Napisano 23.10.2006 - 20:07
Napisano 23.10.2006 - 21:23
Gdy ktoś np. w jakiejś dziedzinie nauki udowadnia swoją teorię to wybiera sobie odpowiednie materiały, czyż nie tak?? Każdy tak robi i jest to ogólna norma , by móc dobrze udokumentować problem , nad którym się pracuje.
Czyli wracamy do punktu wyjścia. Naukowcy to ogólnie kłamcy i oszuści, którzy tylko czekają, żeby coś sfałszować, czy ukryć przed ludzkością. Ale na szczęcie jest pani Lucyna - nie wszystko jest jeszcze stracone. ;-)Twoja introspekcja również mija się z celem bo mechanizm jaki przedstawił Legalize to mechanizm bardziej skomplikowany. Tobie pewnie wydaje się ,że to odrazu ma być dostrzegalne gołym okiem. No a tu zonk bo tak nie jest. Te cwaniaczki tak działają wyrafinowanie ,że można im tylko tego cwaniactwa pogratulować.
Bo podstawą dobrego pisarstwa jest przedstawienie zagadnienia w szerszym kontekście. Takie wyrywanie faktów nie jest raczej przejawem profesjonalizmu. To przejaw zakładanej od początku stronniczości, ale czego można się spodziewać po autorze ksiażek o bogach i ich latających talerzach.Skoro książka opisuje absurdy i żałosne manipulacje w środowisku naukowym, to jaki ma sens opisywać dokonania naukowe??
Napisano 23.10.2006 - 21:47
Napisano 23.10.2006 - 23:02
Ale chyba się nie rozumiemy... Widze, że lubisz sobie zawsze wiele dopowiedzieć, nie wiem tylko z czego to wynika... Burgin jak najbardziej dostrzega sukcesy nauki i jest w pełni świadom ich korzyści... Ukazuje natomiast pewne mankamenty, które istnieją w tym środowidku...Przecież wiem, ze jest pełno książek w których najeżdza sie na naukę i podkreśla się jej wszystkie prawdziwie błędy. I nie zaprzeczam, że Burgin opiera sie na faktycznych zdarzeniach. Problem polega tylko na tym, że ma on ogólnie negatywny stosunek do środowiska naukowego. Wiem, bo kiedyś przeczytałem spory fragment jego książki "Błędy nauki" i łatwo było zauważyć satysfakcję w jego słowach, gdy wytykał to i owo nauce. Szkoda tylko, że tak mało wspominał o niewspółmiernie większych sukcesach nauki...
Czy to jest naprawde takie skomplikowane??Patrz móje powyższe komentarze. Zapytam tylko, o jaką branżę Ci chodzi: naukowców czy ufofilów?
Napisano 23.10.2006 - 23:04
Sitchin pierwszy mi do głowy przyszedł. Absolutna większość środowiska naukowego postępuje wsposób jaki opisałem. Polecam książkę Niepewność wiedzy - Czy nauce można wierzyć? R.G.A. Dolby'ego.Nie miałem na myśli żadnych ludzi pokroju Sitchina. Napisałem w sensie ogólnym.
Jak nie ma się czego złapać to łapiemy się Sitchina tak?
Na podstawie tego co piszesz śmiem tak twierdzić. Jeśli jest inaczej, oświeć mnie.No według Ciebie napewno nie bo takie pojęcie mają tylko naukowcy i fizycy jak Ty
Jeli mam traktować ten tekst jako coś więcej niż osobistą refleksję (frustrację?) autora, to przynajmiej znamiona czegoś takiego by się przydały.No wskazanie faktów dotyczących środowiska naukowego napewno wymaga naukowego podejścia
Wiesz co, śmieszne równości przytaczasz. Proszę przeczytaj proponowaną przeze mnie książkę, bo sfrustrowane wypowiedzi pseudonaukowców na temat sceptycyzmu to niezbyt dobra podstawa.Nie to,że nie lubię. On mnie bawi tak naprawdę. Czemu? Sceptycy są tylko motywacją dla myślących inaczej, by Ci mogli udowodnić swoje racje. Sceptycyzm = ograniczenie, negowanie. Nie myl fanatycznego sceptycyzmu z niedowierzaniem.
I tak nie zrozumiesz jaki mam w tym cel. Widzisz; Einstein był wyjątkowy. Miał w sobie coś czego brakuje Tobie i wielu innym sceptykom a jego słowa tylko mnie w tym upewniają.
Na absurdy pseudonauki jedna biblioteka by nie starczyła.No mógł nie wyrywać i udokumentować w kilku tomach całość tych wszystkich absurdów.
Wiesz, akurat mam doświadczenie w lekturze ksiażek naukowych, popularnonaukowych jak i pseudonaukowych. W swoim życiu byłem po obu stronach barykady. I wiem jak naukowcy piszą o pseudonauce i vice versa.Zapewne Ty byś był niesamowicie stronniczy pisząc książkę na temat teorii Sitchina.
Cóż, nie zmienia to faktu, że z nieukrywanym zadowoleniem przyjmuje każdą nieprawidłowość, która ujawnia się w środowisku naukowym.Burgin jak najbardziej dostrzega sukcesy nauki i jest w pełni świadom ich korzyści... Ukazuje natomiast pewne mankamenty, które istnieją w tym środowidku...
Nie ma rzeczy doskonałych na tym świecie.A z czego bierze się krytyka?? Z niedoskonałości...
...opisanej w wyraźnie stronniczy sposób.Tekst tyczy się (chyba każdy zdążył już to załapać) problematyki środowiska naukowego...
Napisano 23.10.2006 - 23:57
Cóż, nie zmienia to faktu, że z nieukrywanym zadowoleniem przyjmuje każdą nieprawidłowość, która ujawnia się w środowisku naukowym.
Nie ma rzeczy doskonałych na tym świecie.
Mariush, tobie to chyba wyrobił się jakiś kompleks stronniczości :..opisanej w wyraźnie stronniczy sposób.
Napisano 24.10.2006 - 10:49
Napisano 24.10.2006 - 15:18
!Legalize!, jeśli w twoim przykładzie ktoś chce postawić hitlerowców w jakimkolwiek świetle (obojętnie czy negatywnym czy pozytywnym), to nie jest historykiem, tylko śledczym. Historia, jak każda nauka, jest (powinna być) obiektywna i przedstawiać istniejące fakty bez ich oceniania.Czy historyk który chce wykazać w swojej pracy negatywne skutki działania hitlerowców pod czas II wojny światowej... Pisze o przyjemnych rzeczach??
Napisano 24.10.2006 - 16:06
Napisano 24.10.2006 - 16:50
Napisano 24.10.2006 - 19:20
Napisano 24.10.2006 - 20:15
Następująca relacja brzmi wprawdzie nieprawdopodobnie, lecz jest autentyczna. Podczas eksperymentu biologicznego przeprowadzonego w końcu lat osiemdziesiątych w Instytucie Biologii Molekularnej profesora Davida Baltimore (laureat Nagrody Nobla, rektor Uniwersytetu Rockefellera w Nowym Jorku) w USA a kierowanego przez profesora biologii Terezę Imanishi – Kari naukowcy pomalowali flamastrem czarne plamy na sierści białych myszy, aby na zdjęciach wyglądały na transplantację skóry. Kiey pojawiły się pierwsze wątpliwości co do tego eksperymentu, profesor Imanishi – Kari zajadle broniła swoich wyników, licząc na poparcie profesora Baltimore, który wprawdzie nie uczestniczył w wątpliwym doświadczeniu, ale wymieniony został w sporym artykule jako jego współautor. Kiedy jednak włączono do sprawy „detektywów naukowych”, fałszerstwo wyszło na jaw. Cały dowcip polega na tym, że zarówno Imanishi – Kari, jak i Baltimore nadal wykładają na wyższych uczelniach, a profesor Baltimore nadal jest rektorem uniwersytetu.
źródło: http://nauka.pap.com...nfo.pl?id=29490W 1974 roku William Summerlin, fizyk pracujący w Sloan-Kettering Institute for Cancer Research w Nowym Jorku, ogłosił odkrycie metody przeszczepiania skóry bez ryzyka odrzutu przeszczepu. Wkrótce jednak jeden z techników laboratoryjnych ujawnił, że Summerlin flamastrem zaczerniał futerko białych myszek i przedstawiał to jako udane przeszczepy. Naukowca wysłano na długi urlop zdrowotny [ostatecznie go zwolniono].
źrodło: http://www.notablebi...more-David.htmlIn 1989 Thereza Imanishi-Kari, with whom Baltimore coauthored a 1986 paper on immunology, was charged with falsifying data. Imanishi-Kari, an MIT assistant professor, was cleared in 1996 when a top government ethics panel (a group that judges behavior) declared they found no wrongdoing. Although Baltimore was never connected to any wrongdoing, the incident caused him to withdraw the paper. He was also pressured by colleagues to resign (quit) from his presidency at New York's Rockefeller University, which he did in 1991.
Napisano 24.10.2006 - 21:06
Ja znalazłem coś takiego:Ja osobiście nie doszukałem się niczego takiego co by świadczyło o tym, że ktokolwiek nie chce aby się nauka rozwijała...
Ależ nie musisz mnie prosić o pozwolenie, zwłaszcza, że nikomu nie zabraniałem wyciągania wniosków.Pozwól, że każdy wyciągnie własne wnioski zamiast mówić co jest sic a co nie...
Napisano 24.10.2006 - 23:51
Napisano 25.10.2006 - 08:56
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych