Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ałmas - śnieżny człowiek z Rosji

ałmas almas śnieżny rosji człowiek

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kazuhaki.
  • Postów: 589
  • Tematów: 176
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 6
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Wszystkich tych, którzy myślą, że opowieści o Śnieżnych ludziach to kalka amerykańskich historyjek z dreszczykiem o skautach i traperach, których po lasach ganiały małpoludy czeka rozczarowanie. Rosyjskie spotkania z tymi istotami są nie tylko pełne dramatyzmu, ale obejmują również przypadki, kiedy nagminnie unikający ludzkiego towarzystwa ałmasi zostawali pojmani lub zabici.

 

4ad533e7320dc0e02b263ec5d962e21e.jpg

 

Mało kto wie, że w Rosji prężnie rozwija się kontrowersyjna i wciąż nieoficjalna dziedzina nauki - hominologia, która skupia się na poszukiwaniu dowodów na istnienie legendarnych Śnieżnych ludzi i pokrewnych im "reliktowych hominidów". Jej przedstawiciele wierzą, że w wielu regionach Rosji (i świata) żyją wciąż nieznani nauce i potencjalnie niebezpieczni kuzyni Homo sapiens…

 

Kim w ogóle są Śnieżni ludzie? Relacje wskazują, że to rodzaj stopnia pośredniego między małpami człekokształtnymi a ludźmi; istoty łączące cechy ludzkie i zwierzęce, które charakteryzuje muskularna budowa i silne owłosienie ciała, spryt oraz niechęć do kontaktu z człowiekiem. Niektórzy utrzymują, że to stworzenia nieokiełznane, oprócz nadludzkiej siły dysponujące także "szóstym zmysłem" pozwalającym im wpływać na ludzką psychikę.

 

Zagadkowe "małpoludy" widuje się w wielu regionach Rosji: od najbardziej zaludnionych obwodów moskiewskiego i leningradzkiego (którego nazwy nadal nie zmieniono) przez większość rejonów górskich, takich jak Pamir, Ałtaj, Ural, Kaukaz, a także w Karelii, regionach kirowskim i permskim oraz najgłośniejszym ostatnio obwodzie kemerowskim leżącym w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym.

 

W końcu 2011 r. media donosiły o ekspedycji specjalistów do Górskiej Szorii - dziewiczej krainy na południu obwodu kemerowskiego, gdzie od wielu lat miejscowi natykają się na zagadkowych Śnieżnych ludzi. W wyprawie wzięło udział międzynarodowe grono specjalistów od hominidów, w tym amerykańscy poszukiwacze "Wielkiej Stopy" i "Sasquatcha" (odpowiedników "małpoluda" z Kanady i USA). Główny cel stanowić miała Jaskinia Azaska - prawdopodobne siedlisko tych istot, w której odkryto ich ślady oraz włosy.

 

Jak Rosjanie szukali Yeti

 

Rosjanie podkreślają, że określenie "Śnieżny człowiek" ma charakter umowny, bowiem spotkać go można nie tylko w miejscach o surowym klimacie. W krajach byłego ZSRR stworzenie to znane jest też jako: ałmas lub ałmys (na obszarze Azji Centralnej), gulbijawan, leszy, leśny, kaduk, ksy-gyik czy menk. Najstarsze opisy "dzikich ludzi" żyjących w Rosji spotkać można w źródłach XVI-wiecznych, choć inni wskazują na dość niejasne przekazy średniowieczne. Jedna z pierwszych współczesnych relacji na ich temat pochodzi z zapisków słynnego rosyjskiego przyrodnika i podróżnika, Nikołaja Przewalskiego (1839-1888).

 

W ostatnich latach caratu gromadzeniem informacji o zagadkowych włochatych istotach zamieszkujących niedostępne rejony Imperium Rosyjskiego zajął się zoolog Wit Chachłow, który określał ałmasa "azjatyckim dzikim człowiekiem" lub "praczłowiekiem". Chachłow jako pierwszy organizował ekspedycje mające na celu zbadanie tych istot. Twierdzi się, że podczas jednej z nich udało się nawet pojmać Śnieżnego człowieka, którego przewieziono potem do domu uczonego w Zajsan - mieście leżącym dziś na obszarze Kazachstanu, skąd okaz miał być przetransportowany do Moskwy. Niestety, przeszkodziła w tym rewolucyjna zawierucha i nie wiadomo, co stało się z ciałem.

 

ZOBACZ:

 

Badania nad Śnieżnym człowiekiem wznowiono dopiero po drugiej wojnie światowej. Na początku lat 50. dr Borys Porszniew podjął na ten temat polemikę z archeologami i antropologami. Dzięki jego wysiłkom w 1958 r. udało się zorganizować przyrodniczą wyprawę do Pamiru, której celem było poszukiwanie nieznanego gatunku ssaka naczelnego mogącego zamieszkiwać Kraj Rad. W wyprawie "na troglodytę", która próbowała znaleźć go przy pomocy śmigłowców i psów tropiących udział wziął m.in. radziecki noblista Igor Tamm i wielu innych specjalistów. Niestety, przez kilka miesięcy "dziki człowiek" skutecznie umykał uczonym.

 

Fiasko wyprawy ożywiło dyskusje między zwolennikami a przeciwnikami istnienia Śnieżnych ludzi, których sceptycy poczytywali za zabobon i relikt "wieków ciemnoty". Porszniew uważał jednak, że stworzenia te stanowią jak najbardziej realną część świata przyrody - przedstawicieli nielicznej bocznej linii hominidów, u których nie wykształciła się artykułowana mowa ani kultura materialna. Uczony określał te istoty mianem "reliktowych hominoidów" uznając, że właściwie nie mają nic wspólnego z ludźmi. Ekspedycja z lat 50. okazała się także ostatnią o tak wielkiej skali; przez kolejne dziesięciolecia pogoń za ałmasami kontynuowały osoby prywatne, koszt badań pokrywając w większości z własnej kieszeni. Obecnie do najsłynniejszych rosyjskich hominologów należą m.in. Igor Burcew i Walentin Sapunow, którego książka ukazała się w Polsce kilka lat temu.

 

Bardzo bliskie spotkania

 

Wszystkich tych, którzy myślą, że opowieści o Śnieżnych ludziach to kalka amerykańskich historyjek z dreszczykiem o skautach i traperach, których po lasach ganiały małpoludy, czeka rozczarowanie. Rosyjskie spotkania z tymi istotami są nie tylko pełne dramatyzmu, ale obejmują również przypadki, kiedy nagminnie unikający ludzkiego towarzystwa ałmasi zostawali pojmani lub zabici.

 

W 1925 r. Iwan Topilski ścigał dywersantów na obszarze Pamiru. Pewnego dnia doniesiono mu, że podczas jednego z incydentów zastrzelono omyłkowo "owłosionego człowieka". Już jako generał w stanie spoczynku Topilski relacjonował: "Wiedziałem, że w Pamirze nie ma małp. Tamte zwłoki były nawet podobne do ludzkich. Szarpaliśmy go za sierść, aby upewnić się, czy nie jest to człowiek w kostiumie, ale przekonaliśmy się, że to prawdziwe owłosienie." Czerwonoarmista wspominał, że osobnik był sędziwym samcem o burej, siwiejącej sierści pokrywającej całe ciało. Istota leżała z otwartymi "prawie ludzkimi" oczyma, nad którymi górowały grube wały nadoczodołowe. Natura zastrzelonego zwierzęcia bardzo intrygowała Topilskiego, jednak nie mógł zabrać ciała ze sobą i rozkazał je zakopać.

 

Do najbardziej znanych przypadków należy także incydent z udziałem ppłk Karapetiana - wojskowego lekarza, który pod koniec 1941 r. stacjonował w Dagestanie. Wiele lat później opowiadał o tym, jak pewnego dnia poproszono go o oględziny dość dziwnie wyglądającego "dywersanta" schwytanego przez żandarmerię: "Przed nami stał nagi i bosy człowiek płci męskiej, […] ale na piersi, plecach i ramionach ciało miał porośnięte puszystymi włosami ciemnobrązowej barwy. Przypominała ona niedźwiedzią sierść i miała 2-3 cm długości. […] Dłonie i stopy nie były pokryte włosami, za to na reszcie ciała były one długie; częściowo zakrywały również czoło. W dotyku były bardzo twarde. Brody i wąsów nie miał, tylko coś w rodzaju krótkich i drobnych włosków wokół ust. Jego wzrost oscylował wokół 180 cm, budowa ciała była silna, waga znaczna. […] Twarz miał ciemną, lecz ludzką, brwi gęste, a pod nimi głęboko osadzone oczy" - relacjonował. Niestety, dziwny i, jak się okazało, zawszony jeniec odmawiał jedzenia i współpracy, w rezultacie czego jego dalsze losy pozostają nieznane.

 

Po wojnie aktywność Śnieżnego człowieka nie ustawała. Relacje napływały z różnych, często odległych od siebie miejsc i pochodziły od osób reprezentujących całe spektrum radzieckiego społeczeństwa. Jedna z najciekawszych serii spotkań z małpoludem miała miejsce w 1989 r., a świat dowiedział się o niej z listu do miesięcznika "Smiena", w którym donoszono o wielkiej istocie terroryzującej jednostkę wojskową na Przesmyku Karelskim. Relacje mówiły, iż ogromne, dwunożne stworzenie o jasnoszarym futrze często zapędzało się pod okna wojskowych zabudowań doprowadzając do paniki nawet wybitnie twardych żołnierzy. Na miejsce pojechali wkrótce eksperci od hominidów, jednak nie udało im się załapać na spotkanie oko w oko z "Wielkim białym człowiekiem" (jak nazwali istotę żołnierze), który pozostawił po sobie liczne ślady. Co ciekawe, wielu świadków podkreślało, że "podświadomie" wyczuwali bliskość stwora, a po spotkaniu z nim zapadali często na febrę i silny ból głowy. Miał to być kolejny dowód świadczący o jego umiejętności mentalnego wpływu na człowieka.

 

Zdolność ałmasów do wpływania na ludzką psychikę od lat stanowi przedmiot kontrowersji i spekulacji. Wielu ludzi, którzy mieli okazję spotkać się z nimi oko w oko podkreślało, że stworzenia te nie tylko znikają tak szybko, że patrzącemu zdaje się, iż rozpływają się w powietrzu, ale potrafią także jednym spojrzeniem wywołać u człowieka atak śmiertelnej paniki i rodzaj stuporu. Eksperci twierdzą, że jest to rodzaj mechanizmu obronnego i jedna z wielu umiejętności, która pozwoliła Śnieżnemu człowiekowi stać się mistrzem przetrwania.

 

Uwaga, ałmas!

 

Śnieżni ludzie są dobrze znani wielu ludom zamieszkującym obszar Federacji Rosyjskiej, choć nie u wszystkich cieszą się dobrą opinią. Szamani Mansów z zachodniej Syberii upatrują w nich dobrych duchów przyrody, podczas gdy u innych nacji wyznających islam i buddyzm, ałmasy uznawane są za demony, z którymi spotkanie zwiastuje nieszczęścia.

 

Jeden z najbardziej znanych, nieprzyjemnych incydentów z udziałem dzikiego człowieka przydarzył się pisarzowi Iwanowi Turgieniewowi (1818-1883), który został zaatakowany przez "potwora" w czasie polowania na Polesiu, o czym opowiedział potem swym francuskim przyjaciołom. Turgieniew, którego zmorzyło tropienie zwierzyny, postanowił wejść do płynącego przez las strumyka, pozostawiwszy na brzegu ubranie i strzelbę. Kiedy pławił się w wodzie, poczuł na sobie dotyk, a odwróciwszy się ujrzał szkaradną postać - ni to kobietę, ni to małpę, która wydawała z siebie dziwne piski. Pisarz wydostał się na brzeg i zaczął uciekać. Szczęśliwie natrafił na pastuszka, który batem odegnał potwora, z którym już wcześniej się spotykał.

 

Najbardziej znana legenda o groźnym obliczu ałmasa pochodzi z Kirgistanu i opowiada o pasterzu Omusze, który, aby chronić rodzinę, zranił jedno z tych stworzeń. Przez długi czas pasterz nie zwracał uwagi na utyskiwania żony, która twierdziła, iż wiele razy wokół obozowiska widywała przeraźliwego stwora i za wszelką cenę chciała opuścić ich ówczesne miejsce pobytu. Kiedy wreszcie monstrum zaatakowało namiot pozostawiając kobietę w stanie głębokiego wstrząsu, Omusze postanowił działać i wytropiwszy je, strzelił do niego zadając mu rany. To tylko rozjuszyło ałmasa, który następnego dnia zabił rocznego syna pasterza, a niebawem też jego żonę. Owładnięty rządzą zemsty Omusze błąkał się po okolicy i porzuciwszy swe owce, szukał zemsty na Śnieżnych ludziach, którzy jednak jakby zapadli się pod ziemię…

 

Choć to tylko legenda, istnieje wiele innych doniesień mówiących, iż "małpoludy" dawały jawny wyraz swemu niezadowoleniu, gdy ludzie naruszali granice ich terytorium. Coś takiego przydarzyło się uczestniczce "hominologicznej" ekspedycji do Tadżykistanu z 1987 r., L. Rudenko. Jej szykujący się do snu koledzy zauważyli, że za siedzącą przy ognisku kobietą czai się cień postaci, która na przemian wstaje i przykuca. Sekundę później wszyscy zerwali się na równe nogi słysząc krzyk Rudenko i ciężkie stąpanie uciekającego napastnika. Wielkie dwunożne stworzenie uderzyło kobietę konarem w głowę i próbowało pochwycić, jednak spłoszone uciekło. Ofiara była w tak ciężkim szoku, iż następnego dnia przewieziono ją do Duszanbe.

 

Gdzie dowody?

 

Zagadka śnieżnych ludzi doczekała się wielu mniej lub bardziej trafnych prób rozwikłania. Sceptycy uznają, że to nic więcej, jak przesadna interpretacja legend: ślady "małpoludów" rzeczywiście obecne są w folklorze wielu azjatyckich ludów. Nie chodzi tu bynajmniej jedynie o kraje WNP, ale także Iran, Chiny, Indie, Indonezję oraz Nepal czy Bhutan, gdzie mieszkać ma najbardziej znany krewny rosyjskiego "dzikiego człowieka", Yeti. Hominolodzy nie składają jednak broni argumentując, że w świetle licznych dowodów, ekspedycji i doniesień istnieją realne szanse na to, że w Rosji egzystuje nieznany nauce, nieliczny, migrujący i unikający ludzi gatunek naczelnych.

 

Istnieje też pewien problem z interpretacją, jako że wielu rosyjskich ekspertów uznaje ałmasa za gatunek człowieka - ewolucyjnego rywala Homo sapiens, który mistrzowsko dopasował się do warunków życia w naturze. Dawniej uważano nawet, że Śnieżni ludzie to potomkowie neandertalczyków lub zdziczałych ludzi, w co dziś już nikt nie wierzy. Nauka nie zaakceptuje jednak istnienia małpoludów, dopóki nie trafi się jej żywy lub martwy osobnik. Relacje świadków, odciski stóp, próbki odchodów i sierści czy nawet znajdowane okazjonalne legowiska lub prymitywne "szałasy" plecione rzekomo przez Śnieżnych ludzi, nie wystarczają, aby mówić o nowym gatunku. Gdyby jednak rzeczywiście potwierdzono ich istnienie, nauki biologiczne czekałaby prawdziwa rewolucja.

 

Dlaczego więc, mimo mnogości relacji, a nawet fizycznych śladów, Śnieżny człowiek tkwi nadal w gronie istot legendarnych? Hominolodzy argumentują, że w Rosji - największym państwie świata, niełatwo i nie tanio znaleźć kogoś, kto jest na tyle inteligentny, że permanentnie unika ludzi i posługuje się przy tym "szóstym zmysłem". Ekspedycje, które zorganizowano do tej pory to jedynie kropla w morzu eksperckich potrzeb. Mając dodatkowo na uwadze brak oficjalnego zainteresowania ze strony "mainstreamowej" nauki, badacze stwierdzają: nie znajdzie się kogoś, kogo się nie szuka…

 

źródło


  • 7



#2

pawaw1.
  • Postów: 604
  • Tematów: 29
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zawsze lubiłem czytać o tych śnieżnych "potworkach" . Mimo wszystko ciężko wyrobić sobie opinie czy to prawda czy mity, ale jednak doniesienia zmuszają do zastanowienia się nad tematem. 

Polecam jeszcze te tematy:
http://www.paranorma...gniwo-ewolucji/
http://www.paranorma...-o-wzroku-yeti/


  • 1



#3

SirCool.
  • Postów: 15
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dopóki nie znajdzie się twardy dowód na istnienie różnych yeti, dopóty ludzie będą wątpić. Powiedzmy sobie szczerze, obecne dowody to żadne dowody, odciski stóp, odchody, szałasy, to wszystko da się sfabrykować. Dziwnym trafem jak tylko pojawia się news, że ktoś ma ciało takiej istoty to się szybko okazuje, że albo zaginęło, albo ktoś trzyma je w piwnicy i nie pokaże, albo okazuje się być orangutanem.


  • 0

#4

Kathless.
  • Postów: 7
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Często słyszałam od rodziców, że te wszystkie ''wymyślone potworki'' to brednie wymyślone przez niezrównoważonych psychicznie naukowców. Sama nie wiem czy w to wierzyć czy nie, ale w głębi duszy myślę, że niektóre z nich mogą być prawdziwe. Ciekawie by było na świecie, gdyby niektóre zdjęcia okazały się prawdziwe


  • 0




Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: ałmas, almas, śnieżny, rosji, człowiek

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych