Witam wszystkich.Błądząc po internetach trafiłem na tą stronę ,myślę że może tutaj dowiem się czegoś więcej.Otóż mieszkam na Podkarpaciu,w pobliżu miasta Jasła. Różne opowieści już w życiu słyszałem ,ale ta jedna nie daje mi spokoju.
Otóż kilka osób które znam widziały coś przypominającego smoka , pterodaktyla ? Trudno w to uwierzyć,wiem. Też tak sądziłem na początku gdy opowiedział mi o tym pewny człowiek który nie wylewa za kołnierz ... Pomyślałem ,nawalił się i coś mu się przyśniło. Ale już wtedy mnie to zainteresowało ,wszak chłop nigdy nie kłamał ,to czemu miałby nagle zacząć ?
Po kilku dniach spędzonych pod sklepem ,popijawszy browara ,dowiedziałem się że to "coś" widziało większe grono osób. Część z nich nie chce o tym rozmawiać ani się do tego przyznawać ,niestety ludzka natura już taka jest ,nie zobaczę = nie uwierzę. Boją się ,że gdy zaczną o tym mówić to wszyscy wezmą ich za umysłowo chorych. Nie mniej jednak kilkoro z nich udało mi się nakłonić na porozmawianie o tym.
Było już pod wieczór ,szarówka zaczęła się robić.To "coś" leciało wysoko ale miało takie rozmiary (każdy twierdzi że ponad 10 m rozpiętość skrzydeł a grubość tułowia jak dwóch dorosłych mężczyzn) że było dobrze widoczne. Pysk czy ryj ,nie wiem jak to nazwać ale nie dziób ,miało gruby podobny do pyska pterodaktyla ,skrzydła mieniły się w kolorach od białego do czarnego ,ciemno szarego. To "coś" miało ogon ,każdy w widzących to potwierdził. Dziwnie skrzeczało i było słychać głośny odgłos trzepoczących skrzydeł.Każdy kto to widział ,jak sami mówili " byli osrani ze strachu" "wryciu w bezruch" . 3 mężczyzn widząc to razem , postanowiło poświecić latarką w jego kierunku i udać się za tym czymś. Idąc za nim "coś" odlatywało ale gdy zaczęli się wracać nakręciło i leciało za nimi ,tak jakby szukało obiadu. Jeden z nich nazwał to "coś" aniołem śmierci.
Zastanawiam się czy było by to widoczne i złapane przez którąś z satelit ? gdyby okazało się ,że był to pterodaktyl ,to odkrycie ponadprzeciętne na skale światową .