Skocz do zawartości


Zdjęcie

Podwodne miasto w pobliżu Kuby /hipoteza Grahama Hancocka/


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Graham Hancock w swojej książce "In his Underworld: The Mysterious Origins of Civilization" analizuje wiele istniejących struktur, które wykryto pod wodą. Większość omawianych miejsc przez Hancocka leży na głębokościach mniejszych niż 120 metrów pod poziomem morza. Poziom mórz i oceanów nigdy nie spadł poniżej od momentu pojawienia się Homo sapiens. Miasto w pobliżu Kubu odkryte przez Paulinę Zelitsky i Paula Weinzweig podczas wspólnej wyprawy kubańsko-kanadyjskiej jest tzw. wyjątkiem od tej reguły i leży ponad 700 metrów pod wodą.

 

atohw7.jpg

fot. domena publiczna

 

ifu6xi.jpg

fot. domena publiczna

 

fbz447.jpg

zdjęcie przypominające piramidę   fot. domena publiczna

 

Teorie spiskowe

 

Jak można pogodzić istnienie tego podwodnego miasta na tej głębokości z ugruntowanym konsensusem, że poziom morza nie był w czasach istnienia Homo sapiens tak nisko? Sam Hancock tłumaczy to w ten sposób "Czego można się spodziewać, gdy znajdziemy takie struktury tak głęboko pod wodą? Jeżeli nie podnoszenie się poziomu morza. to miasto mogło się znaleźć tylko w skutek jakiegoś kolosalnego tektonicznego zdarzenia."

 

Jednak hipoteza, że miasto zostało zbudowana na wyższej wysokości, a następnie zatonęło w skutek aktywności tektonicznej nie przekonuje ekspertów. Grenville Draper z Florida International University uważa to za mało prawdopodobne, aby takie zdarzenie mogło mieć miejsce.

 

Jeżeli przyjmiemy uwagi Drapera, jesteśmy zmuszeni przyznać, że miasto zostało zbudowane na mniej więcej tej głębokości co znajduje się teraz. Innymi słowy mamy do czynienia z jawnie absurdalnym wnioskiem, że struktury zostały zbudowane pod wodą. Choć zwolennicy teorii wodnych ludzi mogą mieć odmienne zdanie.

 

Wielkie morza i ogromne głębokości

 

Po przeciwnej stronie oceanu Atlantyckiego od morza Karaibskiego znajduje się morze Śródziemne. Dzieli ono Europę od Afryki, jest to ogromne morze ma ponad 2,5 mln km2 i istniało w momencie pojawienia się człowieka już istniało. Przez tysiąclecia statki kolejnych wielkich narodów i imperiów pływały po tym morzu. W 146 roku p.n.e. z uwagi na zwycięstwa Rzymian w wojnie punickiej przeciwko Kartaginie, Rzym osiągną coś co nie było znane żadnej cywilizacji przed nimi. Mianowicie przejęli kontrolę nad całym morzem śródziemnym. Nazywali je Mare Nostrum - "Nasze Morze". Jednak chyba było by im ciężko sobie wyobrazić, że wiele lat przed ich panowaniem było to miejsce suche i pozwalające przejść z dzisiejszej Europy do Afryki i na odwrót.

 

2dbrvkm.jpg

Historyczne przedstawienie Cieśniny Gibraltarskiej przez Piri Reisa  fot. domena publiczna

 

W Naturalnej Historii, Pliniusz wspomina mimochodem pewną tradycję mieszkańców z nad Cieśniny Gibraltarskiej: "Oni również wierzyli, że [Cieśnina Giblartarska] została wykopana, która wcześniej była odłączona, zyskała dostęp i odmieniła swoje naturalne oblicze."

 

Czy to możliwe, że morze Karaibskie ma podobną geologiczną historię jak morze Śródziemne? Oznaczać to może, że w miejscu dzisiejszego morza karaibskiego był suchy ląd i mogło to być w czasach istnienia współczesnego człowieka. Po przeprowadzeniu wyczerpujących poszukiwań na ten temat Hancock przyznaje, że nie mógł odnaleźć jednego źródła w alternatywnej literaturze, nie mówiąc już o pracach naukowych, aby zweryfikować tą hipotezę. Ta hipoteza wbrew wszystkiemu może okazać się prawdziwa i jedną z najbardziej racjonalnych. Jeżeli była by prawdziwa, byłaby prostym i racjonalnym rozwiązaniem problemu w jaki sposób miasto mogło zostać zbudowane blisko 700 metrów pod poziomem morza lub 580 metrów w czasach najniższego znanego nam poziomu mórz. Jeśli morze Karaibskie nie istniało przez dłuższy okres czasu, jakaś zaawansowana cywilizacja mogła spokojnie zamieszkać na tym obszarze i zbudować miasta na suchym lądzie.

 

"Kubańskie" miasto jest tylko jednym dotychczas odkrytym miastem, ale nic nie przeszkadza wnioskować, że w tej okolicy może znajdować się więcej podobnych miast.

 

Ziemia i morze

 

Jakie są potrzebne warunki do tego, by "osuszyć" ten obszar?

 

Po pierwsze archipelag West Indies, zamiast ciągu wysp (leżących nad poziomem morza) rozdzielony licznymi podwodnymi drogami (leżącymi poniżej poziomu morza). Jeżeli to co znajduje się pod wodą kiedyś wraz z wyspami tworzyło jedną wielką ścianę, taki ogromny pas ziemi. Innymi słowy Jukatan musiałby być kiedyś połączony z Kubą przez most lądowy, Kuba z Haiti, a Haiti z Puerto Rico i tak dalej, aż w końcu wyspa Grenada musiała być połączona z lądem Ameryki Południowej.

 

2q3xlcj.jpg

fot. domena publiczna

 

Rzeczywiście jeżeli West Indies były połączone jak przesmyk Ameryki Środkowej to basen Karaibów mógł być tym co dzisiaj jest nazywane przez geologów czyli basenem endoreiczny, odizolowaną częścią od świata oceanów. Jednak sama izolacja nie byłaby wystarczającym warunkiem, aby to miejsce było suche. Kolejny warunek konieczny do spełnienia to parowanie wody w tym miejscu musi być większe niż opad. Dzisiaj jest tam równowaga między opadami i parowaniem. Jednak czy wcześniej też tak było? Odpowiedź brzmi tak, jest to region tropikalny i subtropikalny, do tego region Karaibów uległ do tej pory minimalnym zmianom klimatycznym, nawet podczas zgiełku epok lodowych i interglacjałów które miały miejsce w ciągu epoki plejstocenu. W związku z tym uzasadnione jest wnioskowanie, że region Karaibów miał zachowaną tą równowagę.

 

2rygju0.jpg

fot. domena publiczna

 

Wzięte razem te dwa warunki, z których oba są niezbędne, są wystarczające aby sądzić, że istniał tam suchy obszar...

 

Na pierwszy rzut oka wydaje się to niemożliwe, aby wyspy były kiedyś połączone ze sobą. Najgłębsze cieśniny łączące morze Karaibskie z Oceanem Atlantyckim są znacznie głębsze niż 120 metrów. Kanał Jukatan oddzielający półwysep Jukatan od Kuby, Kubę od Hispanioli i Wyspy Dziewicze od Anguilli mają kolejno maksymalną głębokość 2800, 1700 i 1915 metrów. Ponadto, wiele cieśnin i korytarzy oddzielających wyspy Małe Antyle są głębsze niż 120 metrów. Biorąc pod uwagę fakt, że poziom morza był niższy o jedynie 120 metrów od dzisiejszego poziomu, to wydaje się niemożliwe aby Basen Karaibski był wyizolowany.

 

Zgodnie z taką koncepcją, oznaczało to by, że Basen Karaibski nie mógł być odizolowany od Oceanu Atlantyckiego ponieważ nie wszystkie części pasa West Indies znajdowały się nad poziomem morza. Pomimo tego pozornie przytłaczającego dowodu, Hancock twierdzi, że jednak jest to możliwe. Poniżej przeczytacie Państwo wersję przypadku kiedy taka sytuacja miała miejsce.

 

Zapadnięcie wielkiego lądu

 

Wyobraźmy sobie, w przeciwieństwie do poprzedniego wniosku, że Basen Karaibski był odizolowany z archipelagiem West Indies jako ciągłym lądem całkowicie powyżej minimalnego poziomu morza. Taki stan mógł być osiągnięty w epoce plejstocenu.

 

W tym scenariuszu, karaibski basen nie musiał być wcale taki suchy. Teraz wyobraźcie sobie, że pewne zjawisko, takie jak trzęsienie ziemi, erozja spowodowały pęknięcia w tym pasie. Doprowadziło to do tego, że woda mogła przedostać się na drugą stronę. Jakie były tego konsekwencje? W każdym punkcie, gdzie nastąpiło przełamanie woda z Oceanu Atlantyckiego zaczęła się wlewać do środka. Ponadto, siła płynącej wody powodowała zwiększenie się tych "otworów". To z kolei spowodował jeszcze większy napływ wody. Po pewnym czasie basen został wypełniony wodą z Oceanu Atlantyckiego.

 

W tej teorii pozostaje problem wielkości wyrytych przez wodę progów, bo mowa tu o obecnych głębokościach sięgających ponad 2000 metrów. Przecież przelewająca woda nie mogła przyczynić się do wypłukania materiału na takich głębokościach. Tu musiały zadziałać inne siły np. erozja, może też ruchy tektoniczne o mniejszej sile dlatego nie odnotowane.

 

Czy istnieją jakieś dowody na poparcie przytaczanej przez Hancocka teorii? Tak i to on sam je przytacza. Mowa tu o niejasnym micie, który może być różnie interpretowany ale tak to już jest z mitami i legendami.

 

2gx2wqs.jpg

fot. domena publiczna

 

Starożytne legendy

 

Indianie Taino, którzy zamieszkują wyspy karaibskie od tysiącleci opowiadają o pochodzeniu morza. "Na początku czasu, zanim ziemia została otoczona morzem, w miejscu zwanym Zuania (Ameryka Południowa), stały cztery wielkie góry. Jedna z tych gór nazywała się Borinquen - Ziemia Dzielnych Mężczyzn. W miejscowości Coabey na boku tej góry mieszkał stary Yaya z żoną Itiba oraz ich synem Yayael. Ich syn był utalentowanym myśliwym.

 

Podczas gdy Yayael był na polowaniu, wielka burza uderzyła w wioskę i jej okolice. Yayael nie wrócił do domu. Jego rodzice szukali go ale bezskutecznie. Aby uczcić syna umieścili jego łuk i strzały w dużej tykwie. Umieścili ją w godnym miejscu gdzie opłakiwali syna. Pewnego dnia młodzi chłopcy podczas zabawy zrzucili tykwę, która spadła na ziemię i się rozbiła. Z jej wnętrza zaczęła wylewać się woda, powodując ogromną powódź. Chata Yaya i Itiby została natychmiast zalana. Wysoka fala zabrała chłopców i rzuciła nimi na drugi kraniec wioski u stóp wieśniaków. Chłopcy twierdzili, że woda była słona podobnie jak sól z łez przelanych za Yayael. Woda cały czas tryskała i wylewała się z rozbitej tykwy.

 

Woda płynęła ścieżką ku dolinie, zabierając ze sobą drzewa i kamienia wpadała na pola wieśniaków. Ryby wszystkich rozmiarów, kolorów i kształtów wypływały z tykwy. Duże i małe ryby, węgorze, kalmary, rekiny, meduzy i wszelkiego rodzaju stworzenia morskie wypełniały słoną wodę życiem. Mieszkańcy zgromadzili się wokół na szczycie i patrzyli jak rośnie poziom wody i zalewa Zuanię. Kiedy w końcu przestało przybywać wody, a ich stara wieś leżała głęboko pod powierzchnią morza, ujrzeli że góra była teraz wyspą otoczoną niekończącą się wodą. Wieśniacy ubrali się odświętnie i bawili się przy muzyce i tańcu. Wiedzieli, że już nigdy nie będą głodni, tak długo jak nie zabraknie ryb w morzu. Yayael, wielki myśliwy znów zapewnił wiosce strawę. I tak powstało morze...."

 

Jeśli karaibski basen rzeczywiście był suchy w tym czasie i był zamieszkały jak powinniśmy nazywać taki obszar? Jak mogli go nazywać starożytni, przecież taki zamieszkały obszar powinien pojawić się w ich legendach. Tak właśnie opisują go Indianie Taino porównując ten obszar do czegoś w rodzaju tykwy, która jest wklęsła. Czy może być to zbieg okoliczności? Co więcej, mit wyraźnie stwierdza, że wioska, gdzie Yayael i jego rodzina mieszkali znalazła się głęboko pod powierzchnią morza w momencie gdy poziom wody przestał rosnąć. Jeśli powódź w micie Taino, przetrwała tysiące lat można stwierdzić, że prawdziwa ojczyzna tych Indian znajdowała się poniżej poziomu wody.

 

Kolejny ciekawy fakt z tego mitu jest jego koniec "I tak powstało morze..." Czyli Indianie Taino nie mieli wiedzy o otaczającym ich świecie, znali ten świat w którym żyli czyli otoczeni przez wielkie góry za które nikt nie zaglądał.

 

Tak więc nie można wykluczyć, że karaibski basen był kiedyś suchym lądem zamieszkałym przez jakąś cywilizację. Pozostaje tylko problem zbadania tego obszaru, gdyż znajduje się on na głębokościach obecnie dla nas niedostępnych, więc mit czy legenda Indian pozostanie dalej mitem.

 

źródło: www.ancient-origins.net

http://www.paranorma...-miasto-czesc-i

http://www.paranorma...miasto-czesc-ii


  • 3





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych