Witam.
Mam dość spory problem i chciałbym się nim z Wami podzielić. Mianowicie jest to problem mojej dziewczyny, ale co za tym idzie, również i mój. Przechodząc do konkretów to, co opiszę może wydawać się komiczne, jednakże proszę o poważne podejście do sprawy, bo mimo, iż póki co jest to błahostka, to kto wie, co będzie dalej... Kiedy moja dziewczyna wczoraj kładła się spać, zostawiła otwarte okno, dziś rano, gdy wstała było zamknięte. Od wewnętrznej strony klamka sama zsunęła się na dół? Prócz tego klamka w jej oknie potwornie ciężko chodzi. Samo okno mógłby zamknąć chociażby wiatr, no ale kurczę... przecież nie klamkę. Dodam, że nikt z domowników nie przychodził do niej w nocy, żeby je zamknąć, to pewne. Mniej więcej dwie godziny po wydarzeniu wyszła na chwilę do kuchni, kiedy okno było już zamknięta. Gdy wróciła po kilku minutach było otwarte na oścież. Czyli znów... coś poruszyło klamkę i było skłonne do odsunięcia jej w drugą stronę. Błagam Was, żebyście tego nie bagatelizowali, boję się o nią. Ja osobiście byłbym w stanie to olać i żyć dalej tak, jak dotychczas, ale ona jest potwornie emocjonalna. Rano nawet pożarliśmy się, bo osądziłem ją, że robi afery i wierzy w bajeczki, ale w sumie... sam nie widzę logicznego wytłumaczenia. Pomocy.