Skocz do zawartości


Zdjęcie

Człowiek z Taured


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Jest to opowieść o mężczyźnie, który przybył na japońskie lotnisko z kraju zwanego Taured. Wiele osób było zamieszane w to, więc ciężko powiedzieć, że to tylko miejska legenda. Problemem jest tylko kraj pochodzenia tego mężczyzny. Przecież oczywistym jest fakt, że nie ma tego kraju o nazwie Taured, ani dziś ani w czasach gdy to się wydarzyło, czyli w 1954. Jak to zazwyczaj bywa, na koniec tej historii człowiek znika, dzień po przybyciu do Japonii. Co więcej wszystkie jego osobiste dokumenty, takie jak paszport czy prawojazdy również. To powoduje, że ta historia nie ma rozwiązania.

 

1.jpg

fot. domena publiczna

 

Człowiek znikąd.

 

Jest gorący dzień w lipcu 1954. Na międzynarodowym lotnisku Haneda pojawia się dziwny człowiek. Został opisany jako typ kaukaski, brodaty. Język którym się posługuje to język francuski. Ma to być jego rodzimy język. Potrafi też porozumieć się po japońsku i również w kilku innych językach.

 

Kolejność zdarzeń różni się w zależności czyją historię spotkamy. W jednej z wersji, ten człowiek podał paszport urzędnikowi gdy ten zauważył, coś dziwnego paszport posiadał dziwne stemple. Urzędnik zawiadomił urząd imigracyjny. Paszport wyglądał autentycznie, ale został wydany w Taured. Urzędnicy postanowili przesłuchać przybysza. W innej wersji to przybysz informuje urzędnika, że przybył z Taured. Gdy ten nie chce mu uwierzyć mężczyzna pokazuje mu paszport.

 

Na przesłuchaniu mężczyzna próbuje przekonać urzędników imigracyjnych, że Taured istnieje. Według podróżnika Taured znajduje się między Francją i Hiszpanią i istnieje od 1000 lat. Gdy pokazano mapę, mężczyzna wskazał na obszar Księstwa Andory i był zdziwiony, dlaczego jego kraj na mapie ma nazwę Andora. Obie strony nie poddawały się i spór trwał w najlepsze.

 

Zniknięcie

 

Ostatecznie, mężczyznę zatrzymano jako podejrzanego do wyjaśnienia tej sprawy. Umieszczono go w pobliskim hotelu i aby upewnić się, że nie ucieknie przed drzwiami pozostawiono dwóch funkcjonariuszy. Następnego ranka, kiedy funkcjonariusze weszli do pokoju zdali sobie sprawę, że mężczyzna zniknął. Nie znaleziono żadnych śladów świadczących o ucieczce.

 

Jednym z najbardziej znaczących wyjaśnień dla tego przypadku jest to że człowiek z Taured przybył z jakiegoś równoległego wymiaru. Sugeruje się, że w oparciu o wyjaśnienia tego człowieka możemy przypuszczać, że istnieje w innym wymiarze inna Ziemia na której ten kraj istnieje. Inną propozycją jest wyjaśnienie, że człowiek był podróżnikiem w czasie i przybył do nas z przyszłości. Jednak tą teorię dużo trudniej udowodnić niż teorię międzywymiarową.

 

Pewnym jest też fakt, że incydent miał miejsce. Pewnie przez tyle lat obrósł w różne inne dopowiedziane historie, ale od ponad 60 lat historia istnieje i pozostaje zagadką.

 

http://www.paranorma...lowiek-z-taured


  • 7



#2

Geiusz.
  • Postów: 7
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A w ogóle istniało takie coś jak Taured? Gdzieś na ziemi? (Lub istniało?). A z hotelu mógł zrobić linę z prześcieradła i uciec. (po czym to prześcieradło "zakosił"). Ale to moje subiektywne zdanie.


  • 0

#3

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Możliwe wyjaśnienie - facet miał podrobiony paszport ale źle podrobiony. Gdy rzecz się wydała, postanowił pójść w zaparte i udawać że jest z mało znanego kraju. W związku z tym celnicy nie mogli od razu go aresztować ze posługiwanie się fałszywymi dokumentami, zanim się nie upewnili czy przypadkiem czegoś nie wiedzą. W nocy w hotelu przekupił jednego ze strażników (bo pewnie nie pilnowali oboje ciągle tylko po jednym na zmianę), zabrał swoje rzeczy, strażnik zamknął po nim. I tak powstała tajemnica.


  • 1



#4

GBZP.

    Chrześcijanin

  • Postów: 144
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Aż tak źle paszportów nie podrabia chyba nikt, żeby wpisać złą nazwę kraju. Chyba, że zrobił to specjalnie,licząc, że uznają go za wariata i pozwolą mu zostać w kraju albo coś...


Użytkownik GBZP edytował ten post 03.05.2016 - 17:26

  • 0

#5

Jequon.
  • Postów: 116
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

.
  ...Inną propozycją jest wyjaśnienie, że człowiek był podróżnikiem w czasie i przybył do nas z przyszłości. Jednak tą teorię dużo trudniej udowodnić niż teorię międzywymiarową.


Nie wiem, czy to tłumaczenie, czy własny pomysł, ale ciekawe jak można udowodnić teorię międzywymiarową.

Coś dziwny ten inny wymiar, wszystko tak jak u nas tylko jeden kraj nazywa się inaczej. Do tego tak mały kraj, że nawet większość europejczyków nie ma pojęcia gdzie on się znajduje, a co jeszcze ciekawsze ten turysta mówi po japońsku. Ciekawe ilu mieszkańców Andory mówi po japońsku.

Wytłumaczeń bardziej realnych jest dużo. Od wewnętrznych kontroli celników, czyli podstawionej osoby z dziwnym paszportem i historyjką, żeby sprawdzić jak celnicy zareagują, po kogoś kto zna procedury i całą sprawę przygotował, wraz z ucieczką z hotelu. Tak jak ktoś wspomniał z podrobionym paszportem trafiłby pewnie do aresztu, a z takim dziwnym trzymali go w hotelu, z którego łatwo uciec.

Wiem, że to było 60 lat temu, ale dziwne, że nikt nie sprawdził skąd przyleciał, czy był na liście pasażerów, nawet nie ma wzmianki czy mial wizę, lub chociaż pieczątkę w paszporcie taką jak pozostali pasażerowie z jego samolotu...
Niestety to tylko legenda miejska.
  • 0



#6

Redie.
  • Postów: 41
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Może to Dynamo tamtych czasów, o, oszukanie kogoś i wieczna zagadka, co się wtedy stało? :P
  • 0

#7

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Właśnie wstałem, (20/07/2018) gdyż nie mogę chyba mówić, że się tylko obudziłem. Noc była jednym słowem męcząca - wydawało mi się bowiem że sobie wspominam gdy ponad 5 lat temu jeździłem z pasierbicą do szpitala do swej żony (ok 80 km. dziennie w jedną stronę) I kiedy tak wspominałem (zdawało mi się, że wspominam), raptem zjawił się w samochodzie jeszcze ktoś a jakiś  inny osobnik podchodząc kiedy podjechaliśmy na stację benzynową, która zrobiła się czymś w rodzaju zjazdu z autostrady podszedł i zastrzelił pasażera z pistoletu z tłumikiem.  Walcząc z napastnikiem usiadłem na łóżku i okazało się, że był to jednak sen (sen nie sen). Całą noc męczyły mnie kolejne zamachy i inne pierdoły i choć starałem się zasypiając myśleć o czymś innym zawsze wracała kwestia mafii narkotykowej, urodzin pasierbicy i kolejni zamachowcy, policja czy przesiedlenie się na Florydę i do Nowego Meksyku? Rzadko pamiętam sny, a tu jeszcze kot mnie budził kilka razy, zaś kiedy już go wtuliłem aby mi nie przeszkadzał spać i zasnął, ale śniło mi się, że daje jemu jego ulubione jedzenie, ten tak jakby śnił wraz ze mną ten sam sen wbił swe pazury w mą rękę znów w taki sposób mnie budząc. Horror- ale musiałem to gdzieś napisać aby o tym wszystkim nie zapomnieć. Jest to więc to co napisałem zaraz po przebudzeniu aby tego wszystkiego nie zapomnieć czy aby w inny sposób utrwalić to co zdarzyło się w nocy z czwartku na piątek. Chodzi o to, iż jak sądzę owe sny tak do końca nie były snami i gdyby nie były miejscami tak dramatycznymi i zbyt innymi od miejsca czy czasu w którym teraz żyję to czasem mogły by tak jak przy okazji każdej innej formy medytacji, czy jakiegoś stanu na pograniczu pewnych rzeczywistości doprowadzić do rzeczywistych zmian i czasem mógłbym nie zdając sobie nawet o tym sprawy obudzić się w całkiem odrębnej rzeczywistości alternatywnej. Przy okazji tego zdarzenia było jednak zbyt wiele dramatycznych zmiennych aby z jednej strony mogło to zaistnieć, z innej zaś jakby zaistniało zapewne musiało by mieć też swe różnorodne reperkusje. W taki właśnie sposób tworzą się sytuacje, które oficjalna nauka kwalifikuje jako tzw. amnezje czy choroby psychiczne. Znam kobietę, która dopiero po ciężkiej kuracji zaakceptowała w końcu to, że jej dzieci i znajomi po przebudzeniu jakiś rok temu nie zostali "zamienieni" gdyż w nich wszystkich tak zresztą jak i w miejscu gdzie teraz żyła wyczuwała jakąś inność czy nieznaną jej odmienność. Ludzie od zawsze  opowiadają o podobnych zmianach, które moim zdaniem wynikają właśnie z podobnych sytuacji oraz naszych wojaży do świata alternatywnego. Ja wiem o tym z powodu częstego tam przebywania szczególnie w dzieciństwie, czasem w młodości i obecnie od czasu kiedy dla uśmierzenia bólu zacząłem zażywać mocne środki i substancje. Są to więc "wędrówki" do naszych odpowiedników personalnych światów alternatywnych, gdzie tak wszyscy ludzie jak z różnym natężeniem wszystkie istoty takie miejsca odwiedzamy czasem nawet wielokrotnie nie tylko w czasie życia ale niekiedy nawet w trakcie dnia. Większość ludzi jednak nie dokonuje tam wielkich zmian ani zamian ze swymi alter ego w tamtych rzeczywistościach, które czasem mogą być jedynie inne od tego świata w którym są oni obecnie o pozycje przysłowiowych atomów. Ja wchodziłem w te rzeczywistości często pod wpływem psychotropów marihuana, morfina, ayachuasca itp. Wiem co zaraz usłyszę, ale nie jest to narkotykowe delirium, narkotyki są jedynie przyśpieszaczami i działają jednakowo jaki wpływ może mieć np. sama głęboka medytacja, odurzenie np alkoholem, omdlenie, śmierć kliniczna, stres, zauroczenie nawet to miłosne, euforia, choroba w tym tzw. psychiczna i wiele wiele różnych stanów. Lecz tak eksperymentując na sobie zauważyłem, że przy pozytywnych założonych zmianach (chęć pozbycia się bólu czy części fizycznych symptomów choroby) następują też pewne nieoczekiwane, nieprzewidziane i niekiedy drastyczne w swym wydźwięku zmiany w życiu - takie coś za coś. Należy wiec przy takich medytacyjnych podróżach ustalić z samym sobą jak daleko i w jakim celu się tam wybieramy. Ja np. dzięki też między innymi temu, że tak robiłem zmieniłem na tyle otaczającą mnie rzeczywistość, że mając kilkanaście lat temu zdiagnozowaną śmiertelną chorobę krwi, kiedy to jakieś12 czy 13 lat temu w szpitalu lekarz prognozował mi jedynie tylko 2 lata życia, a ja żyje jednak na kredyt te naście lat dłużej niż chcieli tego owi "lekarze" i  tylko gdy czasem spotykam moją starą lekarz hematolog ona ze zdziwieniem w głosie pyta "To pan jeszcze żyje?"


Użytkownik Erik edytował ten post 20.07.2018 - 16:26

  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych