Dobra, od początku.
Zjawisko zachodzi tylko wtedy gdy obserwator je obserwuje ,
jeśli tego nie widzisz to tego nie ma...
No i dlatego właśnie wspomniałem o empiryzmie i racjonalizmie. Zacytowane stwierdzenie to teoria empirystyczna, zakładająca że wszelką wiedzę można posiąść tylko przez zmysły i doświadczanie. Racjonalizm, który wierzy w uporządkowaną budowę Wszechświata i zakłada, że dotarcie do prawdy możliwe jest przez samo poznanie aksjomatów i reguł rządzących tym Wszechświatem a następnie dedukowanie na ich podstawie wszystkiego innego, obala w swoim mniemaniu taką teorię. Dowodem na to jest uniwersalność praw fizyki i powtarzalność wszystkich zjawisk naturalnych, bez względu na to czy je ktoś obserwuje czy nie - empirysta powie, że jak się schowa jakiś przedmiot do szczelnie zamkniętego ciemnego sejfu i nikt nie jest w stanie go obserwować to on nie istnieje, a jednak ilekroć otworzysz ten sejf ten przedmiot wciąż tam będzie. Rozwiązania są dwa: 1. Empirysta się myli, racjonalizm ma rację. 2. Empirysta ma rację, że przedmiot nie istnieje jeśli nikt go nie obserwuje, ale wszystko jest bez przerwy obserwowane przez wszystkowidzącego Boga-obserwatora.
Dlatego ważnym jest czytać całe zdania a na początku napisałem "w pewnym sensie niezaprzeczalne fakty". A chodzi głównie o to, że świat, który jest martwy nie istnieje. A my jako obserwatorzy daliśmy początek jego istnieniu.
Dlatego właśnie przeczytałem całe zdanie i dodanie "w pewnym sensie" nie zmienia znaczenia wyrażenia "niezaprzeczalne fakty". To o czym mówisz nie może być niezaprzeczalnym faktem w żadnym sensie, jeśli ktokolwiek uważa je za zaprzeczalne i jest w stanie im zaprzeczyć. Jak już wspomniałem, racjonalista się z Twoim tokiem myślenia nie zgodzi, więc dla niego nie jest to niezaprzeczalny fakt, a dla Ciebie nie będą niezaprzeczalnymi faktami jego teorie. W ogóle wyrażenie "niezaprzeczalny fakt" to masło maślane, bo fakt to jest z założenia coś udowodnionego i niezaprzeczonego, więc pójdę dalej i powiem, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak "fakty" w filozofii. Czepiam się tego, bo uważam określenie przez Ciebie Twoich teorii na temat natury istnienia rzeczywistości "niezaprzeczalnymi faktami" za poważne nadużycie.
Co jest? Ciemność? Nic nie czujesz? Nie słyszysz?
No to właśnie dowiodłeś , tego jak wygląda wszechświat, bez obserwatora.
Nie jesteś w stanie odbierać fali i przekształcać jej w hologram
Co powiesz w takim razie na ludzi niewidomych od urodzenia a doświadczających wrażeń wizualnych w snach?
Nie jestem w stanie odbierać bodźców za pomocą których mogę się orientować w przestrzeni, ale wciąż znajduję się w jakimś w czasie i w jakiejś przestrzeni. Rzeczywistość istnieje i nie potrzebuje mnie żeby istnieć. Ja już nie mogę być wtedy tego pewny i nawet mogę nie zorientować się kiedy umrę jeśli otrzymam jakieś obrażenia a nie mogę odczuć bólu, ale jakiś postronny obserwator będzie wciąż widział mnie, rzeczywistość w której oboje się znajdujemy i będzie widział kiedy ustaną we mnie funkcje życiowe. Nie rozumiem trochę tego hologramu - skoro uważasz, że dla każdego obserwowana przez niego rzeczywistość jest wytworzonym przez niego hologramem, to jak to możliwe, że hologramy nas wszystkich są ze sobą kompatybilne i możliwe są interakcje między nami? Jak to możliwe, że wymieniamy się myślami na forum korzystając z tego samego narzędzia które oboje nazywamy Internetem i wiemy oboje, że forum nazywa się "paranormalne.pl", a swoje myśli zapisujemy na przedmiocie który oboje nazwiemy klawiaturą i który oboje będziemy w stanie w taki sam sposób opisać ze szczegółami? Jesteśmy w stanie opisać elementy obserwowanej przez nas rzeczywistości w taki sam sposób, tak że się zrozumiemy i wszystko wydaje się być uniwersalne i powtarzalne.
Zapomniałam , że Judaizm , Islam i również Chrześcijaństwo to patriarchat.
Masz rację, z kulturowego punktu widzenia tak mogło być i historia
z wyciągnięciem Ewy z żebra Adama mogło być zwykłym umniejszeniem kobiety.
Bo jak sie tak patrzy na religie politeistyczne to występują tam bogowie i boginie.
Jest równość płci, A w monoteistycznych patriarchat.
Stanowczo się nie zgodzę z tak prostym podziałem. Myślę, że większość zarówno religii politeistycznych jak i monoteistycznych promuje patriarchat, bo patriarchat wynika z uwarunkowań biologicznych i przewagi w sile fizycznej jaką płeć męska zdołała uzyskać nad żeńską u homo sapiens, co miało decydujący wpływ na to jak ukształtowały się relacje społeczne w pierwszych ludzkich społecznościach a potem na ich bazie kształtowała się kultura i religia. Z tego się wzięła popularność patriarchicznego modelu społeczeństwa i rzadkość matriarchatu. Patriarchat w kulturze czy religii jest tego końcowym efektem a nie przyczyną.
Jeśli chodzi o same religie, to weźmy na przykład religię starożytnych Greków, gdzie byli bogowie i boginie, ale to nie oznacza braku wpływu patriarchicznego modelu społeczeństwa, który z pewnością był u Greków obecny. Ja go widzę choćby w tym, że to Zeus, mężczyzna, był najwyższym z bogów i królował na Olimpie. O ile dobrze pamiętam było tam także parę poligamicznych związków jakiegoś boga z kilkoma boginiami, ale nie przypominam sobie żadnego poligamicznego związku bogini z kilkoma bogami. U Rzymian podobnie, bo rzymska religia była kopią greckiej. U Egipcjan najwyższym z bogów również był mężczyzna, Ra, bóg słońce. W hinduizmie, który nie jest jednolitą religią, ale ma wiele odłamów tak jak chrześcijaństwo, trzema najważniejszymi najczęściej występującymi bóstwami są Brahma, Wisznu i Śiwa, z czego Brahma chyba był bezpłciowy, a Wisznu i Śiwa byli dewami, czyli bóstwami męskimi (dewa - bóstwo męskie, dewi - bóstwo żeńskie). W wisznuizmie, który jest chyba jednym z najpopularniejszych odłamów hinduizmu, jedynym bogiem był męski Wiszna. Więc nawet uważany za tak "liberalny" płciowo hinduizm, nie pozostał wolny od jakichś tam wpływów uwarunkowanego biologicznie i społecznie patriarchatu.
A teraz porównajmy to z chrześcijaństwem uznanym przez Ciebie za patriarchiczne - treść Starego Testamentu jest jednak uważana przez większość chrześcijan za mającą dla ich religii jedynie jakieś tam znaczenie symboliczne, prawie każdy chrześcijanin powie Ci, że Starego Testamentu nie można brać w całości na poważnie, z wyjątkiem Dekalogu. Weźmy pod uwagę to, że Stary Testament nie został napisany przez chrześcijan, bo ich wtedy jeszcze nie było, tylko przez żydów, widoczne są w nim więc silne wpływy kulturowe ludzi którzy go pisali i rzeczywiście mamy absolutną dominację mężczyzn, patriarchat, męską poligamię, nie ma w Starym Testamencie chyba żadnej kobiecej postaci odgrywającej jakąś ważną rolę. Ale jak już się przyjrzymy Nowemu Testamentowi, który dla chrześcijaństwa jest najważniejszy i on już został napisany przez chrześcijan, to widzimy Maryję, kobietę, która została wyniesiona na piedestał jako najświętsza z ludzi i jedyna godna urodzić Syna Bożego. Tak ważna rola przypisana kobiecie byłaby dla autorów Starego Testamentu nie do pomyślenia. I co najważniejsze mamy Boga, który jest bezpłciowy, ponieważ płeć to cecha przypisywana tylko istotom cielesnym, czyli ludziom i zwierzętom. Więc ani Bóg ani aniołowie nie posiadają płci. Odpowiedź na pytanie dlaczego Jezus miał być mężczyzną jest prosta - czy jakakolwiek kobieta, w ówczesnym patriarchicznym społeczeństwie, miałaby jakąkolwiek siłę przebicia stwierdzając, że jest Córką Bożą i przychodzi w imieniu Bogini Matki? To musiało być dostosowane do ówczesnych warunków, inaczej nic by nie wyszło z próby zapoczątkowania nowej religii, a w porównaniu z patriarchicznym judaizmem i islamem to właśnie chrześcijaństwo mi się jawi jako to które przyniosło równość płci, z jednej strony opisując Boga jako Ojca (co miało raczej pełnić rolę symbolu, ukazującego Boga jako takiego jakim był wzór mężczyzny w patriarchicznym społeczeństwie) ale z drugiej przedstawiając ludzką kobietę jako Matkę Bożą, stawiając ją w hierarchii wyżej niż wszystkich innych ludzi, w tym mężczyzn, wyżej od niej był już tylko bezpłciowy Bóg.
Ale to jest logiczne
wyłączasz wzrok albo upośledzasz miejsca wzrokowe w mózgu - nie widzisz
wyłączasz kupki smakowe albo porażasz miejsce w mózgu odpowiedzilne za smak - nie czujesz smaku
Przebijasz bembenki w uszach , uszkadzasz ślimaka lub pole w mózgu odpowiedzialne za słuch - jesteś głuchy jak pień
Wyniszczasz komórki czuciowe w nosie albo uszkadzasz miejsce w mózgu odpowiedzialne za węch - przestajesz czuć zapach ,
Wszczepiasz sobie w głowę implant z bombą i za pomocą detonatora wysadzasz sobie mózg.
Co wtedy czujesz?
Nic.
Następuje oderwanie się tak zwanej duszy od ciała - tracisz czucie cielesnego ciała.
Jesteś duchem , energią...
Nie można tego niepodważalnie uznać za logiczne, bo logika kończy się tam gdzie kończą nam się informacje na dany temat. Nie mamy żadnych niepodważalnych informacji, czyli tzw. faktów, na temat tego co się z nami dzieje po śmierci i to o czym piszesz to tylko Twoje teorie, a ktoś może się z nimi nie zgodzić i nie da się rozstrzygnąć, które z was będzie miało rację, skoro póki co nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować. Nie jest to więc Twoja wiedza, bo nie możesz tego wiedzieć, a jedynie wiara, bo wierzysz że tak jest, i nie mieszajmy tego ze sobą.
tego nie trzeba udowadniać, bo oznaczało by to , śmierć obiektu badawczego.
Znamy to jednak z życia a lekarze wiecznie to widzą ratując komuś życie, którego nie udaje im się wrócić ...
Tego nie da się udowodnić, przynajmniej na chwilę obecną, właśnie dlatego że oznaczałoby to śmierć obiektu badawczego, co jest według naszej obecnej wiedzy nieodwracalne i nie wiadomo czy jest możliwe skomunikowanie się z obiektem badawczym po jego śmierci, jako że nie wiemy co jest po śmierci.
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 11.05.2016 - 16:34