Skocz do zawartości


Zdjęcie

Projekt LOCUST, czyli "Szarańcza"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

   I piąty anioł zatrąbił: i ujrzałem gwiazdę, która z nieba spadła na ziemię, i dano jej klucz od studni Czeluści. (2) I otworzyła studnię Czeluści, a dym się uniósł ze studni jak dym z wielkiego pieca, i od dymu studni zaćmiło się słońce i powietrze. (3) A z dymu wyszła szarańcza na ziemię, i dano jej moc, jaką mają ziemskie skorpiony. (4) I powiedziano jej, by nie czyniła szkody trawie na ziemi ani żadnej zieleni, ani żadnemu drzewu, lecz tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach. (5) I dano jej nakaz, by ich nie zabijała, lecz aby pięć miesięcy cierpieli katusze. A katusze przez nią zadane są jak zadane przez skorpiona, kiedy ugodzi człowieka. (6) I w owe dni ludzie szukać będą śmierci, ale jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie.

Apokalipsa (Objawienie) 9:1-6

 

drony_mil_625.jpeg

U.S. Army photo by John Hamilton

 

  Powyższy tekst Apokalipsy św.Jana przypomina mi się zawsze, ilekroć słyszę o zmasowanych nalotach, a ostatnio o próbach z chmarą dronów. Jego interpretacja, jak i reszty tekstów Objawienia może być dowolna, ale...

                                                                                    ******

   Latem tego roku amerykańska marynarka wojenna zamierza po raz pierwszy sprawdzić w praktyce pomysł, który może całkowicie zmienić oblicze współczesnych konfliktów zbrojnych. Będący do tej pory w fazie wstępnych testów projekt opatrzony jest wymownym akronimem LOCUST, czyli "Szarańcza".

 

W 2012 roku zespół analityków jednej z uczelni US Navy postanowił wziąć pod lupę scenariusz starcia grupy małych dronów kamikaze z niszczycielem. Badana sytuacja zakładała jednoczesny atak 5-10 bezzałogowców z różnych kierunków. Wnioski wysnute po przeprowadzeniu kilkuset symulacji nie napawały optymizmem.

 

Okazało się, że na osiem atakujących niszczyciel statków powietrznych, średnio 3,82 dochodziło do celu. Używany na amerykańskich okrętach system obrony powietrznej AEGIS okazał się być bezużyteczny, bo małe drony mają niewielką sygnaturę radarową i gdy zostają zauważone, są już zbyt blisko jednostki, by zestrzelić je pociskami rakietowymi. Ostatnią deską ratunku pozostaje tzw. CIWS, czyli system artyleryjski obrony bezpośredniej, złożony z szybkostrzelnych działek kalibru 20 mm. Ale przy mknących 250 kilometrów na godzinę bezzałogowcach czasu na ocenę zagrożenia i reakcję - licząc od momentu ich wykrycia - jest bardzo mało, bo zaledwie 15 sekund.

 

Powyższy eksperyment analityków US Navy, opisany przez branżowy portal Defense Tech, miał na celu wskazanie rozwiązań, które wzmocniłyby ochronę jednostek marynarki przed zagrożeniami podobnego rodzaju. Lecz jednocześnie pokazał, że zespół uderzeniowy złożony z chmary niewielkich samolotów może być bronią niezwykle groźną i skuteczną, a przy tym bardzo efektywną kosztowo, bo trudniejszą do obrony i tańszą niż tradycyjne pociski przeciwkokrętowe,

 

"Szarańcza" na start

 

Właśnie idea stworzenia takiej broni przyświeca prowadzonemu przez marynarkę wojenną USA programowi LOCUST (Low-Cost UAV Swarming Technology - w wolnym tłumaczeniu "technologia roju tanich bezzałogowych statków powietrznych"). Akronim projektu nie został dobrany przypadkowo, bo w języku angielskim oznacza "szarańczę". Roje dronów mają działać na podobnej zasadzie, przemieszczając się stadami i siejąc spustoszenie w szeregach przeciwnikach.

 

Rok 2016 ma być dla projektu LOCUST kamieniem milowym, bo latem US Navy zamierza przeprowadzić próbę lotu roju złożonego z 30 bezzałogowców. Kluczowym wyzwaniem będzie skoordynowanie dronów, by działały zespołowo. - Rój operuje jako jedna całość. Ma misję do wykonania i sam rekonfiguruje się w taki sposób, że gdy jeden dron zostaje wyeliminowany, pozostałe autonomicznie zmieniają swoje zachowanie, by zrealizować zadanie - wyjaśnia cytowany przez amerykański magazyn "Wired" Stephen Crampton ze Swarm Systems, brytyjskiej firmy prowadzącej pracę nad analogiczną technologią.

 

Nad całym rojem ma czuwać tylko jeden operator i być może interakcja między człowiekiem a maszynami będzie ograniczona do minimum. Magazyn "The Diplomat" wskazywał, że wojskowi inżynierzy szukają inspiracji w rozwiązaniach istniejących w naturze, a dokładnie sposobie zachowania termitów. Te żyjące w koloniach owady wyczuwają zmiany środowiskowe zachodzące wokół nich i bez komunikowania się między sobą instynktownie wiedzą, jak się zachować.

 

Tak czy inaczej, drony będą mogły elastycznie wymieniać się danymi i zadaniami między sobą. Przykładowo, przed właściwym atakiem jeden bezzałogowiec będzie mógł oddzielić się od grupy, by najpierw dokonać zwiadu. Rój może też podzielić się na kilka mniejszych grup z odrębnymi zadaniami, po wykonaniu których na nowo połączą się w jedną całość. Jak widać więc, w technologii tej kryje się ogromny potencjał, co nie uszło uwadze wojskowym planistom.

 

Trudny cel

 

Przewaga roju dronów nie polega jedynie na niezwykłej elastyczności i niskich kosztach. Wbrew pozorom, przed chmarą niewielkich pojazdów trudniej jest się obronić. Obecne systemy obrony powietrznej przeważnie były projektowane do zwalczania najwyżej kilku celów jednocześnie. Przy chmarze złożonej z kilkudziesięciu, a w przyszłości może i kilkuset obiektów, współczesnym bateriom przeciwlotniczym szybko skończyłyby się rakiety.

 

Naturalnie wykorzystywane bezzałogowce mogą być zbyt małe, żeby np. zatopić duży okręt przeciwnika - zwraca uwagę "Wired". Ale mogą wystarczyć do wyeliminowania jego kluczowych systemów, jak wyrzutnie pocisków, radar czy napęd. Ich rola nie musi ograniczać się jedynie do zadań ofensywnych. Rój dronów może zgrupować się wokół własnych okrętów, tworząc coś w rodzaju kordonu chroniącego je przed jednostkami przeciwnika.

 

Inżynierowie wybiegają jeszcze dalej w przyszłość i zakładają możliwość stworzenia swoistych stacji dokujących, gdzie drony mogłyby na zmianę ładować swoje baterie czy uzupełniać paliwo i uzbrojenie. Dzięki takiemu rozwiązaniu rój mógłby prowadzić walkę praktycznie nieprzerwanie. Odpowiedzialna za opracowywanie nowych technologii dla amerykańskiego wojska agencja DARPA już prowadzi prace nad projektem, który media okrzyknęły mianem "latającego lotniskowca".

 

oprac.Tomasz Bednarzak

Źródło: wp.png





#2

Simson.
  • Postów: 172
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przypomniała i się książka Stanisława Lema - "Niezwyciężony" . Tam każdy "dron" miał kształt litery Y


  • 0

#3

Endinajla.

    Empatyczny Demon

  • Postów: 2169
  • Tematów: 162
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Drony robią się coraz mniejsze...

 

 

RoboPszczoła z laboratorium mikrorobotyki na Harwardzie – RoboBee

 

robot-insecte-volant-mouche-drone-miniat

 

 

 

 

RoboBee to efekt 12 lat badań naukowych prowadzonych pod wodzą profesora Roberta Wood. Co prawda nie jest to pierwszy mikro dron, który został zbudowany przez ten zespół inżynierów, aczkolwiek jest to pierwszy, tak mały, którego lot jest ustabilizowany. Skrzydełka, ważące znacznie poniżej 1 grama, wykonują aż 120 uderzeń w ciągu sekundy. System kontroli lotu stabilizuje oddzielnie każde skrzydło. Niewątpliwą wadą obecnej wersji tegoż drona jest zasilanie, które to jest zewnętrzne – stąd widoczny przewód w załączonym materiale wideo.

 

robot-insecte-volant-mouche-drone-miniat

 

 

Jak zapewnia profesor Wood, kolejna wersja będzie posiadać już zasilanie własne, a zatem będzie się poruszać „bez smyczy”.

 

 

źródło: http://info.dron.pl/...ioniczne-owady/

 

Jakby taka szarańcza wleciała i powiedzmy, te małe drony były by jeszcze  mniejsze, bardziej podobne do owadów ( lub nawet do złudzenia przypominające  muchę , komara, biedronkę) i nie daj Boże tak wyspecjalizowane, że mogły by za pomocą igiełki wstrzykiwać różne substancje w ciało ofiary, to było by już nie tak fajnie. Wyobrażacie to sobie? jakiś niewygodny człowiek, świadek,  śpi sobie przy otwartym oknie. Przez to okno wlatuje mały komar i zamiast łyknąć sobie krwi robi swoje. I szczerze mówiąc jest to morderstwo doskonałe, nie ma światków , nie ma mordercy, nie ma odcisków, jest tylko ofiara. Takie maleńki drony mogą być w przyszłości niezłą bronią a w rękach psychopatów- prawdziwym zagrożeniem życia.Na szczęście jeszcze tego nie wymyślili , ale cały czas się je udoskonala i poddaje miniaturyzacji, a dopasowanie ich do wyglądu przyrody, to tylko kwestia czasu, bo już  powoli się to robi.

 

 


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych