Skocz do zawartości


Zdjęcie

Marynarka USA testowała nowa broń elektromagnetyczną na ludziach bez ich wiedzy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

kikkhull.
  • Postów: 324
  • Tematów: 6
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

http://www.activistp...gton-state.html

 

Nie wiem na ile jest to wiarygodne źródło. Przeprowadzenie testu nowej broni elektromagnetycznej miało by doprowadzić wielu schorzeń m.innymi uszkodzenie rogówki, degeneracja jąder, bezpłodność, choroby nerwów czaszkowych, drgawki, depresje.

Badania miały by byc prowadzone od 2010 przez 5 lat.


  • 0

#2

Lidiana.
  • Postów: 85
  • Tematów: 14
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 2
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Marynarka przyłapana na przeprowadzaniu tajnych testów broni elektromagnetycznej na ludności w stanie Washington.

 

 

Badania medyczne wykazały narażenie na działanie fal elektromagnetycznych. Ekspozycja na tego typu fale może powodować wiele problemów zdrowotnych do których zalicza się między innymi uszkodzenie rogówki, zwyrodnienie cewki moczowej, przegrzewanie mózgu, bezpłodność, zmiany funkcjonowania prącia, śmierć, zaburzenia działania nerwu czaszkowego, drgawki, konwulsje, depresje, bezsenność, bóle w klatce piersiowej oraz iskrzenie między wypełnieniami zębów.

 

Mając na uwadze powyższe, testy broni elektromagnetycznej były potajemnie prowadzone na drogach publicznych przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych przez ponad 5 lat.

 

Ekskluzywny raport z Thruthout (http://www.truth-out.org/) ujawnił tajne testy EMF (electromagnetic field – pole elektromagnetyczne), informacje te zostały odkryte dzięki szeregowi żądań na podstawie ustawy o wolności informacji (Freedom of Information Act) w połączeniu ze sprzecznymi oświadczeniami Marynarki Wojennej i Departamentu Agrokultury.

 

„Rozmowa mailowa między marynarką a departamentem agrokultury w latach 2010 – 2012 uzyskana niedawno dzięki wykorzystaniu ustawy o wolności informacji, na prośbę akywisty i autora z oregonu Carola Van Struma w listopadzie 2014 roku odkryła, że marynarka od 2010 roku prawdopodobnie woziła emitery fal elektromagnetycznych i przeprowadzała szkolenia z działań wojennych na terenie dróg publicznych lasu narodowego Olympic znajdującego się na Waszyngtońskim półwyspie.” donosi Dahr Jamail z Truthout.

 

Niepokojące jest, że testy były przeprowadzane bez żadnej informacji czy ostrzeżenia granicznego by zapobiec przypadkowej ekspozycji. Marynarka testowała EMF w miejscach publicznych i popularnych  terenach turystycznych przez 5 lat. To bardzo przeszkadza proponowanym planom treningowym z elektromagnetycznych działań wojennych, które pozornie miały rozpocząć się w tym roku jednak prowadzone są potajemnie od lat co wywołało ogromne kontrowersje.

 

Poza szkodliwymi skutkami dla ludzi istnieją także potencjalne negatywne skutki „na dużą skalę”. Narażone są ptaki, płazy, gady i inne organizmy żywe na obszarze testów, który obejmuje las deszczowy Hoh.

 

„Wpływ na małe ssaki, ptaki, gady i płazy został całkowicie zignorowany, nawet mimo faktu, że te wszystkie tereny należące do lasu narodowego i państwa a wybrane przez marynarkę do przeprowadzania testów są głównymi siedliskami zagrożonych gatunków.” wyjaśnia były urzędnik Fish and Wildlife Service Karen Sullivan, który pracował w zakładzie zagrożonych gatunków i spraw zagranicznych przez ponad 15 lat. „Powiedzieli nawet, że to mało prawdopodobne aby płazy znajdowały się w miejscach które wybrali  a Departament Agrokultury nawet nie wdawał się z nimi w dyskusję. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że to lasy deszczowe?”

 

Według raportu, Marynarka potajemnie przeprowadziła własną ocenę skutków oddziaływania na środowisko w „proponowanych” miejscach testów bez powiadamiania kogokolwiek, a termin wyznaczony dla opinii publicznej po prostu przeszedł niezauważony – nawet wybrani lokalni urzędnicy, mieszkańcy i rdzenne plemiona nie mieli o tym pojęcia.

 

Wprawdzie marynarka utrzymuje, że społeczeństwo nie jest zagrożone podczas tego treningu, jednak kontrahent marynarki Gerald (Jerry) Sodano stwierdził w wywiadzie, że wystarczyło by zaledwie 15 minut promieniowania elektromagnetycznego z jednej ciężarówki z emiterem aby uszkodzić „płynną tkankę oka”. Zagrożenia takie jak te spowodowały ogromną niechęć opinii publicznej do proponowanych „gier wojennych”. Sam fakt, że testy odbywały się od lat bez wiedzy publicznej sprawia, że Marynarka i Departament Agrokultury potencjalnie naruszyły prawo.

 

Publiczne oświadczenia obu urzędów ukrywały fakty do stopnia oszustwa, zwłaszcza w świetle dokumentacji ukazującej, że testy prowadzone są od 2010 roku. I jak zauważył Truthout „Marynarka oraz rząd federalny wyraźnie odmawiało ludności Waszyngtonu dostępu do faktów, co tak naprawdę dzieje się w ich stanie.”

 

Stanowi urzędnicy również zostali pominięci w informacjach dotyczących testów broni elektromagnetycznej. Sullivan skontaktował się z Departamentem Stanu Waszyngton do spraw transportu w marcu 2015 roku, pytając o zapisy ewentualnych zezwoleń wydanych lub przedłożonych przez marynarkę za korzystanie z dróg publicznych w trakcie testów. Według urzędniczki WSDOT Joni Higgins, która była wstrząśnięta słysząc o takiej działalności, „nie istnieją nawet takie kategorie zezwoleń.”

 

Dr. Martin Pall, emerytowany profesor Waszyngtońskiego Uniwersytetu Stanowego, który intensywnie badał, wykładał i pisał na temat wpływu promieniowania elektromagnetycznego, powiedział Truthout, że zapewnienia marynarki odnośnie bezpieczeństwa testów są „nieprawdziwe”.

 

„Nie mamy pojęcia co Marynarka robi, bo nam nie mówią,” powiedział. „Ale z tej małej ilości informacji które nam podali wynika, że używają dużej ilości pól impulsowych o długości fal, które są dla nas szkodliwe, dla organizmów biologicznych. Nie dają nam żadnych dowodów na to jakie skutki biologiczne wytwarzają te pola, nawet nie mówią jakich pól dokładnie używają. Możemy znaleźć jedynie puste zapewnienia 'nie martwcie się o te rzeczy.'”

 

Truthout zreportowało obszernie proponowane przez marynarkę testy broni elektromagnetycznej i jej możliwe efekty – oraz kontrowersyjne plany by posuwać się naprzód, bez troski o możliwe szkody publiczne.

 

 

Źródło


Użytkownik Lidiana edytował ten post 10.03.2016 - 23:51

  • 2

#3

Legendarny..

    King of Nothing, Slave to No One

  • Postów: 964
  • Tematów: 187
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co ciekawe, ostatnio podobny temat poruszono w Polsce.

 

Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz chce przez pół roku wyjaśniać zgłaszane mu przypadki nielegalnego testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach. Wiele wskazuje jednak, że sprawa rzekomego testowania broni E wynikła z pewnego rodzaju nieporozumienia lub wprowadzenia szefa resortu obrony w błąd.

 

 

radary.jpeg

Radary mogą być źródłem zagrożenia, dlatego ich użycie ograniczane jest wieloma przepisami. Fot/Defence24.pl

 

 

Sprawa ujrzała światło dzienne w czasie konferencji „Problemy współczesnej polityki. Konflikty zbrojne i terroryzm” zorganizowanej w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (uczelni związanej z dyrektorem Radia Maryja o. Tadeuszem Rydzykiem).

 

Jedna z uczestniczek konferencji zapytała ministra Macierewicza: „Czy państwo polskie posiada strategię wobec nielegalnych badań, tzn. testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach, i czy wiadomo w jaki sposób takie badania pojawiły się w naszym kraju. Niektórzy badacze tego zjawiska, jak np. Cheryl Welsh, piszą, o takich niedozwolonych eksperymentach na obywatelach w Stanach Zjednoczonych i także o ukrywaniu tego problemu, o trudnościach, a właściwie niemożności dochodzenia swoich praw przez obywateli amerykańskich i właściwie niemożności obrony w tej sytuacji? I chciałabym zapytać, jaki jest stan wiedzy w obliczu tego zagrożenia, bardzo podstępnego, ukrytego, czy są dopracowane jakieś strategie rozpoznawania i przeciwdziałania?”.

 

 

radary2.jpeg

Znaki ostrzegawcze przed promieniowaniem elektromagnetycznym ustalone w Polskich Normach. Fot/Defence24.pl

 

 

Minister Macierewicz potwierdził, że „w Stanach Zjednoczonych takie badania są analizowane” oraz, że w ciągu ostatnich 15 lat zgłaszali się do niego ludzie z terenu Polski (co najmniej dziesięć osób), którzy twierdzili, że byli poddawaniu takim badaniom i nie mogli nigdzie znaleźć pomocy i ochrony. Sprawdzenia „poselskie” wykazały, że w większości wypadków przyczyny nie były związane z eksperymentami. Natomiast skargi pochodziły przede wszystkim z dwóch obszarów: z Dolnego Śląska i z Zachodniopomorskiego, choć według Macierewicza może to być zjawisko szersze.

 

Minister ON odpowiedział również, że „…Teraz takie analizy robimy, żeby zidentyfikować gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego typu dolegliwości i tego typu sytuację. Myślę, że za jakieś pół roku będę mógł Pani odpowiedzieć coś więcej. Z tych ułamkowych informacji, które do mnie dotarły, Dolny Śląsk, okolice Legnicy i ziemia zachodniopomorska - to są główne obszary, gdzie takie skargi, nasilenie tych skarg jest największe”.

 

Broń elektromagnetyczna nie jest przeznaczona dla ludzi

 

Zadaniem broni elektromagnetycznej (określanej jako broń E) jest wygenerowanie tak silnego impulsu elektromagnetycznego, by mógł on unieruchomić lub nawet zniszczyć szeroko pojęte systemy elektroniczne (przede wszystkim przez wzbudzanie dużych prądów indukowanych w antenach, kablach elektrycznych i elementach metalowych, niszczące termicznie wszystkie, niezabezpieczone podzespoły elektroniczne). Nie jest więc to uzbrojenie skierowane bezpośrednio przeciwko ludziom, chociaż jest zaliczane do broni masowego rażenia.

 

Silny impuls elektromagnetyczny może bowiem zniszczyć np. urządzenia sterowania w elektrowni, albo systemy wspierania życia w szpitalu. Po użyciu wpłynie więc pośrednio na bardzo duże grupy ludzi, mogąc nawet spowodować ich śmierć. Zjawisko wykorzystywane w broni E stało się powszechnie znane w czasie testów bomb atomowych. Ich wybuchom towarzyszył bowiem silny impuls elektromagnetyczny, który był w stanie zakłócić pracę różnych systemów elektronicznych i to nawet na bardzo dużych odległościach.

 

Pojęcie broni E pojawiło się jednak dopiero wtedy, gdy naukowcy znaleźli sposób na generowanie „zabójczego dla elektroniki” impulsu bez eksplozji nuklearnej. Co więcej, zaczęto pracować nad technologiami zmniejszającymi do akceptowalnych rozmiarów taki generator fal elektromagnetycznych, pozwalając na jego umieszczenie w standardowych bombach lub rakietach.

 

Prace badawcze w tej dziedzinie są prowadzone w kilku państwach (m.in. w Rosji, Chinach i Stanach Zjednoczonych), ale na pewno nie sprawdza się ich wyników w Polsce na Dolnym Śląsku, a tym bardziej na Polakach. Państwa te nigdy nie przyznały się zresztą do posiadania na swoim uzbrojeniu bomby E i dlatego nie zaryzykowałoby jej przeniesienia do Polski.

 

Na pewno nie posiada jej również Polska i jest bardzo mało prawdopodobne, by ktoś u nas prowadził badania wpływu broni elektromagnetycznej na ludzi, tym bardziej że nie jest to jej główne zadanie.

 

O jakie skargi i nielegalne eksperymenty chodzi?

 

Znamienną informacją w całej tej sprawie jest wymienienie obszaru Legnicy i Dolnego Śląska jako miejsca, skąd pochodziło większość skarg. Mogłoby to bowiem wskazywać na Rosjan, którzy stacjonując w tym regionie mieliby teoretyczną możliwość wykorzystywania Polaków jako „króliki doświadczalne” przy testach nowych, „tajnych” broni. Minister Macierewicz wspomina jednak o skargach w ostatnich piętnastu latach, a rosyjskich wojsk w Polsce nie ma już od 18 września 1993 roku. Wskazanie na Dolny Śląsk i region Zachodniopomorski wyklucza więc działanie Rosjan (chyba że zostałyby użyte systemy kosmiczne, których istnienia nikt jak dotąd nie potwierdził).

 

Najbardziej zaskakuje nadanie tak dużej rangi tak małemu problemowi. Minister Macierewicz sam wskazał tylko na dziesięć skarżących się osób, jednak zaznaczył, że większość skarg była bezzasadna. Oznacza to, że w ciągu piętnastu lat tylko maksymalnie cztery osoby skarżyły mu się na prowadzone na nich testy z wykorzystaniem broni elektromagnetycznej. Nie jest to więc zjawisko powszechne – wskazujące na permanentne „badania” lub prace w tej dziedzinie.

 

 

radary3.jpeg

Znak ostrzegawczy przed promieniowaniem elektromagnetycznym stosowany w Stanach Zjednoczonych. Fot/Defence24.pl

 

 

Nie wiadomo więc, kto w resorcie obrony robi „analizy” i dlaczego potrzeba będzie pół roku by całą sprawę wyjaśnić. Nie wiadomo też komu. W czasie konferencji w Toruniu pytanie ministrowi Macierewiczowi zadała, przedstawiając się oficjalnie, pani „Maria K. z Bydgoszczy”. Nie wiadomo więc jaką instytucję, czy grupę ludzi ona reprezentuje, chociaż jej wiedza (pytanie było czytane z kartki) była zadziwiająca. Pani K. zadając pytanie wymieniła bowiem nazwisko Cheryl Welsh, która znana jest bardzo niewielkiej ilości specjalistów – m.in. jako autorka prac „Survey of Evidence Regarding Mind Control Experiments”.

 

Pani Welsh reprezentuje grupę osób w Stanach Zjednoczonych, która twierdzi, że amerykańskie agencje rządowe próbują nielegalnymi eksperymentami (w tym polem elektromagnetycznym) wpływać na umysły ludzkie – a więc nielegalnie kontrolować obywateli. Jest ona np. cytowana w opracowaniu „Psychopaci z FBI i NSA prowadzą tajne, nielegalne, sadystyczne, perwersyjne i psychopatycznych eksperymenty telepatyczne i ataki na setki tysięcy niewinnych obywateli amerykańskich” („FBI and NSA psychopats are conducting these non-consensual secret, illegal, sadistic, perverted, and psychopathic synthetic telepathy experiments and psycho-electronics weapon attacks on hundreds of thousands of innocent american citizens”).

 

W Polsce też istnieje duża grupa osób o takich poglądach i wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Obrony Narodowej będzie się z ich powodu zajmowało tą sprawą. Tymczasem problem, o ile w ogóle istnieje (co jest bardzo wątpliwe) potencjalnie dotyczy działalności Polaków na Polakach, a więc powinien być rozwiązany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zgodnie zresztą z zasadą, że każdą skargę – jaka by ona nie była, trzeba rozpatrzyć. W ten sposób postępują również amerykańskie agencje państwowe, chociaż klasyfikują podobne doniesienia do takiej samej kategorii, jak skargi Amerykanów na UFO. Oczywiście należy zakładać, że badania nie są prowadzone przez polskie wojsko, ale o tym przecież wiedziałby resort obrony narodowej.

 

 

 

RADHAZ - zagrożenie promieniowaniem elektromagnetycznym
Bezsensowność skarg na broń elektromagnetyczną w Polsce wcale nie oznacza, że promieniowanie elektromagnetyczne w naszym kraju nie stanowi problemu. Mówimy tu jednak o wpływie urządzeń wykorzystujących promieniowanie elektromagnetycznym, a nie broni elektromagnetycznej.
Wojsko wykorzystuje dwie klasy urządzeń powodujących zagrożenie. W pierwszej umieszcza się systemy walki elektronicznej (WRE), których konkretnym i zamierzonym zadaniem jest zakłócanie systemów radioelektronicznych przeciwnika. Negatywny efekt działania systemów WRE jest więc pożądany, nie pozwalając przeciwnikowi np. nawiązać łączność lub sterować systemami bezzałogowymi.
W drugiej klasie umieszcza się wszystkie urządzenia, które swoim działaniem może niezamierzenie, negatywnie wpłynąć na całe otoczenie: zarówno na systemy mechaniczne jak i organizmy żywe – w tym ludzi. Zagrożenie takie jest cały czas badane i kontrolowane, a jego poziom dopuszczalny w odniesieniu do ludzi określają Polskie Normy. Ponieważ nie ma możliwości wyeliminowania wszystkich urządzeń wykorzystujących niebezpieczne promieniowanie elektromagnetyczne, dlatego określa się wokół nich strefy zagrożenia i je odpowiednio oznacza. Nie ustawienie takich ostrzeżeń (np. wokół radarów) jest karalne.
W wojsku sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ tutaj zwraca się również uwagę na wpływ promieniowania elektromagnetycznego na uzbrojenie i sprzęt. Problem takiego zagrożenia w NATO określa się skrótem RADHAZ (Radio and Radar Radiation Hazards).
W ramach specjalnej grupy roboczej RADHAZ WG ustalono np. procedury działania okrętów i statków powietrznych, w otoczeniu aktywnych urządzeń radiolokacyjnych i radiowych. Dzięki nim te okręty oraz statki powietrzne, znajdując się w pobliżu cywilnych lub wojskowych instalacji i urządzeń, są wzajemnie bezpieczne, biorąc pod uwagę wpływ promieniowania elektromagnetycznego na ludzi, urządzenia, paliwa (zagrożone są materiały łatwopalne o temperaturze zapłonu mniejszej niż 60 stopni C), materiały łatwopalne i uzbrojenie zawierające materiały elektrowybuchowe.
W przeszłości zdarzały się bowiem sytuację, gdy na samolocie kołującym w pobliżu radarów zaczęła wybuchać amunicja (zawierająca materiały elektrowybuchowe). Dlatego określa się wskaźniki zagrożenia ludzi promieniowaniem elektromagnetycznym (PRAD), wskaźniki wrażliwości na promieniowanie elektromagnetyczne systemów uzbrojenia, amunicji i materiałów łatwopalnych (SRAD) oraz wskaźniki szkodliwości nadajników urządzeń radiolokacyjnych i radiowych (TRAD).

 - Maksymilian Dura, Defence24.pl

 

Źródło: Defence24.pl


  • 0



#4

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A skutki narażenia to w jaki sposób sprawdzali? Bo co innego cichaczem napromieniować turystów na pikniku a co innego cichaczem dowiedzieć się, czy doszło do "zmian funkcji prącia". Coś tak mam wrażenie, że wymieniona lista objawów dotyczy czegoś innego, na przykład skarg od ludzi mieszkających blisko radarów albo skutków całkiem innych sprzętów. Przykładowo uszkodzenie oka jest podawane jako możliwe ryzyko użycia działa mikrofalowego do rozpędzania tłumów.

 

 

w ciągu ostatnich 15 lat zgłaszali się do niego ludzie z terenu Polski (co najmniej dziesięć osób), którzy twierdzili, że byli poddawaniu takim badaniom i nie mogli nigdzie znaleźć pomocy i ochrony. Sprawdzenia „poselskie” wykazały, że w większości wypadków przyczyny nie były związane z eksperymentami. Natomiast skargi pochodziły przede wszystkim z dwóch obszarów: z Dolnego Śląska i z Zachodniopomorskiego, choć według Macierewicza może to być zjawisko szersze.

 

Minister ON odpowiedział również, że „…Teraz takie analizy robimy, żeby zidentyfikować gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego typu dolegliwości i tego typu sytuację. Myślę, że za jakieś pół roku będę mógł Pani odpowiedzieć coś więcej. Z tych ułamkowych informacji, które do mnie dotarły, Dolny Śląsk, okolice Legnicy i ziemia zachodniopomorska - to są główne obszary, gdzie takie skargi, nasilenie tych skarg jest największe”.

Prawdopodobnie chodzi o osoby mieszkające w pobliżu radarów wojskowych. W Zachodniopomorskim będzie to Koszalin.


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych