Napisano
14.03.2010 - 22:50
Witam serdecznie
Nie komentowałem tutaj nic od powiedzmy 4 lat kiedy to zmęczyła mnie swoista naiwność i przyjmowanie pewnych rzeczy za fakty dokonane na podstawie dowodów mało wiarygodnych. I jak widzę w tym czasie nie wiele się zmieniło. Szanuję kilkoro użytkowników jak aquila, nomeansno i kilku innych, którzy potrafią przyjąć informację, przeanalizować, zinterpretować i wydać własny osąd, a nie tylko uznawać słowo pisane za pewne.
Powiem coś na temat swojego punktu widzenia, zajmowałem się wieloma rzeczami w życiu i jestem prawdopodobnie znacznie starszy niż średnia obecnych forumowiczów, którzy pojawiają się, robią zamieszania rzekomymi "pewnymi faktami" i "sensacjami" i znikają.
Otóż proszę Państwa inteligencja to wystawianie własnych osądów a nie czytanie i uznawanie wszystkiego za pewnik, a w naukach tzw. PARA-
trzeba mieć pojęcie o rzeczach z szerokiego spektrum wydarzeń jak i faktów.
Temat latających maszyn w indiach był poruszany wielokrotnie na różnego rodzaju forach jak i książkach pseudonaukowych różnego rodzaju zapaleńców i wizjonerów. W większości nie opierając się krytyce.
Ale podyskutujmy o tym co było tutaj napisane:
Wiadomości na temat tak zw. vrill zostały znalezione w starożytnych indyjskich tekstach!
Oczywiście ich istnienie zostaje automatycznie uznane za fakt i pewnik. Otóż nie jest to dowodem dającym jakąkolwiek pewność, że tak było!
Dlaczego??
Nasza cywilizacja wygenerowała miliony książek SCI-FI w których mamy dokładne opisy budowy maszyn, wszelkiego rodzaju. Internet aż się roi od urządzeń i maszyn które są opisane, tylko, że nigdy nikt ich nie wykreował ani nie zbudował bo nie działają. Bo są to tylko fantazje osób je tworzących.
Jeśli ktoś po ew. upadku naszej cywilizacji przeczyta te teksty to myślicie, że uzna je od razu za pewnik?? Że ludzie w 2010 roku latali w podróże międzygwiezdne i kolonizowali inne planety?? My ledwo na księżyc dolecieliśmy... Podejdzie do tego z naukowego pkt. widzenia porówna z innymi faktami na temat danych czasów i dojdzie do prostego wniosku. NIE.
Kolejne argumenty: Myślicie, że po 10 000 lat coś by po tym zostało??
Otóż TAK
Mamy odkrycia archeologiczne tak filigranowych z punktu widzenia czasu rzeczy, jak palenisko, osada, lub malutkie przedmioty z czasów neandertalczyków którzy żyli od ok. 400 000 do ok. 24 500 lat temu. Trochę dawno a ciągle znajdujemy nowe okazy z tamtych czasów. Nie mówiąc o odciskach paproci z przed milionów lat albo kościach dinozaurów.
Czy po 10 000 lat od drugiej wojny światowej znajdziemy jakieś okazy po jej przebiegu?? otóż również tak, skoro znajdujemy ostrza strzał ważące po kilkanaście gramów to zatopiony w jeziorze czołg ważący 40 ton tym bardziej się uchowa... Nie wspominając oczywiście o wrakach statków!
A czy jest ich dużo??
Relatywnie nie, ilość wraków statków na świecie jest liczona w tysiącach...
Wielka wojna atomowa, która wszystko zniszczyła?? Może niektórzy na tym forum zadadzą sobie proste pytanie, czy wojna atomowa o globalnym zasięgu nie pozostawiła by po sobie śladów w warstwach ziemi?? w słojach odkopywanych drzew?? Ogólnie w czymkolwiek??
Zazwyczaj dyskusja na tym forum kończy się na tym samym. Na przepychance słownej. Szkoda, że nie ma analizy argumentów i wyciągania realnych wniosków.
Ale jest to domena społeczeństw w chwili obecnej zamieszkujących rozwinięte kraje świata.
Nawet nie wiecie ile osób czytając gazetę FAKT uznaje artykuły tam zamieszczone za prawdę.
Pozdrawiam Twinsen