Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jestem przekonany że widziałem diabła w ludzkiej skórze.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
28 odpowiedzi w tym temacie

#1

Lukasz_Siatkowski.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Dnia 27 Maja 2015 roku w Środę, podczas służby na linii autobusowej numer 118 w moim mieście, byłem naocznym świadkiem pewnej niecodziennej sytuacji, jestem pewien że było to paranormalne zjawisko.

Od około 3 dni pogrążałem się w smutku z powodu braku mieszkania, pieniędzy, awarii samochodu i ogólnie dlatego, że moje życie nie rozwija się, nie mam dzieci, wyższego wykształcenia itp. Dodatkowo przypomniałem sobie, że pewna znajoma mi osoba wraca niedługo z zagranicy, aby na stałe zamieszkać w Polsce. Przez około 11 lat osoba ta odłożyła naprawdę duże pieniądze, dzięki którym będzie mogła zapewnić sobie dostatnie życie. Bez problemu stać ją będzie na założenie własnej rodziny. Ta młoda osoba będzie również odbierała co miesiąc emeryturę, którą sobie tam sprawiedliwie wypracowała. Myśli te coraz głębiej mnie pogrążyły. Podczas tych kilku dni, wielokrotnie stwierdzałem, że jestem w naprawdę nieciekawej sytuacji. Jednak jako prawdziwie wierzący chrześcijanin, w dalekiej świadomości, kilka razy myślałem sobie, że gdyby nasz STWÓRCA dokonał na moich oczach jakiegoś kolejnego, jeszcze większego, nadprzyrodzonego znaku, (kolejnego, ponieważ w naszej małej grupie ewangelizacyjnej doświadczaliśmy już nie raz, ewidentnie BOŻYCH znaków, z chęcią opowiem o tych znakach wszystkim zainteresowanym), to automatycznie pozbyłbym się tych przytłaczających myśli, stanąłbym z powrotem na nogi, a moja wiara w Niego wystrzeliłaby jeszcze wyżej w górę. Te dręczące myśli sprawiły, że były to dla mnie wyjątkowo trudne dni, zazwyczaj nigdy podobne myśli nie rodzą się w mojej głowie.

O godzinie czternastej gdy byłem już w pracy, przypomniałem sobie, że nie wysłałem jeszcze wiadomości SMS do moich Braci oraz Sióstr w wierze z urywkiem Ewangelii oraz innymi budującymi słowami katolickich mistyków. (SMS-y te wysyłam codziennie do wielu chętnych osób, aktualnie do prawie 30 osób). Po niedługim czasie jeden z odbiorców tych SMS-ów napisał do mnie z zamiarem wysłuchania mojej opinii na temat stosowania się do wysłanych przeze mnie słów JEZUSA z "Dzienniczka Siostry Faustyny", który powiedział jej, aby mówiła swojemu spowiednikowi nie tylko o grzechach, ale także o pokusach. Odpisałem tej osobie, że jeśli wierzymy w Jezusa, to przecież powinniśmy iść za Nim na całego, więc powinniśmy wykorzystywać każdy rodzaj walki z grzechem, także i ten o którym mowa, bo przecież pojęcie grzeszności nie jest pojęciem urojonym!!!

Wciąż nie mając dobrego humoru, słuchałem religijnych, mobilizujących treści z telefonu, w którym akurat poruszany był temat dekalogu. Z tej okazji postanowiłem sobie, z jeszcze większą mocą walczyć także z lekkimi grzechami codziennymi. Nie rzadko motywuję się do takiego działania, jednak tym razem robiłem tę robotę dla JEZUSA dużo skuteczniej.

Miałem na myśli to, aby między innymi:
1) Ustępować pierwszeństwa możliwie wszystkim pieszym, którzy stoją przed przejściami dla pieszych, do których akurat zbliżam się autobusem.
2) Nie myśleć źle o pasażerach, nawet gdy na to zasłużą, oraz o ludziach prowadzących pojazdy, które nie umożliwiają mi wyjazdu z przystanku, abym mógł jechać dalej.
3) Nie zaglądać do telefonu podczas jazdy, nie przekraczać dozwolonej prędkości, choćby nawet o kilka kilometrów na godzinę, a także nie wjeżdżać na skrzyżowania, gdy zapala się pomarańczowe światło.
4) Nie przyglądać się nie potrzebnie nieznajomym kobietom.

Jednym słowem, chciałem robić wszystko dla BOŻEJ CHWAŁY!!!, z jednej strony byłem smutny, ale z drugiej strony smutek ten nie powodował oddalania się od BOGA, więc cały czas w myślach oraz w czynach trwałem przy NIM. Nie piszę tego z pychą, chcę jedynie przedstawić szczerze wszelkie informacje, które uważam za kluczowe w związku z tym, co wydarzyło się kilka godzin później tego samego dnia.

I tak, wykonując tę robotę dla JEZUSA, spokojnie jeździłem po mieście. Było spokojnie aż do momentu, gdy o godzinie 17:28 ruszyłem z przystanku „Dworzec Główny” w kierunku przystanku „Jeleniogórska”. Dwie minuty później, czyli o godzinie 17:30 byłem na następnym przystanku „Brama Wyżynna”, akurat w tym czasie na przystanku niewielu ludzi oczekiwało na swój autobus, kilka osób wsiadło i kilka wysiadło. Chwile postałem z otwartymi drzwiami, po czym postanowiłem jechać dalej, więc najpierw spojrzałem w prawe lusterko, aby upewnić się, że nikt już więcej nie wsiada, i nie dobiega, (o ile dobrze pamiętam, dla pewności odwróciłem nawet głowę w prawą stronę, w kierunku przystanku aby to potwierdzić), po czym nacisnąłem przyciski zamykania drzwi. Jednak w tej samej chwili do drugich drzwi wskoczył z impetem jakiś wysoki, młody chłopak w wieku około 22-25 lat, (tyle zdążyłem zobaczyć w lusterkach). Drzwi te uderzyły go robiąc dużo hałasu, jednak nie czułem się z tego powodu winny, gdyż to, co się stało, było tylko i wyłącznie jego winą. Myślałem, że po tym incydencie będzie z żalem lub z wściekłością coś do mnie mówił, jednak na szczęście nic takiego nie zrobił, więc ruszyłem dalej. Dojeżdżając do przystanku „Wronki” (ZDJĘCIE NUMER 01) o godzinie 17:37 w kierunku końcowego przystanku „Jeleniogórska” (czyli 7 minut później, od momentu, gdy wskoczył do pojazdu), ten sam chłopak stanął przy kabinie kierowcy, zamierzając zaraz wysiąść pierwszymi drzwiami. Odwrócony był do mnie plecami, a twarz miał skierowaną do drzwi. Przyjrzałem się jego osobie i stwierdziłem, że rzeczywiście był wysoki, miał szerokie barki, ale nieproporcjonalnie wąski pas, był ubrany w luźne dresowe spodnie szarego koloru, z grubego, bawełnianego materiału, miał także jasnoniebieską, "markową" kurtkę wiosenną. Był krótko obstrzyżonym blondynem, z trądzikową cerą na twarzy i małymi słuchawkami w uszach koloru czarno-czerwonego, na których prawdopodobnie słuchał muzyki. Jednym słowem był to typowy dresiarz, ale wyglądał na wyjątkowo niegrzecznego i agresywnego dresiarza. Taka nasunęła mi się pierwsza o nim myśl, która wynikała z obserwacji jego ruchów oraz zachowania. Rzadko spotykam takich ludzi, jednak gdy widzę że zaraz znajdę sie w podobnej sytuacji, to dla bezpieczeństwa wolę z daleka omijać takie osoby, gdyż wiem, że bliższe spotkania z niektórymi mogą zakończyć się naprawdę nieprzyjemnie. Gdy zatrzymałem się na wspomnianym przystanku, on wysiadł, i nie spiesząc się wszedł na jezdnię aby przejść na drugą stronę ulicy, ale nie szedł najkrótszą drogą, tak jak inni piesi którzy wyszli z autobusu, aby szybko zejść mi z drogi, ale szedł na skos, wyraźnie dużo dłuższą drogą, tak jakby chciał zrobić mi na złość, wiedział że dopóki on jest jeszcze na ulicy, to ja nie będę mógł jechać. Jednym słowem widziałem, że szukał zaczepki. Dopiero gdy bardziej się oddalił, powoli ruszyłem, starając się zachować jak największy od niego dystans, gdyż nie chciałem z nim zatargu. Gdy tak wolno szedł ulicą, widziałem, że lekko odwracał głowę na boki, raz w lewo, raz w prawo, delikatnie zezując w moim kierunku, po prostu sprawdzał, czy już ruszyłem oraz upewniał się jak daleko jestem za nim. Być może tylko czekał aż na niego zatrąbię, aby wywołać jakiś konflikt. Robiąc to miał taki ledwo zauważalny uśmieszek na twarzy. Poruszał się w bardzo nietypowy sposób, napinał wszystkie swoje mięśnie, jakby chciał zaraz komuś zrobić krzywdę. Pomyślałem, że przed chwilą był na siłowni i wstrzyknął sobie środek sterydowy o nazwie testosteron (lub jakiś inny o podobnym działaniu), wiem jaki wpływ może mieć na człowieka taki środek, gdyż osobiście znałem ludzi, którzy również korzystali z takich specyfików. Jednak on wyglądał dużo bardziej odrażająco od tych, których znałem, dodatkowo „woził się” jak to czasem można u niektórych obserwować. Osobiście w duchu zazwyczaj śmieje się w takich sytuacjach, ale w tym przypadku nie było mi do śmiechu, gdyż chłopak ten zachowywał się naprawdę wyjątkowo. W dalszym ciągu szedł powoli i oprócz napinania całego swojego ciała, rozszerzał i napinał maksymalnie palce u rąk, był wysoki więc ręce i palce także miał długie. Wyjątkowo dobrze zapamiętałem tę chwilę, gdyż każdy mi przyzna, że był to niecodzienny widok który przypominał scenę z filmu w której grają zombi czy coś podobnego. W dalszym ciągu nie przestawał zezować na boki w moim kierunku. Gdy w końcu wszedł na chodnik, który był po mojej lewej stronie, po chwili nagle ponownie wtargnął na ulice, w dalszym ciągu nigdzie się nie śpiesząc, szedł wolniejszym tempem niż reszta przechodniów. Tym razem postanowił iść przez sam środek skrzyżowania (ZDJĘCIE NUMER 02). Ja natomiast już jechałem, byłem jakieś 5 metrów za nim, dlatego ponownie musiałem zwolnić i poczekać aż zejdzie z jezdni. Wciąż dyskretnie w ten sam sposób zerkał w moim kierunku, nie skręcał mocno głową, ale za to mocno w lewo lub prawo wytężał wzrok w moją stronę, w dalszym ciągu utrzymywał lekki uśmieszek na twarzy. Gdy w końcu ponownie znalazł się na chodniku, dodałem gazu aby go minąć (ZDJĘCIE NUMER 03). Podczas mijania go, wolałem się mu nie przyglądać, po chwili dojechałem do ronda, i gdy zacząłem z niego zjeżdżać w ulicę Worcella, spojrzałem w lewo w jego kierunku (ZDJĘCIE NUMER 04), w tym czasie zdążył dojść do filarów, ale okazało się, że znowu zmienił kierunek i zaczął iść w przeciwną stronę (tak jakby do centrum miasta, odwrócony był wtedy do mnie plecami), a przecież kilka sekund wcześniej, gdy go mijałem, szedł w kierunku tego ronda, z którego akurat zjeżdżałem. I znowu, ponownie, wyraźnie widziałem, że szedł jakby zupełnie bez celu, nigdzie się nie spieszył. Ja natomiast pojechałem dalej i zwyczajnie przestałem o tym myśleć, bo przecież tak naprawdę nic niespotykanego się nie stało.

O godzinie 17:59 dojechałem do końcowego przystanku „Jeleniogórska", miałem tylko 3 minuty opóźnienia. (Wszystkie te szczegóły przypominałem sobie stopniowo, w miarę coraz większego uświadamiania sobie, że jestem świadkiem bardzo dziwnych okoliczności). Według rozkładu jazdy o godzinie 18:03 powinienem odjechać z przystanku początkowego "Jeleniogórska" w kierunku przystanku "Dworzec Główny", czyli miałem tylko 4 minuty przerwy, dlatego od razu ruszyłem do miejsca przeznaczonego na zawracanie, aby następnie zatrzymać się na wspomnianym wcześniej przystanku początkowym początkowym. Będąc jakieś 50 metrów przed tym przystankiem (ZDJĘCIE NUMER 05), stwierdziłem, że widzę ponownie tę samą młodą, dziwnie zachowującą się osobę, ale po chwili pomyślałem jednak, że przecież to nie może być ta sama osoba i że musi to być tylko ktoś do niego podobnie ubrany. Tym bardziej utwierdzałem się w tej myśli, ponieważ chłopak ten szedł w stronę przystanku z miejsca przeznaczonego na zawracanie autobusów, lub z innej bocznej uliczki, czyli szedł z miejsca jeszcze bardziej oddalonego od miejsca w którym kilkanaście minut wcześniej wysiadał na przystanku „Wronki".

BEZ SENSU JEST ZAŁOŻENIE, ŻE MÓGŁ ZA MNĄ BIEC!:
...ponieważ gdy przyjrzałem mu się wcześniej, gdy był jeszcze w autobusie, to przypomniałem sobie, że ubiór jego kompletnie nie był ubiorem do biegania, ubrany był zwyczajnie jak zwykły, czysto ubrany dresiarz, przygotowany do wyjścia do centrum miasta, a dodatkowo tam na „Jeleniogórskiej” nie okazywał żadnych!!! objawów zmęczenia, nie miał również ze sobą żadnej butelki wody, ale jeśli rzeczywiście chciał sobie pobiegać dla sportu, to przecież od razu zacząłby swój bieg od przystanku „Brama Wyżynna”, nie podjeżdżałby 4 przystanków autobusem!!!, ale nawet jeśli postanowiłby, że podjedzie te 4 przystanki, aby potem pobiegać, to zacząłby swój bieg od razu po wyjściu z pojazdu!!!!! nie chodziłby spacerkiem, chaotycznie zmieniając kierunki swojego marszu!!!! A nawet jeśli założymy że rzeczywiście postanowił pobiegać dla sportu, zdrowia i kondycji, to podczas ewentualnej przerwy nie wchodziłby do śmierdzącego spalinami autobusu!!!!! nikt tak przecież nie robi!!!!!!! a on wyraźnie szedł na przystanek początkowy, jakby zaraz chciał ponownie, razem ze mną jechać autobusem!!! Każdy wie że biega się między innymi po to, aby się dotlenić, być na łonie przyrody, a zarazem jak najdalej od trujących spalin!!!! Był także zdecydowanie zbyt grubo ubrany jak na bieganie w ten ciepły majowy dzień.

W końcowej części artykułu, korzystając z usługi "Google Map" wypisałem odległości oraz czasy, wyliczone od miejsca w którym chłopak ten wysiadł z autobusu do miejsca w którym pojawił się ponownie. Przypominam że znalazł się tam przede mną, a jechałem tam autobusem. Brałem pod uwagę to, że:
1. Mógł przebiec ten odcinek najkrótszą drogą, 
2. Mógł również podjechać samochodem najkrótszą drogą, 
3. Mógł także podjechać samochodem, trasą komunikacji miejskiej tak jak linia nr 118.

Kilka tygodni później oglądałem w telewizji biegających zawodowców. Porównałem ich wyniki do tego co zrobiłby ten chłopak, gdyby rzeczywiście przebiegł ten odcinek, i jasno stwierdziłem, że po przebiegnięciu takiej odległości, zdecydowanie musiałby okazywać bardzo mocne oznaki zmęczenia!!!! BARDZO MOCNE!!!!!! natomiast on, nie objawiał nawet najmniejszych oznak zmęczenia, w postaci choćby potu na czole, czy przyspieszonego oddechu itd. !!!!!!!!!!!

BEZ SENSU JEST TAKŻE ZAŁOŻENIE, ŻE MÓGŁ PODJECHAĆ TAM SAMOCHODEM:
...gdyż zaraz po wyjściu z autobusu na przystanku "Wronki", musiałby oczekiwać momentu, w którym straciłbym go z widoku, jedynie po to, aby od razu po tym wsiąść w jakiś samochód (taxi, lub do znajomego), aby dojechać przede mną na przystanek końcowy, chwilę wcześniej chowając ten samochód, abym nie widział, że z niego wysiada. Z nikim też wcześniej nie rozmawiał przez telefon, aby ewentualnie po tym, gdy zniknąłem mu z oczu natychmiast wsiąść do samochodu znajomego, z którym umawiałby się telefonicznie na taką dziwną akcje.

BEZ SENSU JEST RÓWNIEŻ ZAŁOŻENIE, ŻE MÓGŁ DOJECHAĆ TAM INNYM ŚRODKIEM KOMUNIKACJI:
...ponieważ nie miał ku temu żadnej fizycznej możliwości, gdyż do przystanku „Jeleniogórska” jeździ tylko linia, którą jechałem ja, czyli linia 118, a następny autobus tej samej linii był dokładnie 20 minut później. Kolejna sprawa jest taka że z przystanku „Wronki” czyli z miejsca gdzie wcześniej wysiadał, jeździ jeszcze tylko jedna linia autobusowa 108, którą mógł podjechać tylko kilka przystanków aby pomóc sobie znaleźć się jak najbliżej przystanku końcowego "Jeleniogórska", ale i tak potem musiałby jeszcze wiele przebiec. Gdyby jednak chciał skorzystać z tej linii, to po wyjściu z autobusu na przystanku „Wronki” nie spacerowałby chaotycznie zmieniając kilka razy kierunek swojego marszu, nie oddalałby się, tylko czekałby na autobus linii 108, co i tak nie pozwoliło by mu w żadnym wypadku mnie wyprzedzić, ponieważ musiałby czekać dokładnie 10 minut na przyjazd tego autobusu, czyli do godz 17:47, ale i tak autobus ten nie miałby nawet najmniejszej fizycznej możliwości wyprzedzenia mnie, właśnie ze względu na ten czas odjazdów. Autobusy tej linii nie jeżdżą parami, a są ze sobą sprzężone tak, aby przez cały dzień (są od tego tylko dwa wyjątki podczas całego dnia) z centrum miasta jechał najpierw np. autobus linii 108, a następnie po nim autobus linii 118 w mniej-więcej równych odstępach czasu.

TOTALNIE BEZ SENSU wydawała mi się cała ta sytuacja!!!! On po prostu sprawiał jasne wrażenie, że nie miał w planach kombinowania czegokolwiek, co pomogłoby mu tajemniczo pojawić się przede mną na przystanku końcowym. Więc usilnie starałem się odrzucić myśli mówiące mi, że to mógłby być ten sam człowiek, jednak gdy byłem co raz bliżej tej osoby, nie mogłem się nadziwić, że przecież widzę co raz więcej szczegółów potwierdzających, że jednak jest to w 100% on!!!!! Ubranie to samo, postura ta sama, fryzura ta sama, słuchawki w uszach te same (koloru czarno-czerwonego), wzrost ten sam, twarz trądzikowa ta sama, prędkość i styl poruszania ten sam, byłem naprawdę mocno zdziwiony!!!!!! zdecydowanie nie był to także jego brat bliźniak!!!!!!!!!! więc gdy go mijałem, byłem już totalnie pewny, że to jednak jest ten sam człowiek!!!!!!! Musiał być na Jeleniogórskiej co najmniej już o godzinie 17:57 lub wcześniej, (czyli co najmniej 2 minuty przede mną), abym mógł ostatecznie przyjąć mocno naciąganą wersje, że rzeczywiście ktoś musiał go tam zawieść, tylko jaki był by tego cel?!?!?!?!?!?!?!?!? Nie mogłem tego pojąć!!!!!!!!!!! bo przecież gdyby ktoś miałby go tam na chwilę zawieźć, to również by go odwiózł z powrotem!!!!!!!!!!!!!!!! nie musiałby sam wracać autobusem!!!!!!! A jednak wyraźnie szedł wolnym krokiem w stronę przystanku, jakby ponownie chciał zaraz wsiąść do pojazdu który prowadziłem. I tak też zrobił. Usiadł na samym końcu pod tylną szybą. Jako że była to dla mnie przedziwna i niespotykana sytuacja, zrobiłem mu kilka zdjęć z monitoringu (ZDJĘCIE NUMER 06). Ruszyłem o godzinie 18:03 w kierunku przystanku „Dworzec Główny” nie mogąc przestać o tym myśleć. Nadal starałem się znaleźć jakieś inne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, bo ta wersja którą uważałem za najbardziej racjonalną, i tak całkowicie mi się nie kleiła, ale nic bardziej sensownego nie przychodziło mi do głowy. Zanotowałem również wszystkie godziny oraz nazwy przystanków na których chłopak ten wsiadał oraz wysiadał z autobusu, aby w domu krok po kroku, przeanalizować jak daleko oddalone są od siebie te miejsca i czy możliwe jest, aby można było przebiec cały ten odcinek drogi w tym czasie (obliczenia w dalszej części artykułu), ale przecież nawet gdyby zdążył przybiec tam przede mną, to analizując wszystko co widziałem, nasuwała mi się tylko jedna myśl, że jestem świadkiem zupełnie nietypowego i irracjonalnego zachowania!!!!!!!!!!! ponieważ musiałby on biegać w taki sposób, abym nie widział, że zaczyna bieg oraz że bieg ten kończy!!!!! a nie widziałem nic z tych rzeczy! wręcz przeciwnie!!!!!!!!!! za każdym razem widziałem go spokojnie spacerującego, tak samo było by, gdyby chciał skorzystać z samochodu, również musiałby starać się abym nie widział go gdy wsiada oraz wysiada z tego samochodu. Kontynuując jazdę, obserwowałem go na monitoringu. O godzinie 18:11 (czyli 8 minut później), gdy dojechałem do przystanku „Płocka” w kierunku „Dworca Głównego” (ZDJĘCIE NUMER 07) (Miałem 2 minuty opóźnienia z powodu zastanawiania się nad całą tą sytuacją), zorientowałem się, że nie ma go w prowadzonym przeze mnie pojeździe. Zacząłem rozglądać się wokół i zauważyłem, że stoi, jak gdyby niby nic, na przystanku w kierunku przeciwnym do mojego, czyli z powrotem do przystanku „Jeleniogórska” ??????????, (czyli ponownie przejechał ze mną tylko 4 przystanki). Na przystanku zachowywał się jak zwykły pasażer oczekujący na autobus. Stał nieruchomo w miejscu, twarzą zwróconą w stronę pojazdu który prowadziłem. Coraz bardziej wszystko to robiło się naprawdę dziwne i przerażające!!!!!!!!!! Dlaczego taki chaos był jego decyzjach???????? Czyżby nie mógł się zdecydować, w którym kierunku chciał jechać, biegać lub iść???? Chwilę po tym ruszyłem dalej i z coraz większym trudem starałem się zapomnieć o tej dziwnej sytuacji, starałem się wmówić sobie, że to wszystko to tylko jakiś dziwny zbieg okoliczności przypadkowych wydarzeń. Zastanawiające jest również to, że przez prawie 5 lat pracy w tym zawodzie, nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której podczas jednego okrążenia widziałbym tyle razy tą samą osobę wsiadającą oraz wysiadającą, a następnie niespodziewanie pojawiającą się przede mną w odległych miejscach, nie widziałem żadnej tego typu podobnej sytuacji!!!!!! a dlaczego???? a no dlatego, bo jest to zwyczajnie nie możliwe!!!!!!! Byłoby to totalnie bez sensu, aby ktokolwiek zechciałby coś takiego wykonać, czy to dla żartu lub dla jakiegokolwiek innego powodu!!!!!. Czy patrząc na zdjęcie tej osoby z monitoringu, można wyciągnąć wniosek, że chłopak ten byłby w stanie robić to wszystko dla jakiś głupich żartów?? NIE MA MOWY!!!!!!

Gdy byłem już blisko miejsca, gdzie wysiadł za pierwszym razem na przystanku „Wronki”, z większą siłą przypomniałem sobie o całym tym zajściu i zaraz pomyślałem sobie, że przecież teraz mogę być w 100% pewny, że nie zobaczę go tutaj ponownie!!!!!! Ale pomimo tego, drzemała we mnie myśl, która mówiła mi, że jeśli jednak spotkałbym go tutaj znowu, to wtedy miałbym całkowity dowód na to, że osoba ta nie jest zwykłym człowiekiem i że ma jakieś nadprzyrodzone właściwości teleportacji. Może i trochę szukałem w tym sensacji, ale było to spowodowane oczywistymi względami, gdyż chwile wcześniej widziałem na własne oczy rzeczy których nie mogłem racjonalnie wytłumaczyć!!!!!!!!!! nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z czymś podobnym!!!!!!! Więc przełknąłem ślinę, trochę zwolniłem i zacząłem się rozglądać po wszystkich bocznych uliczkach w tym rejonie. Gdy zbliżałem się do przystanku „Reformacka”, musiałem najpierw przejechać przez krótkie pasy dla pieszych, a następnie skręcić na wąskim skrzyżowaniu ostro w lewo, aby dojechać do przystanku, o którym wspomniałem (ZDJĘCIE NUMER 08). Jeszcze raz pomyślałem o tym, że teraz nie ma nawet mowy, abym zobaczył go tutaj ponownie!!!!!!! Jednak gdy byłem kilka metrów przed tym przejściem dla pieszych (byłem tam o godzinie 18:23, czyli miałem 5 minut opóźnienia), on pojawił się ponownie przede mną, wszedł na przejście dla pieszych do którego się zbliżałem. Przechodził z lewej strony na prawą. Szedł w kierunku sklepu spożywczego, który stoi nieopodal. I w tym momencie ZAMARŁEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przez moje ciało zaczęły przechodzić dreszcze, cały zrobiłem się „jak z waty". Jak zwykle szedł powoli, nie spieszył się, nie był zmęczony od ewentualnego biegania, był identycznie ubrany, ale tym razem czarno-czerwone słuchawki miał wyciągnięte z uszu, (zwisały na zewnątrz kurtki) i także w ten sam sposób spojrzał się dyskretnie w moim kierunku, skręcając bardziej oczami niż samą głową. Lekko podrapał się po twarzy prawą ręką i w dalszym ciągu miał taki sam jak za każdym razem lekki uśmieszek na twarzy. Wszystko to przeraziło mnie MAKSYMALNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Gdy dojeżdżałem do przystanku „Brama Wyżynna” w kierunku przystanku „Dworzec Główny” zauważyłem także, że dogonił mnie autobus linii 108 (nr wozu 2071), czyli autobus, który przez kilka ostatnich przystanków jechał po tej samej trasie co ja. Z powodu natłoku myśli po prostu jechałem wolniej, więc często w takich przypadkach dochodzi do sytuacji, w której jadący z tyłu autobus, zaczyna doganiać pojazd, który jedzie przed nim. Przypominam że, autobusy linii 108 oraz 118 jeżdżą na przemian, oznacza to, że jedynym sposobem znalezienia się przede mną na przystanku „Reformacka”, było by złapanie autobusu linii 108 który jechał przede mną, (wersje z użyciem samochodu odrzucam, ze względu na to, że często miałem możliwość widzenia jego osoby i samochód zdecydowanie tutaj nie wchodzi w grę!!!) a mógł próbować zrobić to jedynie w taki sposób, gdyby od razu po wyjściu z autobusu na przystanku "Płocka" zaczął biec na "moich oczach" do przystanku "Dragana - Szkoła" (ale on po wyjściu z autobusu stał jak wryty w ziemię). Jednak autobus linii 108, odjeżdżający z przystanku "Dragana - Szkoła", miał odjazd raptem tylko minute później (od momentu gdy wysiadł na przystanku "Płocka") czyli o godzinie 18:12, a więc fizycznie chłopak ten nie dałby rady tego wykonać!!!!! nie widziałem go również aby biegnąc wyprzedzał autobus który prowadziłem!!!!!! (gdyby jednak próbował biec musiałbym go widzieć, gdyż nie ma innej drogi łączącej te dwa przystanki) ale nawet gdyby założyć że jakimś cudem zdążyłby na ten autobus to i tak nic by mu to nie dało!!!!!!!!! gdyż autobus tej linii musi najpierw zajechać na pętle "Chełm - Więckowskiego" czyli zalicza kilka przystanków więcej w stosunku do linii 118 na której miałem służbę, więc na pewno od razu wyprzedziłbym ten autobus linii 108 zajeżdżający na "Chełm - Więckowskiego". Muszę także wspomnieć, że przez cały ten dzień nie wyprzedził mnie żaden autobus!!! a szczególnie żaden na linii 108 lub 118!!!!!! Zaraz po tym przeżyciu zadzwoniłem do brata Marcina, aby opowiedzieć mu tę paranormalną historię.
Zdaję sobie z tego sprawę, że ostatnich kilka zdań jest bardzo zawiłych, wynika to z tego, że osoby które nie mieszkają w moim mieście, nie znają topografii miasta oraz nie znają tras komunikacji miejskiej, jednak wszystkim twierdzącym że postradałem zmysły, mogę krok po kroku, bardziej szczegółowo w jakiś inny sposób wszystko to opowiedzieć.
Czy rzeczywiście ten ktoś, wszystkie te rzeczy, mógł robić przede mną w ukryciu??????? (podjeżdżać samochodem czy taksówką? wyjątkowo mocno dbając o to, abym nie widział jego metody oraz pojazdu którym sobie pomagał?) jaki byłby tego cel?????? nawet jeśli dało by się to jakoś wytłumaczyć to musiałby robić to jedynie po to, aby dwukrotnie pokazać mi, że potrafi w tajemniczy sposób przenosić swoje ciało. Jaki byłby tego ostateczny cel?????????? Czy jest ktoś w stanie mi to logicznie wytłumaczyć????? Minął już miesiąc od tamtego zdarzenia a ja ciągle mam to w głowie.

PODSUMOWANIE:
Gdy przypomniałem sobie, że od kilku dni dopadał mnie wielki smutek i że przecież z tego właśnie powodu prosiłem BOGA o to aby umocnił mnie w wierze i przypomniał mi, że to wszystko, co dla NIEGO robię jest potrzebne i dobre, to łatwo posklejałem to wszystko w całość i uświadomiłem sobie, że otrzymałem dokładnie to o co prosiłem, a nawet dużo więcej!!!! BÓG pozwolił mi zobaczyć istotę, którą z całą pewnością mogę nazwać szatanem w ludzkiej skórze, a który już od samego początku (gdy wtargnął z hałasem do autobusu podczas zamykania drzwi) zachowywał sie jak jakieś dzikie zwierzę, krążył wokół mnie niczym pies, szukając pomysłu jakby tu mnie wyprowadzić z duchowej równowagi, o którą tak bardzo w ten dzień zabiegałem. (Chwilę po tym doświadczeniu, przypomniałem sobie jak pewien ksiądz egzorcysta opowiadał, że podczas wyrzucania złych duchów czyli diabłów trzeba postępować z nimi jak z psami). I gdy tak wokół mnie ten ktoś krążył, okazało się, że nie mógł zrobić mi kompletnie NIC!!!!!!! a było to na pewno spowodowane tym, że chodziłem wtedy w łasce uświęcającej z wielką motywacją walki z wszelkim grzechem, co staram się robić do dnia dzisiejszego. Dzięki temu doświadczeniu automatycznie zniknęły dręczące mnie smutki, które myślałem, że już nigdy mnie nie opuszczą. Dodatkowo jeszcze mocniej uświadomiłem sobie, że pieniądze to tylko zwykłe błoto!!!! z którymi mamy do czynienia tylko tutaj na ziemi i że na nic się one nam nie przydadzą na sądzie ostatecznym!!!!!!! chyba że tylko na naszą zgubę - gdybyśmy trwali w chciwości do nich!!!!!!! Dodatkowo zacząłem przypominać sobie inne opowiadania ludzi, którzy doświadczali podobnych rzeczy i dopiero teraz zrozumiałem, że wszystkie te historie rzeczywiście mogły być prawdą we wszystkich szczegółach!!!!! Zawsze myślałem, że opowieści tego typu są zawsze chociaż trochę koloryzowane, wyolbrzymiane i naciągane po to, aby wywołać lepsze wrażenie na odbiorcy, mówię o:

-wszystkich opowieściach egzorcystów,
-m.in. opowieść pewnego księdza, który twierdził, że dostawał SMS-y od samego diabła z pogróżkami i wyzwiskami,
-również świadectwo pana Dokowicza, który widział diabła w ludzkiej skórze
https://youtu.be/jHUgcwzq27g
-a także przeróżne inne wizje piekła różnych mistyków.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tym, czego doświadczyłem na własnej skórze, zmieniłem całkowicie podejście do tematu diabła!!!!!!! (mówiłem, że wierzyłem w jego istnienie, ale jakoś tak bez większego przekonania). STWÓRCA przymnożył mi wiary!!!!!! Pokazał mi na własne oczy kawałek JEGO BOŻEGO PLANU ZBAWIENIA CZŁOWIEKA. Aktualnie BÓG, diabeł i wszystko, co z tym związane jest nie widoczne dla większości ludzi. I tak właśnie ma być, bo przecież gdyby BÓG objawiłby się w swojej największej wspaniałości, to przytłoczyłby nas swoją nieskończoną miłością, a to z kolei doprowadziłoby do sytuacji, w której już nikt nigdy nie mógłby wykorzystać swojej własnej woli na poszukiwania naszego STWÓRCY, identyfikowania się z NIM oraz ufania MU, nikt również wtedy nie mógłby GO odrzucić, nikt nie miałby wtedy wyboru, a przecież
prawdziwa miłość pozwala odejść. Każdy, kto choć trochę szczerze szuka odpowiedzi na najważniejsze dla każdego człowieka pytania a mianowicie na temat sensu naszego istnienia, z łatwością zrozumie, że jesteśmy na ziemi po to, aby każdy sam zdecydował, w którą stronę chce iść,... za BOGIEM lub za szatanem, aby po śmierci otrzymać odpowiednio sprawiedliwą nagrodę lub karę.

2 Tes 2,10 ...ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia.
2 Tes 2,11 Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu,
2 Tes 2,12 aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość.

Najciekawsze jest również to, że każdy świadomy swoich czynów człowiek, posiada głęboko wewnątrz siebie miejsce, które może wypełnić tylko BOGIEM, a my usilnie z pomocą szatana próbujemy wypełniać to miejsce wszystkim innym czym tylko możemy, pieniędzmi, seksem, uzależnieniami, itd. i pomimo tego że widzimy i czujemy, że nic z tych rzeczy zwyczajnie tam nie pasuje!!!! to i tak usilnie odrzucamy pomysł, aby to centralne miejsce spróbować wypełnić NASZYM STWÓRCĄ. Dodatkowo przeżywając swoje życie na tej ziemi, dostajemy wystarczające dowody i informacje od BOGA na to, aby w pełni i z łatwością uwierzyć temu, co zapisane jest na kartach BIBLII. Potrzebne do tego jest tylko SZCZERE I POKORNE SERCE!!!! BIBLIA jest mądrością nie z tego świata, ale dowie się o tym tylko ten, kto szczerze zapragnie zapoznać się z treścią tej ŚWIĘTEJ KSIĘGI. Na tej właśnie podstawie otrzymujemy zbawienie lub potępienie. NIE MA WIĘKSZEJ SPRAWIEDLIWOŚCI I WIĘKSZEGO CELU DLA NAS WSZYSTKICH!!!!!

Po tym, gdy JEZUS objawił nam na ziemi oblicze BOGA, poprzez niezliczone uzdrowienia, cuda oraz przekazanie nam przedziwnej mądrości zapisanej na kartach Ewangelii, nikt już nie może się wymówić od winy:

Rz 1,20 Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy.
Rz 1,21 Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce.
Rz 1,22 Podając się za mądrych stali się głupimi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
WNIOSEK:
Pamiętaj człowieku, że jeśli nie widzisz diabła wokół siebie, to wcale nie oznacza, że go tam nie ma. Powiem Ci więcej, on na pewno tam właśnie jest!!! jest blisko Ciebie i zależy mu, abyś oddalał się od swojego STWÓRCY, czyli abyś grzeszył!!!!!! Bo każdy grzech oddala nas od BOGA. Szatanowi zależy nawet na tych najmniejszych grzechach!!!!!! Musisz to w końcu zrozumieć!!!!!!! Musisz zrozumieć, że grzech nie jest tylko zwykłą urojoną herezją głoszoną przez osoby nawrócone!!!!!!! Musisz zacząć walczyć z mocami zła, bo inaczej wszystko wpłynie na Twoją zgubę i wieczne potępienie!!!!!!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
INFORMACJE SPISANE ZA POMOCĄ GOOGLE MAP:
Przystanek Wronki, do Jeleniogórskiej:

idąc pieszo: 3.9 km, 48 min (ulicą Dragana, a potem przez ulicę Warszawską)
jadąc samochodem: 5.5 km, 16 min (po trasie autobusu linii 118)
jadąc samochodem: 4.2 km, 10 min (ulicą Armii Krajowej)
Natomiast ja, przejechałem autobusem ten odcinek w 22 minuty.
DAJE DO MYŚLENIA????????

Przystanek Płocka do Reformackiej:

idąc pieszo: 3.3 km, 40 min (przez ulicę Dragana)
jadąc samochodem: 3.6 km, 10 min (po trasie autobusu linii 118)
jadąc samochodem: 3.4 km, 08 min (ulicą Armii Krajowej)
Natomiast ja, przejechałem autobusem ten odcinek w 12 minut. 
DAJE DO MYŚLENIA????????

Obserwując zawodowych biegaczy podczas zawodów, przebiegali oni dystans 1500 metrów, średnio w około 4 minuty. Po zakończonym biegu okazywali maksymalne zmęczenie jakie człowiek może sobie wyobrazić, pot, bardzo szybki oddech, itp. Za pierwszym razem postać którą widziałem miała kilka minut więcej czasu na wykonanie tego zadania niż Ci biegacze, natomiast za drugim razem (mając raptem kilka minut przerwy od pierwszego biegu) postać ta musiała by praktycznie dorównać tym olimpijskim osiągom, trzeba także wziąć pod uwagę, że w mieście występują dodatkowe utrudnienia w postaci czerwonych świateł na skrzyżowaniach. DAJE DO MYŚLENIA, ODPOWIEDŹ JEST JASNA, NIEZAPRZECZALNA I POTWIERDZAJĄCA MOJĄ TEORIE!!!!!!!!!!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
SKRÓT WYDARZENIA:
-Mężczyzna ten wsiadł do mnie dwa razy (raz z jednego krańca trasy „Brama Wyżynna”, drugi raz z drugiego krańca trasy „Jeleniogórska”)
-Za każdym razem przejechał tylko kilka przystanków (za pierwszym razem były to tylko 4 przystanki, za drugim razem także tylko 4 przystanki)
-Za każdym razem, gdy wysiadał po tej krótkiej przejażdżce, zachowywał się bardzo nieprzeciętnie i zadziwiająco i irracjonalnie (za pierwszym razem kilka razy zmieniał kierunek swojego marszu, natomiast za drugim razem przeszedł na przystanek w kierunku przeciwnym, do miejsca, w którym był kilka minut wcześniej)
-Za każdym razem pojawiał się przede mną wiele przystanków dalej, był tam szybciej niż ja!!!!!! spokojnie sobie idąc (za pierwszym razem pojawił się po 11 przystankach, natomiast za drugim razem pojawił się po 7 przystankach)
-Za każdym razem, gdy niespodziewanie pojawiał się przed moimi oczami, nie szedł w tym samym kierunku co ja jechałem, (tak jakby ścigał się ze mną, a ja bym go doganiał), ale szedł w kierunku przeciwnym do mojego, czyli zawsze szedł twarzą skierowaną do mnie z miejsca jeszcze bardziej oddalonego ode mnie, co wskazuje na to, że chwile przed tym, gdy się do niego zbliżałem, on musiał być w miejscu jeszcze bardziej oddalonym od miejsca w którym kilkanaście minut wcześniej wysiadał z pojazdu który prowadziłem.
-Za każdym razem, gdy go widziałem, nie okazywał żadnych objawów zmęczenia, zawsze szedł powolnym krokiem, emanował spokojem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
NIE MUSISZ WIERZYC MOIM SŁOWOM, ALE ZADAJ SOBIE CHOCIAŻ PYTANIE, CZY JESTEŚ PEWIEN, ŻE BOGA NIE MA? JAK BARDZO STARAŁEŚ SIĘ SZUKAĆ ODPOWIEDZI NA TO PYTANIE?
Zdaję sobie sprawę z tego, że dla przeciętnego średnio wierzącego w BOGA człowieka, historia ta może być po prostu śmieszna. Człowiek taki zapewne twierdzi, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo zapewne zwyczajnie nagiąłem fakty, coś pomyliłem lub cokolwiek innego. Jednak takie rzeczy po prostu zdarzają się na świecie. Już dawno stwierdzono że każdy człowiek był świadkiem, lub zna kogoś ze swojego otoczenia kto doświadczył kontaktu ze światem duchowym (widział nadzwyczajne zjawisko lub ducha itp.) Łatwo z tego wywnioskować, że świat duchowy po prostu istnieje!!!! Jeśli chcesz, możemy wspólnie przeanalizować wszystko krok po kroku, aby znaleźć na to jakieś logiczne wytłumaczenie tej sytuacji które wyprowadzi mnie z błędu, ale gwarantuję Tobie, że nie dasz rady tego logicznie wyjaśnić. Gdy opowiadam ludziom tę historię, liczę się z tym i w ogóle nie boję się przykrych opinii na temat mojej osoby oraz na temat tego opowiadania, gdyż wiem, że wszystko co widziałem, miało rzeczywiście miejsce. Nikt również nie jest w stanie znaleźć na to żadnego sensownego argumentu, który mógłby wpłynąć na odrzucenie tego co rozpowiadam. Niektórzy próbują skrótowo i bez uzasadnienia, z uśmiechem na ustach mówić mi "abym nie mieszał w to diabła", ale jest to prostackie, bezmyślne i bardzo głupie myślenie. Oczywiście że nie musisz wierzyć moim słowom, uważam jednak, że ten kto mnie zna, jest w stanie bez żadnego problemu ocenić moją prawdomówność oraz moje predyspozycje do posługiwania się kłamstwami a także fantazjami. Tak więc gwarantuję Tobie, że każde słowo tutaj zapisane wypełniło się przed moimi oczami.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli ktokolwiek odrzuca to co tutaj opisałem, musi również odrzucić wszystkie inne nadprzyrodzone historie mistyków i proroków, wszystkie teraźniejsze cuda (np. Eucharystyczne), oraz uzdrowienia, a także musi zanegować możliwość rozstąpienia sie morza przed ludem Izraelskim oraz cuda i uzdrowienia dokonane przez JEZUSA, czyli w efekcie musisz odrzucić całą BIBLIĘ. Jeśli to robisz to zadaj sobie jeszcze jedno pytanie, kiedy ostatni raz czytałeś tą KSIĘGĘ? Jeśli nie dawno, to czy zagłębiałeś się w mądrość którą przekazał nam JEZUS? Czy szukałeś treści które mogłyby potwierdzić historyczną prawdziwość zapisanych tam informacji???

Dziękuje za przeczytanie tego obszernego materiału. Siatkowski Łukasz.
CHWAŁA PANU!!!!!!!!

 

Zdjęcie 01: http://imageshack.co...2720/N2LW0v.png

Zdjęcie 02: http://imageshack.co...6808/fogSj5.png

Zdjęcie 03: http://imageshack.co...4521/4JfKco.png

Zdjęcie 04: http://imageshack.co...1542/SOzgug.png

Zdjęcie 05: http://imageshack.co...3527/VPZwFo.png

Zdjęcie 06: http://imageshack.co...6717/6J40kJ.jpg

Zdjęcie 07: http://imageshack.co...8969/eHI1Ko.png

Zdjęcie 08: http://imageshack.co...8012/WsCQ5B.png


Użytkownik Lukasz_Siatkowski edytował ten post 26.06.2015 - 18:13

  • -8

#2

NTM.

    Nie dotykaj mnie...

  • Postów: 444
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

w naszej małej grupie ewangelizacyjnej doświadczaliśmy już nie raz, ewidentnie BOŻYCH znaków,

 

Tytułem wyjaśnienia, bo dalej nie czytałem: Szatan jest sprytny, i Szatan może sprawić, by się wydawało człowiekowi słabemu absolutnie wszystko. Nawet to, że doświadczył "bożego znaku".


  • 0

#3

Universe24.
  • Postów: 831
  • Tematów: 54
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Heh, próba religijnej indoktrynacji + creepypasta, dla frondy/trwam pracujesz? 


Użytkownik Universe24 edytował ten post 26.06.2015 - 17:09

  • 0



#4

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

AVE...

Na wstępie zmiłuj się nad nami i pisz krócej!

Jeśli ktokolwiek odrzuca to co tutaj opisałem, musi również odrzucić wszystkie inne nadprzyrodzone historie mistyków i proroków, wszystkie teraźniejsze cuda (np. Eucharystyczne), oraz uzdrowienia, a także musi zanegować możliwość rozstąpienia sie morza przed ludem Izraelskim oraz cuda i uzdrowienia dokonane przez JEZUSA, czyli w efekcie musisz odrzucić całą BIBLIĘ. Jeśli to robisz to zadaj sobie jeszcze jedno pytanie, kiedy ostatni raz czytałeś tą KSIĘGĘ? Jeśli nie dawno, to czy zagłębiałeś się w mądrość którą przekazał nam JEZUS? Czy szukałeś treści które mogłyby potwierdzić historyczną prawdziwość zapisanych tam informacji???

Dziękuje za przeczytanie tego obszernego materiału. Siatkowski Łukasz.
CHWAŁA PANU!!!!!!!!

Wysłane z mojego SM-G357FZ przy użyciu Tapatalka

Nie muszę negować tej ściany płacz... eee, tekstu, bo te pozostałe rzeczy neguję i bez tego. Tak, jak ty negujesz dwa proste fakty:
1. Wszyscy mają w głębokim poważaniu to, co wklejasz w swoich chorych zapędach ewangelizacyjnych. Dlatego nikt tego nawet nie przeczyta do końca, bo nie ma takiej potrzeby. Jeden domorosły ewangelizator-wklejacz nie różni się niczym od setek innych.
2. Twoja "wiara" jest pusta, naiwna i pozbawiona jakiejkolwiek myśli. Jesteś idealnym wierzącym-papugą, powtarzasz w kółko te same bajdy bez zastanowienia, bez kwestionowania, bezmyślnie. Jak dzwon pusty.
Dlatego idź precz i nie grzesz więcej taką "ewangelizacją" bezmyślną.


Wysłane z mojej sławojki przy użyciu kota.
  • 13



#5

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

-Za każdym razem pojawiał się przede mną wiele przystanków dalej, był tam szybciej niż ja!!!!!! spokojnie sobie idąc (za pierwszym razem pojawił się po 11 przystankach, natomiast za drugim razem pojawił się po 7 przystankach)

1. Weź ze sobą zaufanego kolegę o którym wiesz, że jest całkowicie normalny, nie ma omamów czy czegos.

2. Poczekaj, aż znów zobaczysz tego gościa.

3. Zapytaj go o jakiś banał - zapalniczkę jak palisz, drogę dokądś itd.

 

Przekonasz się, czy ten gość rzeczywiście istnieje jako człowiek, czy jest diabłem czy whatever.

 

 

I tak, wykonując tę robotę dla JEZUSA, spokojnie jeździłem po mieście.

E... poczucie misji to jest poważny objaw. Serio.

 

 

Czy jest ktoś w stanie mi to logicznie wytłumaczyć?????

Psychiatra? Świecki psychiatra, nie z religijnych grup wsparcia. Powinien rozwiać wątpliwości (jeśli jakieś masz)

 

W sumie szkoda, że religia to świetne schronienie dla wszelkich zaburzeń. Obracając się w takich kręgach nigdy się nikomu nie pomoże... Chory nie widzi choroby, ale otoczenie widzi, w przypadku religii bywa inaczej.


Użytkownik McNugget edytował ten post 26.06.2015 - 17:29

  • 0

#6

kalamaga.
  • Postów: 10
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja myślałam, że to moja ciotka, która pali Harry'ego Pottera jest nawiedzona :P
 

Nie przebrnęłam przez całe, ale jeśli to co napisałeś wydaje Ci się być prawdą, to po prostu za każdym razem widziałeś innego człowieka. Wszystkie dresy wyglądają przecież tak samo ;)


  • 0

#7

JGK.

    Libertarianin

  • Postów: 37
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Eh... Nawet jeśli niemożliwe jest, by pokonać tą drogę w tak krótkim czasie, to dlaczego ubzdurałeś sobie że ten dresiarz musi być: szatanem, demonem lub innym piekielnym bytem, który był tam tylko po to by... No właśnie, po co? A to że się dziwnie zachowywał to mógł być skutek: sterydów, stresu, choroby lub czegokolwiek bardziej przyziemnego. Następnym razem daruj sobie takiej ściany tekstu.
  • 0

#8

D!vine.

    超自然現象調查

  • Postów: 58
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jesteś nawiedzony z jakieś sekty religijnej....

 

offtop2.gif

 

3.2 Pisz na temat wątku, w którym się wypowiadasz. Jeśli nie masz nic konkretnego do napisania to nie pisz wcale.

 

Kronikarz


  • 0

#9

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

kilka razy myślałem sobie, że gdyby nasz STWÓRCA dokonał na moich oczach jakiegoś kolejnego, jeszcze większego, nadprzyrodzonego znaku,(...) to automatycznie pozbyłbym się tych przytłaczających myśli, stanąłbym z powrotem na nogi

A niby jak? Po zobaczeniu Bożego Znaku znalazłbyś pracę, mieszkanie, samochód? Czy może chodziło ci o to że w zasadzie nie bardzo wierzyłeś i szukałeś czegokolwiek co by umocniło tą wiarę? No to coś znalazłeś.

 

Czy podobne okresy smutku i przygnębiających myśli, zakończone dziwnymi zdarzeniami i ogarniającą radością już ci się zdarzały?


  • 0



#10

Lukasz_Siatkowski.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Chodziło mi o to, że w zasadzie nie bardzo wierzyłem i szukałem czegokolwiek co by umocniło tą wiarę.

Podobne okresy smutku i przygnębiających myśli, zakończone dziwnymi zdarzeniami i ogarniającą radością nigdy mi się nie zdarzały.

Napisałem na samym początku: "Te dręczące myśli sprawiły, że były to dla mnie wyjątkowo trudne dni, zazwyczaj nigdy podobne myśli nie rodzą się w mojej głowie."

Użytkownik Lukasz_Siatkowski edytował ten post 27.06.2015 - 05:27

  • 0

#11

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dużo tego tekstu i szczerze mówiąc nie czytałem wszystkiego bo mi się nie chce, wiele szczegółów w stylu: poszedł 1 metr w lewo potem 2 metry w prawo to mu zajęło 2 sekundy - 5 sekund na oglądanie itp. itd.

Ogólnie z postu wynika że widziałeś podejrzanego typa którego wziąłeś za diabła czy tam szatana. Ogólnie takich typków co wyglądają nieciekawie jest pełno na świecie więc równie dobrze każdego jednego byś mógł wziąć za diabła.

 

Rozumiem że  robisz jako kierowca autobusu czyli pracę masz. Piszesz że dzieci nie masz, ale brakuje ci kasy, to na co forsę wydajesz skoro ci brakuje? na te kółka modlitewne czy na coś innego? kredyty spłacasz czy jak?


Użytkownik Wszystko edytował ten post 27.06.2015 - 11:08

  • 2



#12

Lukasz_Siatkowski.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

to na co forsę wydajesz skoro ci brakuje? na te kółka modlitewne czy na coś innego? kredyty spłacasz czy jak?

 

A jakie to ma znaczenie? wszystko co opisałem działo sie naprawdę. Przykro mi to stwierdzić ale przekonany jestem, że gdybym nie użył słów "Jezus, wiara, ewangelia" to nikt by się tutaj nie zgorszył, a okazuje się że reakcja ogółu jest zupełnie inna.


Użytkownik Lukasz_Siatkowski edytował ten post 27.06.2015 - 16:24

  • 0

#13

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

to na co forsę wydajesz skoro ci brakuje? na te kółka modlitewne czy na coś innego? kredyty spłacasz czy jak?

 

A jakie to ma znaczenie? wszystko co opisałem miało rzeczywiście miejsce. Przykro mi to stwierdzić ale przekonany jestem, że gdybym nie użył słów "Jezus, wiara, ewangelia" to nikt by się tutaj nie zgorszył, a okazuje się że jest zupełnie inaczej.

 

 

No niestety to co napisałeś i w jaki sposób to napisałeś jest dla mnie dziecinne. Poświęcasz czas i pewnie pieniądze na spotkania z ludźmi, którzy tak jak Ty, wierzą w coś czego nie ma. A życie masz jedno. Zamiast się ogarnąć, poznać kogoś, poszerzyć horyzonty, bo oprócz Boga są też inne fajne rzeczy, to Ty się zapłakujesz nad swoim losem. 

Klata do przodu, dlatego jesteś właśnie nieszczęśliwy, bo się wszystkiego boisz. Boisz się spojrzeć na dziewczynę, boisz się zagadać a nie ma czego. Dziecinada.

Wpędzisz się w jakąś depresję przez te spotkania w wąskim kręgu ludzi, którzy "żyją dla Boga". Żyje się dla siebie i dla bliskich, żyje się aby spełniać marzenia!

Weź się w garść, olej te kółka wzajemnej adoracji, przestań w sms-ach cytować książkę, którą pisało kilkaset osób przez 500 lat, a zacznij pisać do dziewczyn. Poznaj paru kumpli, jedźcie na mecz, pojedźcie na weekend nad jezioro pod namiot, napijcie się piwka. 

Przestaniesz się może wtedy bać dresa na ulicy a zobaczysz, że jak go postraszysz kilkutonowym autobanem i pacniesz lusterkiem, to się oduczy łazić środkiem jezdni.


  • 0



#14

Lukasz_Siatkowski.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

No niestety to co napisałeś i w jaki sposób to napisałeś jest dla mnie dziecinne. Poświęcasz czas i pewnie pieniądze na spotkania z ludźmi, którzy tak jak Ty, wierzą w coś czego nie ma. A życie masz jedno. Zamiast się ogarnąć, poznać kogoś, poszerzyć horyzonty, bo oprócz Boga są też inne fajne rzeczy, to Ty się zapłakujesz nad swoim losem. 

Klata do przodu, dlatego jesteś właśnie nieszczęśliwy, bo się wszystkiego boisz. Boisz się spojrzeć na dziewczynę, boisz się zagadać a nie ma czego. Dziecinada.

Wpędzisz się w jakąś depresję przez te spotkania w wąskim kręgu ludzi, którzy "żyją dla Boga". Żyje się dla siebie i dla bliskich, żyje się aby spełniać marzenia!

Weź się w garść, olej te kółka wzajemnej adoracji, przestań w sms-ach cytować książkę, którą pisało kilkaset osób przez 500 lat, a zacznij pisać do dziewczyn. Poznaj paru kumpli, jedźcie na mecz, pojedźcie na weekend nad jezioro pod namiot, napijcie się piwka. 

Przestaniesz się może wtedy bać dresa na ulicy a zobaczysz, że jak go postraszysz kilkutonowym autobanem i pacniesz lusterkiem, to się oduczy łazić środkiem jezdni.

 

Pudło! nie trafiłeś. Mam wspaniałą żonę oraz wielu dobrych kumpli i prawdziwych przyjaciół, którzy już odkryli jakie znaczenie dla ludzkości mają słowa Jezusa, a tylko tacy ludzie mogą maksymalnie odczuwać prawdziwą radość oraz szczęście. Znam również ludzi którzy jeszcze tego nie odkryli i niestety nie widać w nich tej samej pozytywnej postawy do życia oraz radości. Napisałeś, że na tym świecie są również inne fajne do poznawania rzeczy, ale skąd taki pomysł że miałem wyjątkowo ograniczony kontakt z tymi "wspaniałościami" które oferuje świat? otóż właśnie dlatego, że dobrze poznałem te dwie strony medalu, mogłem szczerze ocenić za czym lepiej opłaca się "gonić" Więc tutaj także wyciągnąłeś zły wniosek. Być może bardziej poznałeś ten świat niż ja, ale widzę że zdecydowanie to ja głębiej poznałem Jezusa oraz Biblię niż Ty. (Nie piszę tego z pychą, jedynie racjonalnie oceniam i chcę zwrócić Tobie uwagę na to, że nie masz wystarczających argumentów dzięki którym mógłbyś wywyższać Twoje przemyślenia nam moimi). Skoro podczas pisania tylko kilku zdań pomyliłeś sie aż tyle razy, to powinno dać Tobie mocno do myślenia, bo co jeśli pomyliłeś się także podczas rozważania Biblijnych słów oraz podczas zastanawiania się nad sensownością istnienia Boga?


Nie muszę negować tej ściany płacz... eee, tekstu, bo te pozostałe rzeczy neguję i bez tego. Tak, jak ty negujesz dwa proste fakty:

1. Wszyscy mają w głębokim poważaniu to, co wklejasz w swoich chorych zapędach ewangelizacyjnych. Dlatego nikt tego nawet nie przeczyta do końca, bo nie ma takiej potrzeby. Jeden domorosły ewangelizator-wklejacz nie różni się niczym od setek innych.
2. Twoja "wiara" jest pusta, naiwna i pozbawiona jakiejkolwiek myśli. Jesteś idealnym wierzącym-papugą, powtarzasz w kółko te same bajdy bez zastanowienia, bez kwestionowania, bezmyślnie. Jak dzwon pusty.
Dlatego idź precz i nie grzesz więcej taką "ewangelizacją" bezmyślną.


Wysłane z mojej sławojki przy użyciu kota.

 

Chcesz powiedzieć przez to, że wiesz czym jest Ewangelizowanie? oraz przesłanie Biblii? Napisałeś, że powtarzam w kółko te same bajdy bez zastanowienia, bez kwestionowania, bezmyślnie. Jak dzwon pusty. Dzięki temu stwierdzeniu udowodniłeś, że to jednak Ty piszesz bez zastanowienia, a co gorsza bez przeczytania mojego tekstu. Jak można oceniać autora oraz wartość jego tekstu czytając tylko 1% całości? Gdybyś przeczytał całość, wiedziałbyś że wielokrotnie zastanawiałem się i kwestionowałem wszystko krok po kroku to czego doświadczałem.


 

w naszej małej grupie ewangelizacyjnej doświadczaliśmy już nie raz, ewidentnie BOŻYCH znaków,

 

Tytułem wyjaśnienia, bo dalej nie czytałem: Szatan jest sprytny, i Szatan może sprawić, by się wydawało człowiekowi słabemu absolutnie wszystko. Nawet to, że doświadczył "bożego znaku".

 

Jeśli szatan istnieje (a mocno wierzę że istnieje), to na pewno bardzo nie podoba mu się to co robię, czyli to że żyję według zaleceń Jezusa, dlatego logiczne jest, że szatan wolałby abym zszedł z drogi którą idę, zdecydowanie bardziej przeszkadzał by mi niż pomagał, a znaki które otrzymujemy jasno mówią nam i mocno utwierdzają nas, że to co robimy jest dobre, dobre dla Tego który nas stworzył.


  • -2

#15

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

Pudło! nie trafiłeś. Mam wspaniałą żonę oraz wielu dobrych kumpli i prawdziwych przyjaciół, którzy już odkryli jakie znaczenie dla ludzkości mają słowa Jezusa, a tylko tacy ludzie mogą maksymalnie odczuwać prawdziwą radość oraz szczęście. Znam również ludzi którzy jeszcze tego nie odkryli i niestety nie widać w nich tej samej pozytywnej postawy do życia oraz radości.

Jak sobie robisz herbatę, to też to wiążesz z Jezusem i ewangelią?


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych