Ech, no dobra, nie mogę się powstrzymać...
Wprowadzenie prawa do posiadania broni, przy założeniu że większość ludzi z niego skorzysta, a tak by się stało, nie spowoduje niczego więcej jak wyrównania szans praworządnych obywateli z przestępcami (którzy jak się postarają to i tak broń zdobędą, czy ona jest legalna czy nie, przestępczy z założenia gwiżdżą na prawo) z jednej strony i z policją z drugiej. Nie powstaną żadne nowe dysproporcje siły wśród obywateli, bo gdzie tu dysproporcja kiedy zarówno jeden jak i drugi ma broń. Oczywiście obydwaj mogą siebie nawzajem zastrzelić, a w chwili obecnej obydwaj mogliby się dźgnąć nożami albo pobić na pięści, bo przecież każdy ma nóż czy pięści. Prawo do broni jedynie wprowadza ewentualną konfrontację na nieco wyższy poziom i nie tylko nie tworzy nowych dysproporcji, ale wyrównuje obecne, bo wciąż napakowany osiłek ma większe szanse w starciu z niskim i lekko zbudowanym mężczyzną, a jak dasz im obydwu broń to siła traci decydujące znaczenie. Wyrównanie szans obywateli z policjantami z kolei ma tutaj charakter symboliczny raczej, bo nikt przy zdrowym zmyśle nie będzie strzelał do policji, sprowadzą lepiej uzbrojone posiłki i będzie po nim. Ale może wyegzekwuje to u policjantów większy szacunek do obywateli z jednej strony, a z drugiej zwyczajnie oddali nas przynajmniej o krok od systemu totalitarnego w którym obywatel jest pozbawiony wszelkich środków do obrony, czy to przed przestępcami czy przed państwowym aparatem ucisku. (narodowi socjaliści, komuniści, faszyści, wszyscy byli gorącymi orędownikami zakazu posiadania broni)
Oczywiście przywrócenie prawa do posiadania broni musi iść w parze z przywróceniem kary śmierci i to za każde umyślnie spowodowane nieuzasadnione zabójstwo. Dopiero wtedy nabiera to sensu, bo napakowany osiłek z bronią wciąż mógłby niskiemu i lekko zbudowanemu mężczyźnie strzelić w plecy, zabrać portfel i zwiać, uciekając jak długo się da, a potem trafiając do więzienia na 25 lat, gdzie sobie dołączy do jakiegoś gangu, jeszcze bardziej się zdemoralizuje i będzie dalej rozrabiał bawiąc się dobrze i robiąc to co lubi. Wątpię czy byłby do tego taki skory gdyby miał świadomość, że zabijając niewinnego człowieka sam już skazuje się na śmierć i jak tylko go złapią to wędruje na stryczek. Żadna zabawa. Z jednej strony kara główna ma mieć taki właśnie wymiar odstraszający, a z drugiej ma na celu po prostu oddanie sprawiedliwości - prawo do życia to prawo człowieka, ale mówienie że prawa człowieka są niezbywalne to jakaś bzdura, bo skoro każdy może drugiego niewinnego człowieka umyślnie pozbawić życia pozbawiając go tego prawa, to sam również automatycznie musi tracić do niego prawo w takiej sytuacji. W takiej sytuacji teoria o nastolatku który zastrzeliłby nauczyciela, bo mu postawił złą ocenę jest bzdurna, bo ten nastolatek albo musiałby być kompletnie niezrównoważony umysłowo (a w takim przypadku, jeśli zostałoby to stwierdzone, nie mógłby posiadać broni) albo być jakimś rekrutem organizacji terrorystycznej, w każdym razie musiałby nie bać się śmierci. Oczywiście należy do tego wszystkiego dodać, że sąd mógłby skazywać na karę śmierci tylko w sprawach nie pozostawiających najmniejszych wątpliwości, kiedy niezbite dowody wskazują na winę mordercy. Przy najmniejszej wątpliwości kara główna powinna być zamieniana na dożywocie, żeby uniknąć omyłkowego skazywania niewinnych ludzi przy małej ilości materiału dowodowego lub w sytuacji kiedy np. daną osobę ktoś chciał w morderstwo wrobić. Uprzedzając kontrargumenty - tak, wciąż zapewne zdarzałby się raz na 10000 przypadek omyłkowego skazanaia na karę śmierci niewinnej osoby. Tylko, że kara śmierci, biorąc pod uwagę jej odstraszający wymiar, ratowałaby życie setkom lub nawet tysiącom niedoszłym ofiarom morderstw. Jeśli dla kogoś śmierć kilku niewinnych jest równa lub gorsza od śmierci kilkuset niewinnych, to musi mieć jakiś problem ze sobą.
Tak więc społeczeństwo świadome tego, że za umyślne odebranie życia niewinnemu człowiekowi (w sytuacji innej niż obrona własna lub drugiego człowieka) grozi śmierć, byłoby bardzo wstrzemięźliwe w używaniu broni. I proszę mi tu nie przyrównywać człowieka do jakiegoś zwierzęcia kierującego się tylko naturalnymi instynktami i wspomnianą "skłonnością do agresji", którego opiekuńcze państwo musi prowadzić za rączkę i zabierać groźne zabawki żeby sobie biedactwo krzywdy nie zrobiło, bo to jest idiotyczne. Człowiek ma swój rozum, sam sobie ze swoim życiem poradzi i zaadaptuje się szybko do każdych warunków, społeczeństwo szybko by się do powszechności broni przyzwyczaiło przyswajając odpowiednie zwyczaje. A to, że naturalnie do wypadków z bronią czy strzelanin będzie czasem dochodzić jest takim samym powodem do odbierania społeczeństwu broni, jak wypadki drogowe są powodem do zdelegalizowania samochodów. Jedno i drugie jest potrzebne - samochody do transportu, broń do samoobrony. Tego argumentu Panie nie przebijesz, choćbyś nie wiem jak próbował i to tyle ode mnie.
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 30.04.2016 - 11:53