Skocz do zawartości


15 dziwnych zaburzeń psychicznych


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

*
Popularny

Exploding_head-syndrome-600x462.jpg
fot. JoeMonster
 
Część z was zapewne pamięta temat 17 najgorszych chorób psychicznych, dziś mam dla was zestawienie najdziwniejszych syndromów czy też przypadłości jakie przytrafiają się ludziom, część z nich można kwalifikować jako choroby aczkolwiek z reguły mówi się w kontekście zaburzeń. Zapraszam do lektury. Ludzka psychika jest niezwykle skomplikowana, a o jej delikatności świadczy ogromna liczba odkrytych chorób. Przed wami piętnaście stosunkowo rzadko spotykanych, ale wyjątkowo dziwnych dolegliwości psychicznych.
 
#1. Zespół Capgrasa
 
76f46b0da99f47f0fb32e7d15764432d.jpg
fot. JoeMonster

Chory cierpiący na ten syndrom żyje z przeświadczeniem, że osobę z jego najbliższego otoczenia, np. męża, żonę, rodzica lub nawet jego samego zastąpił sobowtór. W tym ostatnim przypadku osoba z zespołem Capgrasa jest przekonana, że za wszystkie złe rzeczy, które przypisują mu inni odpowiedzialny jest właśnie ten sobowtór. Można też wydzielić dwa typy tej choroby – w jednej chory jest przekonany, że widzi owego sobowtóra, a w drugiej sobowtór pozostaje niewidoczny. Jednym z najsłynniejszych przypadków zespołu Capgrasa jest ten opisany w 1991 roku – 74-letnia kobieta opuściła szpital psychiatryczny, ale po powrocie do domu uparcie twierdziła, że jej mąż został zamieniony przez jakiegoś innego mężczyznę. Poza zamykaniem sypialni na klucz poprosiła również o broń, w obawie, że „obcy” mężczyzna ją skrzywdzi. Choroba starszej pani musiała być szczególnie przykra dla jej męża, gdyż chora prawidłowo rozpoznawała wszystkie osoby z rodziny, z wyjątkiem właśnie jego… Jakby tego było mało, kobieta czasami brała go również za swojego dawno zmarłego ojca.
 
#2. Syndrom Stendhala
 
6e05e3c7eb6d4755f1150541c463123e.jpg
fot. JoeMonster

Ta choroba objawia się przyśpieszonym biciem serca, zawrotami głowy i halucynacjami, a symptomy te wywołuje… widok dzieł sztuki. Jak łatwo się domyślić, najwięcej przypadków odnotowuje się w muzeach i galeriach. Chory w czasie napadu tego syndromu może wpaść w histerię lub chcieć zniszczyć zbiory, więc pracownicy muzeów przechodzą specjalne szkolenia mające na celu nauczyć ich jak radzić sobie z takimi osobami. Miejscem, gdzie najczęściej można zauważyć syndrom Stendhala „w akcji” jest kolebka renesansu – Florencja. Choroba może objawić się również podczas przebywania w wyjątkowo ładnych przyrodniczo miejscach lub… w czasie zakupów. Nazwa zjawiska pochodzi od francuskiego pisarza Stendhala, który w 1817 roku po obejrzeniu rzeźby „Dawida” Michała Anioła spędził kilka dni w łóżku z gorączką.
 
#3. Syndrom Van Gogha
 
79f7343c0693dfe1e61e48d2a337d430.jpg
fot. JoeMonster

Cierpiący na ten syndrom przeprowadza na sobie operację lub chce, by zrobić mu konkretny zabieg. Spotyka się to najczęściej między innymi przy schizofrenii i dysmorfofobii, czyli lęku związanym z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała. Jak się domyślacie, nazwa syndromu pochodzi od nazwiska słynnego malarza, który miał odciąć sobie ucho. Jak było naprawdę do końca nie wiemy. Przypomnijmy: według jednej z wersji malarz pokłócił się z Paulem Gauguinem, wybiegł z domu i uciekł do domu publicznego, gdzie odciął sobie ucho, zawinął je w gazetę i wręczył jednej z prostytutek. Inna wersja mówi, że to Gauguin odciął mu ucho podczas wspomnianej kłótni.
 
#4. Zespół sawanta
 
f3512bbe1d89eefaec818e8c83941d14.jpg
fot. JoeMonster

„Savant” po francusku znaczy „uczony”, a zespół sawanta to niezwykle rzadko spotykany (100 przypadków) stan, w którym osoba niepełnosprawna intelektualnie jest jednocześnie geniuszem. Większość osób przejawiających ten zespół ma poziom IQ na poziomie 40-70 i dotyczy on raczej mężczyzn. Zespół sawanta ma najczęściej charakter wrodzony, ale równie dobrze może być efektem uszkodzenia mózgu. Zdarza się także, że dotyka osoby zupełnie zdrowe, ale które popadły w otępienie umysłowe. Człowiek z zespołem sawanta może mieć ogromny problemy z czytaniem, robić masę błędów ortograficznych w krótkim tekście, ale za to z łatwością będzie mnożył w pamięci sześciocyfrowe liczby lub określi jaki dzień tygodnia będzie 23 maja 3016 roku. Jednym z najsłynniejszych sawantów był Amerykanin Kim Peek. Potrafił wymienić nazwy wszystkich miast, autostrad przechodzących przez każde amerykańskie miasto, miasteczko i okręg, znał historię każdego kraju, każdego władcy, jego daty panowania, małżonka i historię oraz rozpoznawał ze słuchu większość utworów muzycznych, podając jednocześnie datę i miejsce ich powstania oraz datę urodzenia i śmierci kompozytora.
 
#5. Schizofrenia zdezorganizowana
 
54e7d6186aa477e11c1edd2635b3f81d.jpg
fot. JoeMonster

Ten psychopatologiczny syndrom charakteryzuje się obecnością w zachowaniu człowieka „dziecinności”. Chorzy na schizofrenię zdezorganizowaną mogą przejawiać głośny, niepohamowany śmiech, stroją miny do innych ludzi, skaczą po łóżkach, turlają się po podłodze lub męczą swoje otoczenie dziwnymi i bezsensownymi żartami. Oprócz tego zauważa się również zaniedbywanie higieny osobistej, a nawet koprofagię.
 
#6. Upojenie senne
 
932127d3a797aa3ff9beac5af40450a3.jpg
fot. JoeMonster

Ten stan występuje w czasie niepełnego wybudzenia ze snu, w fazie snu wolnofalowego (o wolnych ruchach gałek ocznych). Człowiek w tym stanie ma zaburzone postrzeganie rzeczywistości, realne wydarzenia przeplatają się z marzeniami sennymi, halucynacjami, a w dodatku można u niego zaobserwować dziwne, bzdurne pomysły. Znacznemu pogorszeniu ulega ocena sytuacji, narasta agresja i pojawiają się zachowania społecznie niebezpieczne. Taka osoba może chodzić, rozmawiać, a nawet pracować, ale tak naprawdę jeszcze śpi. (Syndrom poniedziałku?!). Oczywiście po całkowitym przebudzenia wszystko co człowiek robił będąc w tym stanie ulega zatarciu w pamięci.
 
#7. Zespół Cotarda
 
2062ce472efccbdae0580087e01a065f.jpg
fot. JoeMonster

W 1880 roku do gabinetu francuskiego neurologa Julesa Cotarda przyszła kobieta w średnim wieku. Twierdziła, że nie ma mózgu, nerwów, żołądka i jakichkolwiek wnętrzności i jest niczym innym jak rozkładającymi się zwłokami. Mademoiselle X, bo tak kazała się nazywać, zaprzeczała również istnieniu Boga i szatana, ale jednocześnie była przekonana o byciu skazaną na wieczne potępienie i nieśmiertelność. Ponieważ uważała, że nie może umrzeć naturalną śmiercią, nie musi też jeść. Zmarła z głodu. Na rzadko występujący zespół Cotarda zapadają osoby cierpiące na ciężką depresję. Podobnie jak Mademoiselle X twierdzą, że nie mają określonych organów lub uważają się za największego na świecie złoczyńcę, który np. zaraził ludzkość AIDS i spodziewa się okrutnej kary za rzekomo wyrządzone zło.
 
#8. Syndrom paryski
 
710992001c64ebf06b3d95b955aa2e17.jpg
fot. JoeMonster

Corocznie w Japonii do psychologów trafiają osoby, które szukają pomocy po niedawnej wizycie w stolicy Francji. Jadąc do Paryża japońscy turyści oczekują spełnienia swoich „paryskich” romantycznych wyobrażeń, a zastają niegościnność, nieuprzejmość w sklepach i w metrze, a oliwy do ognia dolewają uliczni złodzieje czyhający na zagubionych przybyszów. Oczywiście razi ich także to, co z pewnością kłuje w oczy polskich zakochanych w wyidealizowanym Paryżu turystów - tłumy ludzi o nieeuropejskich rysach i kolorze skóry, wszechobecny brud, hałas i francuska niechęć do nauki języków obcych. Skala tego zjawiska nie jest duża - rocznie odnotowuje się około 12 przypadków syndromu paryskiego, co przy milionach turystów odwiedzających stolicę państwa nie jest oszałamiającą liczbą. Mimo to japońska ambasada uruchomiła całodobowy numer, pod którym turyści mogą uzyskać pomoc w razie wystąpienia u nich tej nieprzyjemnej przypadłości.
 
#9. Zespół Aspergera
 
asperger.jpeg
fot. JoeMonster

Czy znasz może osobę, szczególnie mężczyznę, który ma problemy z nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych? Nie łapie ironii czy żartów? Nie nawiązuje prawie zupełnie kontaktu wzrokowego, a z jego twarzy mało co można wyczytać? Czy ta osoba ma wyjątkową pasję, dziedzinę, o której wie niemal wszystko i może dyskutować o niej godzinami? Do tego masz wrażenie, że porusza się trochę niezdarnie?
 
Jeżeli tak, możesz podejrzewać, iż twój znajomy ma zespół Aspergera, zaburzenie ze spektrum autyzmu. Cierpi na nie cztery razy więcej chłopców niż dziewczynek. W Polsce tylko 5% ludzi z tym zaburzeniem jest poprawnie diagnozowanych, resztę uważa się po prostu za nieszkodliwych dziwaków. A szkoda, ponieważ odpowiednia terapia może znacznie poprawić ich funkcjonowanie społeczne i oszczędzić im wielu cierpień.
 
#10. Choroba studentów medycyny
 
studentmedycyny.jpeg
fot. Niewiarygodne.pl

Przypadłość dotykająca większość przyszłych lekarzy. Polega na tym, iż studenci dostrzegają u siebie objawy chorób, o których właśnie się uczą. "Poszedłem kiedyś do biblioteki i wypożyczyłem książkę o diagnostyce żeby przygotować się na kolokwium. Okazało się, że posiadam wszystkie opisane dolegliwości, może oprócz pylicy, choroby zawodowej górników. Przyszedłem do biblioteki jako zdrowy człowiek, wyszedłem jako obłożnie chory" śmieje się jeden ze studentów.
 
Co ciekawe, ostatnio modne stało się zjawisko diagnozowania chorób na podstawie opisów na forach internetowych. Wielu czytelników szybko zauważa u siebie opisywane "objawy". Lekarze ostrzegają, by nie wpadać w panikę po przeczytaniu takiego forum. W razie wątpliwości konieczna jest wizyta u specjalisty. Pamiętajmy, że aby zdiagnozować chorobę potrzebne jest całe spektrum objawów, a nie tylko jeden lub dwa.
 
#11. Arytmomania
 
arytmomania.jpeg
fot. Niewiarygodne.pl

Pamiętacie "Dzień świra"? Główny bohater prawdopodobnie cierpiał właśnie na to zaburzenie. Polega ono na obsesyjnym liczeniu i wykonywaniu działań arytmetycznych. Często występuje jako element zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Przejawia się wtedy przymusem wykonywania określonej liczby powtórzeń danej czynności by zapobiec pewnym negatywnym, wyimaginowanym wydarzeniom.
 
Brzmi znajomo? Nie martw się! Arytmomania diagnozowana jest tylko wtedy, kiedy istotnie utrudnia codzienne funkcjonowanie. Możesz więc nadal spokojnie liczyć drzewa lub samochody czy też mieszać herbatę określoną ilość razy.
 
#12. Hikikomori - osoba odosobniona
 
hikikomori.jpeg
fot. Niewiarygodne.pl

Jest to choroba cywilizacyjna występująca w Japonii i Korei Południowej. Na młodych mężczyznach z tamtejszego kręgu kulturowego wywiera się wielką presję - powinni ukończyć najlepsze szkoły, zdobyć najlepszą pracę, udowodnić rodzinie na co ich stać. Taki stan rzeczy wiele osób przerasta. Uciekają więc przed rzeczywistością krańcowo zamykając się w sobie.
 
Osoby cierpiące na hikikomori siedzą całymi dniami w swoim pokoju, praktycznie nie kontaktując się ze światem. Dążą do tego, żeby nie spotkać nikogo na swojej drodze, np. przy wyjściu do toalety. Często rodzice zostawiają im posiłki pod drzwiami pokoju. Stan taki może trwać nawet kilka lat.
 
W Japonii jest to zjawisko tak powszechne, że ponad 55% chłopców przyznaje, iż chociaż raz w życiu doświadczyli stanu hikikomori.
 
#13. Katatonia
 
gietkoscwoskowa.jpeg
fot. Niewiarygodne.pl

Zaburzenie często występujące w trakcie epizodu schizofrenii lub depresji. Charakteryzuje się głębokim znieruchomieniem (stupor), bądź wręcz przeciwnie, nadmiarem aktywności ruchowej (furor).
 
Często efektem katatonii jest tak zwana giętkość woskowa. Chora osoba zastyga, zwykle na wiele godzin, w jednej pozycji. Przy tym, ciałem chorego można w dowolny sposób poruszać, ustawiając je w nienaturalnej pozycji.
 
W ostatnich latach stwierdza się znaczący spadek ilości osób cierpiących na katatonię. Prawdopodobnie wiąże się to z wynalezieniem nowoczesnych leków psychotropowych, potrafiących niemal stuprocentowo wyeliminować tę dolegliwość.
 
#14. Fuga dysocjacyjna
 
fugadysocjacyjna.jpeg
fot. Niewiarygodne.pl

Osoba dotknięta tym zaburzeniem odbywa pozornie celowe wędrówki, w trakcie których szuka nowych doświadczeń czy własnej tożsamości. Taki epizod może trwać od kilku godzin do nawet paru miesięcy. Chory nie pamięta jednak zupełnie niczego z okresu fugi. Najczęstsze przyczyny to padaczka lub niektóre zaburzenia osobowości.
 
Co ciekawe, osoby w czasie trwania swoich wędrówek zachowują się zupełnie normalnie i w oczach innych nie odbiegają od reszty społeczeństwa. Znany jest przypadek mężczyzny, który wyszedł z domu, kupił nowy samochód, a nawet znalazł kochankę. Po ustąpieniu epizodu zupełnie tego nie pamiętał.
 
#15. Syndrom jerozolimski
 
jerusalem425.jpeg
 fot. Niewiarygodne.pl

Krótko rzecz ujmując jest to zaburzenie urojeniowe występujące wśród pielgrzymów i turystów odwiedzających Izrael a w szczególności Jerozolimę. Zaburzenie polega na tym, że osoby pod wpływem obecności w miejscach związanych z historią biblijną doznają psychicznego szoku, utożsamiają się z postaciami biblijnymi. Psychiatrzy przyczyn choroby upatrują w zderzeniu własnych wyobrażeń pielgrzymów oraz ich oczekiwań dotyczących wizyty w Ziemi Świętej z rzeczywistością. Rocznie syndrom ten dotyka około 200 osób, głównie mężczyzn w wieku 20-30 lat.
 
Schorzenie to zdiagnozowano w latach trzydziestych XX wieku., ale ze źródeł historycznych można wywnioskować, że pielgrzymi chorowali na nie już w średniowieczu. Nazwę nadał w latach osiemdziesiątych XX wieku izraelski psychiatra dr Jair Bar-El.
 
Jednym z najgroźniejszych przejawów syndromu była próba spalenia meczetu Al-Aksa, aby "wygnać z Jerozolimy muzułmanów". Dokonał jej w 1969 roku Australijczyk Michael Dennis Rohan. Efektem były wielodniowe krwawe zamieszki.
Syndrom jerozolimski z reguły ustępuje samoistnie po opuszczeniu Izraela
 
 
 
 
Źródło:
 
JoeMonster
jm-logo-1465546265.png
Niewiarygodne.pl


  • 6

#2

Kolorowa wiedźma.
  • Postów: 238
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jeśli chodzi o zespół Aspergera, ta obserwowalna niezdarność nie do końca jest niezdarnością. To raczej przesadzona ostrożność. Idąc po schodach cały czas wyobrażasz sobie że możesz się poślizgnąć, zrobić o 10 cm za duży krok, i ześlizgnie ci się noga, albo trochę za mały i się potkniesz, że może podwinąć Ci się kapeć, że może gdzieś ujedziesz.

Umysł kalkuluje wszystko bez wyjątku, oblicza wszystkie opcje, szuka korzyści i ryzyka, a potem je przelicza. Choć normalni ludzie się nad takimi rzeczami kompletnie nie zastanawiają, osoby z zespołem Aspergera- tak.

Dlatego Aspergerowcy tak ostrożnie tuptają z ręką przy poręczy.

Z drugiej strony, jak dać takiemu komuś słuchawki, i włączyć mu coś fajnego na tyle głośno żeby przestał się zastanawiać czy może w jakiś sposób spaść, a zamiast tego skupi się na melodii i słowach piosenki, to zbiegnie z tych schodów zeskoczy z trzech ostatnich i będzie wyglądał jak dokładna odwrotność wcześniejszej niezdarności.

 

To się jednak tyczy tylko zwyczajnych czynności, na prawdę ciężko namówić kogoś z zespołem Aspergera do zrobienia gwiazdy na przykład, choćbyś nie wiem jak dobrą muzykę puścił. Tryb kalkulujący wszystkie za i przeciw nie pozwala na popisy niestety.

 

Inna sprawa, że osoby z zespołem Aspergera, z reguły nie są bardzo szybkie.

Wynika to właśnie z tej ostrożności, jeśli całe życie ostrożnie stawiasz kroki, twoje mięśnie przystosowują się do wolniejszych, ale bardziej precyzyjnych ruchów, dlatego osoby z tym schorzeniem nie przepadają za zbyt dużą prędkością, a tak bardzo kochają precyzję.

Dlatego pracują rozumem analitycznym, lub precyzyjnie wytwarzają pewne rzeczy rękami, ale są kompletnie beznadziejni w sportach, szczególnie w tych nieskomplikowanych, jak na przykład biegi- za to w badmintonie, gdzie myśli się o rakietce i lotce, a nie o własnym ciele, i o tym żeby stawiać nogę za nogą- dają sobie radę

Ich nogi są wolne, ale nadrabiają rękami.

Powolność i pozorna niezdarność tyczy się więc tylko nóg.

 

Edit:

Co do łapania żartów i ironii, nie radzą sobie tylko na początku, póki nie przypiszą danej osobie wzorca zachowań. Obserwują, kalkulują, i wyciągają wnioski, po opracowaniu twojego profilu psychologicznego, nagle zaczynają łapać wszystkie żarty i ich konteksty.

Na początku rozmowy zadają "pytania klucze" na które dany typ osoby reaguje w dany sposób. Nie macie pojęcia pod iloma kontami osoba z zespołem Aspergera jest wstanie was przeanalizować na podstawie waszych wypowiedzi, w ciągu kilku-kilkunastu minut rozmowy.

Ta analiza ma oczywiście pewien sens, bo ludzie z zespołem Aspergera nie potrafią odczytywać czyichś uczuć czy mimiki.

Smutny uśmiech, kpiący uśmiech, uśmiech wesoły, uśmiech z zażenowania- to jest coś czego nie rozróżniają. uśmiech jest tylko uśmiechem, zawsze i wszędzie. Żeby wiedzieć co oznacza, muszą przeanalizować Twoją osobowość i profil psychologiczny.

Jeśli któryś się tego nie nauczy, odcina się od ludzi, bo czuje się oszukiwany na każdym kroku.

Postronni obserwatorzy, zwykle z rodziny mówią mu czasem, że osoba z którą tyle rozmawiał, cały czasz niego kpiła, a młoda niedoświadczona osoba z zespołem Aspergera siada wtedy próbując wyjść z szoku.

"jak to? przecież się do mnie uśmiechał..."

"kpiarsko się uśmiechał"

"że jak?"

Dzieci z tym zespołem, póki nie nauczą się analizować każdego, wycierpią wiele, są wielokrotnie oszukiwane, okłamywane, gra im się na uczuciach tylko dlatego że jest to łatwe, że można ich łatwo nabrać.

Dlatego większość osób z zespołem Aspergera, robi się nieufna, zamyka się w sobie, doszukuje się we wszystkim podstępu.

Niektórzy w dzieciństwie, nim nauczyli się kalkulować, zostali oszukani i zranieni zbyt wiele razy by jeszcze komukolwiek w życiu zaufać.

Reszta was analizuje, długo i dogłębnie na podstawie samych wypowiedzi, zanim powierzy wam jakąkolwiek ważniejszą informację.

A sarkazm... wykrywają go od razu jeśli ton wypowiedzi jest silnie sarkastyczny, wypowiedź jest logiczna tylko wtedy kiedy założy się że jest sarkastyczna, lub po jakimś czasie, jeśli często go używacie.


Użytkownik Enetra edytował ten post 15.06.2016 - 18:48

  • 2



#3 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Jeśli chodzi o zespół Aspergera, ta obserwowalna niezdarność nie do końca jest niezdarnością. To raczej przesadzona ostrożność. Idąc po schodach cały czas wyobrażasz sobie że możesz się poślizgnąć, zrobić o 10 cm za duży krok, i ześlizgnie ci się noga, albo trochę za mały i się potkniesz, że może podwinąć Ci się kapeć, że może gdzieś ujedziesz.

Umysł kalkuluje wszystko bez wyjątku, oblicza wszystkie opcje, szuka korzyści i ryzyka, a potem je przelicza. Choć normalni ludzie się nad takimi rzeczami kompletnie nie zastanawiają, osoby z zespołem Aspergera- tak.

Dlatego Aspergerowcy tak ostrożnie tuptają z ręką przy poręczy.

Z drugiej strony, jak dać takiemu komuś słuchawki, i włączyć mu coś fajnego na tyle głośno żeby przestał się zastanawiać czy może w jakiś sposób spaść, a zamiast tego skupi się na melodii i słowach piosenki, to zbiegnie z tych schodów zeskoczy z trzech ostatnich i będzie wyglądał jak dokładna odwrotność wcześniejszej niezdarności.

 

To się jednak tyczy tylko zwyczajnych czynności, na prawdę ciężko namówić kogoś z zespołem Aspergera do zrobienia gwiazdy na przykład, choćbyś nie wiem jak dobrą muzykę puścił. Tryb kalkulujący wszystkie za i przeciw nie pozwala na popisy niestety.

 

Inna sprawa, że osoby z zespołem Aspergera, z reguły nie są bardzo szybkie.

Wynika to właśnie z tej ostrożności, jeśli całe życie ostrożnie stawiasz kroki, twoje mięśnie przystosowują się do wolniejszych, ale bardziej precyzyjnych ruchów, dlatego osoby z tym schorzeniem nie przepadają za zbyt dużą prędkością, a tak bardzo kochają precyzję.

Dlatego pracują rozumem analitycznym, lub precyzyjnie wytwarzają pewne rzeczy rękami, ale są kompletnie beznadziejni w sportach, szczególnie w tych nieskomplikowanych, jak na przykład biegi- za to w badmintonie, gdzie myśli się o rakietce i lotce, a nie o własnym ciele, i o tym żeby stawiać nogę za nogą- dają sobie radę

Ich nogi są wolne, ale nadrabiają rękami.

Powolność i pozorna niezdarność tyczy się więc tylko nóg.

 

Edit:

Co do łapania żartów i ironii, nie radzą sobie tylko na początku, póki nie przypiszą danej osobie wzorca zachowań. Obserwują, kalkulują, i wyciągają wnioski, po opracowaniu twojego profilu psychologicznego, nagle zaczynają łapać wszystkie żarty i ich konteksty.

Na początku rozmowy zadają "pytania klucze" na które dany typ osoby reaguje w dany sposób. Nie macie pojęcia pod iloma kontami osoba z zespołem Aspergera jest wstanie was przeanalizować na podstawie waszych wypowiedzi, w ciągu kilku-kilkunastu minut rozmowy.

Ta analiza ma oczywiście pewien sens, bo ludzie z zespołem Aspergera nie potrafią odczytywać czyichś uczuć czy mimiki.

Smutny uśmiech, kpiący uśmiech, uśmiech wesoły, uśmiech z zażenowania- to jest coś czego nie rozróżniają. uśmiech jest tylko uśmiechem, zawsze i wszędzie. Żeby wiedzieć co oznacza, muszą przeanalizować Twoją osobowość i profil psychologiczny.

Jeśli któryś się tego nie nauczy, odcina się od ludzi, bo czuje się oszukiwany na każdym kroku.

Postronni obserwatorzy, zwykle z rodziny mówią mu czasem, że osoba z którą tyle rozmawiał, cały czasz niego kpiła, a młoda niedoświadczona osoba z zespołem Aspergera siada wtedy próbując wyjść z szoku.

"jak to? przecież się do mnie uśmiechał..."

"kpiarsko się uśmiechał"

"że jak?"

Dzieci z tym zespołem, póki nie nauczą się analizować każdego, wycierpią wiele, są wielokrotnie oszukiwane, okłamywane, gra im się na uczuciach tylko dlatego że jest to łatwe, że można ich łatwo nabrać.

Dlatego większość osób z zespołem Aspergera, robi się nieufna, zamyka się w sobie, doszukuje się we wszystkim podstępu.

Niektórzy w dzieciństwie, nim nauczyli się kalkulować, zostali oszukani i zranieni zbyt wiele razy by jeszcze komukolwiek w życiu zaufać.

Reszta was analizuje, długo i dogłębnie na podstawie samych wypowiedzi, zanim powierzy wam jakąkolwiek ważniejszą informację.

A sarkazm... wykrywają go od razu jeśli ton wypowiedzi jest silnie sarkastyczny, wypowiedź jest logiczna tylko wtedy kiedy założy się że jest sarkastyczna, lub po jakimś czasie, jeśli często go używacie.

Masz rację, kwestia uproszczeń ;) Tak czy siak ten zespół musiał znaleźć się na liście, a nie chciałem dawać całego wykładu na jego temat toteż zostawiłem uproszczone i uogólnione informacje :P


  • 0

#4

Kolorowa wiedźma.
  • Postów: 238
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

I fajnie, dzięki ogólnikom i niedopowiedzeniom, Ja mogłam się wypowiedzieć.

Na tym polega zakładanie tematów

Zakładający robi szkic- reszta wypowiada się szczegółowo, wyraża własne opinie i spostrzeżenia, nie wiem po co mi się tłumaczysz, Temat jest sformułowany i opisany dobrze, jak byś do wszystkiego zrobił takie szczegółowe wywody jak ja do zespołu Aspergera, nikomu nie chciałoby się czytać takiego tasiemca :)

Więc raz jeszcze- To dobry temat, nie ma się co usprawiedliwiać :)

Poza tym, z boku rzeczywiście wygląda to tak jak opisałeś :)

 

Swoją drogą, nie wiem co w zespole Aspergera takiego dziwnego. Ale to może dlatego że jego problematyka jest mi zbyt dobrze znana :)

 

Dla mnie dziwne choroby to na przykład uzależnienie od jedzenia plastiku i innych dziwnych rzeczy. Albo tiki czy masochizm.

Choć to drugie nikomu jakoś wybitnie źle się nie kojarzy bo na hasło masochizm przed oczami pojawia nam się zwykle jakieś emo robiące sobie płytkie nacięcia żyletką na skórze... Ale ja znam osoby które cięły się do mięsa, waliły głowami w ściany i celowo nabijały sobie ogromne sińce kopiąc i uderzając w twarde przedmioty... to tak z lżejszych objawów.

Tych gorszych nie będę wymieniać, bo byście mieli koszmary.

W każdym razie, często te osoby kończyły w szpitalu na stołach operacyjnych w euforii choć na wpół wykrwawione, prosząc lekarza, by nie dawał im znieczulenia i nie usypiał gdy będzie je zaszywał.- Po opisie min owych lekarzy, myślę że to bardziej dziwna choroba niż zespół Aspergera.

 

Osoby z zespołem Aspergera, poza tym że w pierwszym momencie wydają się pozbawione uczuć i ekscentryczne, nie za bardzo się wyróżniają.


Użytkownik Enetra edytował ten post 15.06.2016 - 22:40

  • 1



#5

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mam Aspergera i w moim przypadku jest tak, że jestem trochę niezdarna gdy np. towarzyszy mi tłum osób lub znajduję się w zagraconym pomieszczeniu. Zdarza mi się wtedy na coś/kogoś wpaść lub uderzyć. Ciężko mi bowiem przeanalizować te wszystkie elementy wokół. W grach zespołowych widzę tylko piłkę, nie innych graczy - co sprawiało na wfie, że wciąż kontuzjowałam siebie i innych.

 

Mam jednak bardzo dobre wyczucie własnego ciała. Nie sprawia mi najmniejszego problemu chodzenie po nawet niewygodnych schodach czy drabinach, pływanie (nauczyłam się sama), bieganie(gdybym tylko miała kondycję :D), jazda na rowerze, kręcenie hula-hopem (już przy pierwszej próbie zrobiłam 10 obrotów) czy ćwiczenia na piłce do jogi(podobno wygladam jakbym była do nich stworzona). W dzieciństwie uwielbiałam wspinać się po drzewach/dachach i skakać z huśtawek. Jedynym problemem wciąż pozostaje wszelkiego rodzaju stanie na rękach, jak np. gwiazda a nawet przewroty. Przebywane do góry nogami wywołuje zbyt silną dekoncentrację.

 

I jestem naprawdę dobra w precyzyjnych zadaniach jak np. używanie śrubokrętu czy nawlekanie igły. Mogłabym zostać chirurgiem bo ręce wcale mi się nie trzęsą.

 

Przy czym wbrew temu co napisała Enetra w moim przypadku muzyka "tak głośna by przestać się zastanawiać" sprawia, że robię się bardziej niezdarna, nie mniej. Jeżeli tylko mam taką możliwość nieruchomieję, zatykam uszy i czekam aż to piekło się skończy - mam nadwrażliwy słuch i głośne dźwięki wprowadzają mnie w stan przeciążenia sensorycznego http://zrobmy-to-raz...swiecie-autyzmu . Jeżeli muszę coś robić moje ruchy są wtedy powolne albo szybkie i niezdarne.

 

Z żartami i ironią natomiast radzę sobie na logikę i przez ton głosu, często zadając dodatkowe pytania. Aczkolwiek do tej pory (lat 27) zdarza mi się zapytać "To był sarkazm, tak?".

Np. gdy nauczyciel na uczelni powiedział sarkastycznym głosem, że na następne zajęcia mamy przynieść kredki najpierw zaczęłam go wypytywać po co i jakie kolory(siląc się na  rozbawiony ton - bo przypuszczałam, że to prawdopodobnie żart) a gdy i to nie wyjaśniło sytuacji (logiczne odpowiedzi, ale sarkastycznym głosem) zapytałam w końcu czy to żart czy mówi serio. Wywołując śmiech jego i reszty klasy. Ja też zaczęłam się śmiać, udając, że pytałam dla hecy.

W dzieciństwie miałam z tym większy problem. Wszystko brałam na serio a jednocześnie nie wiedziałam jak obrócić nieporozumienia w żart ani jak kontrolować własny ton głosu i jakie gesty stosować więc byłam pośmiewiskiem całej szkoły i nie potrafiłam zrozumieć dlaczego ani sobie z tym radzić.

 

Teraz rozróżniam już ton głosu i niektóre gesty czy wyrazy twarzy. Czasem wręcz zdarza mi się powiedzieć komuś(zwłaszcza osobie której charakter dobrze znam - np. mamie), że użył niewłaściwego tonu do kontekstu albo mowa ciała przeczy temu co mówi. Ale z drobnymi różnicami w ekspresji i domyślaniem się co ktoś miał na myśli gdy użył nietypowej metafory wciąż sobie nie radzę. Znam, rozumiem i potrafię wyjaśnić chyba wszystkie oficjalne idiomy - ale gdy ktoś tworzy własne często jestem w kropce. Np. kiedyś współpracownik rzucił tekstem "Będzie tornado." a ja do tej pory nie rozumiem o co mu mogło chodzić. Przeglądał akurat wiadomości w internecie ale nie było tam nic o tornadzie ani burzy ani wichurze itp. A gdy zapytałam "Jakie tornado?" odparł tylko "No tornado." i zaczął się śmiać więc i dopytywanie nic mi nie dało.

 

Nie gadam jednak godzinami na wybrany temat(chyba, że "godziny" to metafora dla "długiego czasu"). Nie mam jednego konkretnego. Wybieram sobie jakiś wąski temat, badam go dogłębnie i przechodzę dalej, szukając następnego. Czasem coś wciągnie mnie na dłużej (np. w pewną grę internetową grałam przez 8 lat codziennie po 6-14h a dziennik snów prowadziłam dzień w dzień przez 10 lat) ale generalnie mam dużo do powiedzenia na wiele tematów. I potrzebuję bodźca w stylu czyjegoś pytania lub jakiegoś obrazka/sytuacji/przedmiotu by zacząć nawijkę a sam "wykład" nie trwa przesadnie długo(nie dłużej niż ten post... raczej :D). Choć owszem, bywa, że trzymam się zbyt długo jednego tematu. Często zdarza się, że rozmowa zmienia tor a ja po grzecznym odczekaniu chwili w pewnym momencie stwierdzam "A wracając do...". LOL

 

Moja twarz nie jest również pozbawiona emocji. Byłabym dobrą aktorką - potrafię przywołać na twarz dowolny wyraz którego znaczenia się nauczyłam. Wielu uważa moją mimikę za przejaskrawioną ale przynajmniej nie mam pustego wyrazu twarzy. Chyba, że dopadło mnie akurat przeciążenie sensoryczne bądź skupiłam się na czymś w takim stopniu, że zapomniałam o kontrolowaniu mimiki.

 

I nawiązuję kontakt wzrokowy. Patrzenie na rozmówcę to gest mówiący "słucham cię/mówię do ciebie/jesteś w centrum mojej uwagi" a unikanie kontaktu wzrokowego to "wstydzę się" lub "nie interesuje mnie co mówisz/nie słyszę cię". Można też kontaktem wzrokowym pokazać komuś gdzie ma patrzeć, kierując własny wzrok na przedmiot. Wystarczy się wyćwiczyć.

 

Na pierwszy rzut oka podobno uchodzę za wesołą, komunikatywną osobę. Szydło wychodzi z worka dopiero po jakimś czasie, gdy robię się zmęczona grą lub zaczynam czuć się swobodnie w czyimś towarzystwie i pozwalam sobie na niektóre moje dziwactwa.

 

Podobno ta kontrola wyrazu twarzy i gestów jest powodem dla którego stosunek chłopców z ZA do dziewczynek jest tak duży. Dziewczynki lepiej się ukrywają bo większy nacisk stawia się w ich wychowaniu na interakcje społeczne i wyrażanie emocji.

Chłopiec nie widzący nic poza klockami Lego? Super! Zostanie architektem.

Dziewczynka spędzająca całe dnie na budowaniu klocków? Jest nieśmiała. Trzeba jej znaleźć towarzystwo. Sąsiedzi mają dziewczynkę w jej wieku. Niech przyjdzie, pobawią się razem... I kończy się zabawą postaciami Lego w wybudowanym przez Aspergerkę domu dla lalek. Choć jej samej większą frajdę sprawiła sama budowa, chcąc nie chcąc uczy się "poprawnej zabawy" od koleżanki.


  • 4



#6

Kolorowa wiedźma.
  • Postów: 238
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A masz tak że irytuje Cię każda muzyka oprócz tej którą lubisz? Ja tą którą lubię, po chwili już znam na pamięć i słucham na pełnym głośniku :)

I dzięki za uzupełnienie kwestii uczenia się pewnych wzorców zachowań

Też dorobiłam się nie najgorszego talentu aktorskiego :)

No i przy za dużej ilości zmiennych też robię się fajtłapowata :D Dlatego nie cierpię dyskotek, wokół mnie powinien być krąg wolnej przestrzeni o co najmniej metrowej średnicy, a głośna muzyka której nie lubię powodowała migreny w ciągu 5-10 minut.

A dzieciństwo było do bani- bycie pośmiewiskiem dla całej szkoły... I nigdy do końca nie wiedziałam czemu mnie nie lubią. Najpierw się śmiali, myślałam że ich rozbawiłam, a dopiero jak było za późno zaczynałam rozumieć że tak na prawdę śmieją się ze mnie, a nie do mnie.

Do dziś źle się czuję z rówieśnikami, jeśli mam się z kimś dogadać powinien być albo o parę lat starszy albo młodszy.

Póki co nie spotkałam nikogo kto ma aż tak podobny charakter i wspomnienia co ja, miło mi poznać pobratymca :)

 

W dodatku obie lubimy te same kolory, może wszyscy z Aspergerem lubią czerwień i czerń?

Kwestia do sprawdzenia :)


Użytkownik Enetra edytował ten post 15.06.2016 - 23:14

  • 1



#7

Self-Luminous Red.

    Kolor chimeryczny

  • Postów: 90
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli chodzi o ZA to najprawdopodobniej jestem niezdiagnozowanym przypadkiem. W zerówce uważali, że coś jest ze mną „nie tak”, ale matka zamiast zabrać mnie do psychologa, postanowiła przepisać mnie do innej placówki, gdzie nie będą ze mnie robić „psychicznego”.

 

I tak sobie żyłem z łatką „trochę dziwnego kolesia”, aż kiedyś dowiedziałem się o istnieniu ZA i im więcej czytam, czy to czysto naukowych „wyznaczników” posiadania owego zespołu czy też wyznań osób z Aspergerem, jak chociażby powyżej w temacie, to jestem więcej niż święcie przekonany, że zaliczam się do szanownego grona osób z ZA. :P

Podsuwałem też informacje o Zespole rodzinie i znajomym, i nie jestem odosobniony w opinii, że idealnie się wpasowuję w objawy. Każdy kto trochę mnie zna to przyznaje. To tak jakby ktoś miał podejrzenia, że cierpię na inną chorobę wymienioną w temacie i przypisuję sobie objawy, o których czytam. :D

 

Na start: ogromny problem z kontaktem wzrokowym, nawet z osobami, z którymi czuję się dobrze, raczej biedna naturalna mimika (co gorsza, czasem wydaje mi się, że się do kogoś uśmiechnąłem, bo chciałem się uśmiechnąć, a po chwili zdaję sobie sprawę, że kąciki ust mi nawet nie drgnęły, za mało skupienia. :D), potrafię przywoływać wyrazy twarzy, ale muszę się na tym skupić. Nieskładne ruchy wynikające właśnie z ostrożności. Enetra wspomniała o robieniu gwiazdy. Oczywiście nigdy żadnej nie zrobiłem, ale miałem mentalną blokadę też przy wielu innych gimnastycznych zajęciach jak chociażby skok przez skrzynię (nie zaliczyłem. :3), a w podstawówce nawet zwykłego fikołka nie zrobiłem. :D

 

Sarkazmy i ironie raczej łapię, może dlatego, że się wśród nich „wychowałem”, chociaż też nie raz muszę przeanalizować wypowiedź, a jeśli mam zbyt mało danych to prawdopodobieństwo, że nie zrozumiem o co wypowiadającemu się chodziło drastycznie rośnie.

Ostatnio: „podaj mi bluzkę”, chodziło o koszulkę A4 na papierzyska. Dostał t-shirta, peszek. Jak polecenie jest nieprecyzyjne to nie ma zmiłuj, jestem jak maszyna, która robi dokładnie tyle o ile ją poproszono, ni mniej, ni więcej. „Wsyp mi ze dwie-trzy łyżeczki cukru” rodzi mi poważny problem w głowie, oczywiście zrobię to, ale z tyłu głowy przez jakiś czas jeszcze będzie kołatać się „a może jednak trzeba było wsypać trzy?”. Kiedy jest miejsce na domysły i interpretacje robi się nieprzyjemnie. No i drugi rodzaj sytuacji, czyli „zrób A”, a potem „dlaczego nie zrobiłeś B? Kiedy robiłeś A widziałeś przecież, że B jest do zrobienia”, no przykro mi, A to A, A zrobione.

 

Pytania-klucze, tu bym też się mógł pochwalić niezłym dorobkiem, ale chyba wspomnę tylko, że padają często i gęsto.

 

Potrafię się nakręcić na jeden temat, mam dokładnie jak Ana, że nieraz tylko czekam na sposobność by do niego wrócić, czasem nawet po kilku godzinach. I tak jak Ana nie mam jednego, jedynego konkretnego, świętego tematu, te się zmieniają, jednak zawsze dotyczą bardzo wąskiej części jakiejś dziedziny. A tego całego stuffu pokroju dyskotek też oczywiście nie lubię, za mało czasu na bieżące obliczanie rzeczywistości. :D

I jeszcze raz „tak jak Ana”, gdy kogoś lepiej poznam nagle robię się cichszy i małomówny. Nowo poznane osoby mają mnie za gadułę, potem gdy już w czyjejś obecności czuję się bardziej komfortowo zdecydowanie częściej pozwalam sobie na milczenie... a oni myślą, że Edriczek jakiś smutny dzisiaj. ;)

 

Jak pisałem, ja niezdiagnozowany, więc nie chcę tu siebie przedstawiać jako aspergerowca, ale na pewno mogę powiedzieć, że doskonale Was rozumiem. :D


  • 2



#8

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A masz tak że irytuje Cię każda muzyka oprócz tej którą lubisz? Ja tą którą lubię, po chwili już znam na pamięć i słucham na pełnym głośniku :)

I dzięki za uzupełnienie kwestii uczenia się pewnych wzorców zachowań

Też dorobiłam się nie najgorszego talentu aktorskiego :)

No i przy za dużej ilości zmiennych też robię się fajtłapowata :D Dlatego nie cierpię dyskotek, wokół mnie powinien być krąg wolnej przestrzeni o co najmniej metrowej średnicy, a głośna muzyka której nie lubię powodowała migreny w ciągu 5-10 minut.

A dzieciństwo było do bani- bycie pośmiewiskiem dla całej szkoły... I nigdy do końca nie wiedziałam czemu mnie nie lubią. Najpierw się śmiali, myślałam że ich rozbawiłam, a dopiero jak było za późno zaczynałam rozumieć że tak na prawdę śmieją się ze mnie, a nie do mnie.

Do dziś źle się czuję z rówieśnikami, jeśli mam się z kimś dogadać powinien być albo o parę lat starszy albo młodszy.

Póki co nie spotkałam nikogo kto ma aż tak podobny charakter i wspomnienia co ja, miło mi poznać pobratymca :)

 

W dodatku obie lubimy te same kolory, może wszyscy z Aspergerem lubią czerwień i czerń?

Kwestia do sprawdzenia :)

Praktycznie każda piosenka jaką słyszę zostaje nagrana w mojej głowie i jestem w stanie ją sobie odtworzyć, tak jakbym słuchała mp3ki, z tekstem, podkładem dźwiękowym itp(choć bywa, że odtwarza się tylko krótki fragment, nie cały utwór). Mam po tym względem pamięć ejdetyczną. Dlatego zawsze miałam piątki z muzyki - nie musiałam śpiewać z zeszytu. Śpiewałam z głowy, nie gubiąc słów i zachowując linię melodyjną. Śpiewanie z zeszytu wręcz przeszkadzało mi bo dekodowanie tekstu było wolniejsze niż słowa w moim "nagraniu".

Ale nawet ulubionych piosenek nie jestem w stanie słuchać głośno. Nienawidzę gdy coś zagłusza moją "mp3kę"(wewnętrzne odtwarzanie działa nawet gdy słyszę coś pierwszy raz - przewiduję słowo/melodię na ułamek sekundy wprzód, przydatne gdy ktoś coś dyktuje - potrafię odtworzyć sobie z pamięci całe zdanie a nawet napisać następne słowo, wygenerowane na podstawie najczęstszych zwrotów i budowy zdań w danym języku). Poza tym duże natężenie dźwięku sprawia, że zaczynam się bać.

 

Co do kolorów - pytałam na forum wrongplanet i nie wszyscy lubią czarny i czerwony ale spora część ma swoje ulubione kolory (największą popularnością cieszył się czarny oraz zestaw zielono-niebieski). Jest też tzw. "uniform" - osoby z Aspergerem często mają ściśle określony styl ubioru, niektórzy do tego stopnia, że mają kilkanaście identycznych koszulek. Moim "uniformem" jest czerń i czerwień - w mojej szafie nie znajdziesz praktycznie żadnych innych kolorów.

 

Jeśli chodzi o ZA to najprawdopodobniej jestem niezdiagnozowanym przypadkiem. W zerówce uważali, że coś jest ze mną „nie tak”, ale matka zamiast zabrać mnie do psychologa, postanowiła przepisać mnie do innej placówki, gdzie nie będą ze mnie robić „psychicznego”.

 

I tak sobie żyłem z łatką „trochę dziwnego kolesia”, aż kiedyś dowiedziałem się o istnieniu ZA i im więcej czytam, czy to czysto naukowych „wyznaczników” posiadania owego zespołu czy też wyznań osób z Aspergerem, jak chociażby powyżej w temacie, to jestem więcej niż święcie przekonany, że zaliczam się do szanownego grona osób z ZA. :P

Podsuwałem też informacje o Zespole rodzinie i znajomym, i nie jestem odosobniony w opinii, że idealnie się wpasowuję w objawy. Każdy kto trochę mnie zna to przyznaje. To tak jakby ktoś miał podejrzenia, że cierpię na inną chorobę wymienioną w temacie i przypisuję sobie objawy, o których czytam. :D

 

Na start: ogromny problem z kontaktem wzrokowym, nawet z osobami, z którymi czuję się dobrze, raczej biedna naturalna mimika (co gorsza, czasem wydaje mi się, że się do kogoś uśmiechnąłem, bo chciałem się uśmiechnąć, a po chwili zdaję sobie sprawę, że kąciki ust mi nawet nie drgnęły, za mało skupienia. :D), potrafię przywoływać wyrazy twarzy, ale muszę się na tym skupić. Nieskładne ruchy wynikające właśnie z ostrożności. Enetra wspomniała o robieniu gwiazdy. Oczywiście nigdy żadnej nie zrobiłem, ale miałem mentalną blokadę też przy wielu innych gimnastycznych zajęciach jak chociażby skok przez skrzynię (nie zaliczyłem. :3), a w podstawówce nawet zwykłego fikołka nie zrobiłem. :D

 

Sarkazmy i ironie raczej łapię, może dlatego, że się wśród nich „wychowałem”, chociaż też nie raz muszę przeanalizować wypowiedź, a jeśli mam zbyt mało danych to prawdopodobieństwo, że nie zrozumiem o co wypowiadającemu się chodziło drastycznie rośnie.

Ostatnio: „podaj mi bluzkę”, chodziło o koszulkę A4 na papierzyska. Dostał t-shirta, peszek. Jak polecenie jest nieprecyzyjne to nie ma zmiłuj, jestem jak maszyna, która robi dokładnie tyle o ile ją poproszono, ni mniej, ni więcej. „Wsyp mi ze dwie-trzy łyżeczki cukru” rodzi mi poważny problem w głowie, oczywiście zrobię to, ale z tyłu głowy przez jakiś czas jeszcze będzie kołatać się „a może jednak trzeba było wsypać trzy?”. Kiedy jest miejsce na domysły i interpretacje robi się nieprzyjemnie. No i drugi rodzaj sytuacji, czyli „zrób A”, a potem „dlaczego nie zrobiłeś B? Kiedy robiłeś A widziałeś przecież, że B jest do zrobienia”, no przykro mi, A to A, A zrobione.

 

Pytania-klucze, tu bym też się mógł pochwalić niezłym dorobkiem, ale chyba wspomnę tylko, że padają często i gęsto.

 

Potrafię się nakręcić na jeden temat, mam dokładnie jak Ana, że nieraz tylko czekam na sposobność by do niego wrócić, czasem nawet po kilku godzinach. I tak jak Ana nie mam jednego, jedynego konkretnego, świętego tematu, te się zmieniają, jednak zawsze dotyczą bardzo wąskiej części jakiejś dziedziny. A tego całego stuffu pokroju dyskotek też oczywiście nie lubię, za mało czasu na bieżące obliczanie rzeczywistości. :D

I jeszcze raz „tak jak Ana”, gdy kogoś lepiej poznam nagle robię się cichszy i małomówny. Nowo poznane osoby mają mnie za gadułę, potem gdy już w czyjejś obecności czuję się bardziej komfortowo zdecydowanie częściej pozwalam sobie na milczenie... a oni myślą, że Edriczek jakiś smutny dzisiaj. ;)

 

Jak pisałem, ja niezdiagnozowany, więc nie chcę tu siebie przedstawiać jako aspergerowca, ale na pewno mogę powiedzieć, że doskonale Was rozumiem. :D

 

Witam w klubie. U mnie też zaczęło się od samodzielnej diagnozy. Później doszła oficjalna.

 

Ja przez gwiazdę jakoś przebrnęłam, nie była szczególnie ładna i nogi przeleciały bokiem zamiast w jednej linii z ciałem ale wystarczyła by zaliczyć. A skoki przez skrzynię nawet lubiłam - zawsze lubiłam skakać na wszystko i po wszystkim, uwielbiam uczucie nieważkości. Ale stanie na rękach, szczególnie przy drabinkach to była jakaś masakra. O ile na środku sali przeradzało się to w rozjechany fikołek (nie ustałam, ale przynajmniej nic złego nic mi się nie stało) o tyle przy drabinkach leciałam na łeb na szyję bo przełamywałam strach(bo nauczyciel powiedział, ze jak nie stanę na rękach to nie przejdę do następnej klasy mimo, że błagałam go żeby pozwolił mi np. 2x zaliczyć hokeja albo bieganie). I wybijałam się... a ręce odmawiały mi posłuszeństwa.

 

Szczerze powiedziawszy dopiero w wieku nastoletnim wytworzył mi się instynkt samozachowawczy. I teraz przyznam moja nadmierna ostrożność przeszkadza mi w życiu, np. ostatnio zastanawiałam się czy wziąć przepisany przez lekarza antybiotyk bo bałam się możliwych skutków ubocznych. Bo przy niektórych pisało "przerwać leczenie i natychmiast skonsultować się z lekarzem" a ja nie wiedziałam jak w razie czegoś skonsultować się z lekarzem i którym. No i jak długie jest "natychmiast". Przecież się nie teleportuję. Do szpitala z mojego domu jedzie się 20 minut. Godzinę jak trzeba iść na autobus/pociąg. A u lekarzy są kolejki. No i miałam zażyć lek wieczorem - co jeżeli bym dostała niepożądanego objawu w nocy, w czasie snu? Przecież nawet nie zauważę. No i gdzie w nocy znajdę lekarza jak nawet w dzień ciężko ich znaleźć?

Ale koniec końców zażyłam i dostałam jednego z niepożądanych objawów - nadwrażliwości na światło. Ponieważ jednak była tylko trochę silniejsza od tej którą zazwyczaj mam i tak naprawdę była dość interesująca i wcale nie nieprzyjemna (światło nie raziło tylko wydawało mi się, że widzę świat bardziej w HD i z inną ilością klatek na sekundę) - nie zrobiłam nic.

 

W dzieciństwie nie miałam żadnych oporów przed niebezpiecznymi zachowaniami. Np. bawiłam się w otwartym oknie na 3 piętrze, skakałam ze wszystkiego z czego się dało, urządziłam sobie hamak na słupie wysokiego napięcia, wybiłam zęby na własnoręcznie zrobionym wózku, złamałam rękę huśtając się na krześle, w roztopy urządzałam sobie prysznic pod rynną, chodziłam po różnego rodzaju zasiedlonych przez pijaków piwnicach i urządzałam sobie z nimi dyskusje, łapałam przeróżne owady a gdy rodzice próbowali mnie przywołać do porządku uciekałam na oślep przed siebie. Cud, że jeszcze żyję. "Zasady" mnie nie obowiązywały. Jedyną osobą która potrafiła mnie okiełznać była moja babcia - bo cierpliwie tłumaczyła, dlaczego dana zasada istnieje. Byłam subtypem o nazwie "Logic Boy" (czy raczej Girl) http://school.family...vior/56317.html

 

Co do przykładowych nieporozumień - to z "bluzką" brzmi bardzo znajomo, nawet przy "podaj mi koszulkę" podałabym t-shirt. Ja w takich sytuacjach mówię o "folii" i macham dokumentem żeby rozmówca nie miał wątpliwości o co mi chodzi - i chciałabym, żeby inni ludzie komunikowali co chcą równie precyzyjnie. Bo naprawdę - skąd mam wiedzieć czy "koszulka" oznacza t-shirt czy folię do dokumentów?

Osobiście często błędnie interpretuję gdy mama mówi mi żebym wyniosła coś na balkon/taras. Używa tych nazw zamiennie a mamy duży, otoczony balustradą balkon przed domem (na tyle duży że niektórzy mogliby go od biedy nazwać tarasem) i rozległy, otwarty taras za domem, na poziomie gruntu. Od lat próbuję jej wpoić, żeby nazywała je odpowiednio balkon i taras. A wciąż przekręca i skończyło się na tym, że to ja robię się coraz lepsza w odgadywaniu jej logiki (np. gdy do wyniesienia są obierki logiczny jest taras bo z balkonu nie ma dojścia do kompostownika).

Podobnie jest ze "Zrób A.", "Czemu nie zrobiłeś B?"("Obierz ziemniaki", "A wstawić już się nie dało? Tak wszystko trzeba ci mówić?"), skąd mam wiedzieć, że tego też się ode mnie oczekuje?(Co jeżeli wstawiłabym ziemniaki a tata poszedłby z domu i wrócił za 2 godziny? Rozgotowałyby się albo miałby zimne). 

Ale na „Wsyp mi ze dwie-trzy łyżeczki cukru" jest proste rozwiązanie. Wsypać 2,5!


  • 1



#9

Self-Luminous Red.

    Kolor chimeryczny

  • Postów: 90
  • Tematów: 1
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skoro już się tu wypowiedziałem, to pozwolę sobie na dopisanie małego epilogu.

Postanowiłem w końcu poddać się diagnozie, trochę to trwało, głównie przez enefzetowskie oczekiwanie na kolejne wizyty. Aczkolwiek we wtorek, 11 kwietnia, po stu pięciu dniach od otrzymania skierowania do psychologa, otrzymałem opinię psychologiczną.

... pasujący do kryteriów klasyfikacji ICD-10 dla F84.5...

... tendencja do utrzymywania się symptomów i zachowań w wieku dorosłym...

itd. itp.

Jestem zatem od niespełna tygodnia zdiagnozowanym "posiadaczem" Zespołu Aspergera. :)

 


  • 0



#10

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pamięć ejdetyczna

 

 

pamiec-ejdetyczna-622x415.jpg

Źródło grafiki: braintropic.com

 

 

 

Każdy, kto mozolnie wkuwał w szkole daty, a potem po latach stwierdza, że całe bogactwo tej wiedzy gdzieś wyparowało, wielce doceniłby pamięć ejdetyczną.

Ejdetyzm jest umiejętnością przywołania z pamięci wiernego obrazu zdarzenia ze wszystkimi szczegółami. Popularnie nazywany pamięcią fotograficzną, jest naturalną zdolnością, która występuje u kilku procent dzieci w przedziale wiekowym 6-12 lat. Wraz z dojrzewaniem zanika i praktycznie nie uświadczymy jej u osób dorosłych.

Sposób działania pamięci w mózgu nie jest w pełni rozpracowany. Przyjmujemy, że nośnikiem pamięci są połączenia między neuronami, analogicznie jak na twardym dysku stan namagnesowania określonego obszaru.

 

Twarde dyski mają pamięć podręczną, która przyspiesza odczyt informacji. Mózg wyposażony jest w ulotną pamięć krótkoterminową, która ma podobną funkcję. Na twardym dysku ciąg informacji może być rozrzucony po różnych sektorach, w mózgu wspomnienia też przechowywane są w kilku różnych obszarach. Podobieństwa kończą się przy sposobie zapisu, który jest dosłowny w przypadku dysku, a symboliczny w przypadku mózgu.

Choć kiedy mamy do czynienia z pamięcią ejdetyczną, mózg zdaje się przechowywać informacje właśnie w sposób komputerowy, dosłowny. Zapisywane są całe obrazy, które potem można w całości odtworzyć, tak jak je pierwotnie oglądaliśmy. Wydaje się, że wąskim gardłem dla ejdetyzmu w wieku dorosłym nie jest pojemność mózgu jako taka. Jest nią prawdopodobnie szybkość wyszukiwania i zarządzanie tym co przydatne, a co śmieciowe. Dobrą analogią jest zbiór tysięcy zdjęć z aparatów cyfrowych, które każdy z nas gdzieś tam trzyma zapisane. Na przejrzenie wszystkiego, posortowanie, odnalezienie określonych zdjęć mało kto ma czas, trwałoby to dni, może tygodnie. Co innego, gdyby zdjęcia opisane były tagami, typu imiona osób na zdjęciu, nazwa miejscowości czy główne elementy w kadrze – to dałoby się łatwiej i przede wszystkim szybciej ogarnąć.

 

W podobny sposób zdaje się kodować wspomnienia mózg. Jak stenotypistka zapisuje informacje skrótowo, określonym kodem, pomijając pewne mniej istotne składowe, ponieważ przy odczycie można będzie te braki i skróty zrekonstruować, choćby z kontekstu czy innych podobnych wspomnień. Taka kompresja stratna pozwala nam w miarę efektywnie korzystać z naszej pamięci. Zdarza się, że trzeba chwilę pomyśleć i się zastanowić. Bywa że jakaś ścieżka się urwała i nie pamiętamy. W większości wypadków jednak, mimo braku szczegółów, przekłamań w rekonstrukcji pierwotnej informacji radzimy sobie całkiem nieźle.

http://www.tunguska....iec-ejdetyczna/


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych