Największy na świecie koncern spożywczy Nestlé, właściciel m.in. marek Winiary, Friskies czy Gerber, kupował produkty od dostawców, którzy korzystają z pracy niewolników. Gigant bije się w piersi. Nie pierwszy raz.
"Czasami sieci rybackie są zbyt ciężkie, więc robotnicy wpadają do morza. Po prostu w nim znikają". "Kiedy ktoś umiera, wyrzuca się ciało do wody". To tylko niektóre z wypowiedzi robotników pracujących na kutrach rybackich w Tajlandii. Łowią ryby i skorupiaki. A te, pod jedną z wielu marek należących do Nestlé, lądują na talerzach - w Europie i Stanach Zjednoczonych.
Sprawę ujawniło samo Nestlé. Pod koniec ubiegłego roku koncern zlecił organizacji pozarządowej Verité sporządzenie raportu o warunkach pracy na tajskich kutrach. Verité przepytała ok. stu Tajów pracujących w branży rybnej - od majtków, poprzez właścicieli łodzi, po hodowców krewetek. Wyniki zostały opublikowane w poniedziałek. Są szokujące.
Bici i poniżani za darmo
Ko Samui i Ko Phangan to rajskie wyspy ukochane przez Europejczyków. Zaledwie kilka kilometrów od plaż, na których wypoczywają, poławia się ryby dla największych światowych koncernów. Sporą część załóg tajskich kutrów stanowią emigranci ekonomiczni z Birmy i Kambodży. Do Tajlandii przywożą ich handlarze ludźmi - na lewych papierach. Potem wsadzają na łodzie, a papiery odbierają -czytamy w raporcie Verité.
Imigranci pracują po 16 godzin przez siedem dni w tygodniu, czasami nie śpią po kilka dni. W dzień łowią, nocami sortują ryby i reperują sieci. Niektórzy otrzymują minimalne wynagrodzenie, inni nie mają tyle szczęścia - za niewolniczą pracę nie dostają nic.
Ci, którzy pracują za wolno, są bici i poniżani. Na łodziach brakuje wody do picia, mycia się czy gotowania. Chorzy nie otrzymują żadnej pomocy medycznej. Umierający są po prostu wyrzucani do wody. Pokłady są śliskie od ryb, a niewolników, którzy wpadną do wody, nikt nie ratuje. Kutry do brzegu przybijają tylko na chwilę - w celu rozładunku. Okazję do zejścia na ląd niewolnicy mają dwa, trzy razy w miesiącu. Ci, którzy pracują na największych łodziach - nawet tylko raz w roku.
Raport Verité potwierdza wcześniejsze doniesienia organizacji pozarządowych, które badały warunki pracy panujące w branży rybnej w Tajlandii.
Afera kontrolowana?
- Nestlé zobowiązuje się do wyeliminowania pracy przymusowej w branży rybnej w Tajlandii. Zamierzamy poważnie i kompleksowo podejść do tematu - zapowiedział w poniedziałek, tuż po ujawnieniu raportu, Magdi Batato, wiceszef koncernu.
Według zapowiedzi Batato robotnicy otrzymają możliwość informowania koncernu o nadużyciach, a kapitanowie i właściciele łodzi przejdą szkolenia. Szwajcarski koncern zamierza też śledzić szlaki handlowe. Zatrudni kontrolerów, którzy będą sprawdzać stan wdrożenia procedur.
Czy Nestlé o niewolniczej pracy u swoich dostawców dowiedziało się z raportu, czy też zamówiło raport, żeby ubiec wybuch spodziewanej afery? Wielu komentatorów sądzi, że raczej to drugie, bo sprawa nie jest nowa. W Stanach Zjednoczonych toczy się co najmniej kilka procesów przeciwko koncernom, które kupują towar od dostawców z Tajlandii, przymykając przy tym oko na proceder niewolniczej pracy, m.in. przeciwko Nestlé.
- Mimo wszystko ten raport to krok w dobrym kierunku - skomentował na łamach dziennika "The New York Times" Steve Berman z kancelarii Hagens Berman, która w sierpniu złożyła pozew przeciwko Nestlé Purina. Berman zarzuca koncernowi, że jedna z marek koncernu, karma dla kotów Fancy Feast, jest sporządzana z produktów pochodzących z pracy przymusowej. Nie zamierza wycofać pozwu.
Władze Tajlandii wielokrotnie deklarowały, że wyeliminują handel ludźmi i niewolnictwo. Ostatni raz w tym roku, kiedy Unia Europejska rozważała wprowadzenie embarga na owoce morza z tego kraju. Od pomysłu odstąpiono, bo Bangkok po raz kolejny obiecał poprawę. Proceder przymusowej pracy rozrósł się jednak do trudnych do opanowania rozmiarów. Działania tajskiego wojska nie przynoszą większych rezultatów. Tajlandia wciąż znajduje się w czołówce krajów, w których dochodzi do handlu ludźmi.
Jak dzieci produkują batony
Koncern chce tym samym zastosować wypróbowaną strategię zarządzania w sytuacjach kryzysowych - już wiele razy zobowiązywał się do usunięcia nieprawidłowości. Co z tego wynikało? W 2001 roku amerykańskie władze zarzuciły Nestlé korzystanie z pracy dzieci w Afryce Zachodniej. Na samym tylko Wybrzeżu Kości Słoniowej ok. 12 tys. dzieci wykonuje niewolniczą pracę na plantacjach kakao. Część z nich miała pracować dla dostawców Nestlé - producenta m.in. batonów Lion czy KitKat.
W ogniu krytyki przemysł czekoladowy, w tym Nestlé, podpisał protokół Harkin-Engel. Zgodnie z nim firmy zadeklarowały podjęcie działań, które do 2005 roku miały wyeliminować pracę i niewolnictwo dzieci na plantacjach. Jak jednak pokazał nakręcony w 2010 roku reportaż niemieckiej telewizji ARD, na afrykańskich polach kakao zmieniło się niewiele. W 2012 roku Nestlé zobowiązało się do poddania kontrolom amerykańskiej organizacji pozarządowej Fair Labor Association. Od tamtej pory inspektorzy FLA mają prawo do niezapowiedzianych kontroli na plantacjach, które dostarczają kakao dla Nestlé.
Nestea nie pomogła zwierzętom
Kłopoty Nestlé sięgają lat 70. Koncern był wtedy krytykowany za sposób wprowadzenia gotowego pożywienia dla dzieci na rynki w krajach rozwijających się. Nestlé miało stylizować sprzedawców na pielęgniarki i rozdawać karmiącym matkom bezpłatne próbki tak długo, aż te traciły pokarm i były zdane wyłącznie na gotowe produkty.
W 2011 roku PETA zarzuciła Nestlé, że usiłując udowodnić zbawienne dla zdrowia działanie napoju Nestea, przeprowadza bolesne eksperymenty na zwierzętach, a po wszystkim - uśmierca. Amerykańskie i europejskie służby kontrolne udowodniły, że eksperymenty nie były ani konieczne, ani nie mogły dowieść słuszności tezy o prozdrowotności Nestea.
Wiele wątpliwości budzą też działania koncernu w Ameryce Południowej. Światowa organizacja humanitarna Oxfam zarzuca Nestlé narzucanie kolumbijskim rolnikom hodującym kawę głodowych stawek. W tej samej sprawie w 2011 r. organizacja Solidar Suisse wystartowała z kampanią, której osią stała się parodia spotu reklamowego Nespresso z George'em Clooneyem. Z kolei w 2012 roku European Center for Constitutional and Human Rights i kolumbijskie związki zawodowe złożyły pozew przeciwko kierownictwu Nestlé. Zarzut: niewyjaśnione śmierci kolumbijskich związkowców krytycznych wobec koncernu. Szwajcarska prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa.
W zeszłym roku Nestlé zarzucano nieetyczne działania w River County w USA. Koncern czerpie tam wody gruntowe, które sprzedaje pod nazwą Pure Life. Działania koncernu miały powodować, że w pustynnym regionie wody zaczęło brakować zamieszkującym w tamtejszym rezerwacie Indianom Morongo.
Nestlé był aptekarzem
Nestlé to największy na świecie szwajcarski koncern spożywczy i właściciel m.in. marek: Corn Flakes, Nescafé, Gerber, Mövenpick, S.Pellegrino, KitKat czy Friskies.
Historia firmy rozpoczęła się w 1866 roku, kiedy szwajcarskiemu aptekarzowi Henriemu Nestlé udało się wyprodukować mleko w proszku dla dzieci. W tym samym roku Nestlé założył firmę, a jako logo użył swojego rodzinnego herbu - ptaków w gnieździe - do dziś znaku rozpoznawczego firmy. Nestlé odsprzedał firmę po niespełna 10 latach - wtedy rozpoczęła się seria fuzji i przejęć, które doprowadziły do powstania giganta. Olbrzymie zyski przyniosło firmie wprowadzenie na rynek w 1938 roku kawy rozpuszczalnej Nescafé. Dziesięć lat później doszło do fuzji z Maggi. Dziś szwajcarski koncern każdego roku osiąga obrót w wysokości ok. 100 mld franków. W 2014 r. czysty zysk firmy sięgnął 14 mld franków. Nestlé działa w blisko 200 krajach, bezpośrednio zatrudnia ponad 300 tys. ludzi, pośrednio - ponad milion.
W Polsce Nestlé rozpoczęła działalność w 1993 r., wchodząc na rynek z dwoma produktami: kawą Nescafé i napojem Nesquik. Dziś zatrudnia u nas ponad 5 tys. osób i wytwarza ponad 1,5 tys. produktów, m.in. dania gotowe Winiary i wody Nałęczowianka.
ŹRÓDŁO:
Użytkownik Pavloxolane_Sultan edytował ten post 27.11.2015 - 21:05