Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak powstał mit Trójkąta Bermudzkiego


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Trójkąt Bermudzki. Wielka tajemnica czy wielka bzdura?

 

trojkat%20bermudzki%201.jpg

 

„Nie wiem, gdzie jest zachód. Wszystko jest nie tak. Nie jesteśmy pewni żadnego kierunku. Nawet ocean nie wygląda tak, jak powinien”.

Słowa porucznika Charlesa Taylora zarejestrowano na krótko przed tym, jak kierowana przez niego w ramach lotu 19 grupa wojskowych samolotów przepadła bez wieści.

Trójkąt Bermudzki pochłonął kolejne ofiary. Co się tam wydarzyło?

 

 

 

Lot 19

Lot 19 był typowym lotem szkoleniowym. 5 grudnia 1945 roku o 14:10 grupa pięciu samolotów bombowo-torpedowych Grumman TBF Avenger wystartowała z bazy Fort Lauderdale na Florydzie. Zgodnie z planem miała przeprowadzić ćwiczenia z nawigacji podczas lotu nad akwenem, nad którym poprzednio ćwiczono inne elementy pilotażu i walki. W planie było również ćwiczebne bombardowanie wraku okrętu znajdującego się przy jednej z wysepek.

 

trojkat%20bermudzki%202.jpg

Grumman TBF Avenger

 

Na pokładach samolotów znajdowało się w sumie 14 osób, a eskadrą dowodził instruktor, podporucznik Charles Carroll Taylor. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem – eskadra wykonała kolejne zadania, po których dowódca powinien obrać kurs na wschód, do bazy Fort Lauderdale.

 

Krótko po tym zaczęły się problemy. Zapis łączności radiowej wskazuje, że dowódca totalnie się pogubił i zamiast do bazy skierował swoją eskadrę na pełne morze. Na wieść o kłopotach lotu 19 w stan gotowości postawiono okoliczne okręty i służby ratownicze. Na spotkanie zagubionym samolotom wysłano hudroplan PBY Catalina, a z bazy Banana River Naval Air Station wystartowały dwa samoloty Martin PBM Mariner – duże maszyny przeznaczone do ratownictwa morskiego i zwalczania okrętów podwodnych.

 

Niestety, to tylko zwiększyło rozmiary tragedii – jeden z samolotów ratunkowych niedługo po starcie zniknął bez śladu z 13 osobami na pokładzie. Do poszukiwań zaangażowano większe siły. W sumie wzięło w nich udział ponad 300 samolotów, okręty marynarki wojennej i straży przybrzeżnej oraz mnóstwo prywatnych jachtów. Bez skutku. Nie znalazły niczego – ani rozbitków, ani jakichkolwiek śladów katastrofy.

 

 

Vincent Gaddis wymyśla Trójkąt Bermudzki

Zniknięcie lotu szkoleniowego wcale nie oznaczało, że narodził się Trójkąt Bermudzki. Powstał on znacznie później – po raz pierwszy ta nazwa pojawiła się dopiero w 1964 roku w magazynie „Argosy”. W tym miejscu warto przypomnieć często pomijany fakt – czym był ten magazyn.

 

trojkat%20bermudzki%203.jpg

Magazyn „Argosy” - tu tu po raz pierwszy pojawił się Trójkąt Bermudzki

 

„Argosy” należał do klasy pulp-magazine i był po prostu zbiorem fantastycznych, wyssanych z dziennikarskiego palucha historii o Tarzanie, Zorro i marsjańskich bogach. Miał dostarczać prostej, niewymagającej intelektualnie rozrywki i taką funkcję dzielnie spełniał. Bajki mają jednak to do siebie, że często znajdują rzesze wiernych słuchaczy, bezkrytycznie traktujących fantastyczne opowieści. Tak było również w przypadku opowiadania Vincenta Gaddisa „The Deadly Bermuda Triangle”.

 

Opowiadanie o dziwnych zniknięciach na akwenie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Karaibami i Bermudami, uwzględniające przypadek lotu 19, spotkało się z dużym zainteresowaniem czytelników, a Vincent Gaddis miał głowę nie od parady. Autor błyskawicznie wykorzystał zdobyte zainteresowanie - napisał książkę „Invisible Horizons”, w której twórczo rozwinął wątki z artykułu.

 

To wystarczyło. Trójkąt Bermudzki zaistniał w zbiorowej świadomości, a ludzie, mając odpowiedź, zaczęli poszukiwać pytań. Szybko powstała lista niewyjaśnionych zaginięć i katastrof, których nikt nigdy wcześniej nie łączył z żadnym trójkątem. Co więcej, nie wszystkie miały miejsce, ale czy komukolwiek przyszłoby do głowy weryfikować nudne fakty, skoro można opowiedzieć fascynującą historię, która wzbudzi ciekawość, podniesie nakład i z pewnością świetnie się sprzeda?

 

 

Jak daleko sięga Trójkąt Bermudzki?

Bezsporny jest fakt, że na morzu i w powietrzu dochodzi do różnych katastrof i nie wszystkie z nich – co dotyczy zwłaszcza wcześniejszych wydarzeń – zostały w przekonujący sposób wyjaśnione. Wiele z tych, które wydarzyły się na Atlantyku, zapisano na konto Trójkąta Bermudzkiego. Czyli właściwie czego?

 

trojkat%20bermudzki%204.jpg

Zasięg Trójkąta Bermudzkiego zmienia się w zależności od autora

 

Nie ma w tej kwestii zgodności. Umowny obszar między wybrzeżem Stanów Zjednoczonych, Karaibami i Bahamami bardzo często jest powiększany, byle tylko dało się przypisać jakąś katastrofę Trójkątowi. Niektóre teorie rozciągają Trójkąt Bermudzki aż do Wielkiej Brytanii czy Ameryki Południowej.

 

Nie zmienia to faktu, że wiele z „niewyjaśnionych” wydarzeń można wytłumaczyć. Najlepszym przykładem jest pierwsza z tajemnic przypisywanych Trójkątowi - zaginięcie w 1840 roku załogi francuskiego żaglowca Rosalie. Odnalezienie pustego statku, na którym wszystko było w najlepszym porządku, tylko brakowało ludzi, rzeczywiście wydaje się dziwne.

 

Problem w tym, że o odnalezieniu Rosalie napisano zaledwie w jednej gazecie z epoki, a statku o tej nazwie nie znaleziono w rejestrach żadnego z francuskich portów. Istniał za to statek Rossini, który został odnaleziony bez załogi mniej więcej w tym samym czasie co Rosalie. Problem w tym, że znaleziono również jego załogę – cała i zdrowa dotarła w szalupach do wysp Bahama. Prosta historia po przekręceniu przez żądnego tematu dziennikarza stała się tajemniczą opowieścią o morskiej tragedii.

 

 

Lot 19 - mniej tajemnic, więcej faktów

Gdy wnikliwiej spojrzymy na lot 19, również pozbawimy go aury tajemniczości. Co więcej, zrobiło to już wojsko i niezależni badacze, a po zakończeniu prac opublikowano drobiazgowy raport opisujący możliwy przebieg wypadków i przyczyny zaginięcia – po uwzględnieniu strat wśród ratowników – 6 samolotów i 27 ludzi. Zacznijmy od tego, że porucznik Charles Carroll Taylor miał za sobą wiele godzin wylatanych na Avengerach, jednak do bazy Fort Lauderdale został przeniesiony 21 listopada.

 

trojkat%20bermudzki%205.jpg

Martin PBM Mariner - maszyna tego typu zaginęła podczas poszukiwania samolotów porucznika Taylora

 

Taylor był zatem w Fort Lauderdale zaledwie dwa tygodnie i nie znał dobrze tego rejonu wybrzeża. Prawdopodobnie uznał wyspę Andros za część archipelagu Florida Keys i sądząc, że jest już nad Zatoką Meksykańską, zmienił kurs na północnowschodni, wyprowadzając swoich podwładnych na pełne morze. Wart odnotowania jest również fakt, że podczas feralnego lotu dowódca nie miał przy sobie podstawowego – oprócz kompasu – sprzętu nawigacyjnego tamtych czasów, czyli zegarka, który przez roztargnienie zostawił w bazie.

 

Co więcej, nawigacyjna wpadka nie była niczym nowym w karierze porucznika. Co prawda wojskowy raport nie obarcza go odpowiedzialnością za losy lotu 19 (początkowy werdykt o winie dowódcy zmieniono po protestach rodziny), ale Taylor podczas wcześniejszych lotów gubił się wielokrotnie, a dwa razy powodu utraty orientacji musiał wodować. W obu przypadkach miał szczęście i nie tylko przeżył wodowanie, ale też został odnaleziony przez samoloty ratunkowe.

 

Wyjaśniono również zagadkę zniknięcia samolotu Martin PBM Mariner. Z pokładu tankowca SS Gaines Mills zaobserwowano bowiem wybuch w miejscu, gdzie powinien znajdować się samolot ratunkowy, a lotniskowiec eskortowy USS Solomons potwierdził utratę w tym samym miejscu i czasie kontaktu radarowego z jakimś samolotem. Wśród możliwych przyczyn katastrofy wymienia się m.in. nieszczelność któregoś ze zbiorników paliwa lub trafienie samolotu przez piorun. Problemem pozostają za to wraki samolotów z lotu 19 – mimo starań do tej pory nie udało się ich odnaleźć, a wraki zlokalizowane w latach 90. należały do innych maszyn tego samego typu.

 

 

Kilka prób wyjaśnienia

Pojawiło się wiele hipotez wyjaśniających przyczyny katastrof w rejonie Trójkąta. Jedna z nich, która wydaje się najlepiej poparta faktami, mówi o złożach metanu znajdujących się w tym rejonie pod dnem morskim. Gdy na skutek ruchów skorupy ziemskiej metan zostaje uwolniony, nasyca wodę pęcherzykami gazu. Statek który znalazłby się w takim miejscu, na skutek mniejszej gęstości wody straciłby wyporność i poszedłby na dno.

 

trojkat%20bermudzki%206.jpg

 

Co więcej, po dotarciu do powierzchni wody metan unosi się wyżej, co mogłoby tłumaczyć zaginięcia samolotów. Trudno przypuszczać, aby na kilku tysiącach metrów stężenie gazu było na tyle duże, by spowodować wybuch, ale jego obecność może zakłócać pracę silników i – zmieniając gęstość powietrza – powodować turbulencje, co może prowadzić do katastrofy.  Wart odnotowania jest fakt, że w dziennikach Krzysztofa Kolumba znalazł się zapisek o występującej w tym rejonie „białej wodzie”, co mogło być wynikiem obserwacji wody nasyconej pęcherzykami gazu.

 

Poza teorią metanową fenomen Trójkąta próbowano tłumaczyć np. zapadaniem się podwodnych jaskiń lub powstawaniem szczelin wynikających z ruchów tektonicznych. W obu przypadkach miało to powodować gwałtowne zasysanie wody i wir wciągający wszystko w okolicy. Innym racjonalnym, ale mało prawdopodobnym wytłumaczeniem może być aktywność piratów lub przemytników albo – zwłaszcza w czasie zimnej wojny – tajne operacje Rosjan i Kubańczyków.

 

Istnieją również fantastyczne teorie, jak podwodne piramidy, które miałyby jakoś oddziaływać na przestrzeń nad nimi, działalność obcych, aktywność mieszkańców Atlantydy, eksperymenty wojskowe, kryształy zakrzywiające przestrzeń i cały szereg podobnych bzdur – w tej kwestii ludzka wyobraźnia wydaje się nie mieć żadnych granic.

 

 

Trójkąt Bermudzki istnieje tylko w naszych głowach

Pojedyncze historie, zwłaszcza po odpowiednim przedstawieniu przez poszukiwaczy sensacji, mogą wydawać się bardzo tajemnicze, warto jednak spojrzeć na zjawisko z nieco szerszej perspektywy. Niestety, może spotkać nas srogie rozczarowanie. To coś jak z klątwą Tutanchamona.

 

trojkat%20bermudzki%207.jpg

Najpopularniejsza lokalizacja Trójkąta Bermudzkiego

 

Dopóki koncentrujemy się na pojedynczych przypadkach i szukamy ich wzajemnych powiązań, dopóty może się wydawać, że obcujemy z czymś niesamowitym i tajemniczym.  Na szczęście liczby nie kłamią – wystarczy zapoznać się ze statystykami, by rzekomy Trójkąt Bermudzki został pozbawiony swojej tajemniczości i grozy.

 

Liczba zaginięć i katastrof na jego obszarze po uwzględnieniu natężenia ruchu nie różni się od średniej dla całego Atlantyku. Znamienny jest fakt, że tajemnicze zniknięcia zakończyły się wraz z rozwojem technologii służących nawigacji, łączności czy kontroli lotów. To, co ponad pół wieku temu przypisywano niewyjaśnionym zjawiskom, dzisiaj jest z reguły tragiczną katastrofą o banalnych przyczynach, której szczegóły poznajemy później np. w cyklu „Katastrofy w przestworzach”.

 

Prawda jest zatem mało efektowna, a opowieści o miejscu, w którym w niewyjaśniony sposób znikają statki i samoloty, to jedynie wytwór ludzkiej fantazji. Problem w tym, że autorzy niezliczonych dokumentów i książek na temat Trójkąta nie mają żadnego interesu w negowaniu popularnej legendy. Dlaczego mieliby pozbawiać się źródła dochodu? Fakty są jednak jednoznaczne: Trójkąt Bermudzki po prostu nie istnieje.

 

autor: Łukasz Michalik

źródło

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


  • 6



#2

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3007
  • Tematów: 2579
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

O Trójkącie Bermudzkim już na tym forum było całkiem sporo, także i ja się tu i ówdzie naprodukowałam, pozwolę więc sobie skopiować kilka fragmentów :)

 

Trójkąt Bermudzki to obszar o sporym nasileniu ruchu morskiego i lotniczego, znany przy tym ze zmiennej pogody, więc występowanie w jego rejonie różnego rodzaju wypadków jest nieuniknione. Te opowieści o zaginięciu avengerów i im podobne to zwykłe bujdy rozdmuchane do niebotycznych rozmiarów - eskadra samolotów prowadzona przez niedoświadczonego dowódcę zwyczajnie zabłądziła nad morzem i spadła do wody po zużyciu paliwa. To wszystko. W pozostałych przypadkach również nie ma niczego niezwykłego, więc nie ma powodów do ekscytowania się tajemnicami Trójkąta Bermudzkiego - bo ich zwyczajnie nie ma.

(źródło)

 

No i drugi (trochę poszerzający temat poza Flight 19, po minimalnej edycji mającej na celu usunięcie bardziej ofensywnych fragmentów):

 


Aircraft incidents

* 1945: December 5, Flight 19 (5 TBF Avengers) lost with 14 airmen, and later the same day PBM Mariner BuNo 59225 lost with 13 airmen while searching for Flight 19.[1]
* 1948: January 30, Avro Tudor G-AHNP Star Tiger lost with 6 crew and 25 passengers, en route from Santa Maria Airport in the Azores to Kindley Field, Bermuda.[2]
* 1948: December 28, Douglas DC-3 NC16002 lost with 3 crew and 29 passengers, en route from San Juan, Puerto Rico, to Miami.[3]
* 1949: January 17, Avro Tudor G-AGRE Star Ariel lost with 7 crew and 13 passengers, en route from Kindley Field, Bermuda, to Kingston Airport, Jamaica.[4]

[edit] Incidents at sea

* 1843: USS Grampus, schooner, last seen March 15, presumed sunk in a gale off Charleston, South Carolina.[5]
* 1918: USS Cyclops, collier, left Barbados on March 4, lost with 309 crew and passengers en route to Baltimore, Maryland.[6]
* 1921: January 31, Carroll A. Deering, five-masted schooner, Captain W. B. Wormell, found aground and abandoned at Diamond Shoals, near Cape Hatteras, North Carolina.[7]
* 1925: December, SS Cotopaxi, tramp steamer, Captain Meyers, en route from Charleston, South Carolina, to Havana, Cuba, lost with all crew after reporting by radio that the ship had water in its hold and was listing and about to sink.[citation needed]

Opiszę podane wyżej wydarzenia, które to będąc niezwykle zagadkowymi zniknięciami stanowią o legendzie Trójkąta Bermudzkiego. Przechodząc więc do rzeczy:

Na pierwszy ogień pójdą samoloty:

Flight 19:
Pięć Avengerów, dowódca zabłądził nad morzem przy pogarszającej się pogodzie, po zużyciu paliwa samoloty spadły do wody w bliżej nieokreślonym miejscu. Wyjaśnienie oczywiście całkowicie absurdalne, bo zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest porwanie samolotów przez UFO, na przykład w celu przeprowadzenia eksperymentów.

G-AHNP "Star Tiger":
Lot na niskim pułapie z powodu fatalnej pogody. Możliwe przyczyny katastrofy to błąd nawigacyjny (dane podawane przez załogę były niespójne z planem lotu), nagła awaria (przy pułapie 600 metrów poważna usterka może nie dać nawet szansy na powiadomienie przez radio), również wysuwano akt sabotażu jako zdarzenie jak najbardziej możliwe. Tu zapewne więc doszło do przeniesienia w czasie, bo to jedyne rozsądne wytłumaczenie.

Lot NC16002:
Brak wyjaśnienia. Dostępne poszlaki wiążą się z błędem nawigacyjnym spowodowanym usterką techniczną samolotu (niesprawne radio, znacząca zmiana kierunku wiatru mająca istotny wpływ na kurs samolotu). Czyli nie wiem.. czarna dziura na kursie kolizyjnym?

G-AGRE "Star Ariel":
Brak wyjaśnień, czyli porwanie na 100%.

Ciekawostką jest fakt, że zarówno "Star Tiger", jak i "Star Ariel" były samolotami tego samego typu (Avro Tudor) oraz własnością tych samych linii lotniczych British South American Airways, dodatkowo obie katastrofy dzielił odstęp roku (styczeń 1948 - styczeń 1949). Innym interesującym faktem jest również niewyjaśniona do niedawna katastrofa innego samolotu tych linii, tym razem Lancastriana o nazwie "Star Dust", który w 1947 roku zaginął bez śladu w Andach. Tym razem jednak wrak udało się odnaleźć, ale dopiero w roku 2000. Wcześniej, w 1946 roku miała miejsce inna katastrofa samolotu linii BSAA, który rozbił się niedługo po starcie z lotniska Bathurst w Republice Gambii.
Należy zauważyć, że samoloty linii BSAA co najmniej raz na rok zaliczały spektakularną katastrofę. W ciągu trzech lat działania BSAA samoloty tych linii brały udział w 10 wypadkach, w których śmierć poniosło 95 osób.
Same samoloty Avro Tudor miały ogólnie rzecz biorąc nieszczególną opinię, biorąc udział w 7 poważnych wypadkach na przestrzeni 12 lat, co przy łącznej liczbie 38 wyprodukowanych egzemplarzy wszystkich typów (w lotach komercyjnych brało udział od 25 do 28 samolotów) stanowi zaskakująco wysoki wskaźnik -- rozbiła się jedna czwarta wszystkich latających Tudorów. To mniej więcej sytuacja taka, jakby w ciągu dwunastu lat miały miejsce 1652 katastrofy Boeingów 737...

Krótko mówiąc -- jeżeli ktoś uważa, że należy doszukiwać się zjawisk nadprzyrodzonych w tym, że w odstępie roku zwaliły się do morza dwa samoloty o fatalnej reputacji będące własnością towarzystwa lotniczego o reputacji jeszcze gorszej, to naprawdę określenie tego mianem "naiwności" jest dalece idącym eufemizmem.

Pora przyjrzeć się statkom:

USS Grampus:
Nie ma się nad czym rozwodzić, chyba, że dla kogoś zatonięcie żaglowca podczas sztormu jest czymś niezwykłym.

USS Cyclops:
Węglowiec płynący z ładunkiem rudy o masie przekraczajacej o 35% dopuszczalną ładowność, z niesprawnym jednym silnikiem, podczas sztormu. UFO? Przeniesienie w czasie? Portal do innego świata? Niewątpliwie tak, zważywszy na los siostrzanych statków Nereus i Pireus. Oba zaginęły w 1941 na Atlantyku bez wieści podczas rejsu z ładunkiem również przekraczającym normę dla tego typu statków, atak torpedowy nie wchodzi w grę. Oczywiście, nie ma żadnych wątpliwości, że za zaginięcie wszystkich trzech statków tego samego typu odpowiedzialne są zjawiska paranormalne, bo zdroworozsądkowe wytłumaczenie typu przełamanie się kadłuba wskutek przeciążenia lub coś podobnego rodzaju, jest całkowitym absurdem.

Carroll A. Deering:
CIekawy przypadek i niewyjaśniony do dziś, choć większość poszlak wskazuje na bunt na pokładzie.

SS Cotopaxi:
Absolutnie sytuacja z gatunku niewyjaśnionych zaginięć, mimo tego, że kapitan SS Cotopaxi wyraźnie oznajmił przez radio, że statek ma silny przechył na burtę i nabiera wody. Ale to przecież niemożliwe, żeby z takiego błahego powodu zatonąć, musiał więc zostać wessany w inny wymiar.

 

 

(źródło)


  • 2



#3

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

O Trójkącie Bermudzkim już na tym forum było całkiem sporo

 

Mam tego świadomość, bo przed wrzuceniem tego artykułu zapoznałem się z wyszukiwarką.

Tak naprawdę, powodem wrzucenia go na forum był jeden tylko jego fragment, zaczynający się zdaniem Vincent Gaddis wymyśla Trójkąt Bermudzki.

Bo pomimo kilku tematów, dotyczących Trójkąta Bermudzkiego, w żadnym nie znalazłem wzmianki o "ojcu założycielu" tego fenomenu, czyli Gaddisie i  początkach jego zaistnienia w zbiorowej świadomości (fenomenu - nie Gaddisa).

 

Wróć.

W jednym z tematów jest krótka wzmianka o nim:

Allen's hoax has grown into a legend which has been spurred on by a number of books, some of them fictional, some non-fictional, and others fictional but claiming to be non-fictional. In 1965, Vincent H. Gaddis's Invisible Horizons: True Mysteries of the Sea was published. In addition to stories about various disappearing islands, aircraft, and ships, Gaddis presents the basics of the legend as created by Allen in his letters and published in the Varo edition of Jessup's work. In 1977, Charles Berlitz published Without a Trace: New Information from the Triangle, which included a chapter on the Philadelphia experiment. Berlitz is a frequent source for stories on strange phenomena, such as Atlantis, the Bermuda Triangle, and Noah's Ark.

 

Jest ona jednak na tyle ogólna, że pomyślałem sobie, że warto to wyraźniej wyartykułować.

Chociażby po, żeby kolejni użytkownicy, których mit Trójkąta Bermudzkiego kiedyś zafascynuje, mieli świadomość, że narodził się on w marnym pisemku SF.

 

Cała reszta, to oczywiście kolejne wyjaśnianie tego, co wielokroć było już wyjaśnione, więc traktuję to tylko jako uzupełnienie tego fragmentu, który mnie zainteresował. Nie zgodziłbym się tylko z jednym (to a propos Lotu 19), a mianowicie z tym fragmentem Twojej wypowiedzi "...eskadra samolotów prowadzona przez niedoświadczonego dowódcę zwyczajnie zabłądziła nad morzem".

 

Z tego, co wiem, Tayllor był jednak doświadczonym pilotem, z imponującą liczbą wylatanych godzin (2500 tys podczas wojny na Pacyfiku), a jego "niedoświadczenie" jako dowódcy, w tym konkretnym przypadku polegało głównie na tym, że jako świeżo przeniesiony do Fort Lauderdale oficer, nie zapoznał się dość dobrze z rejonem, w którym miał wykonywać ćwiczenia, co skutkowało błędną identyfikacją wysp Great Abaco i Grand Bahama, co w konsekwencji doprowadziło do wybrania błędnego kierunku lotu.

No ale to jakby szczegół, bo było to również wielokrotnie omawiane.


  • 0



#4

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3007
  • Tematów: 2579
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z tego, co wiem, Tayllor był jednak doświadczonym pilotem, z imponującą liczbą wylatanych godzin (2500 tys podczas wojny na Pacyfiku), a jego "niedoświadczenie" jako dowódcy, w tym konkretnym przypadku polegało głównie na tym, że jako świeżo przeniesiony do Fort Lauderdale oficer, nie zapoznał się dość dobrze z rejonem, w którym miał wykonywać ćwiczenia, co skutkowało błędną identyfikacją wysp Great Abaco i Grand Bahama, co w konsekwencji doprowadziło do wybrania błędnego kierunku lotu.

 

To zależy od punktu widzenia :) Dane o doświadczeniu Taylora pochodzą zapewne z książki pt. Lost Patrol wydanej w 1973, poza nią nie znalazłam żadnych źródeł tej informacji. O ile się natomiast orientuję, to Taylor całą swoją karierę wojenną spędził w dywizjonie torpedowym VT-7 na USS Hancock latając jako boczny w kluczu podporucznika Dobsona i nigdy niczym samodzielnie nie dowodził, ani nawet nie wziął udziału w akcji bojowej -- po prostu latał za kimś, tak więc z nawigacji był zupełnie zielony. Nie chcę tutaj wyciągać pochopnych wniosków w postaci tego, że Lot 19 był pierwszym, w którym Taylor leciał w charakterze dowódcy, ale jest to możliwe. Nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat wcześniejszych dokonań Taylora po zakończeniu służby na Hancocku.

 

Po prostu wlazł do samolotu ciemny jak tabaka w rogu i poleciał gdzieś w maliny. Szkoda tylko pozostałych pilotów, którzy mu zaufali.


  • 0



#5

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No to nie wiem - tu  piszą o nim ciut inaczej. I wygląda na to, że taki całkiem "ciemny" to on nie był. Ktoś, kto jest instruktorem pilotażu od 3,5 roku (luty 1942r.), jednak coś tam powinien umieć. A na jakiej pozycji latał w swoim dywizjonie tego na prawdę nie wiem.


  • 0



#6

Agnieszka81.
  • Postów: 321
  • Tematów: 29
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Uważam, że teoria z metanem jest jak najbardziej możliwa i najbardziej wiarygodna. Dodajmy do tego bardzo zmienne warunki pogodowe, które w tym rejonie z godziny na godzinę mogą uleć zmianie, to jestem przekonana, że tzw. tajemnica Trójkąta Bermudzkiego jest tylko i wyłącznie mitem. Wszystkie niemalże zaginięcia statków czy samolotów - o których mi wiadomo - zostały wyjaśnione i nie ma w ich zaginięciu niczego tajemniczego. 


  • 0

#7

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3007
  • Tematów: 2579
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No to nie wiem - tu  piszą o nim ciut inaczej. I wygląda na to, że taki całkiem "ciemny" to on nie był. Ktoś, kto jest instruktorem pilotażu od 3,5 roku (luty 1942r.), jednak coś tam powinien umieć. A na jakiej pozycji latał w swoim dywizjonie tego na prawdę nie wiem.

 

Niby tak, ale nawet w podanym przez Ciebie linku widnieje informacja, że instruktorem został w październiku 1942, czyli raptem 8 miesięcy od zakończenia szkolenia. A jakby nie spojrzeć, szkolenie amerykańskich pilotów w 1942 roku było szczątkowe (np. piloci myśliwców wysyłani byli na front już po 30 godzinach lotów samodzielnych). A tymczasem Taylor był zwykłym rezerwistą. Poza tym nie wiadomo co robił przez te 8 miesięcy 1942 roku, skoro latać "bojowo" zaczął dopiero w 1943.

 

Inaczej mówiąc, trudno nie mieć wrażenia, że Taylor był po prostu pilotem o miernych umiejętnościach. Cóż, po prostu nie szkolił się w Dęblinie :)


  • 0



#8

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ze swojej strony dodam że teoria z metanem jest jednak wątpliwa. Po raz pierwszy zaproponował ją pewien geolog i od tego czasu rozchodzi się na zasadzie memu "naukowcy uważają że...". Głównym problemem jest głębokość akwenu - trudno wyjaśnić w ten sposób zatonięć nad obszarem o głębokości 2-3 kilometrów, bo bąble z dna szybko by się rozproszyły na dużym obszarze, no i potrzebna by była erupcja o gigantycznych rozmiarach. W przypadku akwenów płytkich erupcja o rozmiarach potrzebnych do zatopienia łodzi większej niż jacht zostawiłaby wyraźne kratery na dnie.

 

Kolejny problem to wyjaśnienie mechanizmu zatonięcia - sama obecność bąbelków w wodzie nie sprawi, że zacznie się ona zachowywać, jakby miała mniejszą gęstość, tym bardziej, że bąbelki są wypychane w górę i tworzą prąd wody, który raczej przeszkadza w tonięciu. W programie BBC próbowano odtworzyć taką sytuację i łódkę udało się zatopić dopiero wtedy, gdy została ustawiona tyłem do kotłującej wody tak, aby rozpryskująca się woda zaczęła wpadać do środka. Samo ustawienie łódki centralnie nad dyszami bąbelków nie powodowało zanurzenia:

 

W 2003 pojawiła się publikacja oparta o badania modelu, ale też nie zaobserwowano tam żadnego "spadku gęstości wody", tylko powstanie dużych zafalowań i wirów. Na podstawie symulacji stwierdzono, że łódka może zostać zatopiona jeśli znajdzie się na brzegu pękającego bąbla, pod warunkiem że bąbel będzie miał średnicę dwa razy większą od długości łodzi. Co oznacza, że wedle tego mechanizmu do zatopienia 10-metrowej łodzi potrzebujemy pojedynczego 20 metrowego bąbla gazu. A te są generalnie niestabilne i chętnie rozdzielają się na mniejsze. Aby dotrzeć do powierzchni w całości bąbel musiałby zostać uwolniony niezwykle płytko. A wtedy po zaginięciu łodzi znaleźlibyśmy jej wrak na płyciźnie w miejscu o wzburzonych osadach i z wyraźnym kraterem po uwolnieniu gazu.

 

Efektu wciągania pod wodę nie odtworzyli też Pogromcy Mitów - pływak umieszczony nad dyszami bąbelkującymi miał utrudnione pływanie z powodu prądów i ogólnego kotłowania, ale pływał.


  • 1



#9

Cooba.
  • Postów: 44
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeśli chodzi o Taylora i ekipe to w jakiejs książce było ładnie czarno na białym wyjasnione  co było przyczyna katastrofy. Niestety nie pamietam tytułu ani autora. Taylor cienkim był pilotem, reszta ekipy ślepo za nim podążała bo był ich instruktorem. Pan Taylor prawdopodobnie wyprowadził, w skutek wielu błędów, m.in. nawigacyjnych, swoją eskadrę na ocean. Smutne ale prawdziwe, chyba :P


  • 0

#10

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak wspomniałem wyżej - temat ten założyłem tylko i wyłącznie w celu pokazania / zasygnalizowania jak narodził się mit Trójkąta Bermudzkiego.

Kwestia umiejętności Taylora i samego zdarzenia związanego z zaginięciem eskadry z feralnego Lotu 19 jest tylko wątkiem pobocznym


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych