chcieli „profanować” zwłoki, musieli to robić po cichu.

 

 

W imię nauki

Pierwszą zarejestrowaną autopsję w Europie Zachodniej przeprowadzono w Bolonii około 1300 roku. Pierwszy skandal związany z kradzieżą zwłok wypłynął niedługo potem, w 1319 roku. Choć we Włoszech prawo regulujące sekcje powstało już w XV wieku, to jeszcze Leonardo da Vinci musiał ukryć swoje notatki z anatomii tak głęboko, że odkryto je dopiero po trzystu latach.

 

 

hieny%20cmentarne%202.jpg

Medycyna nie mogłaby się rozwijać, gdyby nie przeprowadzano sekcji zwłok. Dla wielu była to jednak profanacja doczesnych szczątków, przed którą należało chronić bliskich zmarłych. Na ilustracji obraz Jana van Necka „Lekcja anatomii Dr. Frederika Ruyscha” (źródło: domena publiczna).

 

 

W roku 1760 stało się zwyczajem w angielskich szkołach medycznych, że studenci sami przeprowadzali autopsje. Wymagano także, aby starający się o licencje chirurga w Royal College of Surgeons uczęszczali na dwa pełne kursy anatomii, w tym autopsji.

 

W 1793 roku w Londynie nauki medyczne studiowało ponad dwieście osób, a trzy dekady później już tysiąc. Praktykujący chirurg przynajmniej raz chciał przeprowadzić autopsję, zanim przystąpił do trudnej operacji. W efekcie zapotrzebowanie na zwłoki stale rosło, a ciał skazańców, którzy stanowili jedyne legalne źródło, nie wystarczało.

 

 

Panie, kup pan trupa!

Phillippe Aries tak opisuje przypadki porywania zwłok w osiemnastowiecznej Francji:

 

 

Młodzi chirurdzy zbiorą się we czterech, najmują dorożkę, przesadzają mur cmentarny. Jeden zmaga się z psem pilnującym zmarłych, drugi po drabinie schodzi do dołu, trzeci siedzi okrakiem na murze i zrzuca trupa, którego podnosi czwarty i umieszcza w dorożce.

Zwłoki przewożą na jakiś strych. Tam dokonują sekcji rękoma praktykantów. Aby ukryć to przed okiem sąsiadów, młodzi anatomowie palą kości. W zimie grzeją się spalając tłuszcz z nieboszczyków.

 

Choć wykopywanie zwłok przez studentów oraz ich profesorów trwało przez XVIII i początek XIX wieku, szybko narodziła się profesja tak zwanych rezurekcjonistów, którzy żyli z kradzieży i sprzedaży ciał do autopsji.

 

 

hieny%20cmentarne%203.jpg

Rabowaniem grobów zajmowali się studenci medycyny, lekarze, a także „profesjonalni porywacze ciał”, zwani rezurekcjonistami. Ilustracja Hablota Knighta Browne’a „Resurrectionists” (źródło: domena publiczna).

 

 

Robert Louis Stevenson w 1885 roku napisał opowiadanie „Złodziej ciał”, którego historia odwołuje się do zdarzeń z rodzinnego miasta pisarza, Edynburga. Czytamy w nim:

 

Rezurekcjonistów – by użyć przezwiska z epoki – nie odstraszała żadna świętość ani zwyczajowy wyraz pobożności. […] Złożone w ziemi ciała, radośnie oczekujące zdecydowanie odmiennego przebudzenia, wykopywano pospiesznie łopatą i motyką, przyświecając sobie latarnią, drżąc z obawy przed zdemaskowaniem.

 

Trumny rozbijali, zdzierali uroczyste szaty pogrzebowe, a nędzne szczątki wrzucone do konopnego wora […] wystawiali na poniżenie grupom studentów gapiących się na nie z szeroko rozdziawionymi ustami.

 

 

hieny%20cmentarne%204.jpg

Rosnące zapotrzebowanie na zwłoki do autopsji zrodziło prężnie rozwijający się biznes. Funkcjonowały całe gangi trudniące się kradzieżą, przemytem i sprzedażą ciał (źródło: domena publiczna).

 

 

Gangi porywaczy ciał

Z początku rezurekcjonistami byli głównie stróże cmentarni, jednak z czasem powstawały świetnie zorganizowane gangi, trudniące się tym ponurym procederem. Handel zwłokami można porównać z dzisiejszym biznesem przemytu narkotyków. Osoby przewożące ciała mogły zostać zatrzymane w punktach kontrolnych, na mostach, w bramach miejskich, w portach.

 

Siatka kontaktów była rozległa, a metody działania nieraz bardzo pomysłowe. Biznes miał swoich dostawców, system komunikacji i dystrybucji, wywiadu i agentów. Największym źródłem dostaw do Londynu była uboga Irlandia, skąd ciała pozyskiwano po korzystnej cenie. Przesyłki oznaczano na przykład jako „suszona i solona wołowina”, „wypchane zwierzęta”, „czernidło”.

 

Czasem nie wszystko szło jak należy. Jak wtedy, gdy w porcie w Liverpoolu z trzech skrzyń mających zawierać sól pracownicy wyczuli nieznośny smród. Odkryto w nich jedenaście ciał zamarynowanych w solance, a śledztwo doprowadziło do odnalezienia kolejnych dwudziestu dwóch w piwnicy poza miastem.

 

 

hieny%20cmentarne%205.jpg

Wykradanie zwłok było na tyle powszechne, że trzeba było zatrudniać specjalne straże, pilnujące mogił w nocy. Na ilustracji autorstwa Williama Huntera członkowie straży przeganiają medyka, który porzuca wykopane ciało (źródło: domena publiczna).

 

 

Podobny przypadek miał miejsce w Glasgow, gdy do portu wpłynął statek przewożący ładunek tkanin zapakowanych schludnie w worki. Odbiorca odmówił przyjęcia towaru, gdyż podana cena była zbyt wysoka. Ładunek umieszczono w szopie w porcie. Po pewnym czasie okropny smród zmusił władze do odkrycia gnijących ciał mężczyzn, kobiet i dzieci.

 

Śledztwo wykazało, że wskutek niedoboru zwłok na uniwersytetach w Edynburgu i Glasgow, studenci z Irlandii przesłali kolegom „zapas”. Wszystko miało się odbyć przez zaufanego miejscowego handlarza, jednak pech chciał, że nie odebrał on informacji o wartości towaru. Inaczej nie wahałby się z zapłatą.

 

 

hieny%20cmentarne%206.jpg

Na wielu cmentarzach stawiano specjalne wieże strażnicze, by wypatrywać z nich amatorów świeżych zwłok. Takie, jak ta z jednego z edynburskich cmentarzy (autor: Kim Traynor, lic.: CC BY-SA 3.0).

 

 

Gdy mur nie wystarcza…

Ludzie przerażeni grasującymi gangami rezurekcjonistów i pozbawionymi sumienia medykami starali się wszelkimi metodami chronić groby bliskich. Typowymi środkami ostrożności były wysokie mury cmentarza i zamknięte bramy, wyjątkowo głębokie groby, a także utrudniające kopanie warstwy torfu wymieszanego z glebą.

 

Innym sposobem było umieszczanie na cmentarnych murach luźnych kamieni, aby nie można było po nich wejść. Czasem bliscy kładli na grobie kwiaty lub muszle ostryg, które miały wskazać na naruszenie ziemi, ale rezurekcjoniści zwracali uwagę na takie przedmioty i odkładali je na miejsce.

 

Często na cmentarzach budowano wieże strażnicze i stróżówki, a zmarłych pilnowali strażnicy z psami. Nerwowi stróże nie zawsze radzili dobrze ze stresem, częściej niż do złodziei strzelając do dzikich zwierząt, a czasem po ciemku do siebie nawzajem. Na wsi cmentarzy pilnowali mieszkańcy, siedząc przy ogniskach, paląc fajki i sącząc whisky.

 

 

hieny%20cmentarne%207.jpg

Na wsiach, zamiast specjalnie wynajętych strażników, zwłok pilnowali okoliczni mieszkańcy. Warta przy ognisku mogła zamienić się w zakrapianą biesiadę, co skrzętnie wykorzystywali „porywacze ciał”. Ilustracja pochodzi z „The Glasgow Looking Glass”, czasopisma obrazkowego z I połowy XIX wieku (źródło: domena publiczna).

 

 

Zazwyczaj złodzieje uciekali na widok straży przy grobie. Jednak sprawy nie zawsze rozwiązywano tak polubownie, o czym donosiła pewna irlandzka gazeta z 1830 roku. W zimową noc na cmentarzu wywiązała się regularna bitwa, padło około sześćdziesięciu strzałów, zginął jeden z „porywaczy ciał”, kilku innych odniosło ciężkie rany, a śnieg dosłownie spłynął krwią.

 

 

Klatki, obroże, śmiertelne pułapki

Były też bardziej zaawansowane metody zabezpieczenia mogił przed splądrowaniem. Bogatsi wznosili na grobach bliskich klatki o masywnych, metalowych prętach, chroniących przed rezurekcjonistami. Kładziono również ciężkie bloki kamienne na trumnach albo wznoszono specjalne budowle, w których przechowywano zwłoki do czasu rozkładu, gdy już stawały się bezużyteczne dla „hien cmentarnych”. Wówczas odbywał się zwyczajny pogrzeb.

 

Zakusy złodziei ciał skutecznie powstrzymywały także wynalezione przez Szkotów obroże trumienne, które opisuje Eric Weiner w książce „Genialni. W pogoni za tajemnicą geniuszu”. Te niezwykłe, przypominające kajdany akcesoria wymyślono w odpowiedzi na wzmożoną nocną aktywność studentów z uniwersytetu w Edynburgu, na którym w XVIII wieku kładziono podwaliny pod rozwój nowoczesnej chirurgii.

 

Zastawiano także różnego typu pułapki, niektóre bardzo pomysłowe. W szkockim Dundee pewien ojciec pochował dziecko w tak nietypowy sposób, że na pogrzeb przyszedł cały tłum gapiów. Na wieku trumny umieścił małą skrzynkę, zawierającą śmiercionośne urządzenie pełne przewodów.

 

 

hieny%20cmentarne%208.jpg

Specjalne klatki chroniły ciała bogatych przed „profanacją”. Klatki na zdjęciu pochodzą z przykościelnego cmentarza w Logierait w Szkocji (autor: Judy Willson, lic.: CC BY-SA 3.0).

 

 

Zanim trumnę opuszczono do grobu, do skrzynki wsypano dużą ilość prochu strzelniczego, a urządzenie aktywowano. Ponoć miało eksplodować w przypadku próby wydobycia ciała. Zakrystian był tak przerażony, że uciekł w popłochu po wrzuceniu do grobu pierwszej łopaty ziemi.

 

Inną popularną metodą były pistolety z mechanizmem sprężynowym. Rezurekcjoniści mieli na to sposób: jeśli planowali dobrać się nocą do konkretnego grobu, wcześniej po południu dama w głębokiej żałobie chodziła po cmentarzu i kombinowała, jak odłączyć przewody od pistoletów.

 

Opisano przypadek, w którym student zginął wskutek natknięcia się na taką pułapkę na cmentarzu Blackfriars w Glasgow. Wypadek przeraził jego kolegów, ale jeszcze bardziej obawiali się zdemaskowania. Wymyślili więc naprędce, jak poradzić sobie w tej sytuacji. Przywiązali nogi zabitego do własnych, ramiona zarzucili na swoje i ruszyli powoli ulicą miasta, śpiewając, jakby właśnie wracali z nocnej libacji. Położyli trupa do łóżka, a następnego dnia rozpuszczono pogłoski, że nieszczęśnik popełnił samobójstwo i wyciszono sprawę.

 

 

Wściekła tłuszcza szturmuje uniwersytety

Sposoby na ochronę grobu przed rabusiami nie zawsze były skuteczne, a żądza wiedzy zwykle okazywała się silniejsza. Adepci medycyny musieli przecież na kimś praktykować. Ale trzeba było się liczyć z reakcją otoczenia…

 

 

hieny%20cmentarne%209.jpg

Studenci uniwersytetu w Edynburgu byli wspaniałą klientelą dla rezurekcjonistów. Sami również odwiedzali nocą cmentarze, by zdobywać ciała do autopsji. Na zdjęciu Old College, początkowo siedziba anatomów i chirurgów, zbudowany na początku XIX wieku (wcześniej zajęcia odbywały się w innych budynkach) (autor: Kim Traynor, lic.: CC BY-SA 3.0).

 

 

Jak czytamy w książce „Genialni. W pogoni za tajemnicą geniuszu”, znane są przypadki ataków wzburzonego tłumu na rabusiów przyłapanych na gorącym uczynku – i nie miało znaczenia, czy przyłapano pospolitego złodzieja czy szanowanego lekarza.

 

6 marca 1749 roku, jak donosił „Newcastle Magazine”, wybuchły poważne zamieszki w Glasgow, gdy odkryto, że studenci wykradają zwłoki z cmentarzy miejskich. Wybito okna w budynkach uczelni, wiele osób odniosło poważne obrażenia, a gdyby wojsko nie opanowało wściekłej tłuszczy, mogłoby dojść do poważnych rozruchów.

 

Skandale związane z kradzieżami zwłok wybuchały jeszcze w XIX wieku, a zamieszane w nie były prestiżowe uczelnie. Ale o tym dziś się nie mówi. W końcu, kto by wypominał zamierzchłą historię…

 

 

bibliografia:

  1. Aries, P., Człowiek i śmierć, tłum. E. Bąkowska, PIW, Warszawa 1989.
  2. Bailey, J.B., The Diary of a Resurrectionist 1811-1812, Swan Sonneschein & Co., London 1896.
  3. Body-snatching, Baldwin, Cradock, and Joy, London 1824.
  4. Chamayou, G., Podłe ciała. Eksperymenty na ludziach w XVIII i XIX w., tłum. J. Bodzińska i K. Thiel-Jańczuk, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2012.
  5. Frank, J.B. Body Snatching: A Grave Medical Problem, The Yale Journal of Biology and Medicine, 49, 399-410 (1976).
  6. Holder, G., Scottish Bodysnatchers. A Gazetter, The History Press 2013.
  7. MacDonald, HP, Legal Bodies: Dissecting Murderers at the Royal College of Surgeons, London, 1800-1832, Traffic, 2003, 2 (2003), pp. 9 – 32.
  8. MacGregor, G., The History of Burke and Hare and of the Resurrectionist Times, Thomas D. Morison, Glasgow 1884.
  9. Mikołejko, Z., We władzy wisielca, t. 2, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2014.
  10. Weiner, E., Genialni. W pogoni za tajemnicą geniuszu, tłum. E. Kleszcz, PWN, Warszawa 2016.

autor: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

źródło


Użytkownik pishor edytował ten post 30.10.2016 - 13:45

  • 0



#6

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kradli zwłoki poniewaz kler nie pozwalał prowadzic badań. Podobnie jak teraz kler jest hamulcem w wielu dziedzinach naukowych. Czyli wszystko jak dawniej.


  • 0



#7

malina035.
  • Postów: 90
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

  Jeszcze za moich czasów studenckich krążyły legendy jakoby wypadało/dało się przed zajęciami z anatomii zdobyć jako formę pomocy naukowej ludzką czaszkę, a plastikowe modele to w końcu nie to samo. Zdobycie takowej miało polegać na

   " we flaszki trzy i garnek stary  się zopatrzasz. Dwie z  flaszek jedną połówkę i jedną 0,7 bierzesz na początek i z nimi po słońca zachodzie do Miecia grabarza bieżysz. Pierwszą z nim obaliwszy sprawę swą wyłuszczasz i drugą flaszkę pod stołem podajesz,a gdy Miecio flaszeczkę zaanektuje natenczas na dzień i godzinę się z tobą zmówi. We dniu wskazanym o północy lub trzeciej godzinie gdy noc najczarniejsza ostatnią flaszkę dzierżąc na miejsce przez Miecia skazane idziemy a  kaplica cmentarna lub  przycmentarna Mieciowa kanciapa są bez nich szczególnie ukochane się udajemy i tam trupią główkę w zamian za duszę ostatnią czyli spirytus z ostatniej flaszeczki otrzymujemy. Następnie mamy do wyboru dwie drogi jedna to profesjonalnego czarnoksiężnika się udajemy  i za monetę złotą oczyszcza i preparuje nam wszystko tak że czaszka pięknie wnet nam wszystkie swe tajemnice zdradzi. Lecz gdy na złota nie cierpimy dostatek można samemu czerep w domu wyprawić. Na ten czas garniec stary i wytrzymały konieczny nam będzie i ogień mocny i trwały. Tak to dzień cały wywar z główki należy gotować aż mięsa i skóry resztki od kości łatwo odejdą, a pamiętać należy, żeby przypraw zbyt wielu nie stosować dla odoru zabicie bo ossis strukturę wypaczeć mogą. Na ten czas gdy zmięknie wyjmujemy czerep z trupiówki i dokładnie z farfocli obieramy. Następnie piłką okienną delikatnie na dwie połówki czerep przepiłować i mózg delikatnie z nich usunąć. I tak sprawioną na zapiecku do osuszenia zostawić należy, a pamiętać przy tym należy pilnować co by kość za szybko nie wyschła bo zmięknie nadmiernie i co by psy kości nie porwały. Mniej sprawni i chętni z żaków od starszych adeptów cranium odkupić mogą lecz pamiętać należy, iż to pazerne istoty i nie jedną a trzy złote monety poprosić mogą, a i źle sprawiona czaszka przez nazbyt pijanego żaka przytrafić się może więc sprawdzać należy jak jest zrobiona i czy nadmiernych ubytków w niej nie ma. Szczególnie cenne są te czerepy gdzie zęby i zębodoły widoczne są jeszcze i sella turcica całe być musi, a i kość sitowa najlepsza nieuszkodzona.” 

 

    Za moich czasów w mojej grupie studenckiej (na medycynie 12 osób) tych czaszek były dosłownie dwie i ponoć mieliśmy niezły wynik bo w niektórych grupach nie znalazły się żadne. Co do legalności takowych usłyszałam, że podobno jako studenci tego a nie innego kierunku mamy prawo do korzystania i posiadania tak makabrycznych pomocy naukowych jednak przewozić je należy po cichu i w nie wzbudzającym podejrzeń pojemniku (przykładowo pudełko po czajniku, albo po urządzeniu do gotowania na parze) wielkości takiej, że pokrojona ludzka głowa się zmieści co by potencjalnych niesnasek ze współpasażerami czy policją nie mieć. Szczerze mówiąc ile w tym prawdy nie wiem jednak bardzo namacalnie miałam okazję się przekonać, że ludzkie czaszki (tu już jedynie z opowieści wiem że nie tylko) w rękach niektórych adeptów a później lekarzy są, a ich zdobycie nie jest niemożliwe choć zdecydowana większość jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. No w końcu dzisiaj częściej spotyka się poważne firmy pogrzebowe chociaż wywaloną na alejce cmentarnej ewidentnie używaną trumnę widziałyśmy z siostrą podczas sprzątania grobów pradziadków raptem kilka lat temu (chciałam podzielić się zdjęciem, ale nie mogę znaleźć, widocznie przeprowadzka z telefonu na telefon i z komputera na komputer doprowadziła do jego niechybnej utraty).

 

Edit to kosmetyka


Użytkownik malina035 edytował ten post 30.10.2016 - 22:10

  • 0

#8

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kradli zwłoki poniewaz kler nie pozwalał prowadzic badań. Podobnie jak teraz kler jest hamulcem w wielu dziedzinach naukowych.

 

 

gns3M0N.jpg

 

Ten kler to musiał mieć zaje.. długie ręce skoro kradziono w krajach protestanckich i to jeszcze w czasach dłuuugo po oświeceniu. :)

W katolickich krajach gdzie duzy wpływ miałł kościół katolicki sekcje były legalne od sredniowiecza. I odbywały się publicznie , za sprzedarzą biletów na (katolickich było nie było) uniwersytetach. Dodatkowo oprócz zwłok po egzekucjach do uniwersytetów szły zwłoki z ofiar "próby pławienia" czyli te osoby które się utopiły w czasie "testu na czarostwo". Jedyny przypadek problemów z sekcją zwłok to Andreas Vesalius. Ten lekarz został oskarżony o morderstwo (dziś by miał prokuratorskie śledztwo za nieumyślne spowodowanie śmierci  i zarzut niedopatrzenia obowiazków) bo rozkroił prawdopodobnie człowieka w stanie letargu(bijące serce). Odpowiadał z wolnej stopy,hiszpańska inkwizycja  go skazała, a jej realny zwierzchnik (król)zamienił z automatu karę na pielgrzymką do Jerozolimy czyli na najmniejsza możliwą za takie przewinienie.

 

 

Czyli wszystko jak dawniej.

 

A to akurat prawda. Lubisz wypowiadać się na tematy o których masz tylko mgliste pojęcie.


Zwłoki kradziono bo lekarzy kształcono duuużo wiecej niż w średniowieczu, a zwłok do sekcji było duuuużo mniej.

W średniowieczu zabójca zazwyczał kończył jako klient kata a zwłoki często poprostu grzebano gdziekolwiek. Ilość zwłok dostępnych dla uniwersytetyu była naprawde pokaźna . Skazańcy, samobójcy - z ich zwłok korzystano przy sekcjach, wykorzystywano je tez do produkcji magicznych leków. Magiczne leki z ludzkich zwłok legalnie robili lekarze i aptekarze a nie do końca legalnie czarownicy ,czarownice  grabarze itp profesje.

Niestety   państwo odkryło że to niezły interes i zaczęło takiego przestępcę zamiast w ręce kata wysyłać jako niewolnika a to do Ameryki a to do Australii a to do innej koloni karnej.Zwłok na których można było wykonywać sekcje zaczeło brakować w krajach które miały kolonie .

 

Teatr  Anatomiczny w Padwie.Tu dokonywano sekcji a od postronnych (nie studentów i wykładowców) pobierano opłatę za bilet.

1iHnYcm.jpg

 

Polecam ten artykuł :

http://edusens.blogs...owanie-cia.html

 

... osoby nieparające się medycznym fachem, sekcji zwłok dokonywać nie mogły, a jeśli je robiły to nielegalnie. Kościół bowiem ostro sprzeciwiał się bezczeszczeniu ciał. Z tego powodu sekcji zwłok nie mógł wykonywać ani Leonardo da Vinci, ani Michał Anioł Buonarroti. Obaj byli genialnymi artystami, ale nie medykami. Mimo że obaj geniusze takich sekcji dokonywali, da Vinci przeszło 30, żaden z nich nie poniósł kary...

 

 


  • 1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych