Skocz do zawartości


Rosyjscy kosmonauci i generałowie mówią o fenomenie UFO


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Rosyjscy kosmonauci i generałowie
mówią o fenomenie UFO


W marcu 2002 roku, w amerykańskim mieście Laughlin (NV) przebiegał właśnie kolejny Międzynarodowy Kongres Ufologiczny, na którym poza normalnymi referatami pokazano dokumentalny film, w którym rosyjscy kosmonauci i wysocy rangą wojskowi opowiadali o swoich spotkaniach z UFO i stosunku do tego fenomenu w rosyjskich kręgach wojskowych przy końcu XX wieku. W niniejszym artykule zamieszczonym w czasopiśmie "Kalejdoskop - NLO" nr 24 (291), z dnia 6 czerwca 2003 roku, jego autor - Wadim Konstantynowicz Ilin z Sankt Petersburga - zamieszcza skróconą wersję niektórych wypowiedzi i sylwetki ich autorów.




WŁADIMIR KOWALIONOK - generał-major lotnictwa, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego. Latał w statkach kosmicznych Sojuz-25, Sojuz-29, Sojuz-30, Sojuz-31 i orbitował w stacji orbitalnej Salut-6, następnie pilotował Sojuz T-4 i ponownie przebywał w orbitalnej stacji Salut-6.

Wydarzenie, o którym zdecydował się opowiedzieć, przerywając ponad dziesięcioletnie milczenie, miało miejsce w dniu 5 maja 1981 roku, około godziny 18:00. W tym czasie stacja kosmiczna Salut-6, w której załodze się wtedy znajdował, leciała nad Południową Afryką w stronę Oceanu Indyjskiego. Skończywszy wykonywać przewidziane porządkiem dnia na stacji ćwiczenia gimnastyczne, Kowalionok wyjrzał przez iluminator i ujrzał w nim znajdujący się w pobliżu stacji nieznany obiekt.
W Kosmosie niezmiernie trudno jest ocenić rozmiary i dystanse na oko. Może się zdarzyć tak, że ktoś zobaczy całkiem mały przedmiot, który de facto jest dużym obiektem znajdującym się w dużej odległości. I vice-versa. Jakkolwiek by to nie było - w najbliższej przestrzeni pojawiło się coś niezwykłego. Tajemniczy obiekt miał kształt elipsoidy i leciał na jednakowej wysokości ze stacją kosmiczną, identycznym kursem i nie przybliżał się, ani nie oddalał od niej. Do tego wszystkiego, ów NOO (Nieznany Obiekt Orbitalny - przyp. B.R.) wybiegał trochę do przodu lub pozwalał, aby stacja wyprzedzała go na swej trajektorii.
Naraz kosmonautę oślepił jaskrawożółty błysk światła, przypominający bezgłośny wybuch. NOO zmienił się w błyszczącą złociście kulę. Widok był bardzo piękny. Ale rychło okazało się, że był to jedynie początek. Po około 1-2 sek., gdzieś poza polem widzenia najprawdopodobniej miał miejsce jeszcze jeden taki świetlny wybuch, a to dlatego, że kosmonauta zobaczył drugą taką samą, złocistą kulę. Potem na niebie pojawił się obłok jakby dymu, który szybko przybrał kulistą formę.
Stacja leciała na wschód i szybko przybliżała się do terminatora - strefy zmierzchu - oddzielającej dzień od nocy. Kiedy stacja weszła w cień Ziemi i nastąpiła noc, wszystkie trzy kule znikły z widoku. Żaden z członków załogi już ich więcej nie widział. (1)
* * *

MUSA MANAROW - Bohater Związku Radzieckiego. Latał statkami kosmicznymi: Sojuz TM-4, Sojuz TM-6, Sojuz TM-11 i dwukrotnie w orbitalnym kompleksie Mir.

Na początku 1991 roku, do orbitalnego kompleksu Mir przybijał kolejny statek transportowy z Ziemi. Manarow siedział przy wielkim iluminatorze i uważnie obserwował, jak statek powolutku zbliżał się do stacji. Kiedy podszedł on dostatecznie blisko, kosmonauta zaczął filmować proces cumowania przy pomocy kamery wideo. Naraz zauważył pod statkiem jakiś obiekt, który początkowo wziął za jedną z jego anten. Potem przyjrzał się temu dokładniej i ze zdumieniem skonstatował, że to nie była żadna antena! No to z pewnością jakiś inny detal konstrukcji statku... - pomyślał Manarow. Ale po chwili ta "część" zaczęła się przemieszczać prostopadle od statku, oddalając się od niego. Musa złapał za mikrofon i krzyknął: Hej! Chłopaki! - zgubiliście coś!!! Tamci oczywiście zdenerwowali się tym faktem.
Jednak dostatecznie solidna praktyka łączenia pojazdów kosmicznych w przestrzeni i na orbicie wskazuje na to, że w tym stadium łączenia i cumowania statku kosmicznego nie było takiego czegoś, co mogłoby od niego odpaść. Jeżeli coś od niego odpada, to zazwyczaj w czasie startu, przy manewrowaniu, przy zwrotach - słowem, w tych momentach, kiedy na pojazd kosmiczny działają silne przeciążenia. A w opisywanym przypadku obydwa statki kosmiczne zbliżały się do siebie powoli i płynnie.
W następnym momencie, zagadkowy przedmiot, zaczął się przemieszczać pod statek dostawczy, lecąc do dołu. Kiedy statek wreszcie zacumował do modułu, załoganci stacji skupili całą swoją uwagę na UFO. Kosmonautom wydawało się, że on wraca. Trudno było im ocenić jego wymiary i inne parametry. Udało im się ustalić, że UFO znajduje się dość daleko od stacji, na tyle daleko, że aby go sfilmować, musieli nastawić ostrość obiektywy kamery video na "nieskończoność".
Gdyby tym NOL-em był położony niedaleko nich mały przedmiot, to filmując go można by było określić odległość od niego przy pomocy autofokusa kamwidu. I to właśnie się potwierdziło, bo na początku obiekt znajdował się w odległości około 100 m, a taki właśnie dystans dzielił Mira od statku, a UFO znajdował się przy nim.
Co to naprawdę było, tego się nie da powiedzieć na pewno. Można tylko stwierdzić, że nie był to jakiś fragment "kosmicznego złomu", część jakiejś rakiety czy SSZ, a to dlatego, że w takim przypadku byłoby wiadomo o jego istnieniu. Specjalne służby obserwacji i dozoru "kosmicznych śmieci" - tak w Rosji jak i w USA - mają na oku wszystkie większe obiekty latające po orbitach wokółziemskich i załogi pojazdów kosmicznych są informowane w każdym czasie na temat miejsca ich pobytu. Gdyby zatem podobny obiekt zbliżał się do Mira, to załoganci byliby wcześniej ostrzeżeni z Ziemi o jego obecności. Co więcej - załodze Mira powiedziano, że w opisywanym czasie w rejonie tej stacji kosmicznej niczego poza statkiem transportowym nie było!!!
* * *

GIENNADIJ STIEKAŁOW - dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego. Latał w statku kosmicznym Sojuz T-3, orbitował w stacji orbitalnej Salut-6, potem w statkach: Sojuz T-8, Sojuz T-10, Sojuz T-11, a następnie orbitował w stacji kosmicznej Salut-7. Potem zaliczył lot na pokładzie Sojuza TM-10 i w orbitalnym kompleksie Mir.

Kiedy w 1990 roku Giennadij Stiekałow znajdował się w kompleksie orbitalnym Mir, stał się świadkiem pięknego i zupełnie niewytłumaczalnego widowiska. Atmosfera pod Mirem była absolutnie czysta i widać było doskonale Nową Fundlandię. Naraz w pole widzenia kosmonauty weszło coś w kształcie kuli. Z rozmiarów i gry świateł przypominała ona bombkę choinkową pokrytą brokatem. Stiekałow zawołał do iluminatora dowódcę ekipy - Giennadija Manakowa. Niestety, "bombki choinkowej" nie udało się sfotografować, a to dlatego, że - jak to zazwyczaj bywa w takich zdarzeniach - kamera nie była przygotowana do pracy... Ale obaj kosmonauci napawali się jej pięknym widokiem przez jakieś 10 sekund.
Tajemnicza kula znikła równie zagadkowo, jak się pojawiła. Czym ona była, jakie miała rozmiary - nie można było określić. Wokół nie było niczego, co mogłoby posłużyć za skalę porównawczą. Stiekałow zameldował o obserwacji do Centrum Kierowania Lotem, ale scharakteryzował to niezwykłe zdarzenie nie używając terminu UFO. Wedle jego słów, celowo opisał tylko to, co widział, starając się dobierać słowa i frazy tak, by niczego nie sugerować kontrolerom lotu. Nie życzył sobie, aby ktoś potem zacytował jego wypowiedź i wykorzystał ją do swoich celów.
* * *

Dr PAWEŁ POPOWICZ - generał-major lotnictwa, doktor nauk technicznych, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego. Latał statkami kosmicznymi: Wostok-4, Sojuz-14 i w orbitalnej stacji Salut-3.

W moim życiu miałem tylko jedno zdarzenie - opowiada Paweł Popowicz - kiedy spotkałem się z czymś nieznanym, ze zjawiskiem, którego ani ja, ani żaden inny człowiek nie potrafił mi objaśnić. To miało miejsce w 1978 roku, w czasie naszego lotu z Waszyngtonu do Moskwy, na wysokości 10.000 metrów. Byłem wtedy w kokpicie naszego samolotu i przez przednie okno naraz ujrzałem, że na wysokości około 1.500 metrów nad nami leci równoległym kursem błyszczący, biały obiekt w kształcie trójkąta równoramiennego, przypominającego swym wyglądem wydęty żagiel.
Samolot, którym leciał nasz kosmonauta, poruszał się z prędkością 900 km/h, ale UFO bez problemów go przegonił. W ocenie Popowicza, ów "żagiel" poruszał się z prędkością 1-1,5 raza większą od stratolinera, w którym leciał.
Kosmonauta od razu opowiedział o wydarzeniu członkom załogi i pasażerom. Oni wszyscy potem próbowali odpowiedzieć na pytanie, czym mógł być ten obiekt, ale nikomu ów "latający trójkąt" nie kojarzył się z czymkolwiek znanym [1]. Nie był podobny do samolotu, miał idealnie trójkątny kształt, a w tych czasach nie istniały trójkątne samoloty.
* * *

GIENNADIJ RIESZIETNIKOW - generał-pułkownik, komendant Akademii Wyższego Dowództwa Wojsk Obrony Powietrznej Kraju im. Marszałka Żukowa w Twerze.

Na początku swego oświadczenia, generał stwierdził, że w jego lotniczej praktyce zdarzały się tajemnicze przypadki. Niekiedy znienacka pojawiały się cele, na przechwyt których startowały z ziemi myśliwce przechwytujące, albo za którymi podejmowały obserwację stacje radiolokacyjne w pododdziałach rakiet plot. - niestety, nigdy nie udało się ustalić, co to były za cele... Bywało nawet tak, że taki quasi-cel na pytanie "Podaj hasło" odpowiadał "Swój", ale najczęściej nie odpowiadał wcale!
Ponadto zdarzało się, że wysłane samoloty przychwytujące, prowadzone z ziemi, odnajdywały cel. Ale kiedy pilot zbliżył się do niego na odległość, w której powinien uaktywnić się system naprowadzania pocisków rakietowych "powietrze-powietrze" - system ten przestawał działać... A tymczasem cel natychmiast znikał i po ułamkach sekund pojawiał się ponownie, ale nad innym miejscem, zaś system celowniczy rakiet ponownie zaczynał pracować prawidłowo! Samolot znowu wychodził na pozycję do ataku na UFO i cała zabawa powtarzała się od nowa.
Kiedy Rieszietnikow dostał się do Wojskowego Instytutu, celem podwyższenia kwalifikacji, to ze zdumieniem stwierdził, że toczą się tam wielokierunkowe badania nad UFO (!) - i m.in. bada się takie przypadki, jak opisane powyżej. Jednakże w dalszym ciągu przyznał on, że badania te nie miały większego znaczenia wojskowego... (!?) Dlatego też - jak sądzi generał - tymi problemami, które interesują teraz ufologów, wojskowi więcej się nie zajmują. Wcześniej też się tym nie zajmowano na serio. (!?)
W armii do tych spraw podchodzi się ze strony praktycznej. Kiedy na niebie pojawia się nieznany cel, to śledzą go radary. Niejednokrotnie cel można obserwować wizualnie. Niejednokrotnie meldują o nich cywilni mieszkańcy kraju. Podobne meldunki napływają ze strażnic Wojsk Ochrony Pogranicza, jeżeli to był obiekt wizualny, a także z innych źródeł. W pododdziałach OPL żadna z takich informacji nie pozostaje bez echa, wszystkie są dokładnie sprawdzane.
Jednakowoż nie można stwierdzić, że w tej rutynowej działalności nie ma naukowego podejścia. Jest ono zawarte w ramach czysto praktycznego odnoszenia się do problemu. I tak też robi się we wszystkich rodzajach wojsk Rosyjskich Sił Zbrojnych. Wojsko gromadzi materiały na temat UFO i posiada ogromną ilość danych, których nie sposób zbadać. I jest oczywistym, że pytania o UFO należy wreszcie postawić na najwyższym szczeblu.
W dniu dzisiejszym wielu wielkich ludzi zaczyna wierzyć w realność ufozjawiska. Ale co (czy kto) stoi za tymi obiektami? Pierwsza odpowiedź, która przychodzi do głowy, to: Przybysze czyli też Kosmici.
Dalej generał opowiedział, że pod koniec lat 70. XX wieku, on sam latał poza Północny Krąg Polarny, gdzie - według oświadczeń i zeznań naocznych świadków - pojawiły się jakieś cygarokształtne latające aparaty z iluminatorami. Tak przynajmniej pisała o tym miejscowa prasa.
Wydarzenia te miały miejsce w rejonie Norylska. Owe cygarowate obiekty pojawiły się tam kilka razy. Znaleziono ponoć ślady ich lądowania, ale nikt nie robił żadnych badań. Przybywszy na miejsce i zapoznawszy się ze szczegółami sprawy, gen. Rieszetnikow poleciał helikopterem na miejsce tego CE2. Potem wraz z grupą oficerów obejrzał to miejsce, ale niczego niezwykłego nie udało im się odkryć.
Co do lotów na przechwyt, to póki istniał Związek Radziecki, nie było kłopotów - samoloty zawsze startowały do rozpoznania każdego celu. Teraz z przyczyn ekonomicznych wysyła się samoloty w powietrze bardzo rzadko. Tym niemniej odnotowano kilkanaście przypadków rozpoznania w powietrzu celu jako Nieznanego Obiektu Latającego - czyli po prostu ???... - na które reagowały naziemne, morskie i lotnicze systemy wykrywania i wczesnego ostrzegania. W kilku przypadkach w kierunku UFO wycelowano broń...
* * *

WASILIJ ALIEKSIEJEW - generał-major, dowódca Centrum Łączności Kosmicznej Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie.

W latach 80. XX wieku, gen. Alieksiejew służył w Sztabie Generalnym Związku Radzieckiego i jego służba była związana z wieloma wyjazdami służbowymi do garnizonów na terenie całego ZSRR. I tam, w czasie tych podróży i spotkań, niejednokrotnie zdarzało mu się słyszeć opowieści o obserwacjach najróżnorodniejszych, niezwykłych zjawisk.
Należy mieć na uwadze fakt - mówi gen. Alieksiejew - że wiele z tych opowiadań po prostu odrzucano jako niewiarygodne i ta tematyka zawsze stanowiła tabu. Ale kiedy takie dziwne zdarzenia miały miejsce na ziemi, czy na niewielkiej wysokości, a naoczni świadkowie - którzy je widzieli - chcieli wiedzieć, co to takiego i na dodatek oddzielić prawdę od wymysłów... W owych latach ludzie zaczynali zadawać pytania i nie dało się ich zbyć byle czym. I tak ludzie nie wierzyli w "naukowe" wyjaśnienia tych fenomenów, a także nie wierzyli w sam fakt istnienia takich fenomenów.
Tym niemniej, informacje, które napływały z garnizonów, wywołały znaczne zainteresowanie chociażby dlatego, że nie były to już li tylko plotki i pogłoski. Żyli konkretni ludzie - naoczni świadkowie tych niezwykłych wydarzeń - ich zeznania, relacje i meldunki były odnotowane w specjalnych dokumentach, mówiło się o nich w oficjalnych raportach i referatach naukowych. Informacje te miały taki natarczywy charakter, że nie można się było od nich odgonić, zupełnie jak od muchy. Zazwyczaj takie zdarzenia były badane i to nie tylko siłami Ministerstwa Obrony, ale i innych rządowych agencji i struktur.
Niektórzy wojskowi eksperci przejawiali wysoki stopień zainteresowania, szczególnie miejscami, w których UFO pojawiały się nader często. Okazało się przy tym, że takimi szczególnymi miejscami były bazy wojskowe o znaczeniu strategicznym: rozmieszczenie kompleksów rakietowych, naukowo-badawcze poligony nad wojskowymi rozwojowymi technologiami, itp. - krótko mówiąc: miejsca, gdzie nauka i technika powiedziała swe ostatnie słowo. Miejsca te okazywały się także strefami podwyższonego ryzyka.
Widać wyraźnie - mówi dalej dowódca Centrum Łączności Kosmicznej SP FR - że każdy nowy system uzbrojenia, jądrowa rakieta czy samolot z niewidzianymi wcześniej charakterystykami, stanowi konglomerat najnowszych naukowo-technicznych odkryć i osiągnięć - i jest pewnego rodzaju wykładnikiem rozwoju technicznego Ludzkości (oraz postępu radzieckiego wywiadu - przyp. B.R.). I tak naraz tam, gdzie przebazowane są takie systemy, UFO pojawiają się najczęściej. Należy tutaj zauważyć, że oficerowie, którzy służą w tych strefach podwyższonego ryzyka nie mają ż a d n y c h oficjalnych przepisów, czy wytycznych na postępowanie w takich przypadkach. Niejednokrotnie z własnej inicjatywy badają takie zdarzenia i incydenty z ???, dokumentują przy użyciu wszelkich dostępnych im środków wszelkie dane dotyczące pojawienia się UFO na terenie ich służbowej odpowiedzialności.
Generał zaznaczył także fakt zauważony przez dowódców tychże baz, a mianowicie UFO pojawiały się zawsze wtedy, kiedy trwały w nich rozmaite testy i doświadczenia z nowymi technologiami, przywożono rozmaite "ładunki specjalne", itd. - słowem trwała nadzwyczajna aktywność. Ciekawe jest to, że pasażerowie UFO jakimś sposobem dowiadywali się o trwających w tych bazach pracach i doświadczeniach...
Należałoby jeszcze do tego dodać, że na poligonach, na których testuje się najnowsze technologie wojskowe, wojskowi nauczyli się ustanawiać swego rodzaju kontakty z UFO. Dzieje się to w następujący sposób: z początku nad poligonem pojawia się UFO i zawisa nieruchomo. Najczęściej ma on kształt kuli, chociaż bywają i inne układy. I teraz jeżeli "kontaktowiec" ma w rękach broń i kieruje ją w różne strony, to UFO reagując na te gesty zmienia swój kształt "spłaszczając się" w odpowiednim kierunku. Jeżeli człowiek trzykrotnie podnosi swój AKM do góry, to UFO w odpowiedzi też trzykrotnie wyciąga się wzdłuż swej osi pionowej. (Wiarygodność tej informacji, jest co najmniej wątpliwa - przyp. B.R.)
Na początku lat 80., na polecenie radzieckiego kierownictwa politycznego, rozpoczęto badania UFO przy pomocy środków technicznych: teodolitów, stacji radiolokacyjnych, lunet, kamer, itd. itp. Dzięki temu zebrano całkiem pokaźny zbiór danych o UFO zarejestrowanych przy użyciu urządzeń technicznych i aparatury naukowo-badawczej.
Wydaje mi się - mówi dalej generał Alieksiejew - że rozkaz o prowadzeniu takich badań pojawił się przede wszystkim dlatego, że ze wszystkich stron napływała ogromna ilość najrozmaitszych informacji o UFO. Na przykład kiedyś było takie zdarzenie: pracownicy jednego z podmoskiewskich instytutów naukowo-badawczych lecieli do Nowosybirska, aby wziąć udział w pracach komisji badającej katastrofę lotniczą. Po powrocie przedstawili szefostwu nadzwyczajny raport. Znajdowała się w nim informacja o UFO, który towarzyszył ich samolotowi w czasie rejsu. Przy czym, będąc ludźmi nauki i profesjonalnymi badaczami, zorganizowali obserwację tego UFO całkiem logicznie: oni śledzili lot "nieoczekiwanego gościa" i głośno mówili o tym, co widzieli, a inni zapisywali to, co oni mówili. Z kolei inni robili rysunki z natury tego, co widzieli oraz prowadzili pomiar czasu trwania incydentu. Dzięki takiej organizacji obserwacji udało się przygotować dokument, który przedstawiał niemałą wartość naukową i praktyczną. Było to naukowe opisanie eksperymentu przeprowadzonego w naturalnych warunkach.
Prawda, rodzi się pytanie: kto tu był podmiotem, a kto przedmiotem tego eksperymentu???...
Na zakończenie, generał Wasilij Alieksiejew powiedział, że w latach 80. ilość meldunków o zaobserwowaniu UFO rosła lawinowo. I to nie tylko pochodziły one od prostych obywateli, ale także od uczonych i profesjonalistów - w tym także wojskowych. A ci ostatni nie są skorzy do fantazjowania i po prostu meldują o tym, co widzieli na własne oczy, i co rzeczywiście zaszło. To byli ludzie, którym można i należy wierzyć. Oczywiście takie informacje napływały i nadal napływają do Ministerstwa Obrony i Akademii Nauk FR.
Nie należy zapominać i o tym, że wyścig zbrojeń trwa nadal i wciąż chodzi o dominację tak w wojskowej, jak i innych sferach. Wciąż robi się nowe wynalazki i trwa postęp w naukach czystych i stosowanych. UFO - to nowy i jeszcze niezbadany dla Ludzkości fenomen. Jeszcze jakieś 20-25 lat temu, panowało przekonanie - które nie straciło na aktualności i dzisiaj - że UFO to jakieś urządzenia do monitoringu i zbierania informacji wywiadowczych...

Dla większości ufologów przedstawione w ostatnim akapicie wyjaśnienie problemu UFO, jako elementu gry wywiadowczej, jest oczywiste. Zasadnicze pytanie brzmi: kto za tym wszystkim stoi? Kto nas szpieguje i po co? Ziemskie supermocarstwa czy Obcy? A na to pytanie i inne do dziś dnia nie ma jednoznacznej odpowiedzi...
W czasie naszego spotkania w krakowskim studio TVN, które miało miejsce 8 kwietnia 2003 roku, polski astronauta gen. Mirosław Hermaszewski dał nam do zrozumienia, że i on, i jego koledzy wiedzą o wiele więcej, niż mogą powiedzieć - czego zresztą wszyscy dokładnie się spodziewali i nikogo to nie zaskoczyło. A zatem rosyjscy generałowie i kosmonauci też powiedzieli tylko to, co już wcześniej wszyscy podejrzewali...
A może tylko powiedzieli oni to, na co wszyscy zwykli, szarzy ludzie czekali od dawna, co chcieli, z całej duszy pragnęli od nich usłyszeć, zaś prawda o UFO w przestrzeni kosmicznej i na Ziemi wygląda zgoła inaczej? Ale jak!? - oto jest pytanie!




[Przekład z j. rosyjskiego i komentarz: Robert K. Leśniakiewicz
Jordanów, dn. 2003-07-23]
1. Ciekawą historię, mogącą rzucić nieco światła na tę obserwację, opisuje Marek Jarosiński w artykule Eskadra UFO (przyp. B.R.).

źródło: http://www.icpnet.pl...tekcis/st73.htm
  • 0

#2

dj_cinex.

    VRP UFO Researcher

  • Postów: 3305
  • Tematów: 412
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 20
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Na kim jak na kim ... ale na Rosjanach to można polegać ;) Szkoda, że nie byli (i nie pozotali) oni jedynymi, którzy działali w sferze Astronautyki, bo wtedy pewnie mogliby powiedzieć więcej. Amerykanie swoje a Rosjanie swoje... ktoś z nich ma rację... z czasem wyjdzie tego więcej ;)
  • 0



#3 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

No jedno jest pewne. Któreś z tych mocarstw kłamie ale napewno znajdą się i tacy , którzy będą widzieli w takich informacjach doszukiwania się spisku, bo jak wiadomo, UFO nie istnieje i jest tylko iluzją. :smile:
  • 0

#4

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Polscy piloci też mówią o dziwnych zjawiskach jakie obserwowali tylko u nas nikt się ich nie pyta a mogli by dużo opowiedzieć. U nas nie ma żadnego prikazu żeby milczeć w tej sprawie więc mogło to by być ciekawe gdyby ktoś zrobił wywiady na ten temat z naszymi pilotami.
  • 0

#5 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Ejael, tylko kto je zrobi?? Jakoś nie widać żadnego zainteresowania wśród ludzi, mediów by cokolwiek zrobić. Dochodzi jeszcze do tego problem tego tematu. Kto ośmieli się w Polsce( z ludzi poważnych) poruszyć taki temat bez późniejszych szyderstw i ironicznych uśmieszków?? Przecież wiadomo ,że jeszcze długo tacy ludzie nie będą się wychylać, by nie zepsuć sobie reputacji, w ogóle życia. No tak to wszystko wygląda.
  • 0

#6

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ja na pewno nie zrobię bo czasu nie mam :D Nie wiem, wskazuje tylko że fascynujemy się relacjami "ze świata" a nasze rodzime podwórko pozostaje całkowicie niezagospodarowane. Obecnie z ludzi mediów jedynie Bernatowicz się odważył, reszta "elity" nawet jeżeli ma podobne poglądy a moze nawet doświadczenia wciąż klęczy przed poprawnością polityczną i słowem nie piśnie. Ale to kwestia czasu - za kilka lat nie będzie to już wzbudzało usmieszków i będzie tematem jak każdy inny.
  • 0

#7 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Szczerze mówiąc czekam na taki dzień kiedy ten temat przestanie być tylko pożywką do drwin i ironicznych uśmieszków. Może nie ma jeszcze efektów ale przynajmniej obecnie już ludzi nie pakują do szpitali psychiatrycznych, tylko dlatego że coś widzieli tip. :smile:
  • 0

#8

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

O ile dobrze pamiętam do Nautilus przeprowadzał pare wywiadów z pilotami samolotów, którzy opowiadali, że kule światła lecące wraz z samolotem to nic nadzwyczajnego...
  • 0

#9 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Taaak ale żeby to było znane w większym gronie ludzi, na większą skalę. Niech już nastanie czas, gdy o tym będzie się mówić, pisać w normalny sposób.
  • 0

#10

Cote-d'Or.
  • Postów: 614
  • Tematów: 16
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Niech już nastanie czas, gdy o tym będzie się mówić, pisać w normalny sposób.


Otóż to jeżeli będzie mówić się o takich zjawiskach z ironicznym uśmiechem nigdy nie dowiemy się co tak na prawdę to jest.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych