Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duchy zamiast Boga

Bóg duchy nawiedzone

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Anish.
  • Postów: 0
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie chodzą do kościoła, ale w kłopotach Norwegowie chętnie pójdą do wróżki. Zwłaszcza wtedy, gdy źródłem tych problemów miałyby być złośliwe zjawy – istoty z zaświatów, które najwyraźniej upodobały sobie krainę fiordów.

 

Tak jak wielu Europejczyków Marianne Haaland Bogdanoff, menadżerka w agencji podróży w Moss, miasteczku południowej Norwegii, nie chodzi do kościoła, chyba że w Boże Narodzenie, i z powątpiewaniem podchodzi do istnienia Boga. A jednak gdy na parterze biura zaczęły dziać się “dziwne rzeczy” – niewyjaśnione awarie komputerów, niepokojące zapachy i dźwięki oraz skargi pracowników na nieopuszczający ich ból głowy – Bogdanoff na jakiś czas wyzbyła się sceptycyzmu, z jakim zwykle podchodzi do zjawisk nadprzyrodzonych. Gdy ekspertom komputerowym, elektrykom i hydraulikowi nie udało się ustalić przyczyn problemów, do jakich dochodziło w agencji, menadżerka wezwała na pomoc jasnowidzkę utrzymującą, że potrafi wchodzić w kontakt z zaświatami. A potem bóle głowy i inne utrapienia pracowników znikły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

 

– Nie wiem, co ona takiego zrobiła – dziwi się Bogdanoff. – To wszystko było bardzo dziwne – przyznaje, wspominając, jak wróżka “oczyściła” biuro z nieziemskich istot, niewidzialnych, ale za to wyjątkowo dokuczliwych.

Hege Sandtro Kruse, inna pracownica agencji podróży, opisała “oczyszczanie” jako doświadczenie “trochę dziwaczne, trochę ciekawe, a trochę odrażające”. Tak czy inaczej podziałało. – Nie mam pojęcia, co to było. A jednak coś tu mieliśmy, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. I tego czegoś już nie ma. I zapewniam was, że nie jestem kompletną wariatką – kończy Kruse.

 

Duchy, a w każdym razie wierzenia ich dotyczące, towarzyszą nam od długich stuleci, a jednak dopiero ostatnio znalazły one żarliwych wyznawców w mieszkańcach nowoczesnych i świeckich państw takich jak Norwegia, w miejscach, które jeszcze niedawno uważano za najbardziej bezkompromisową forpocztę w walce z zabobonami i religią. I jeśli w kraju fiordów kościoły świecą pustkami, a sondaże donoszą o spadającym odsetku ludzi wierzących w Boga, to wiara w duchy, bądź przynajmniej fascynacja nimi, zdobywa coraz to nowych adeptów. Nawet norweska rodzina królewska, której prawo nakazuje przynależność do Kościoła ewangelicko-luterańskiego, od istot pozaziemskich nie stroni, a jej członkini poucza nawet Norwegów, jak wchodzić w kontakty z zaświatami.

 

– Bóg odszedł, a próżnię, jaka po nim została, wypełniły duchy – mówi ze smutkiem Roar Fotland, metodysta i adiunkt w Norweskiej Szkole Teologii w Oslo. Zamiast stopniowo wyprzeć religię, jak to zapowiadali Zygmunt Freud, Karol Marks i inni twórcy wielkich teorii, współczesność jedynie skanalizowała potrzeby religijne ludzi w nowy sposób, uważa Fotland. – Wiara w Boga, a w każdym razie w chrześcijańskiego Boga, traci na znaczeniu, podczas gdy znaczenia nabiera wiara w istoty z zaświatów – dodaje badacz, traktując ten trend jako powrót do “religii przednowoczesnej”.

 

Tom Hedalen, inżynier budowy dróg i zdeklarowany ateista, a przy tym przewodniczący Stowarzyszenia Humanistycznego, sądzi, że religijność Norwegów jest już na wymarciu, a przywiązanie współczesnych do wiary w duchy świadczy jedynie o skuteczności szarlatanów żerujących na ludzkich lękach. Członkowie organizacji Hedalena, mający za sobą kampanię społeczną pod tytułem “Nie pozwólcie się oszukiwać”, nie wierzą “ani w Boga, ani w trolle, ani w świętego Mikołaja”. – Koniec końców wszystkie religie zbankrutują – zapowiada szef Stowarzyszenia.

Ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Zamiłowanie do zjaw dodatkowo podsyciła popularność programu “Åndenes makt” (Moc duchów), który doczekał się już dziesiątego sezonu. Co niedziela kolejne odcinki gromadzą przed telewizorami pół miliona ludzi – imponujący wynik w kraju liczącym sobie zaledwie 5,1 mln mieszkańców. Pół miliona to także dwa razy więcej niż liczba Norwegów regularnie chodzących na msze. – Jesteśmy więksi od norweskiego Kościoła – pochwalił się Tom Stromnaess z “Åndenes makt”. Dodał, że sam nie wierzy w duchy będące “istotami w białych prześcieradłach”. Ale choć z początku podchodził ze sceptycyzmem do jakichkolwiek zjawisk paranormalnych, to dziś przychyla się do stanowiska, że nie wszystko można zobaczyć i racjonalnie wyjaśnić. – Nie można powiedzieć, że to tylko ściema. To dzieje się naprawdę – zauważył nawiązując do swoich wizyt w wielu nawiedzonych domach, gdzie działy się dziwne rzeczy “przeczące prawom fizyki”.

 

Setki ludzi piszą do gospodarza programu, który współpracuje z jasnowidzami, żeby poskarżyć się na nadprzyrodzone zjawiska napotykane w domu czy w miejscu pracy, i poprosić o pomoc. – Aż tyle osób nie mogło zwariować – podsumowuje Stromnaess.

Szał na punkcie duchów sprawił, że w listopadzie Oslo będzie gościć “Alternatywne Expo”, czyli zlot ekspertów od technik tajemnych, począwszy od tybetańskich irydologów, po kolekcjonerów kryształów New Age oraz setki innych praktyków niekonwencjonalnej duchowości. Nawet sądy dały się wciągnąć w sferę zjawisk nadprzyrodzonych. Przed dwoma laty nabywca domu w miasteczku Vinstra, 160 mil na północ od Oslo, poskarżył się, że budynek okazał się nawiedzony i zażądał anulowania transakcji oskarżając sprzedawcę o zatajenie informacji o duchach. Sąd uznał jednak umowę kupna-sprzedaży za prawomocną. W orzeczeniu podano, że sprzedawca nie miał obowiązku powiadomić kupującego o istnieniu czegoś, “czego istnienie nie jest w ogóle sprawą przesądzoną”. Dlatego “rzekome zjawiska nadprzyrodzone” nie mogły zostać potraktowane przez sędziego “jako wada ukryta nieruchomości, ponieważ nie spełniały obowiązujących kryteriów”.

 

Bardzo sceptycznie do sprawy duchów podchodzi Velle Espeland, badacz folkloru z norweskiej biblioteki narodowej i autor książki o historii zjaw. – Wymyśliliśmy je tylko po to, by wyjaśnić to, co niewyjaśnione. “Duchy” to zbiorcza nazwa na to wszystko, czego nie rozumiemy – ocenia.

Duchy byłyby również tworem ludzkiego umysłu i jako takie nie mogłyby istnieć w autonomiczny sposób. Zdradzałyby też upodobanie do określonych miejsc, co mogłoby świadczyć o sile perswazji, jakiej ulegają członkowie niektórych społeczności.

 

I tak w miasteczku Moss dochodzi do tak wielu zjawisk nadprzyrodzonych, że ratusz zorganizował nawet “zwiedzanie z duchami”, które prowadzi Vibecke Garnaas, kobieta niegdyś zatrudniona w “nawiedzonej” agencji podróży, która z czasem została zawodowym medium – za godzinę “oczyszczającej” pracy bierze 800 norweskich koron (około 98 dol.). – Nie daję klientom gwarancji, że to im pomoże – zastrzega, wyjaśniając, że jedynie stara się “skłonić energie do opuszczenia swojej siedziby, lecz one tak jak my są obdarzone wolną wolą”.

Kolejnym pogromcą duchów jest Martin Ormen, 19-letni student fizyki przekonany o tym, że istoty pozaziemskie emitują impulsy elektromagnetyczne, przez co ich obecność można wykryć zupełnie prostym narzędziem. Z grupą podobnie myślących młodych ludzi Ormen podróżuje po okolicach Moss szukając śladów zjaw, a filmiki o swoich znaleziskach (zawsze niewidocznych dla oczu) umieszcza w sieci. – Niedobrze, gdy społeczeństwo mówi: “Skoro tego nie widzimy, to tego nie ma” – zauważa.

 

Arild Romarheim, luterański ksiądz i od niedawna emerytowany wykładowca teologii, opisuje przekonanie wykształconych ateistów i agnostyków o istnieniu duchów jako “paradoks współczesności”: stare wierzenia wracają po to, by zaspokoić immanentnie ludzką potrzebę duchowości, której przestał wystarczać tracący na znaczeniu Kościół. Wiara w duchy tak bardzo zyskała na znaczeniu, że, jak zauważa Romarheim, Kościół luterański zdecydował się przyjąć tzw. “liturgię duchów” na użytek księży, którzy są proszeni o oczyszczanie nawiedzonych domów.

 

Unn Bohm Tveito, również z Moss, wspomina, jak konsekwentnie opierała się wierze w zjawiska nadprzyrodzone do czasu, gdy podjęła pracę jako menadżerka w miejscowym biurze informacji turystycznej. Szybko zorientowała się, że niemieckojęzyczne broszury zawsze zajmują najbardziej poczesne miejsce na wystawie, co wydało jej się o tyle dziwne, że do Moss nie przyjeżdża wielu gości władających językiem niemieckim. W 2013 roku podniosła tę kwestię w rozmowie z innymi pracownikami biura, którzy, jak się okazało, też zaobserwowali tę prawidłowość. – W sytuacji takiej jak ta duchy nie są pierwszą rzeczą, jaka przychodzi ci na myśl. My jednak doszliśmy do wniosku, że sprawy nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób – opowiada Tveito.

 

Wyjaśnienia dostarczył jasnowidz skierowany do biura informacji turystycznej przez program telewizyjny o duchach: w tym samym budynku miał pracować w okresie 1940-1945 pewien niemiecki żołnierz, który po śmierci wrócił tutaj, by narobić zamieszania z broszurami. – Możecie nazwać je duchami, zjawami, albo czymkolwiek chcecie, one i tak istnieją – zapewnia Tveito. I dodaje, że po zabiegach jasnowidza bezcielesny Niemiec wyniósł się z budynku.

 

2a9e9499d2a8f060e5675e9415b3d25a.jpg

 

LINK DO STRONY (żródła) ----------------------->http://strefatajemni...ast-boga/n3r7b5


  • 0




Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Bóg, duchy, nawiedzone

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych