Budząc się w środku nocy, wita mnie najczęściej paraliż senny, na który nauczyłam się już reagować spokojnie. Wczoraj ten nieprzyjemny stan nie był taki sam. Zanim zacznę - nigdy nie ćwiczyłam eksterioryzacji, ani świadomego snu, nie interesuję się nawet takimi rzeczami.
Obudziłam się - brak czucia w ciele - paraliż. Czekam te kilka sekund, kiedy nagle dopada mnie bardzo dziwne uczucie. Jakby stado rozjuszonych mrówek przechodzące przez moje ciało. Ale po dosłownie chwili dopada mnie jeszcze gorsze. Przez moment coś niematerialnego wychodziło ze mnie. Dobrze, dla ułatwienia, choć nie lubię tego opisu - jak dusza opuszczająca ciało. I subtelne odczucie unoszenia się, któremu dla odmiany towarzyszyło coś błogiego.
Szczęśliwie dla mnie, skończyło się bez żadnej podróży astralnej, jeżeli w ogóle coś takiego miałoby nastąpić.
Chodzę spać późno, wstaję dosyć wcześnie. Dużo myślę zasypiając.
I tu pytanie dla "metafizycznych" fachowców - co to mogło być? Podczas wchodzenia w taki np. stan OOBE doświadczacie czegoś podobnego? To znaczy, pewnie tak, ale nie chcę żeby to "coś" nawiedziło mnie kolejny raz. Co musiałabym zrobić? Paskudne uczucie, a przeskanować się na inny tryb życia w tym momencie byłoby mi ciężko.
Użytkownik Aviv edytował ten post 21.12.2015 - 17:09