Witam, otóż dzisiejszej nocy przyśniła mi się pewna kobieta.
Sen można określić mianem historyjki, która zaczęła się od libacji na powietrzu.
Pamiętam łąkę, może jakieś pole? W każdym razie, zielony teren oblęgany przez ludzi z browarami.
Już na samym początku snu moją uwagę zwróciła pewna niebieskowłosa, atrakcyjna dziewczyna.
Nie pamiętam jej imienia, lecz wiem, że ona również zwróciła na mnie swoją uwagę.
Dalsza część snu opisywała moje spotkania z nią, nasze wspólne wypady. Sen zakończył się sceną dramatyczną. Byłem przed jej domem, który wyglądał jak melina. NIe wiem czy widziałem go pierwszy, czy setny raz. W każdym razie obok jej domu stał drugi. Staroświecki, porządny dom. Na szybie jednego z sąsiadującego domu zobaczyłem dziwny kontrast dwóch kolorów czerni i bieli, które formują się w twarz?
Kiedy wszedłem do domu mojej sennej luby byłem świadkiem molestowania jej przez jej własnych rodziców.
Sen jak sen, choć trochę nienormalny. Jednak chciałbym się skupić na tym, co stało się po przebudzeniu.
Kończe liceum, jestem w prawie rocznym związku, z kbietą, którą kocham i wiążę swoją przyszłość.
Więc jak to możliwe, że mija już dzień od tego snu a ja nie mogę zapomnieć o niebieskogłowej dziewczynie?
Czuję ból. Uczucie tęsknoty. Wiem, że już jej nie zobaczę. Może to zabrzmi dziwnie i dla części z was wręcz nienormalnie, ale towarzyszy mi uczucie podobne do zauroczenia.
Jak to możliwe, że przez ten krótki sen, który nietrwał penwie więcej niż 2 minuty zauroczyłem się w postaci wyimaginowanej przez moją wyobraźnię?
A może to nie tak?
Być może odczuwam uczucia mojego "ja" z innego wymiaru? Ze światu rownoległego do naszego? Być może w tym świecie naprawdę spotkałem tą dziewczynę?
Co jeżeli sny są wspomnieniami naszych innych ja z światów równoległych? Jak to możliwe, że nie mogę przestać myśleć o tamtej dziewczynie...
Co o tym myślicie?