Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wyspy, na których nigdy nie chciałbyś zamieszkać


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

9icms9.jpg

 

Wyspa Gruinard - Szkocja

 

Życie na wyspie jest marzeniem wielu ludzi. Fantazjujemy o bezludnym zakątku świata, na który zabralibyśmy tylko same najpotrzebniejsze rzeczy i odpoczęlibyśmy od zgiełku codzienności. Wyobrażamy sobie, że budzi nas codziennie szum fal i mamy styczność z naturą w pełnej krasie. Z pewnością zmienilibyśmy zdanie, mając świadomość, jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas na terenach, o których mówi się niechętnie. Roślinność wcale nie zachwyca, są skażone do takiego stopnia, że egzystowanie na nich jest niemożliwe. Oto sześć wysp, na których prawdopodobnie nikt nie chciałby zamieszkać - ze słowem "raj" nie mają nic wspólnego.

Gruinard to niewielka wyspa u wybrzeży Szkocji, której długość wynosi jedynie 2 km. Brytyjczycy w latach 1941-1942 przeprowadzali tam próby polowe, które doprowadziły do skażenia tego terenu wąglikiem. Działanie to było związane z zagrożeniem użycia broni chemicznej lub biologicznej przez hitlerowskie Niemcy. Wyspa przez dziesięciolecia była skażona. Dopiero w 1986 roku władze rozpyliły 280 ton formaldehydu, który według oficjalnej wersji zneutralizował zagrożenie.

 

W 1990 roku Gruinard ogłoszono miejscem wolnym od zagrożeń biologicznych, jednak nikt tak naprawdę nie wie, jak długo formaldehyd pozostaje trucizną. W chwili obecnej wiadomo jedynie, że od ośmiu lat nie spotkano się już z przypadkiem występowania na wyspie bakterii wąglika.

 

Położenie: Zatoka Gruinard
Najbliższy ląd: Gairloch, 1,1 km
Powierzchnia: 1,96 km kw.

 

29wv69h.jpg

 

Wyspa Clippertona - terytorium zależne Francji

 

Niezamieszkana wyspa na Oceanie Spokojnym, Wyspa Clippertona, od maja do października nawiedzają ją silne ulewy i huragany, a przez resztę roku w powietrzu unosi się cuchnący zapach amoniaku. Nie ma na niej wody pitnej, roślinność praktycznie nie istnieje, zaś w okalających ją wodach wymarło prawie całkowicie życie, ponieważ laguna została odcięta od oceanu 100 lat temu. Terytorium podlega francuskiemu rządowi, a jego administratorem jest Minister Terytoriów Zamorskich.

Wyspę próbowano zasiedlić w 1910 roku, jednak z marnym skutkiem. Brakowało jedzenia i wody, a niedobór witaminy C spowodował przypadki zachorowania na szkorbut. W pewnym momencie w desperacji ludzie zaczęli zabijać siebie nawzajem. Są dwie hipotezy dotyczące powodu - kanibalizm lub potrzeba ograniczenia liczby osób ze względu na niedobór pożywienia. Kilka kobiet, które przeżyły, gdyż zabiły wszystkich mężczyzn na wyspie, uratowała załoga amerykańskiego okrętu wojennego. Od tamtego momentu miejsce pozostaje niezamieszkane.

 

Położenie: Ocean Spokojny
Najbliższy ląd: Acapulco, 1280 km
Powierzchnia: 11 km kw.

 

1zmcx3m.jpg

 

Wyspa North Sentinel - terytorium zależne Indii

 

Północny Sentinel jest jedną z 572 wysp tworzących andamański archipelag na Oceanie Indyjskim. Otaczają ją niebezpieczne rafy koralowe, ale większym zagrożeniem jest tam nie przyroda, a jej mieszkańcy. Sentinelanie nie chcą mieć do czynienia z cywilizacją i wynalazkami nowoczesnego świata, a na każdy, nawet najbardziej pokojowy kontakt, reagują agresją. Jeszcze nikt nie wrócił z niej żywy. W 2006 roku dwóch rybaków, którzy przypadkiem wylądowali na wyspie zostało brutalnie zamordowanych przez tubylców. Odpowiadają oni agresją także na próby pomocy. W grudniu 2004 w wyspę uderzyła potężna fala tsunami. Wysłana w tamten rejon ekipa ratownicza miała pomóc ewentualnym ocalałym. Ich zaangażowanie doczekało się szybkiej odpowiedzi tubylców. Śmigłowiec powrócił do bazy wraz z kilkoma strzałami w kadłubie.

 

Wyspa North Sentinel pozostaje teoretycznie pod administracyjną władzą Indii. Jednak po kilkunastu nieudanych próbach nawiązania pokojowych kontaktów z tubylcami rząd postanowił pozostawić ich w spokoju. Tamtejsza marynarka wojenna utworzyła wokół niej strefę buforową, mającą utrzymać z daleka ciekawskich turystów i poszukiwaczy przygód.

 

Położenie: Zatoka Bengalska
Najbliższy ląd: Birma, 643 km
Powierzchnia: 72 km kw.

 

244e1ye.jpg

 

Wyspa Miyake-jima, Japonia

 

 

W Japonii, na południowy wschód od Honsiu, rozciąga się archipelag Wysp Izu. Jedną z nich jest Miyake-jima. Mieszkanie na tym terenie wymaga nie lada odwagi - znajdujący się na wyspie aktywny wulkan Mount Oyama co kilka lat budzi się i daje o sobie znać. Wydobywający się z wnętrza góry oraz gleby gaz siarkowy jest głównym zagrożeniem utrudniającym ludziom egzystowanie. Kiedy w 2000 roku nastąpił wybuch wulkanu, zaczęto masowo ewakuować mieszkańców. Przez następnych pięć lat nie było możliwości powrotu na wyspę. Po okresie kwarantanny, część osób postanowiła powrócić. Władze zezwoliły na to, jednak nałożyły obowiązek noszenia przy sobie masek gazowych na wypadek nagłego alarmu wywołanego wzrostem stężenia siarki w powietrzu.

Miyake-jima stała się bardzo popularnym miejscem wśród turystów. Każdy odwiedzający musi bezwzględnie stosować się do zaleceń i posiadać przy sobie maskę gazową. Obecnie na wyspie mieszka ok. 2,8 tys. osób.

 

Położenie: Morze Filipińskie
Najbliższy ląd: Shizuoka, 100 km
Powierzchnia: 55,44 km kw.

 

200tv5z.jpg

 

Wyspy Farallońskie, Stany Zjednoczone

 

Niewielki skalisty archipelag u wybrzeży San Francisco przywodzi na myśl surowy klimat skandynawski. Mógłby stanowić dla Amerykanów wyjątkowe miejsce wypadowe, gdyby nie znajdujące się na nim pozostałości nuklearne. Okolice wysp przez szereg lat stanowiły dla Komisji Energii Atomowej miejsce składowania śmiercionośnych substancji. Nie wiadomo dokładnie jak i czy obecność zatopionych pod wodą 45 tysięcy pojemników, z których każdy mieści po ok. 210 litrów odpadów, może wpłynąć na tamtejszą florę i faunę.

 

Kilka lat temu Agencja Ochrony Środowiska ogłosiła, że aktywność promieniotwórcza na wyspach jest tak wysoka, że ze względów bezpieczeństwa nie jest możliwe ich zamieszkanie. Dodatkowo poinformowano, że ewentualne próby wydobycia pojemników mogłyby stanowić duże ryzyko dla otoczenia, dlatego postanowiono pozostawić ich na dnie oceanu.

 

Położenie: Ocean Spokojny
Najbliższy ląd: Point Reyes, 32 km
Powierzchnia: 0,42 km kw.

 

2j28h0z.jpg

 

Wyspa Odrodzenia, Kazachstan/Uzbekistan

 

Na terenach Kazachstanu i Uzbekistanu rozciąga się Wyspa Odrodzenia, która na skutek obniżania się wód w Jeziorze Aralskim jest w tym momencie de facto półwyspem. W 1948 roku Sowieci stworzyli na jej terytorium laboratorium, w którym testowali broń biologiczną: wąglika, tularemię, dżumę. Na początku lat 90. XX w. wyspa stała się miejscem całkowicie wyludnionym, a w 2000 roku rząd ogłosił, że teren został oczyszczony z wszelkich zagrożeń. Pomimo tego - podobnie jak w przypadku wyspy Gruinard - nikt nie odważył się na nią powrócić.

 

Na półwyspie wciąż znajdują się pojedyncze zbiorniki, w których przetrzymywane są bakterie śmiertelnych chorób. Gdyby któryś z nich uległ rozszczelnieniu to konsekwencje mogłyby być katastrofalne w skutkach. Istniałoby bardzo duże zagrożenie rozprzestrzenienia się zarazy na obszarze całego kontynentu.

 

Położenie: Jezioro Aralaskie
Najbliższy ląd: Mo Ynoq, 20 km
Powierzchnia: 801 km kw.

 

Źródło: http://turystyka.wp....ac,galeria.html


  • 0



#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

nikt tak naprawdę nie wie, jak długo formaldehyd pozostaje trucizną.

Bardzo krótko - łatwo utlenia się do kwasu mrówkowego a ten do dwutlenku węgla. Formaldehyd jest też metabolizowany przez bakterie, rozkładany przez słońce i wymywany przez wodę. Podejrzewam że po tygodniu nie było już po nim śladu.


  • 1



#3

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dopiero w 1986 roku władze rozpyliły 280 ton formaldehydu, który według oficjalnej wersji zneutralizował zagrożenie.

 

Wychodzi około tylko 14 deko formaldehydu na metr kwadratowy. Skażenie np wąglikiem  było długotrwałe , zarodniki moga byc parę, paręnaście cm pod ziemią . Endospory waglika są bardzo trwałe. Spryskanie tak małą ilościa oznacza tylko zdezynfekowanie warstwy zewnętrznej  czyli tylko obniżenie szansy na zachorowanie u człowieka. Bez skafandra , dobrej maski przeciwpyłowej, okularów i  komory dekontaminacyjnej nieodważyłbym się tam wyladować nawet na chwilę,Zarazić można się przez skaleczenie, obtarcie i zainfekowanie pyłem z tej wyspy, wdychanie pyłu z zarodnikami ,połkniecie skażonej żywności lub wypicie skażonej wody. Infekcja waglikiem jest śmiertelna w około 80% populacji . Ci którzy przeżyją pierwsza fazę choroby umieraja w wyniku powikłąń w ciagu roku-dwóch. Nieliczni żyja dłużej ale już jako wrak człowieka.

 

Formaldehyd jest też metabolizowany przez bakterie, rozkładany przez słońce i wymywany przez wodę. Podejrzewam że po tygodniu nie było już po nim śladu.

 


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych