przypomniało mi się pewne zdarzenie z 14 marca tego roku w sąsiednim bloku ktoś buszował po dachu około godziny 22 ale przecież nikt po dachu o tej porze nie chodził raz że zimno dwa ciemno sąsiedzi zaniepokojeni tym prawdzili co jest grane po dostawieniu drabiny i otwarciu włazu jeden z sąsiadów wszedł na góre ale niczego nie było ani nikogo więc zszedł na dół i zamknął właz ale popytał sąsiadów z sąsiednich kaltek schodowych którzy także słyszeli dziwne odgłosy szurania po betonie. po paru dniach zepsuła się winda mianowicie zaklinowała się między piętrami ale pusta. wezwany pan "dźwigowy" abo potocznie zwany "widziarz" dokonał zjazd awaryjny windy na sam dół szybu windowego i to był strzał w dziesiątkę bo kiedy schodził po drabince do tego szybu windowego na dach windy znalazł kilka butelek z wodą chrupki oraz niedokończoną konserwe rybną w windzie zepsuły się drzwi dlatego sie zacięła.widziarz ją obstukał coś rozkręcał i poprawiał wkońcu winde uruchomił . ale wieczorem znowu się zaczęło. szuranie , "wytłumione" kroki i tupnięcia i tak przez godzinę potem ucichło a następnego dnia nad ranem dozorca budynku przegonił trzy zakapturzone ubrane na czarno osoby które uciekały z piwnicy . dość szybko powiązano fakty okazało się że przez tunel odwadniający szyb windy oni się dostali do szybu windy a po szczebelkach w ścianie wspieli się na górę do szybu wentylacyjnego tam znaleziono więcej "jedzenia" ale na szczęście żadnych strzykawek czy butelek po piwie. czy to mogli być emo czy jacyś "sataniści" choć żadnych malowideł pentagramów nie znaleziono