Zniknięcie
W czasie drugiej wojny światowej widok statków powietrznych (sterowców) służących do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych był czymś zwykłym na zachodnim wybrzeżu USA. Dlatego dwaj rybacy na wybrzeżu Kalifornii, którzy się natknęli na dryfujący sterowiec koło Fort Funston, wcale nie byli tym faktem zaniepokojeni.
Starali się schwytać liny cumownicze tego powietrznego statku, jednak podmuch wiatru wyrwał im je z rąk, choć, starając się je utrzymać, pozwolili się ciągnąć przeszło sto metrów po plaży. Bezpański sterowiec po-dryfował w kierunku podwodnej rafy, gdzie odpadła jedna z bomb głębinowych, ważąca sto pięćdziesiąt kilogramów, nie wybuchając jednak.
Uwolniony od ciężaru, „blimp", jak nazywano ten typ sterowca (określenie to pochodzi od angielskiego słowa limp — wiotki; chodzi o balon bez wewnętrznego szkieletu) wzbił się znowu w górę. Około pół godziny później opadł na ulicę w Dały City, na południe od San Francisco. W gondoli nie było załogi, na którą się składali porucznik Ernest D. Cody i mat podchorąży Charles E. Adams.
Zagadkowe było nie tyle samo zdarzenie, co jego okoliczności. Dlatego prowadząca dochodzenie komisja wojskowa zrekonstruowała przebieg zdarzeń co do minuty. Nie udało się w ten sposób jednak uzyskać klarownego obrazu sytuacji, wprost przeciwnie.
Obaj doświadczeni oficerowie wsiedli do gondoli L-8 dokładnie o godzinie 6 rano 16 sierpnia 1942 r.
Sterowiec wystartował następnie z lotniska Moffett bazy marynarki wojennej na wyspie Treasure Island w zatoce San Francisco.. Pogoda była słoneczna i sucha, na niebie prawie nie było chmur.
Był piękny letni dzień z idealnymi warunkami do lotu i obserwacji. Około dwie godziny regularnie utrzymywano łączność radiową, nie nadchodziły jednak meldunki o żadnych nadzwyczajnych wydarzeniach.
O godzinie siódmej pięćdziesiąt pięć porucznik Cody zameldował, że zeszli na wysokość 100 metrów, aby ocenić| z bliska plamę ropy. Dziwne wydarzenia, które potem wystąpiły, widziało wielu świadków na pokładach dwóch uzbrojonych łodzi patrolowych i dwóch kutrów rybackich.
Te cztery statki znajdowały się poniżej L-8 i z ostrożności odpłynęły na bok, kiedy sterowiec zniżał lot, na wypadek, gdyby miał zrzucić bombę głębinową. Zamiast tego jednak L-8 po zejściu na pułap około 100 metrów nagle wzbił się ponownie i zniknął w obłoku, w którym pozostał przez jakiś czas.
Kilka minut później, o godzinie ósmej pięć, wieża kontrolna próbowała się połączyć ze sterowcem drogą radiową. Nie zgłosił się jednak żaden z dwóch oficerów. Wysłano więc na poszukiwania samoloty OS2U Kingfisher. Lekki mglisty obłok z wczesnych godzin rannych ukazał się oczom ich pilotów jako gęsta, nieprzenikniona ławica chmur, tak masywna, że nie mieli odwagi się przez nią przebić i pozostali wyżej, na wysokości 700 metrów.
W ciągu tych przeszło dwóch godzin przed upadkiem cień sterowca L-8 był widziany w chmurze przez załogi samolotów prowadzących poszukiwania. Na koniec poszybował na chwilę nad dziwacznym tworem z chmur, a zaraz potem spadł jak kamień i niedługo potem odnaleźli go dwaj rybacy. W tym momencie gondola z całkowitą pewnością była już pusta.
Po dziś dzień nie zostało wyjaśnione, gdzie podzieli się Cody i Adams. Całe wyposażenie L-8 było sprawne i znajdowało się na swoim miejscu, były także spadochrony i tratwa ratunkowa. Brak obu jasnożółtych kamizelek ratunkowych o niczym nie świadczył, gdyż załoga miała obowiązek je nosić w czasie lotu nad morzem. Nie było żadnych uszkodzeń, do gondoli nie dostała się również woda. Zapłon był włączony, jedna dźwignia gazu ustawiona w położeniu całkowitego otwarcia, a druga w połowie. Radiostacja pracowała bez zarzutu. Jak należało się spodziewać, wszczęto poszukiwania na szeroką skalę z wykorzystaniem wszelkich środków jakie miały do swej dyspozycji straż wybrzeża, siły powietrzne i marynarka wojenna.
Obu oficerów nie zdołano odnaleźć….
inny artykuł w jęz. angielskim