Skocz do zawartości


Czy kosmici mówią Sanskrytem?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Czy kosmici mówią Sanskrytem?


Artykuł magazynu "Wizje Peryferyjne" udostępniony dzięki redakcji magazynu "Świat UFO".

Cywilizacja Mezupotamii i Syro-Palestyny długo wyprzedzała w rozwoju cywilizacyjnym Egipt. Oba te kręgi kulturowe łączy dziś tajemniczy kult Feniksa, sięgający swymi korzeniami conajmniej w IV tys. pne, w czasy, o których się mówi, iż ludzkość nic pisała jeszcze na materiałach trwałych.

Prehistoria

Oba łączy historia miast, w których stać miały kolosy granitowe, ważące po blisko milion kilogramów każdy. Nauka chętnie zapomniała by o tych faktach, materialne pozostałości i prace historyków starożytnych mówią jednak same za siebie. Po pierwszym z. miast Anu, położonym w delcie Nilu nic ma dziś prawic śladów, dzielnica Kairu, która zajęła jego miejsce jest bogato zabudowana. Na kilku placach pozostały ślady po olbrzymich kolumnach zwanych techanu lub betelami, które u podstawy miały trójkąt lub kwadrat i prosto bez ozdób "strzelały w górę". W starożytności Anu bardzo często zalewane było wodami Nilu i to przyczyniło się w końcu do jego upadku. Budowle z assuańskiego granitu z. czasem przerobiono na inne wytwory kultury, bo Egipt. choć zawsze bogaty w zdobycze intelektualne, biedny był strasznie w materiały budowlane.

Opisując tamto Anu, miasto dominujące nad wieloma terenami, już w epoce egipskich miast-państw (przed 3000r pne), pomóżmy trochę naszej wyobraźni.

Najważniejszą budowlą była świątynia Feniksa. Jej zawartość składała się z dziesiątek betheli (owych prostych kolumn) wysokością przewyższających dzisiejsze dziesięciopiętrowe bloki mieszkalne. Były one proste i bez ozdób, wycięte i jakby wygładzone. Takie efekty daje dziś użycie lasera. Każda kolumna zwieńczona była olbrzymią kulą wykonaną z miedzi, złota. bursztynu lub innego połyskliwego materiału. Kto w owych czasach gdy Egipcjanie używali narzędzi z miedzi, mógł wykonać takie giganty, kto wznosił kule kilkadziesiąt metrów wzwyż?

Elekt był dla osób patrzących na świątynię Feniksa zupełnie niesamowity - pole jarzącego w oczy blasku, wywołane promieniami słońca zderzonego z błyszczącymi materiałami. Z koncepcji intelektualnych pozostawionych przez starożytność temu obrazowi najbardziej odpowiada hinduski brahman, rozumiany jako pole parzące miłością, bóg w formie niematerialnej. Równie dobrze mogła to jednak być elektrownia słoneczna!

Mity opowiadały, iż raz na 500 lat. z otchłani kosmosu wyłaniać się miał feniks, bóg podobny do orła. Wówczas odbywało się wielkie misterium dla okolicznych prostych Ziemian. Ptak osiadał na belhelach, stawał w ogniu, spalał się, aż pozostawała po nim kupka popiołu, a potem ponownie wracał do swej ptasiej postaci. Ludzie patrzący na widowisko przeżywali ekstazę typu religijnego i na długo zapamiętywali swoje doznania.

Jak wielki był ptak skoro doskonale był widoczny na wysokości dziesiątego piętra? Jakie "widowisko" serwowano naszym praprzodkom w IV, V a może jeszcze bardziej odległym tysiącleciu pne? Kolumny zupełnie podobne, tylko o wiele niższe, stały w niejednym miejscu Egiptu dynastycznego. Ok. 1500r. pne nastąpił wręcz renesans dawnego kultu, tyle że bogu nadano już postać człowieka. I ta "moda" z czasem przeminęła, zostały jednak gdzieniegdzie kolumny, słabsze kopie wzorców z odległej przeszłości.

Jedyna kolumna-olbrzym leży do dziś w Asuanie, pękła w czasie transportu. Gdyby nie ona opowieść o ANU włożono by "miedzy bajki".

Odległość z. Asuanu do Anu wynosi kilkaset kilometrów. To w zasadzie niewiele. Granit assuański znajdziemy bowiem w drugim mieście gdzie budowano żonglując kolosami, a to już tysiące kilometrów od Asuanu. Chodzi o Baalbek, miasto w Syrii, położone niedaleko Sur (Tyr). Ugarit i Byblos. Uwagę turystów przykuwają trzy kolosy, wzrokowo przypominające dwie przeciętne, polskie wille-pudełeczka zestawione razem. Wyciosano je równo i gładko. jak bethel z Asuanu i wykorzystano przy budowie świątyni. Są z granitu miejscowego, ale w skład świątyni wchodzą kolumny z różowego materiału z Asuanu. Jest też mit o świątyni jak w Anu. o Feniksie i misterium dla ludzi. Miasta syryjskie szczycą się starszym rodowodem niż egipskie, stąd wniosek, iż ANU u swych początków było faktorią założoną w epoce przeddynastycznej w celach także handlowych. W Baalbek czczono najpierw Feniksa, polem FIaddada a w końcu rzymskiego Jowisza. W miejscowych kamieniołomach, niczym w Asuanie pozostał jeden wycięty i pozostawiony kolos prostopadlościenny, waży także blisko milion kilogramów. Materiały z których budowano piramidy w porównaniu do nich, są naprawdę lekkie, ważyły zwykle od dwu do dziesięciu tysięcy kilogramów. Kto był w stanie transportować takie giganty, pytamy dziś siebie gdy odpowiedź jest prosta - goście z kosmosu!

Z czterech najsławniejszych piramid, które tak podziwiamy. tylko jedna ma wewnątrz większy kamień, to piramida Mykerinosa. Waży on ok. 220 ton i też nie wiadomo jak zamontowano go w budowli. Jest on wielkości kamieni użytych przy budowie Cuzco czy Machu Pichu, ale nadal tylko 1/5 wagi elementów wiązanych z kultem Feniksa.

FENIKS współczesny?

Opowieść o misterium Feniksa najłatwiej uznać za naturalny wytwór wyobraźni starożytnych Występował praktycznie na całym świecie pod tą samą nazwą, jedynie Chińczycy wymawiali zwrot jako FENG. Pozostali Azjaci. Indianie, wyspiarze Pacyfiku. Afrykańczycy i Europejczycy używali nazwy Feniks. To pierwsza powszechna na naszym globie religia. Skąd się wzięła? Jakie naturalne zjawisko odpowiada za jej powstanie. Odpowiedzi pomoże nam udzielić ufologia. Jedna z bardziej znanych historii spotkań z kosmitami opowiada także o Feniksie. Historię w formie książkowej opublikował R.Fowler pod nazwą "Sprawa Andreassonów".

Bohaterką jest współczesna Amerykanka, Betty Ann Andreasson. nad której domem zawisł kiedyś "latający spodek". Do jej domu przeniknęło (nie weszło) wówczas kilku 120 cm osobników podobnych do ludzi. Jeden pozostał z dziećmi, a pozostali z. Betty udali się na pokład dysku. Odbyła lot do świątyni Feniksa wygodnie osadzona w kompresyjnym fotelu. Przeszła jakby przez dwie rzeczywistości: czerwoną i zieloną i w końcu dotarła na miejsce przeznaczenia. Minęła salę w której wisiały dziwne, błyszczące kryształy i wreszcie spotkała ptaka. Ten dokładnie tak jak opisywał Tacyt (i inni) na jej oczach stanął w płomieniach, parząc ją wręcz uczuciem miłości i akceptacji, potem spłonął zostawiając po sobie kupkę popiołu, a w końcu zregenerował się do pierwotnej postaci.

Betty będąca w ekstazie religijnej, roniąca łzy usłyszała pytanie: Widziałaś i słyszałaś, czy rozumiesz? Wychowana w kulturze chrześcijańskiej niewiele pojęła, co zresztą sama przyznała. Było to pytanie o rozumienie zasad reinkarnacji, gdzie życie ludzkie traktuje się jako spalenie w toku życia w miłości, śmierci i ponownych narodzinach w nowej formie.

Po tych przeżyciach wróciła do domu. Dr Edelstein poddał Betty regresji hipnotycznej, by wydobyć z jej pamięci więcej szczegółów. Poznaliśmy wówczas dowódcę wyprawy, Quazgaai i informacje kierowane przez niego do całej ludzkości, padło nawet jedno zdanie w języku kosmity, zapisane fonetycznie.

Fowler i Edelstein, serwując ostatnie wnioski czytelnikom książki "Sprawa Andreassonów" uznali, iż cale przeżycie jest kreacyjnym wytworem mózgu Betty, która w dzieciństwie mogła słyszeć indiańska opowieść o Feniksie, Język Quazgaai, człowieka w służbie klanu Feniksa, nazwali również wytworem kreacyjnym podświadomości Betty, zbudowanym z. różnych słów, które w życiu ona usłyszała. Przy okazji jednak zrekonstruowano wygląd kosmity; głowa bez włosów, wielkie czy, ręce o trzech palcach, ziemnista skóra, kombinezon 7. błękitną szarfą.

Co mówił Quazgaai?

Z informacji, które warto zapamiętać, rzuca się w oczy kilka zwrotów przedstawiciela klanu Feniksa. W przyszłych dziejach ludzkości ważne ma być zjawisko fizyczne, które w jakiś sposób związane jest ze słońcem (jego ewolucją, przeobrażeniem), a także coś związane z zielonymi piramidami. Zwrócił uwagę na jakieś wielkie wrota, które przed ludzkością zostały otwarte. Polecał nam rozwijać się w stronę poznawania możliwości miłości, tak jak wskazano nam w przeszłości. Obiecał też jakąś pomoc w zrozumieniu spraw, których nie potrafimy pojąć.

Jak mówił Quazgaai?

Jedyne zdanie w jego rodzinnym języki zapisano fonetycznic, jest to zdanie, które zlekceważył Edelstein i Fowler:

"Oh-tookurah hohututah mawulah duh dwa maher duh oktat. Nuwrlahah tutrah uw hoe marikoto tutrak etrah meekotutrah oto indra ukreahiah".

Pozornie to rzeczywiście zlepek przypadkowych słów. Jest jednak język, którego słowa bardzo często kończą się na -ah, to indyjski sanskryt. Zna go dziś już naprawdę niewiele osób, ale w Polsce spotkać dziś można wartościową publikację z Indii, tzw. Canto Stworzenie, która podaje fonetyczne brzmienie słów sanskryckich zapisanych naszymi literami i ich tłumaczenie.

Język dualizmów

Oto kilka zasad funkcjonowania tego języka. Słowa podaje się w parach (a nie formach podstawowych jak u nas), które pokazują przeciwne znaczenie. Jedną z takich par jest: SAT-ASAT. Przyrostek A- wskazuje, że mamy do czynienia z przeczeniem. Nasza przykładowa para bywa tłumaczona: dobro-zło, duch-materia, przyczyna-skutek. Od tego o czym się mówi w zdaniu, i od tłumacza, zależy które ze znaczeń zostanie użyte Owa względność znaczeń słów powoduje, iż tak naprawdę sami Hindusi nie są pewni co zapisano w ich tekstach starożytnych. Nie ma w tym języku jednolitego określenia dla słowa "człowiek". Znalazłam w Canto conajmniej kilka zwrotów tak tłumaczonych: manih (od manas -umysł gdy chodzi o umysłową stronę ludzkiej natury, nam prościej byłoby chyba powiedzieć mędrzec), purusah (od purus-materia),bhutah i na kilka jeszcze sposobów. Zasada zmiennych znaczeń słów nie przetrwała w ani jednym języku świata, jest ona obca ludzkiej naturze. Słowa takie jak w sanskrycie, za to występują we wszystkich językach świata. Mają jedno i niezmienne znaczenie nadane przez ludzi. Sanskryt, jak żaden język pozwala postawić pytanie, czy przypadkiem nie jest on pochodzenia pozaziemskiego, bo wśród ludzi przyjęły się słowa, a zupełnie nie przyjęły jego zasady gramatyczne!

Co mówi Quazgaai?

Przeglądając słownictwo z Canto, odnalazłam kilka zwrotów które sugerują, iż słowa kosmity padły w sanskrycie. Właściwiej byłoby chyba powiedzieć, w jego najwcześniejszej wersji. Nie jestem znawcą tego języka, wnioski muszę więc wyciągać ostrożnie, mimo to...

KURAH oznacza czynić, robić, pełnić BOHUTUTAH, odnalazłam podobne słowo AHUTAH (będąc wzywanym)

DUH, zawsze występuje przy określeniach nieszczęść, np. duhkham - nieszczęśliwy

INDRA, gdy nie jest imieniem boga oznacza tylko kogoś zmysłowego lub zmysły

TUTRAH, może być związane z czymś potrójnym UKREAHLAH, podobne AKTAH, być może w grę wchodzi "będąc zapytanym"

Tylko prawdziwy sanskrytolog może odpowiedzieć czy słusznie podejrzewam w tym zdaniu związki z sanskrytem?

Nie mnożyć bytów bez potrzeby?

Przeglądając książkę Fowlera o Betty Ann Andreasson, słysząc sanskryt w wypowiedzi kosmity, można już prawie uwierzyć, iż te przenikające przez materię 120 cm istotki są faktem. Zanim jednak pozwolimy sobie na wyciągnięcie takiego właśnie wniosku, musimy zajrzeć do jeszcze jednej publikacji, której treść jest dziwnie zgodna ze słowami Quazgaai, pochodzi ona z kręgów parapsychologicznych, w których zjawisko przenikania przez materię występuje powszechnie.

Otwarte wrota

Inny Amerykanin, Robert Monroe, przez ponad 25 lat swego życia, zajmował się trenowaniem OBE ("wychodził z ciała" jak osoby w stanie śmierci klinicznej, o których pisał dr Moody, tyle że spontanicznie i bezprzyczynowo). Działo się to dokładnie w tych samych latach, w których Betty widywała swoich kosmitów (bo spotkań z kosmitami miała w życiu kilka). Będąc już w "krainie pośmiertnej" Monroe starał się zgromadzić jak najwięcej informacji przydatnych ludziom. Dowiedział się wówczas, iż żyjemy wielokrotnie a reinkarnacja jest faktem, gdyż Ziemia jest rodzajem szkoły w której zdobywamy doświadczenia. Usłyszał, iż za jakieś 1500 lat nasze słońce ulegnie przeobrażeniu, swoistej ewolucji, dzięki której ludzie nabędą zupełnie nowe umiejętności Przed zakończeniem pobytu w szkole "ziemia" owe umiejętności będziemy jeszcze rozwijać trenując w zielonej piramidzie. Tych rewelacji było jeszcze więcej ale ich kontekst był prosty: parapsychologia i życie pośmiertne to fakty, warto rozwijać te dziedziny ludzkich umiejętności. Wstrząśnięty zdobytymi informacjami Monroe założył instytut "Otwarte WROTA", w których rozwijano techniki wywoływania OBE!

Dociekając nad istnieniem życia, usłyszał, iż życie gdzie indziej istnieje, jest wiele cywilizacji, ale jedna jest jakby nad nimi nadrzędna, zajmuje się ona dostarczaniem nam "bodźców kulturowych", które sterują naszym rozwojem w stronę parapsychologii.

Czytając książkę Fowlera, w której mówi się o wizycie u Feniksa, jako swoistym badaniu przeciętnego człowieka pod kątem "rozwoju duchowego", a jednocześnie nie czytając u Monroa, iż "Ktoś z Gdzieś" od czasu do czasu bada próbki' z Ziemi, by poznać na jakim etapie rozwoju jesteśmy, można podejrzewać, iż w obu tekstach czytamy o tym samym!

Wnioski albo podejrzenia

Aby zaakceptować kosmitów Betty Ann Andreasson trzeba akceptować życie po śmierci i to w formie nie mniej zróżnicowanej niż u nas na ziemi A do tego nam jeszcze daleko. Kulty poznane w ANU i Baalbek mogły mieć właśnie taki, na poły parapsychologiczny rodowód. Rozwijały się zawsze wokół osób, którym dane było mieć przeżycia podobne do Betty Ann. A potem nastąpiło spotkanie z cywilizacją na poziomie technicznym, wyprzedzającym nasze XX wieczne osiągnięcia o jakieś 200 lat. To oni skierowali naszą uwagę na astronomię, kowalstwo, matematykę, przy okazji zaszczepiając nam własne widzenie świata, także nastawione na eksperymentowanie z parapsychologią. To można już dziś udowodnić, studiując teksty z Indii, Tybetu czy Izraela.

Aby jednak być w zgodzie z zasadami myślenia logicznego, mamy prawo zasugerować jedynie łatwiejsze rozwiązanie. Prości Ziemianie sprzed tysięcy lat wśród naiwnych kultów mieli kulty związane z ptakami. Cywilizacja, której zawdzięczamy podstawy rozwoju technicznego wykorzystała ją, być może wzorując się na jakichś swoich kultach z wczesnych etapów rozwoju. Przeżycia Betty są wówczas rzeczywiście tylko kreacyjnym wytworem umysłu, dla którego impulsem do "działania" była jakaś informacja o wiedzy zdobytej przez Monroa, niesiona prawdopodobnie przez pole morfogenetyczne Ziemi. Dziś tak pobudzona wyobraźnia ludzka we wszystkim widzi kosmitów, przed wiekami widziała bogów.

Ciekawym jest jednak zestaw "przedmiotów" którymi się posługuje tworząc własną kreację: Wypowiedzi jak u Monroa, pojazdy i sprzęt techniczny jaki istnieje lub będzie istniał. Feniks jak w opowieściach ze starożytności, język - sanskryt hinduski.

Wniosek jest jeden: owe małe istotki są także w jakiś sposób umieszczone wśród informacji obecnych w ludzkim polu morfogenetycznym, a to oznacza, że tu bywały lub bywają!

Decyzje, którym wnioskom dać wiarę, pozostawiam czytelnikom. Problem z Kosmiczną cywilizacją ingerującą w nasz rozwój może bowiem polegać na tym, iż my nie umiemy zaakceptować istnienia informacji nieświadomej, oni zaś umieją ją wykorzystywać i nią manipulować.

Sanskryt, o którym przy okazji przemyciliśmy trochę informacji, nie jest tylko modną dziś ciekawostką. Spojrzymy na niego inaczej, gdy podam jeszcze kilka jego zwrotów. Dvitti to liczebnik dwa, tritti to już trzy, panca to pięć, sast to oczywiście sześć, a dasim to dziesięć. Nazwę naszej stolicy także możemy wywieść z tego języka: SARVAM to "ze wszystkiego" a YARSAM zaś "deszcz'". Byłby to więc gród w którym ze wszystkiego najwięcej jest deszczu. Można Warszawę wywieść i od słówka VAVARSAM co oznacza "zalewanie wodą, deszczem" i jest to nawet trafniejsze porównanie, ale znika nam gdzieś mityczny Wars i Sawa. Swoja droga, kiedy wreszcie Prapolaków zaczniemy szukać dalej niż w 966r i poza Europą?


źródło: http://www.ndw.v.pl/art.php?nr=559
  • 0

#2

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sanskryt, o którym przy okazji przemyciliśmy trochę informacji, nie jest tylko modną dziś ciekawostką. Spojrzymy na niego inaczej, gdy podam jeszcze kilka jego zwrotów. Dvitti to liczebnik dwa, tritti to już trzy, panca to pięć, sast to oczywiście sześć, a dasim to dziesięć. Nazwę naszej stolicy także możemy wywieść z tego języka: SARVAM to "ze wszystkiego" a YARSAM zaś "deszcz'". Byłby to więc gród w którym ze wszystkiego najwięcej jest deszczu. Można Warszawę wywieść i od słówka VAVARSAM co oznacza "zalewanie wodą, deszczem" i jest to nawet trafniejsze porównanie, ale znika nam gdzieś mityczny Wars i Sawa. Swoja droga, kiedy wreszcie Prapolaków zaczniemy szukać dalej niż w 966r i poza Europą?

Rozumiem, że wystarczy kilka podobnie brzmiących słów i już dokonania całej lingwistyki porównawczej można wyrzucić do kosza?

A jakieś nieliczne podobieństwa brzmieniowe moga występować jak najbardziej. W końcu jak i sanskryt, tak i pozostałe alfabetyczne języki indoeuropejskie są potomkami pisma klinowego Sumerów sprzed ok. 5-6 tysięcy lat. Ciekaw jestem, jacy kosmici przekazali język Indianom prekulombijskiego Meksyku, bo ma on całkiem niezależny i odmienny alfabet powstały ok. 600 p.n.e? A co z egipskimi hieroglifami sprzed ok. 5000 lat czy pismem chińskim mającym ok. 3500 lat. One prawdopodobnie są też niezależnie powstałymi systemami.

Toż to "ostra jazda bez trzymanki" :lol :
To może grozić wypadkiem. ;-)
  • 0



#3

NeVeR.
  • Postów: 50
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ogladalem kiedys na TVP2 program o mitycznych stworzeniach i byla tez teza, ktora wyjasniala istote Feniksa. Toc to zwykly kruk, ktory wpadajac w locie w ogien mogl leciec dalej palac sie. Jego piora mialy cos w sobie, co powodowalo, ze ptak nie mogl sie spalic jak drewno, lecz po dluzszym locie ogien poprostu gasl. Ludzie widzac to uwazali, ze byl to feniks. Dodajmy jeszcze otoczke nocy i mamy mitycznego feniksa :P
  • 0

#4

Likelost.
  • Postów: 64
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Toż to pierdoły jakieś to o fireproof-kruku. Oglądałem kiedyś TVP1 i tam usłyszałem od jakichś powykręcanych ludzi, że gry komputerowe to zło i że gry stworzył szatan i wiesz co?!! Najlepsze, że to w jakiś tam sposób udowodnili...
Uwierzyłem im? Niee!!!
Nad feniksem można się pozastanawiać ale na pewno nie był to kruk.
To zabawne, ludzie potrafą wszystko wyjaśnić w jakiś prymitywny sposób:
UFO? - Eee to tylko balon
Duchy? - (jakże przekonujące wyjaśnienie) Poebało cię? W Bajki wierzysz? (ewentualnie ludowe mądrości)
Feniks? - Aaa to ktoś pewnie kruka znowu podpalił...

heh... śmiać się czy co robić bo już nie wiem...
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych