Z tych trzech zdjęć środkowe to oryginał, a dwa pozostałe to wersje z innym balansem bieli.
Człowiek w pewnym stopniu przyzwyczaił się do tego, że cienie są niebieskawe, dlatego widząc niebieską sukienkę za którą świeci się jasne światło może to interpretować tak, że sukienka jest ocieniona a błękitny kolor to taka zacieniona biel. Zaryzykowałbym stwierdzenie że kobiety częściej widzą sukienkę złoto-białą niż mężczyźni, są bowiem przećwiczone w ocenie kolorów w różnych warunkach (bo facetów rzadko interesuje czy bluzeczka pasuje im do oczu tak samo dobrze w sztucznym oświetleniu i na słońcu).
Natomiast dlaczego interpretacja jest aż tak różna? Może w jakimś stopniu to kwestia języka, co kto ma na myśli mówiąc "biel" bo ta może mieć różne odcienie i wiele odmian "bieli" inni zaliczyliby do beżu, ale bardziej jest to chyba kwestia złudzenia interpretacyjnego. Czytam teraz właśnie książkę o działaniu umysłu. Gazzaniga na podstawie badań wysnuł teorię, że świadomość jest procesem rozbitym na części - docierające sygnały są przetwarzane w różnych częściach mózgu i podstawiane pod znane wzorce. Potem wszystkie te rozszyfrowane wersje docierają do części umysłu nazywanej Interpretatorem, która interpretuje rozpoznane wzorce. I dopiero wtedy, po około 200 milisekundach od bodźca, ta przetrawiona wersja dociera do świadomości.
W słynnej iluzji z szachownicą najpierw bodźce są rozpoznawane jako płaskie przedstawienie trójwymiarowej sytuacji, potem rozpoznawany jest narysowany cień i perspektywa i do tego rozpoznania dopasowane są bodźce. Sporny kwadracik leży w obszarze "cienia" więc interpretator przedstawia go jako ciemniejszy. I nabierają się na to nawet ci, którzy wiedzą o co chodzi.